26: Hulya siedzi za biurkiem w swoim gabinecie. Odbiera telefon od siostry. „Halo, Melis?” – mówi do słuchawki. – „Nie udało mi się do ciebie oddzwonić, bo byłam bardzo zajęta”. „Zaręczyłam się, siostro!” – zakrzykuje Melis po drugiej stronie. „Naprawdę? Bardzo się cieszę”. „Rozpoczęliśmy już przygotowania, idę wybrać suknię ślubną”. „Moje gratulacje. W końcu doczekaliśmy się tego dnia”. „Mam na palcu piękny pierścionek, musisz go zobaczyć. Wyślę ci zdjęcie. Pomożesz mi, kiedy będę wybierać suknię ślubną, prawda? Też ci wyślę zdjęcia. Wiesz, że jestem bardzo niezdecydowana, więc musisz mi pomóc”. „Dobrze, zrobię to. Nie powiedziałaś mi nic o moim przyszłym szwagrze”.
Do gabinetu wchodzi dyrektor finansowy i oznajmia: „Przygotowałem raport, o który prosił pan Levent”. „Siostro?” – pyta Melis, do której słowa mężczyzny także dotarły. – „Czy Levent wrócił? Słyszałam, jak ktoś powiedział pan Levent„. „Nie, kochanie, to nie ten Levent” – zaprzecza Hulya. – „Nie ufasz swojej siostrze? Mówię ci, że to inny Levent. Nieważne, Melis, muszę kończyć, ponieważ jestem bardzo zajęta. Do zobaczenia, zadzwonię później”.
Hulya rozłącza się i bierze od dyrektora pendrive z przygotowanym raportem finansowym za ostatnie pięć lat. Chce zmodyfikować go w ten sposób, by Levent nie wykrył tego, że działała na szkodę spółki. Akcja przenosi się do baraku. Tekin wchodzi do pokoju, w którym znajduje się Neriman. „Szefie mój drogi, co o tym myślisz?” – pyta kobieta. – „Spodobało ci się zdjęcie, które ci wysłałam?”. „Jest piękne, wykonałaś dobrą robotę” – chwali gangster. „Rozmawiałam też z Durmusem i powiedział mi, że nadszedł czas, by Meryem wyszła za mąż. Czeka tylko, aż na horyzoncie pojawi się dobra okazja. Powiedziałam mu, że lepszej okazji od mojego drogiego szefa nie ma i nie będzie”.
„Miałaś na myśli mnie?” – pyta Tekin. „Oczywiście, że tak” – potwierdza siostra Durmusa. – „Czy jest lepszy i bardziej reprezentacyjny mężczyzna od ciebie w naszej dzielnicy? Musisz szybko iść i prosić o dziewczynę”. „Neriman, każesz mi iść i prosić ją, ale wiesz, że to nie działa w ten sposób”. „Działa, szefie! Z tymi sprawami nie ma co zwlekać. Pojawi się ktoś inny i sprzątnie ci ją sprzed nosa. W końcu dziewczyna jest piękna jak jej ciotka, wielu chłopaków o takiej marzy”.
Akcja przenosi się do firmy. Hulya wzywa do siebie Ayse, przekazuje jej pendrive ze spreparowanymi raportami finansowymi i mówi, by zaniosła go Leventowi. Następnie zwraca się do męża: „Te raporty zatrzymają Leventa najwyżej na kilka dni. Co zrobimy później? Musimy znaleźć sposób, żeby w końcu pozbyć się stąd Leventa!”. „Kochanie, zajmiemy się wszystkim, uspokój się” – prosi Bahadir. – „Jesteś zła jak ryś i nie mogę się do ciebie zbliżyć”. „Więc się nie zbliżaj! Trzymaj się ode mnie z daleka!”.
Melis idzie przez miasto i rozmawia przez telefon z Ulviye. „Tak, moja droga, jestem bardzo szczęśliwa, że mój Levent wrócił” – mówi pani Metehanoglu po drugiej stronie. „Ja też się cieszę, ciociu Ulviye. Jestem tak samo szczęśliwa jak ty”. „Dziękuję, moja piękna córko. Jak się masz? Czy są jakieś zmiany w twoim życiu?”. „Nie ma niczego specjalnego, po prostu codzienna rutyna. Tak bardzo za tobą tęsknię, że chcę was zobaczyć jak najszybciej”. „W porządku, córko, w takim razie przyjdź do nas”.
Melis kończy połączenie i mówi do siebie: „Patrzcie na moją siostrę, ukryła przede mną prawdę. I tak się dowiedziałam, siostro. Tym razem jesteś mój, Levent. Tym razem jesteś mój!”. Akcja przenosi się do rezydencji. Meryem wchodzi do pokoju Leventa i podaje mu kawę. „Co ty tutaj robisz?” – pyta mężczyzna. – „Dlaczego przyszłaś?”. „Przyniosłam ci kawę”. „Nie przypominam sobie, żebym cię o to prosił. Przestań przychodzić do tego pokoju i przynosić mi to, o co nie prosiłem. Może jesteś przyzwyczajona do wchodzenia wszędzie bez pozwolenia, ale zapomnij o tym, kiedy jesteś w tym domu”. „Przepraszam, wybacz mi”.
„Co się z tobą dzieje, na miłość boską?” – złości się Levent. – „Dlaczego mnie ciągle przepraszasz?”. „Ponieważ czuję się winna. Nie wiedziałam, przez co przeszedłeś. Gdybym wiedziała, nie zachowywałabym się tak niegrzecznie wobec ciebie. Tak mi przykro, że byłam dla ciebie niesprawiedliwa. Gdybym tylko wiedziała o wszystkim wcześniej…”. „Jakie masz prawo mi współczuć?” – Pełen oburzenia Levent podnosi się. – „Jakie miejsce zajmujesz w moim życiu, że masz taką odwagę? Jakie, odpowiedz?!” – Silnie chwyta dziewczynę za przegub. – „Mów! Dlaczego nie odpowiadasz?!”.
„Źle mnie zrozumiałeś” – mówi przestraszona Meryem. – „Powiedziałam tylko, że przykro mi z powodu wszystkiego, przez co przeszedłeś”. „Skąd wiesz, przez co przeszedłem?!” – Syn Ulviye wbija w dziewczynę wściekłe spojrzenie i jeszcze mocniej zaciska dłoń na jej nadgarstku. „Panie Levencie, to boli…”. „Jeden złodziej jak ty przyszedł i ukradł całe moje życie. Odebrał mi żonę i syna! Żałujesz mnie teraz?”. „Moja ręka, panie Levencie…”. „Czy jesteś inna od zabójcy, który zrujnował mi życie? Myślisz, że jesteś lepsza? Nie jesteś! I nie waż się udawać, że masz wyrzuty sumienia, bo ich nie masz! Złodzieje tacy jak ty ich nie mają! Teraz wynoś się!”.
Mężczyzna puszcza Meryem, a ta z płaczem opuszcza jego pokój. Jakiś czas później Omer bawi się w hallu samochodem. Asli, która właśnie zeszła z góry, zatrzymuje się obok niego, stawia nogę na zabawce i miażdży ją! Omer bierze do rąk połamany samochód, a jego oczy zachodzą łzami. „Tak się dzieje, kiedy stajesz mi na drodze” – oznajmia Asli, patrząc pełnym bezwzględności wzrokiem na chłopca. Akcja przeskakuje do wieczora. Meryem wraca do domu. Przy drzwiach wita ją Neriman, wystrojona i umalowana. „Ciociu, co robisz tutaj taka?” – pyta zdziwiona dziewczyna. „Chodź, córko. Gdzie byłaś do tej pory? Widzisz, która jest godzina”.
„Kto jest w środku, ciociu?” – pyta Meryem, słysząc dochodzące z pokoju odgłosy rozmowy. „Mamy ważnych gości, córko. Nie każ im czekać, weź to.” – Neriman przekazuje bratanicy tacę z kawą. Zdziwiona Meryem wchodzi do pokoju dziennego. Widzi tam swojego ojca w garniturze oraz Tekina i Dogana, także elegancko ubranych. Na stoliku znajdują się tort, kwiaty i czekoladki. Dziewczyna podaje wszystkim kawę i mówi: „Mam trochę pracy, wybaczcie mi”.
„Córko, posiedź z nami” – zatrzymuje dziewczynę Durmus. – „Praca nigdzie się nie wybiera. Taka jest moja córka, chce wszystko zrobić od razu”. „Cała ciocia!” – mówi Neriman i zanosi się śmiechem. „Znacie mnie i wiecie, że nie lubię zbytnio zwlekać” – zabiera głos Tekin. – „Dlatego… Bracie Durmusie, z Bożym przyzwoleniem, proszę twoją córkę Meryem o rękę”. „Co?!” – pyta dziewczyna, robiąc wielkie oczy, po czym kieruje pytające spojrzenia na ojca i ciotkę, żądając wyjaśnień. – „Tato? Ciociu? Co się tu dzieje?!”. „Nie powiedzieliście jej, że przyjdę?”.
„Oczywiście, że powiedziałem, bracie Tekinie” – zapewnia Durmus. „Nie mogę uwierzyć! Nie mam pojęcia o niczym!” – grzmi Meryem i chce odejść. Ojciec jednak chwyta ją za rękę, nie pozwalając na to. „Meryem, usiądź, moja córko” – prosi Neriman. – „Poczekaj i ty, bracie Tekinie, porozmawiajmy trochę”. „Nie ma o czym rozmawiać, wszystko się stało bez mojej wiedzy!” – Kieruje wzrok na gangstera. – „Przygotowałeś się i przyszedłeś, ale ja naprawdę nie mam pojęcia o niczym. Ustalmy jedno, nie myślę o małżeństwie, a już zwłaszcza nie z tobą”.
Na twarzy Tekina pojawia się wyraz oburzenia. Mężczyzna podnosi się i urażony opuszcza pokój. „Oto twoja uroczystość” – mówi Dogan i także wychodzi. Wściekły Durmus wstaje i chwyta córkę za rękę i włosy. „Dziewczyno, co zrobiłaś?!” – grzmi. – „Jesteś tego świadoma?!”. „A ty co zrobiłeś, tato?! Mówiłam ci, że nie chcę ślubu!”. „Dziewczyno, nie krzycz na mnie! Jeszcze się miałem ciebie pytać?! Jestem twoim ojcem i wiem najlepiej, co dla ciebie dobre!”.
„Zatrzymaj się, Durmus, dziewczyna ma rację” – odzywa się Neriman. „Jaką rację?! Przegapiła najlepszą okazję w swoim życiu!” – wrzeszczy mężczyzna. Jego córka wybiega z pokoju. – „Zniszczyła nas! Jesteśmy teraz skończeni!”. „Uspokój się trochę, Durmus. Ile razy ci mówiłam, żebyś nie był niegrzeczny wobec dziewczyny? Jest trochę uparta, ale poradzę z nią sobie bez użycia siły, nie martw się”. „Ty i te twoje pomysły! Czy nie widziałaś, jak mężczyzna został zhańbiony?!”. „Widziałam, ale udałam, że tego nie widzę. Wielki Tekin podkulił ogon i odszedł”. „To nie może tak być. Pójdę przeprosić tego człowieka.” – Durmus w te pędy opuszcza pokój. Siostra wybiega za nim. Czy uda im się udobruchać Tekina i wspólnymi siłami przekonać Meryem do ślubu z gangsterem?