112: Bedriye telefonuje do Oyi. „Jak się masz, moja najlepsza córko?” – pyta kobieta. – „U mnie też dobrze, ale dawno się nie widziałyśmy. Wyszłaś w pośpiechu, a ja bardzo się za tobą stęskniłam. Przyjdź do nas na śniadanie w niedzielę, spędzimy dobrze czas. Na pewno stęskniłaś się za moimi placuszkami z serem, chętnie je dla ciebie zrobię”. „Nie mogę obiecać, ciociu Bedriye, ale postaram się przyjść”. „Będę zła, jeśli nie przyjdziesz. Nie przyjmuję żadnych wymówek. Dobrze, moja córko, kocham cię”. Babcia Cemila rozłącza się. Kamera robi zbliżenie na Safiye, która właśnie sprząta w pokoju dziennym.
„Co ta kobieta próbuje zrobić?” – pyta w myślach mama Ayse. – „Dzieci oddalą się jedno od drugiego”. Safiye udaje się do kuchni i dzwoni do Cemila. „Chcę ci coś powiedzieć” – oznajmia. – „Pani Bedriye zadzwoniła do Oyi i zaprosiła ją na śniadanie w niedzielę. Nie zrozum mnie źle, mój synu, ale myślę, że Ayse jest trochę zazdrosna”. „Ayse? Jest zazdrosna?” – Kamera pokazuje Cemila, któremu wyraźnie to się podoba. „Proszę cię, nie mów Ayse, że ci to powiedziałam. Byłaby na mnie naprawdę zła. Znam moją córkę i rozumiem każdy jej ruch. To twoja prawowita żona, więc chciałam, żebyś wiedział”.
„Oczywiście, że jest moją prawowitą żoną” – potwierdza Cemil. – „W porządku, rozwiążę to, nie martw się.” – Rozłącza się i mówi do siebie: „Skoro jej mama mówi coś takiego, Ayse musi być naprawdę zazdrosna”. Po chwili do jego gabinetu przychodzi Oya z dokumentami do podpisu. Mężczyzna podpisuje dokumenty, następnie mówi: „Poczekaj chwilę, chcę o czymś z tobą porozmawiać”. „Oczywiście. Co się stało?” – docieka dziewczyna. „Moja babcia do ciebie dzwoniła i zaprosiła cię na śniadanie, prawda? Powiem ci to, ponieważ wierzę, że jesteśmy prawdziwymi przyjaciółmi. Czy mogę cię poprosić, żebyś nie przychodziła?”.
„Ale… Zgodziłam się, żeby nie zranić pani Bedriye” – tłumaczy Oya, kompletnie zaskoczona sugestią swojego przyjaciela. – „Nie wiedziałam, że o tym nie wiesz”. „Moja babcia uważa, że niektóre rzeczy z przeszłości nadal trwają” – oznajmia Cemil. – „Nie mogę jej tego wyjaśnić. Nie jest nawet świadoma, jak bardzo Ayse jest z tego powodu smutna”. „Więc żeby Ayse nie była smutna, pozwolisz, żebym ja była smutna, tak?” – mówi w myślach Oya.
„Zawsze byłaś moją dobrą przyjaciółką, zawsze mnie rozumiałaś” – kontynuuje Cemil. – „Wierzę, że tym razem także zrozumiesz sytuację, w której się znalazłem”. „Oczywiście. Zrobię wszystko, co chcesz” – potwierdza dziewczyna i opuszcza pomieszczenia. Na jej twarzy maluje się wyraz ogromnego rozczarowania. Wkrótce Ayse zauważa idącą korytarzem rywalkę. „Co się stało? Dlaczego płacze?” – pyta w myślach. – „Czy Cemil jej coś powiedział? Czy powinnam ją zapytać, co się stało? Nie zapytam jej, a potem będę cały dzień o tym rozmyślała. Nie może tak być”.
Tekin odbiera telefon od Neriman. „Przed chwilą dzwonił do mnie pan Levent” – oznajmia kobieta z paniką w głosie. – „Nie może skontaktować się z Meryem. Zapytał mnie, czy przyszła do nas, ponieważ wyszła na zakupy i od tego czasu się nie odezwała. Dlaczego Meryem nie odpowiada na telefony pana Leventa? Teraz i ja się martwię, czy nie wpadła w jakieś kłopoty”. „Nie martw się na darmo, temu facetowi nie można ufać. Rozłączam się teraz, sprawdzę, co się dzieje.” – Tekin kończy połączenie i wybiera numer do Melis. Kobieta jednak nie odbiera.
Akcja przenosi się do rezydencji. Melis wchodzi do pokoju Hulyi. „Siostrzyczko, czy chcesz posłuchać wiadomości, która cię rozweseli” – zagaduje. – „To koniec, siostro, pozbędziemy się tego węża. Ta rezydencja, do której tak bardzo się przywiązała, stanie się jej grobem. Cóż, sama tego chciała. Zamiast na zawsze wynieść się stąd, sama przygotowała dla siebie koniec. Teraz powoli smaży się w saunie. Wieść o jej śmierci wkrótce do nas dotrze”.
Do pokoju wchodzi Asli. „Przyniosłam ci lekarstwa, pani Hulyo” – oznajmia. – „Wybacz, że się trochę spóźniłam, ale wszyscy szukają Meryem i…”. „Dobrze, nie przedłużaj” – przerywa pokojówce Melis. – „Zostaw lekarstwa, ja je dam mojej siostrze”. „W porządku, jak uważasz.” – Asli kładzie tacę na szafce nocnej i wychodzi. „Nic się nie zmieniłaś z tym, jak na nią patrzysz” – zauważa Melis. – „Niestety dziewczyna rzuciła oko na mojego szwagra. Ale nie martw się, jakoś jej wytłumaczę, że jest tylko służącą w tym domu i nie może liczyć na związek z moim szwagrem. Po prostu bądź cierpliwa”.
„Ją też usmażę, tak jak Meryem” – mówi dalej Melis. – „Dobrze, uspokój się. Nie chcę jej zabić, tylko tak powiedziałam. Powiem ci coś, siostro, ale nie złość się. Myślę, że stałaś się bardziej współczująca, odkąd jesteś sparaliżowana”. Telefon Melis zaczyna dzwonić. Na ekranie wyświetlone jest imię Tekina. „Jaka jest popularna” – mówi kobieta. – „Jedni szukają jej tutaj, inni na zewnątrz. Nieważne, idę na spacer”.
Akcja przeskakuje do wieczora. Gulnaz znajduje w kuchni telefon Meryem i zanosi go Leventowi. W tym samym momencie urządzenie zaczyna dzwonić. To Ayse. „Halo, Meryem?” – mówi dziewczyna po drugiej stronie. – „Od wielu godzin do ciebie dzwonię. Dlaczego nie odbierałaś?”. „Ayse, to ja, Levent”. „Pan Levent? Od kilku godzin próbuję skontaktować się z Meryem, ale bez skutku”. „Nam też to się nie udało. Nie wiemy, gdzie jest”. „Kiedy ostatni raz ze sobą rozmawiałyśmy, powiedziała mi, że idzie na zakupy”. „Nie poszła”. „Jak to nie? Och, powiedziała, że wcześniej musi wyczyścić saunę, teraz sobie przypomniałam. Ale czy trwałoby to aż tak długo?”.
Levent zrywa się do biegu. W ciągu chwili znajduje się przed drzwiami sauny. Zagląda przez okienko i widzi leżącą na podłodze nieprzytomną Meryem. Wyłącza ogrzewanie i z całych sił ciągnie za klamkę. Drzwi ustępują. Bierze dziewczynę na ręce i wynosi ją na korytarz. „Meryem, obudź się, proszę cię” – mówi, a z jego oczu wypływają łzy. – „Bardzo cię kocham. Proszę, nie zostawiaj mnie. Otwórz oczy. Bądź moim oddechem, proszę…”.
Przy Levencie pojawiają się Bahadir, Yasar i Melis. „Nie oddycha… Nie oddycha, bracie!” – mówi zdruzgotany Levent. Na jego dłoni znajduje się krew, która sączy się z rany na potylicy dziewczyny. Bahadir pochyla się, dotyka dłonią jej szyi, a następnie nadgarstka. „Jest żywa!” – zakrzykuje, wyczuwając słaby puls. Kamera robi zbliżenie na Melis. „Nie umarła? Niech to szlag!” – przeklina w myślach kobieta. – „Mam nadzieję, że umrze, zanim trafi do szpitala”. Czy Meryem przeżyje?