155: Dogan wchodzi do kuchni, gdzie znajduje się Ayse. „Skąd wiedziałeś, że jestem na zewnątrz?” – docieka dziewczyna. „Widziałem was. Siedzieliście w kawiarni”. „Dlaczego więc do mnie napisałeś, zamiast powiedzieć mamie? Dlaczego chciałeś mnie chronić?”. „Wygląda na to, że jeszcze nie rozgryzłaś, jak bardzo cię kocham, Ayse.” – Przy wejściu do kuchni pojawia się Mine i przysłuchuje się rozmowie w środku. – „Kiedy człowiek kogoś naprawdę kocha, cały jego świat się wali, kiedy ta osoba jest smutna. Dałem ci znać, abyś nie była smutna i nie cierpiała”.
Akcja przenosi się do szpitala. Levent wchodzi do sali Melis. W rękach trzyma tacę, na której oprócz jedzenia znajduje się czerwona róża. Kobieta śpi. Odkłada tacę na stolik, podchodzi do łóżka i szepcze: „Czy jesteś w stanie mi wybaczyć? Zabrałem ci możliwość zostania mamą. Czy możesz coś takiego wybaczyć?”. Mężczyzna wychodzi. Gdy Melis budzi się, uśmiecha się szeroko na widok czerwonej róży. Akcja przeskakuje do następnego dnia. Melis wraca do domu. Przy domownikach udaje bardzo troskliwą wobec Omera, by pogłębić ich smutek z powodu jej tragedii. Wkrótce Hulya wchodzi do pokoju siostry i przynosi jej jedzenie.
„Przeżyłaś najgorsze nieszczęście, jakiego może doświadczyć kobieta” – mówi Hulya. – „Musisz pomyśleć, co możesz zrobić. Jesteś w stanie pokochać adoptowane dziecko, prawda? Dlaczego tak na mnie patrzysz?”. „Jak patrzę? Przepraszam, nie byłam świadoma”. „Nieważne, nie będę cię dłużej męczyć. Wypij przynajmniej tę lipową herbatę, dobrze ci zrobi”. Żona Bahadira podaje siostrze kubek z gorącym naparem, następnie mówi w myślach: „Jest w tym coś dziwnego. Melis znowu coś kombinuje. Nie nazywam się Hulya, jeśli tego nie odkryję”.
Kamera przenosi się do kuchni. Asli jest bardzo osłabiona. Chce nalać sobie wody. Szklanka wyślizguje jej się z ręki i rozbija w zderzeniu z podłogą. Dziewczyna chwieje się na nogach. Upadłaby, gdyby nie Yasar, który właśnie wszedł do pomieszczenia, i chwycił ją w swoje ramiona. „Co robisz? Puść mnie” – mówi Asli, udając, że nic jej nie jest. „Nie wykonuj gwałtownych ruchów. Usiądź. Wszędzie są kawałki szkła, możesz się skaleczyć. Ciągle masz mdłości, jesteś wyczerpana. Powinniśmy pójść do lekarza”. „Nic mi nie jest, nie przesadzaj”. „Jesteś blada jak wapno”. „Musiałam się przeziębić. Czy z tego powodu chodzi się do doktora? Pilnuj swojej pracy, Yasarze, i idź stąd”.
Levent przychodzi do firmy. Meryem zatrzymuje go w hallu i pyta o jego stan. „Dlaczego cię to interesuje?” – odpowiada pytaniem mężczyzna. „Ponieważ… Ponieważ martwię się o ciebie”. „Nie martw się, ponieważ za każdym z twoich pytań i każdym z twoich słów znajduje się kłamstwo. Choć późno, poznałem się na tobie”. Cemil zauważa przyjaciela i prosi, by porozmawiali w jego gabinecie. „Gniew, który czuję wobec Meryem, po prostu mnie paraliżuje” – oznajmia Levent, gdy obaj siedzą już przy biurku.
„Bracie, twoja złość może wyrządzić wiele szkód” – przekonuje Cemil. – „Po prostu wracasz do zdrowia po wypadku, nie potrzebujesz teraz żadnych nowych kłopotów. Uspokój się trochę”. „Domyślasz się, dlaczego to wszystko się stało? Byłem zdenerwowany na Meryem, dlatego doszło do wypadku. W momencie wypadku byłem tak samo wściekły, jak jestem teraz”. „Co cię doprowadziło do tego stanu, Levencie?”. „Meryem. Nadal nie mogę pozbyć się jej z mojego serca. Pomimo wszystkiego, co zrobiła, nadal nie mogę. Z jednej strony gniew na Meryem, z drugiej wyrzuty sumienia, które mam wobec Melis. Nie wiem, co robić”.
„Dobrze, ale dlaczego sumienie tak bardzo cię gryzie?” – nie rozumie Cemil. – „Razem mieliście wypadek, ale teraz z Melis wszystko dobrze. Doszła do siebie. Levencie, czy coś przede mną ukrywasz?”. „Tak bardzo to widać?”. „Dalej, bracie, słucham cię. Jeśli nie chcesz powiedzieć, to nie problem, rozumiem. Przy okazji, skontaktowałem się z firmą ubezpieczeniową i poprosiłem ich o raport w związku z niezadziałaniem hamulców. Ta kwestia nie daje mi spokoju”. „Cemilu, wypadek nie ma nic wspólnego z hamulcami. Ten wypadek zdarzył się przeze mnie. Tylko przeze mnie”.
Na telefon Leventa przychodzi wiadomość. To wspólne zdjęcie Omera i Melis. „Jak będę żył z tym poczuciem winy?” – pyta w myślach mężczyzna. Tymczasem Meryem chce wejść do gabinetu męża. Naciska na klamkę i uchyla drzwi, ale zatrzymuje się nagle, słysząc wzburzony głos Tekina, który rozmawia właśnie przez telefon. „Żałuję, że ci zaufałem i zatrudniłem cię!” – grzmi gangster. – „Nie udało ci się wykonać najprostszego zadania! Człowiek stoi przede mną cały i zdrowy! Miałeś go zabić, a ja pójść na jego pogrzeb! Skaranie boże, nawet jednego zadania nie udało ci się wykonać!”.
Meryem wkracza do środka, wbija w mężczyznę wściekłe spojrzenie i wyrywa mu telefon z ręki. „Nic mu nie zrobisz! Nic!” – krzyczy do słuchawki. Następnie rozłącza się i zwraca do męża: „Tekinie, dość! Masz trzymać się z dala od Leventa, słyszałeś?! Jeśli Leventowi coś się stanie, jeśli go skrzywdzisz, własnymi rękami cię zabiję!”. „Przesadzasz. Nie przekraczaj granicy, Meryem”. „Ty już dawno ją przekroczyłeś! Jeśli coś mu się stanie, będziesz miał ze mną do czynienia! Bądź pewien, że nawet okiem nie mrugnę, tylko od razu cię zabiję! Zostawisz Leventa w spokoju i nie zrobisz mu krzywdy!”. Nagle drzwi gabinetu otwierają się i do środka wchodzi… Levent!
Cemil przychodzi do restauracji. Safiye momentalnie wbija w niego groźne spojrzenie i pyta wzburzona: „Co tutaj robisz?! Dlaczego przyszedłeś?!”. „Muszę z tobą porozmawiać” – oznajmia prawnik. „Niech wszyscy wyjdą na zewnątrz!”. „Ale mamo…” – odzywa się Ayse. „Wyjdźcie, powiedziałam!”. Wszyscy opuszczają lokal. W środku zostają tylko Safiye i Cemil. „O czym chcesz ze mną rozmawiać?” – pyta kobieta. „Kocham twoją córkę. Tak, na początku wszystko było grą, ale później naprawdę zakochałem się w Ayse. Pokochałem ją całym sercem. Wiem, że jesteś zła, i masz rację, ale teraz chcę, żeby gra zmieniła się w rzeczywistość. Tym razem naprawdę proszę o rękę twojej córki”.
„Nie mam żadnej córki, którą mogłabym ci dać!” – wrzeszczy Safiye, ani trochę nie udobruchana. „Jestem świadomy, że popełniłem błąd” – oznajmia Cemil. – „Ale proszę, pozwól mi go naprawić”. „Boże mój, on jeszcze mówi! Nie mam córki dla ciebie, nie słyszysz mnie?!”. Ayse wbiega do lokalu i próbuje uspokoić swoją mamę, ale nic to nie daje. „Przez cały czas mnie okłamywałaś! Kiedy zapytałam, dlaczego nie nosisz pierścionka, powiedziałaś, że nie chcesz, by inni cię pytali”. „Mamo, ja naprawdę…”. „Milcz, Ayse! Nie chcę cię nawet słyszeć! Zdejmij to natychmiast!” – Gwałtownie ściąga pierścionek z palca córki.
„Słuchaj mnie, ostatni raz cię ostrzegam” – mówi Safiye do Cemila, grożąc mu palcem. – „Nie chcę cię widzieć w pobliżu mojej córki, to koniec! Czy to dla ciebie jasne? Teraz wynoś się stąd! Każdy niech idzie swoją drogą! Do widzenia!” – Otwiera drzwi na oścież. Cemil odchodzi ze spuszczoną głową. Akcja wraca do firmy. „W związku z czym masz się trzymać ode mnie z daleka?” – pyta Levent, wbijając w rywala przenikliwe spojrzenie.
„To nic ważnego” – odpowiada Meryem. – „Tekin powiedział coś o kolekcji, którą przygotowujemy, i powiedziałam mu, że każdy powinien wykonywać swoją pracę. To wszystko.” – Opuszcza gabinet. „Moja żona nie lubi, gdy się wtrącam” – oznajmia Tekin. – „Powiedziałem, co myślę, choć nie znam się na rysunkach. Dobrze, że mnie skarciła. Co trzymasz w ręku?”. Levent rzuca dokument na biurko i odpowiada: „To raport o dochodach z ostatnich trzech miesięcy”.
Gdy Levent wychodzi, Tekin mówi do siebie: „Skoro nie mogę odebrać mu życia, odbiorę mu więc wszystko, co ma. Jego firmę, dom i, co najważniejsze, jego reputację. Zabiorę mu wszystko!”. Co tym razem zrobi Tekin, by uderzyć w rywala? Czy Hulya odkryje, że tragedia Melis jest tylko kolejną z jej intryg? Co dalej ze związkiem Cemila i Ayse? Czym spowodowane są mdłości i nagłe osłabienie Asli?