49: Melis przyjeżdża do rezydencji. Udaje się prosto do pokoju siostry. „Wszystko dobrze, prawda?” – pyta, kierując wzrok na siedzącą na łóżku Hulyę, która patrzy nieruchomo w jeden punkt. – „Nie wyszłaś z pokoju, jak ci powiedziałam? Wydajesz się spięta, możesz popełnić błąd. Siostro, co się stało? Nie wiem, co jeszcze mogłoby być gorszego? Dlaczego nie odpowiadasz?”. Hulya podnosi się i oznajmia: „Kudret przyszedł zobaczyć się z Leventem”. „Co? Co ty mówisz?”. „Przyszedł nam grozić. Zatrzymałam go w ostatniej chwili. Powiedział, że jeśli nie dostanie pieniędzy, powie wszystko Leventowi”.
„Co będzie, jeśli damy mu pieniądze? Przyjdzie znowu za kilka dni, znam takich” – stwierdza Melis. – „Będzie naszym problemem. Musimy jakoś uratować się od tego człowieka, ale jak?”. Hulyi robi się słabo. Siostra pomaga jej położyć się na łóżku. „W ogóle nie czuję się dobrze” – oznajmia żona Bahadira, blada jak ściana. – „Nawet jeśli mu zapłacimy, to i tak nie zostawi nas w spokoju. Co zrobimy, Melis?”. „Siostro, uspokój się, żebym i o ciebie nie musiała się martwić. Nie możesz być ciągle chora. Nie martw się, jeśli Kudret jest niebezpieczny, my jesteśmy jeszcze bardziej niebezpieczne. Znajdziemy jakieś rozwiązanie”.
Akcja przenosi się do baraku. Wzburzona Meryem wchodzi do gabinetu Tekina. „Dlaczego mnie okłamałeś?!” – pyta. – „Dlaczego wciągnąłeś mnie w tę grę?!”. „Meryem, o czym ty mówisz? Jaka gra?” – odpowiada gangster, udając niezrozumienie. „To przez ciebie mój ojciec ma problemy. Dlaczego to zrobiłeś?”. „O czym ty mówisz? Po prostu ci pomagam”. „Nie wierzę ci. Wszystkiego się dowiedziałam. To ty wysłałeś ojca, by pobił tego człowieka”. „Zwolnij, Meryem. Naraziłem na szwank swoją reputację, rozmawiając z jakimś wandalem i błagając go, a ty mnie jeszcze winisz. Czy to jest w porządku? To oczywiste, że ktoś cię oszukał, ktoś cię okłamał”.
„Nie ma nic takiego. Jestem pewna, że powiedział mi prawdę” – odpowiada Meryem. – „Jestem tego pewna, jak swojego imienia”. „Komu tak bardzo ufasz?” – docieka Tekin. – „Kto ci doradza?”. „Czy to ważne? Teraz wiem, że kłamiesz. Od teraz nie będziesz zbliżał się do mnie ani do mojej rodziny. Będziesz trzymał się z dala!”. „Powiedział ci to ten bogacz Levent Metehanoglu, prawda? Podburza cię przeciwko mnie”. „On nic nie wie, nie jest taki jak ty. Nie mierz wszystkich swoją miarą”. „Ukłuł mnie, a ty próbujesz go chronić. Wierzysz temu bogaczowi, a nie człowiekowi, który chroni twojego ojca. W porządku, dobrze mu się za to odpłacę”.
„O czym ty mówisz? Przysięgam, że nie ma z tym nic wspólnego” – zarzeka się dziewczyna. – „Proszę cię, nie zajmuj się nim”. „Prosisz mnie? Boisz się, że coś mu się stanie?”. „Nie rozumiem”. „Czy nie poprosiłaś mnie właśnie, żebym go nie ruszał? Jest bardzo ważny dla ciebie. Otwórz uszy i posłuchaj mnie dobrze. Nigdy nie zrezygnuję z ciebie i wiem, że ten bogacz Levent Metehanoglu stoi między nami. Ale podetnę mu korzenie. Zobaczysz, że zabiorę mu wszystko, co ma”. „Jesteś szalony! Levent nie ma ze mną nic wspólnego. Nie zajmuj się nim z powodu złości na mnie”.
„Nie zajmować się nim?” – pyta gangster. – „Poczekaj i zobacz, jak odbieram mu wszystko. Zobaczysz, jak wszystko niszczę!”. „Naprawdę oszalałeś!” – grzmi Meryem i opuszcza barak. W następnej scenie Tekin rozmawia przez telefon w firmowym hallu. Ayse, która właśnie tamtędy przechodziła, zatrzymuje się i zaintrygowana przysłuchuje się jego rozmowie. „Ten człowiek nie udzieli kredytu holdingowi Metehanoglu” – mówi do słuchawki. – „W porządku, posłuchaj mnie. Będę tam niedługo i przekonam go osobiście”.
Gdy Tekin kończy rozmowę, Ayse od razu dzwoni do swojej przyjaciółki. „Muszę powiedzieć ci coś ważnego” – oznajmia. – „Przed chwilą usłyszałam, jak Tekin rozmawia przez telefon. Wydaje się, że rozmawiał z Doganem. Powiedział, że przekona jakiegoś mężczyznę, by nie udzielał kredytu holdingowi. Co on próbuje zrobić?”. „Zrobi to, co powiedział” – stwierdza Meryem. – „Ten człowiek jest naprawdę niegodziwy”. „Co powiedział?”. „Wyjaśnię ci później. Musimy coś zrobić. Musimy zatrzymać tego człowieka”. „Porozmawiaj z Leventem. On lepiej od nas wie, co zrobić”.
„Masz rację, muszę jakoś porozmawiać z Leventem” – zgadza się Meryem. – „Jeśli będziemy to ukrywać, będziemy haniebne jak Tekin. Porozmawiam z nim, dziękuję, że zadzwoniłaś”. Wkrótce Levent odbiera telefon od Cemila. „Mam dla ciebie złą wiadomość” – oznajmia przyjaciel. – „Bank nie przyznał nam kredytu”. „Nie przyznał? Jak to? Powiedziałeś, że z pewnością dostaniemy kredyt”. „Powiedziałem tak, ale nagle zmienili zdanie. Miałeś mieć dzisiaj spotkanie z jakimś bankierem?”. „Tak, z panem Melihem, ale spotkanie zostało odwołane. Myślę, że oni też nie zaakceptują naszego wniosku. Nieważne, przyjacielu, z pewnością i przez te dni przejdziemy”.
„Co planujesz zrobić? Masz jakiś plan?” – pyta Cemil. „Zadzwonię do Rifata” – odpowiada Levent. – „Nie chciałem tego robić, ale nie mam innego wyjścia”. „Kim jest Rifat?”. „Opowiem ci przy innej okazji”. Tymczasem Neriman zauważa, że Ciszka zniknęła z dormitorium. „Myślę, że odeszła z powodu swojej mamy” – oznajmia Cita. „Jak to odeszła? Tekin połamie nam wszystkim nogi!” – przeraża się siostra Durmusa. – „W tej chwili ją znajdźcie! Nie wracajcie, póki jej nie znajdziecie!”.
Melis wchodzi do pokoju Hulyi. „Zadzwonisz do Kudreta i powiesz, że damy mu pieniądze, ale pod jednym warunkiem” – instruuje. „Jakim warunkiem?” – pyta żona Bahadira. „Że pójdzie porozmawiać z Durmusem. Niech zastraszy go, żeby nam nie przeszkadzał. Mam nadzieję, że zrozumiałaś. Dalej, dzwoń”. Hulya wybiera numer do draba. „Od razu przejdę do rzeczy” – oznajmia, gdy połączenie zostaje odebrane. – „Pójdziesz teraz do Durmusa i nastraszysz go. Nie odważy się nikomu powiedzieć o dziecku”. „W porządku. Jeśli mu pogrożę, nie zająknie się ani słowem. Ale za to muszę dostać dodatkową zapłatę”.
„Jaką dodatkową zapłatę?” – pyta Hulya. „Normalnie, wszystko ma swoją cenę” – stwierdza Kudret. – „Ale jeśli chcesz, idź i sama z nim porozmawiaj. Najwyżej skończysz na pierwszych stronach gazet”. „Jakim jesteś oportunistycznym, obrzydliwym człowiekiem!”. „Nie opisuj mnie, tylko natychmiast przygotuj pieniądze. Nie będę czekał dwóch, trzech dni.” – Mężczyzna rozłącza się. „Słyszałaś, co powiedział?” – Hulya zwraca się do siostry. – „Jest oszustem. Jeśli weźmie pieniądze, po góra trzech dniach przyjdzie po więcej”. „Siostro, uspokój się. Damy mu pieniądze i więcej nie będzie prosił. Znajdziemy rozwiązanie, po prostu zachowaj spokój. Jeśli będziesz się tak zachowywać, wszystko zostanie ujawnione. Nie możesz ulegać gniewowi, rozumiesz mnie?”.
Akcja przenosi się do dzielnicy. Durmus wychodzi z domu, gdy nagle na podwórku pojawia się Kudret. „Znalazłeś Omera i poszedłeś do rezydencji stwarzać problemy” – mówi przybyły. „To nie tak, Kudret. Właściwie poszedłem tylko raz…”. „Ani razu więcej!” – Kudret chwyta ojca Meryem za kurtkę. – „Jeśli pójdziesz, nie wracaj do domu. Znajdź sobie miejsce na grób, wykop dołek i połóż się w nim! Zrozumiałeś? Zapomnij o tym dziecku! Nie ma żadnego dziecka! Kiwnij głową, że zrozumiałeś!”. Durmus potwierdza skinieniem głowy. Kudret puszcza go i odchodzi.
Akcja przenosi się do opuszczonego budynku. Melis i Hulya wychodzą na taras widokowy, nieotoczony żadną barierką. „Czuję się, jakby zaraz moje serce miało się zatrzymać” – mówi żona Bahadira. „Siostro, tysiąc razy widziałaś się z tym człowiekiem. To tylko jedno z takich spotkań. Uspokój się, twoje zdenerwowanie przechodzi także na mnie”. „W porządku, jestem spokojna. Jestem spokojna…”. Na schodach rozlega się odgłos kroków.
„Wygląda na to, że nadchodzi” – mówi Hulya. – „Boże, tu jest tak wysoko, boję się”. „Weźmie pieniądze i odejdzie, w porządku? Jestem tutaj, bądź ostrożna.” – Melis chowa się za ścianą. Po chwili na tarasie pojawia się Kudret. „Zrobiłem, co chciałaś. Zamknąłem usta Durmusowi” – oznajmia. – „Więcej nie wypowie imienia Omer”. „Zapytam cię o coś” – mówi Hulya, starając się ukryć drżenie w swoim głosie. – „Czy Durmus wie, kto jest prawdziwym ojcem Omera?”. „Czy jestem aż tak głupi, żeby przekazać mu taką informację? Jeśli nie masz więcej pytań, wezmę pieniądze i sobie pójdę. Dorzuciłaś ten dodatek za zamknięcie ust Durmusowi?”.
„Jest. Weź swoje pieniądze i odejdź” – odpowiada Hulya. – „Później ty nie zadzwonisz do mnie ani ja do ciebie. To koniec, zrozumiałeś?”. „Jesteś bardziej niebezpieczna niż myślałem. Myślisz, że to wystarczy?”. „Zobacz, twoje pieniądze są tutaj.” – Kobieta otwiera torbę i pokazuje gotówkę. – „Teraz weźmiesz to i pójdziesz, zrozumiałeś?”. „Gdybym teraz zadzwonił do Leventa i powiedział mu, że jego syn żyje, nie możesz sobie nawet wyobrazić, ile pieniędzy by mi dał. Ja też nie mogę sobie tego wyobrazić”. „Jeśli Levent dowie się, że z twojej winy jego syn zaginął, co wtedy zrobisz, panie Kudrecie?”.
„Wtedy dowie się także, że to ty byłaś moim szefem” – stwierdza mężczyzna. – „Dlatego zawsze przyniesiesz mi pieniądze, kiedy cię o to poproszę. W przeciwnym razie wszystko zostanie ujawnione. Daj mi pieniądze, mam pracę”. W tym momencie Melis wybiega z ukrycia i zrzuca Kudreta z tarasu! Mężczyzna ląduje na ziemi kilka metrów niżej! Nie daje znaku życia!