51: Melis wychodzi z rezydencji. Za bramą spotyka się z jakimś mężczyzną. Dokonują wymiany. Ona przekazuje mu pieniądze, a on jej buteleczkę z jakimiś tabletkami. Gdy diler odchodzi, kobieta mówi do siebie: „Nie mogę pozwolić, żebyś nas wydała, siostro. Jesteś zmuszona uspokoić się na jakiś czas, tak mi przykro”. Melis wraca do rezydencji i udaje się do pokoju siostry. Wyciąga z szuflady buteleczkę z tabletkami Hulyi na sen, wysypuje wszystkie na chusteczkę, a następnie uzupełnia buteleczkę pastylkami, które przed chwilą nabyła. Nagle drzwi otwierają się i do środka wchodzi Asli.
„Co jest? Dlaczego wchodzisz bez pozwolenia?” – upomina pokojówkę Melis. „Przyszłam posprzątać, kiedy pani Hulya i pan Bahadir są na dole.” – Asli skupia wzrok na tabletkach. „To dla dobra siostry. Wiesz o tym, ale nikomu nie powiesz. Na razie tak będzie lepiej. Tak jak powiedziałam, to dla jej dobra, w porządku?”. „Nie martw się, pani Melis, nic nie powiem. Zobaczyłam i od razu zapomniałam”. „Właśnie tak. Najlepiej zapomnij o wszystkim. Ja pójdę wziąć prysznic.” – Siostra Hulyi opuszcza pokój.
W następnej scenie do pokoju wchodzi Bahadir. Kieruje wzrok na żonę, która wygląda bardzo słabo. „Dlaczego tak patrzysz?” – pyta Hulya. „Martwię się o ciebie” – odpowiada mężczyzna. – „Pozwól mi zadzwonić do lekarza”. „Bahadir, naprawdę mnie męczysz”. Do pokoju wpada Melis w doskonałym nastroju. „Przyszedł wulkan energii” – mówi Hulya, wskazując na siostrę. „A co mam robić? Płakać?” – pyta Melis. – „Zobacz, jakie mamy piękne życie. Oczywiście, że będę pełna energii”. „Melis ma rację, rozwesel się trochę, kochanie” – prosi brat Leventa. – „Przynajmniej troszeczkę”.
„Off, Bahadir!” – obrusza się Hulya. „Chciałem zadzwonić do lekarza, ale nie chce” – mówi mężczyzna do szwagierki. Melis podchodzi do szuflady i wyciąga z niej buteleczkę z tabletkami. „Te leki pomogą ci się uspokoić” – oznajmia i podaje siostrze jedną pastylkę oraz szklankę z wodą. „Nie chcę” – odpowiada krótko Hulya. „Czy to tabletki, które przyjmuje, aby wyregulować sen?” – pyta Bahadir. „Tak, szwagrze. Dalej, kochanie, wypij to”. „Mówię ci, że nie chcę!”. „Boże, jesteś jak dziecko. Szwagrze, powiedz jej coś”.
„Rzeczywiście, kochanie, przypominasz Omera” – mówi syn Ulviye. „Siostro, zażyj to” – powtarza Melis. – „Uwierz mi, że dzięki temu poczujesz się lepiej. Obiecuję ci”. Hulya łyka tabletkę i popija wodą. Następnie kładzie się i przytula głowę do poduszki. „Od razu zasnęła. Czy nie są dla niej za silne?” – pyta mężczyzna. „Oczywiście, że nie są. Jest zmęczona, to dlatego. Chodźmy, niech dobrze odpocznie”.
Następna scena rozgrywa się w firmie. Tekin wchodzi do gabinetu Melis. „Widzę, że jesteś w bardzo dobrym nastroju” – mówi, siadając naprzeciwko kobiety. – „Zastanawiam się, dlaczego ja nie jestem taki szczęśliwy, ale nie wiem”. „Dzień dobry i tobie” – mówi Melis. „Ten plan, który stworzyłaś, chyba się nie powiódł”. „Nie, wszystko jest w porządku”. „Gdyby było w porządku, Meryem byłaby ze mną”. „Bądź trochę cierpliwy, Tekinie. Levent myśli, że jesteś z Meryem, to dobry początek”. „Niestety nic takiego nie istnieje. Meryem tylko bardziej oddala się ode mnie”.
„Tekinie, stworzyłam dla ciebie doskonałe warunki” – mówi Melis. – „Jeśli czegoś nie osiągnąłeś, to tylko ze swojej winy. Co oczekujesz, że zrobię? Mam wziąć was za ręce i połączyć ze sobą?”. „Więc jak będzie? Jaki jest twój następny ruch?” – pyta gangster. – „Powiem ci. Żaden. Levent w końcu zrozumie, że między nami niczego nie ma. Zobaczymy, czy wtedy będziesz w nastroju, królowo planów. Musimy działać razem. Nie znasz Meryem, ona tylko wygląda na naiwną”. „Myślisz, że nie mogę poradzić sobie z wieśniaczką? Nie znasz mnie”. „Zwolnij. Nie chcę, żebyś mówiła tak o Meryem. Ja swoje powiedziałem, musimy być szybcy. Inaczej oboje przegramy”.
Tekin odchodzi. „Jeśli będzie trzeba, usunę ciebie, Meryem i tego małego Omera” – mówi do siebie Melis. – „Nikt nie stanie między mną a Leventem”. Tymczasem Ayse udaje się do gabinetu Cemila. „Muszę ci coś powiedzieć, ale wysłuchaj mnie bez przerywania” – prosi. „O co chodzi?” – pyta mężczyzna. „O oskarżenie, że Meryem jest z tym typem Cemilem. Tekin to bardzo niebezpieczny i bezwstydny człowiek. Przylgnął do Meryem i robi wszystko, by ją zdobyć. Meryem oczywiście nigdy nie byłaby z takim człowiekiem, nawet by na niego nie spojrzała. Nie może znieść, gdy słyszy jego imię”.
„Zniszczył jej życie. Nie ma brudu, którego by jej nie zrobił” – kontynuuje Ayse. – „Przyszedł i prosił o nią, ale Meryem go odrzuciła. Teraz tylko szuka okazji. Został wspólnikiem w firmie, by zbliżyć się do niej”. „Od razu zauważyłem, że jest problematyczny” – mówi Cemil. – „Jest prawdziwym psychopatą!”. „Czy powiesz o tym panu Leventowi? Nie chcę, żeby moja przyjaciółka była oskarżana o związek z kimś takim. Możesz wyjaśnić to nieporozumienie?”.
W następnej scenie Cemil zatrzymuje Leventa na korytarzu. „Przyjacielu, dokąd idziesz?” – pyta. „Zaniosę Tekinowi te akta” – odpowiada syn Ulviye. – „Kiedy wysyłam sekretarkę, nie zajrzy do nich nawet przez trzy dni”. „Bracie, to nie jest tak jak myślisz. Meryem nie ma z nim nic wspólnego”. „Kto ci to powiedział? Meryem?”. „Nie, Ayse. Wiedzieliśmy już wcześniej, że to człowiek bez wartości, ale wydaje się też niebezpieczny. Zniszczył życie dziewczynie”. „Uwierzyłeś w to? Widziałem, jak trzymali się za ręce. To normalne, że Ayse broni swoją przyjaciółkę”.
„Ayse nie kłamie” – upiera się Cemil. – „Jeśli tak mówi, to tak jest. Ostrzegam cię jako twój przyjaciel, jesteś niesprawiedliwy wobec Meryem”. „Nie jestem niesprawiedliwy. Zachowuję się tak, bo na to zasłużyła”. Obaj mężczyźni udają się w stronę gabinetu Tekina. Zatrzymują się przed samym wejściem, słysząc, że bandzior prowadzi właśnie rozmowę telefoniczną. „Dogan, mówię ci, że ktoś powiedział to Meryem!” – grzmi Tekin do słuchawki. – „O czym ty mówisz? Masz to rozwiązać! Nie ma nic, czego bym nie zrobił, żeby wygrać. Mówię ci, że nie chce mnie widzieć. Gdyby mogła, utopiłaby mnie! Ona mnie nienawidzi, rozumiesz to? Mówię ci, że nic do mnie nie czuje. Nic!”.
Kamera robi zbliżenie na Leventa i Cemila. Na twarzy tego pierwszego po raz pierwszy od dawna pojawił się uśmiech. „Mówiła prawdę” – stwierdza z iskierkami w oczach. „Co jest? Uspokoiłeś się?” – pyta Cemil. – „Powiedziałem ci, ale to nic nie dało. Musiałeś usłyszeć na własne uszy. Zobacz na niego. Czy Meryem choćby na niego spojrzała? Spójrz na mnie. Twoje oczy nie kłamią, czujesz coś do Meryem, nie możesz zaprzeczyć”. „Przesadzasz. Po prostu dowiedziałem się, że nie kłamie, to wszystko”.
Jakiś czas później Cemil wchodzi do gabinetu przyjaciela. „Wiem, że ci się to nie spodoba, ale nic nie mogę zrobić” – oznajmia. – „Musimy zmniejszyć liczbę pracowników”. „Wiesz, że nie mogę tego zrobić” – odpowiada Levent. – „Nie mogę karać niewinnych ludzi i uniemożliwić im zarabianie na chleb. Nie możemy naszego komfortu budować na nieszczęściu innych. Jak mógłbym spać, gdy inni nie mieliby co jeść?”. „Masz rację. Co zrobimy?”. „Nie wiem, Cemil. Nie chcę tego, ale musimy nawiązać partnerstwo z ludźmi z Włoch”. „Jeśli są w porządku, to będzie dobre. To dla nas najkrótsza droga to eksportu, mówimy w końcu o Włoszech. Zapewnią nam prestiż na rynku”.
„Posłuchaj, co mówił mój ojciec. Najciemniejszy moment nocy jest tuż przed świtem” – wspomina Levent. – „Nie ma sytuacji bez wyjścia. Nie jesteśmy skazani na banki lub nieznajomych”. „Coś chodzi ci po głowie, prawda? Teraz sobie przypominam, co mi powiedziałeś. Mówiłeś o jakimś mężczyźnie, prawda?”. „Tak, o Rifacie. Od wczoraj próbuję się z nim skontaktować, ale nie odpowiada. Jeśli uda mi się z nim skontaktować, rozwiążemy wszystko”.
Akcja przenosi się do rezydencji. Melis wchodzi do swojego pokoju. „Siostra jest uśpiona dzięki lekom” – mówi do siebie. – „Pozostał tylko Levent. Jeśli historia z Włochami wypali, będę zachwycona”. Do pokoju wchodzi Asli. Melis wyciąga z szafy kilka ubrań i podaje je pokojówce. „Wyprasuj to ładnie” – prosi siostra Hulyi. „Och, to bardzo eleganckie. Nie widziałam tego jeszcze na tobie”. „Mamy pewne sprawy zagranicą, choć nie jest to jeszcze pewne. Nie mam czasu na zakupy, dlatego ładnie to wyprasuj”. „Pani Melis, jesteś bardzo szczęśliwa. Też chciałabym taka być”.
„Może przywiozę ci oryginał twojej torebki” – oznajmia siostra Hulyi. „Naprawdę?” – Asli w jednej chwili ogarnia podekscytowanie. „Czy ja kłamię? Ale chcę w zamian przysługę”. „Oczywiście, zrobię wszystko, co powiesz”. Czy Melis pojedzie razem z Leventem do Włoch? Jak długo kobieta będzie faszerować swoją siostrę lekami nasennymi? Czy Leventowi uda się rozwiązać problemy w firmie?