30: Ayse jest coraz bardziej zdezorientowana w towarzystwie Cemila. Choć nie przyznaje tego przed sobą, jasnym jest, że czuje do niego coś więcej, niż tylko sympatię do kolegi z pracy. Akcja przeskakuje do wieczora. Meryem idzie korytarzem w rezydencji. Nagle zatrzymuje się przed drzwiami pokoju Leventa, słysząc dobiegające ze środka odgłosy rozmowy i to, jak ktoś wypowiada jej imię. Kamera przenosi się do pokoju. Widzimy siedzących obok siebie Leventa i jego przyjaciela. „Meryem jest dumną dziewczyną” – stwierdza Cemil. – „Po takich słowach ja też nie spojrzałbym ci w twarz. Nie istnieje brzydkie słowo, którego by od ciebie nie usłyszała. Myślę, że jesteś winien jej przeprosiny”.
„Jakie znowu przeprosiny?” – pyta Levent, zupełnie nie widząc swojej winy. „Obraziłeś osobę, której wcale nie znasz, oskarżałeś ją i obwiniałeś. Nie masz nawyku robienia takich rzeczy, a jeśli już ci się to zdarzy, przepraszasz”. „Nie mam jej za co przepraszać. Niech nie oczekuje ode mnie niczego więcej, poza tym, że pozwalam jej tutaj być. Gdyby dziecko jej nie potrzebowało, nie pozwoliłbym jej tu zostać ani chwili. Zmieńmy temat, proszę”. Kamera wraca na korytarz. „Czy w ogóle potrafisz przeprosić?” – mówi do siebie Meryem. – „Ty tylko obrażasz, obwiniasz, łamiesz serce, ale nigdy nie przepraszasz. A powinieneś mnie przepraszać każdego dnia!”.
W następnej scenie Meryem wraca do domu. Wchodzi do pokoju dziennego, gdzie znajdują się jej ojciec i ciotka. „Dziewczyno, gdzie byłaś do tej pory?!” – grzmi Durmus. – „Będziesz teraz wracać w środku nocy?!”. „Przyszłam, jak tylko skończyłam pracę. Nie jest tak późno, a i droga jest bardzo długa”. „Czy ten człowiek cię przywiózł?”. „Jaki człowiek? Tato, co ci jest? Co próbujesz powiedzieć?”. „Zobacz, jak próbuje udać niewinną” – mężczyzna zwraca się do siostry. „Dlaczego miałabym być winna, nie rozumiem? Ciociu, co się znowu stało?”.
„Córko, cała okolica o nas mówi” – oznajmia Neriman. – „Plotkują o tobie i twoim szefie”. „Nie rozumiem. O czym plotkują?”. „Nie wiem. Prawdopodobnie coś jest między wami”. „Co?!” – przeraża się Meryem. – „Kto tak powiedział?”. „Czy to ważne, kto powiedział?”. „Ja nawet z nim nie rozmawiam! Cierpię tylko po to, żeby spłacić dług. Ktokolwiek to powiedział, kłamie!”. Oburzona dziewczyna odchodzi. „Widzisz, powiedziałam ci, że nic nie ma” – mówi Neriman do brata. „Jeśli nic nie ma, dlaczego więc Tekin postawił nas na nogi?”. „Żebyśmy przyparli dziewczynę do muru i zmusili ją do ślubu”. „Skoro wymyśla takie sztuczki, musi być bardzo w niej zakochany”.
„Naprawdę się zakochał” – potwierdza kobieta. – „Nawet stu strażaków nie ugasi tego pożaru”. „Wszystko jest pięknie, ale jak przekonamy naszą Meryem?” – pyta Durmus. „Zostaw to mnie. Jestem prawdziwą lisicą, o nic się nie martw”. Akcja przeskakuje do następnego dnia. Melis przyjeżdża do firmy i zajmuje gabinet swojej siostry, którą Levent zwolnił. Podnosi z biurka tabliczkę z nazwiskiem Hulyi i wyrzuca ją do kosza. Po chwili do pomieszczenia wchodzi Ayse.
„Kim jesteś?” – pyta Melis. „Jestem asystentką pani Hulyi” – odpowiada przyjaciółka Meryem. – „Jeśli będziesz czegoś potrzebować, daj mi znać”. „Tak, chcę. Idź do działu kadr i powiedz im, by dali ci inne stanowisko”. „Dlaczego?”. Dlatego, że nie jest mi potrzebna żadna asystentka”. „Ale zostałam zatrudniona jako asystentka. Gdzie mogliby mnie teraz przydzielić?”. „Nie wiem, może pójdziesz do księgowości i zakończysz pracę w tej firmie”. Wstrząśnięta Ayse opuszcza gabinet. „Co teraz zrobię?” – zachodzi w głowę, ciężko wzdychając. Na korytarzu spotyka ją Cemil. „Czy coś się stało?” – pyta prawnik, patrząc na zmartwioną twarz dziewczyny.
Tymczasem Hulya w ustronnym miejscu spotyka się z podejrzanym typem. „Nie zmieniłaś się ani trochę” – komplementuje drab, siadając naprzeciwko żony Bahadira. – „Powiedz mi, co się stało, że chciałaś zobaczyć się ze mną po tylu latach?”. „Levent wrócił” – oznajmia kobieta. „I co ja mam z tym wspólnego?”. „Levent żyje dzięki tobie i twojej przeklętej bezużyteczności!”. Następuje retrospekcja. Okazuje się, że to ten sam drab, z którym dzisiaj spotkała się Hulya, zabił żonę Leventa i porwał jego syna!
Akcja wraca do teraźniejszości. „Zdarzyły się wtedy nieprzewidywalne rzeczy” – tłumaczy bandzior. – „Inaczej by mi nie uciekł, wiesz o tym”. „Levent żyje i ma się dobrze i wciąż stwarza problemy w moim życiu” – oświadcza Hulya. – „Ty i ja zawarliśmy umowę, której nie uszanowałeś”. Następuje kolejna retrospekcja. Akcja cofa się o kilka lat. Widzimy Hulyę i draba, którzy spotkali się w tym samym miejscu, co dzisiaj. Kobieta przekazuje mężczyźnie pieniądze i mówi: „Levent ma umrzeć. Drugą połowę pieniędzy dostaniesz, kiedy będzie już w grobie”. „Zatem weź łopatę i zacznij kopać, bo praca ta zostanie zakończona, zanim jeszcze skończysz”.
Akcja wraca do teraźniejszości. „Przygotowałam już grób, Kudret” – oznajmia Hulya. – „Czeka tylko, aż właściwa osoba zostanie w nim umieszczona”. „Co masz na myśli?” – pyta bandzior. „To, żebyś zabił Leventa! Tym razem chcę, żeby praca została wykonana. Niech wygląda to na nieszczęśliwy wypadek. Tyle chyba jesteś w stanie zrobić, prawda?”. „Nie ucz mnie, jak wykonywać swoją pracę”. „Słuchaj, nie uczę cię. Widziałam po prostu, jak ostatnio sobie poradziłeś. Levent wciąż żyje, nie odniosłeś sukcesu”. „Tej nocy doszło do nieplanowanych zdarzeń, ale tym razem tak się nie stanie”.
„Daj Boże” – mówi Hulya. „Ty po prostu rób to, co do ciebie należy, a w resztę się nie mieszaj” – mówi Kudret. „Poczekaj, aż do ciebie zadzwonię.” – Kobieta podnosi się i odchodzi. Czy wyjdzie na jaw, że to przez nią zginęła żona Leventa i porwany został jego syn? Czy Levent zostanie zamordowany?