Zranione ptaki odcinek 79: Kudret żyje! Dogan mierzy z broni do Cemila i Ayse! Asli mówi Hulyi, że zabierze jej Bahadira! [Streszczenie + Zdjęcia]

79: Odbywają się oficjalne zaręczyny Cemila i Ayse. Dogan w tym czasie siedzi samotnie na brzegu i nuci pod nosem smutną piosenkę. Akcja przeskakuje do następnego dnia. Ayse siedzi na wersalce z kolanami podciągniętymi pod brodę. Na jej twarzy nie maluje się nawet cień radości. „Jak człowiek w tej samej chwili może być i smutny, i szczęśliwy?” – pyta w myślach i sama sobie odpowiada: „Może, właśnie tak jak ja teraz”. Do pokoju wchodzi Safiye z suknią ślubną w rękach. „Zobacz, jak się prezentuje” – oznajmia z szerokim uśmiechem. „Mamo…” – odzywa się dziewczyna, a po jej policzkach spływają łzy.

„Ayse, dlaczego tak bardzo płaczesz?” – pyta zmartwiona Safiye. – „Czy stało się coś złego?”. „Nie, nic. Jest mi po prostu ciężko rozdzielić się z tobą”. „Ktoś pomyślałby, że wyjeżdżasz do innego kraju. Będziesz raptem ulicę dalej. Otrzyj te łzy, moja droga. Wylecisz ze swojego gniazda i to w sukni ślubnej swojej mamy”. „Mamo, gdybyś tylko znała powód mojego smutku” – mówi w myślach Ayse. – „Będę miała na sobie twoją suknię ślubną podczas fałszywego ślubu. Wybacz mi, mamo”.

Akcja przenosi się przed garaż Tekina. Dogan spotyka się z jakimś mężczyzną. Przekazuje mu pieniądze, a w zamian otrzymuje… pistolet! Wtyka szybko broń za pasek i zakrywa rękojeść koszulą. „Lepiej bądź ostrożny i nie rób niczego głupiego” – radzi handlarz i odchodzi. Do Dogana podchodzi Neriman, która wyszła właśnie z garażu. „Kim był ten człowiek?” – docieka kobieta. „Nikt ważny. Czy Ayse wychodzi dziś za mąż?”. Siostra Durmusa potakuje głową, a jej rozmówca rusza przed siebie energicznym krokiem. „Dogan, nie waż się zrobić niczego głupiego!” – woła za nim kobieta.

Akcja przenosi się do rezydencji. Meryem wyciągnęła z szafy wszystkie swoje sukienki. „Żadna z nich nie pasuje na ślub” – stwierdza zakłopotana. Do pokoju wchodzi Asli z prezentową torebką w ręku. „Meryem, przyniósł to kurier” – oznajmia. „Dla mnie? Od kogo?”. „Skąd mam wiedzieć? Spójrz i zajmij się pracą. Od dzisiejszego ranka wszystko robię sama”. „W porządku, Asli, już idę”. Córka Aysel odchodzi, a zaintrygowana Meryem od razu sprawdza zawartość przesyłki. Znajduje się w niej sukienka wieczorowa.

Szczęśliwa Meryem dzwoni do Leventa. „Nie wiem, jak ci dziękować” – mówi do słuchawki. – „Dostałam sukienkę, jest piękna. Bardzo dziękuję”. „Chciałem, żebyś pięknie wyglądała na ślubie przyjaciółki. Cieszę się, że ci się podoba. Za godzinę będę w rezydencji, widzimy się”. Meryem rozłącza się i mówi do siebie: „Jak tylko skończę pracę w kuchni, od razu ją ubiorę”. Do pokoju wchodzi Melis. „Meryem, moja siostra potrzebuje kąpieli, zajmij się tym” – wydaje polecenie. „Teraz?”. „Tak, teraz. Dzisiaj jest ślub, musi być przygotowana”. „Oczywiście, pani Melis”.

W następnej scenie Levent wraca do domu. W hallu zastaje Meryem, nadal w stroju pokojówki. „Dlaczego nie jesteś jeszcze gotowa?” – pyta. „Miałam trochę pracy” – odpowiada dziewczyna, nie zdradzając, że to Melis obciążyła ją dodatkowymi obowiązkami. „Pospiesz się, spóźnimy się. Ja też pójdę się przebrać”. Do hallu wbiega Omer. „Gdzie byłeś? Idziemy się przebrać.” – Meryem bierze chłopca za rękę i razem odchodzą.

„Dzień dobry i tobie, Levencie” – odzywa się siedząca w salonie Melis, której Levent nawet nie zauważył. „Przepraszam, Melis, nie zobaczyłem cię w pośpiechu”- odpowiada mężczyzna i udaje się na górę. „Nie, tak być nie może” – mówi do siebie siostra Hulyi. – „Ja też muszę tam być”. Jakiś czas później ubrany w garnitur Levent stoi w hallu. Z góry schodzi wystrojona Melis. „Niespodzianka! Postanowiłam, że ja też pójdę” – oznajmia radośnie. „Lepiej zostań tutaj i pomóż mamie w przygotowaniach” – mówi brat Bahadira. – „Wiesz, że ostatnie przygotowania są najważniejsze”.

Na korytarzu pojawia się Meryem. Ma na sobie sukienkę, którą dostała od Leventa. Mężczyzna wpatruje się w nią jak zahipnotyzowany, a Melis dosłownie płonie z wściekłości. Levent i Meryem opuszczają razem rezydencję. „Skaranie boskie, gdzie ona znalazła tę sukienkę?!” – zachodzi w głowę Melis. Akcja przenosi się do dzielnicy. Ayse i Cemil wychodzą z domu Safiye. Zgromadzeni na zewnątrz goście biją im brawo. Obecne są także dwie sąsiadki, które wcześniej plotkowały o dziewczynie. „Zgrzeszyłyśmy przeciwko niej” – mówi jedna z kobiet. „Tak, wyszła z domu jako panna młoda” – dodaje druga.

„Ayse, jestem zachwycona” – mówi Meryem. – „Wyglądasz naprawdę pięknie”. „To za dużo, jak na fałszywe małżeństwo” – mówi szeptem Ayse. „Posłuchaj, dzisiaj nie ma smucenia się.” – Meryem obejmuje policzki przyjaciółki i uśmiecha się, by i ona się rozchmurzyła. Kamera oddala się nieco. Widzimy ukrywającego się za zaroślami Dogana, który trzęsącą się ręką mierzy z pistoletu w kierunku zmierzających do limuzyny Cemila i Ayse! Dziewczyna dostrzega to i wychodzi przed narzeczonego, prosząc go, by poprawił jej suknię. Wie, że Dogan do niej nie strzeli.

„Tak bardzo go kochasz, że jesteś gotowa poświęcić siebie?” – mówi do siebie Dogan i opuszcza broń. Limuzyna z narzeczonymi odjeżdża. Akcja wraca do rezydencji. Asli jest w pokoju Hulyi. „I jak, pasuje mi twoja sukienka?” – pyta służąca, paradując dumnie w eleganckiej sukience. – „Lepiej niech będzie na mnie, niż ma wisieć w szafie. Od teraz wszystkie twoje sukienki mogą być moje, ty i tak ich nie założysz. Czy w ten sposób spodobam się panu Bahadirowi? Zabiorę twojego męża tak samo, jak zabrałam tę sukienkę. Nie będziesz zła na mnie, prawda? Nieważne, idę teraz do kuchni, mam pracę. Do zobaczenia”.

Twarz Hulyi wyraża wściekłość. Kobieta nie może jednak nic powiedzieć ani niczego zrobić. Jest bezsilna. Tymczasem Durmus, po wielu nieodebranych telefonach od Tekina, postanawia do niego oddzwonić. „Tylko mi nie mów, że jesteś nadal na pogrzebie” – zabrania na wstępie gangster. „Nie, wróciłem już. Jak tylko przyjechałem, od razu do ciebie zadzwoniłem. Chodzi o Omera. Skoro dzisiaj jest u nich ślub, mógłbym to łatwo zrobić”. „W końcu jesteś na właściwej drodze, dobra robota. Jak chcesz go zabrać? Czy będziesz w stanie zrobić to sam?”.

„Nie, to trochę trudne” – odpowiada brat Neriman. „W porządku, wyślę ci pomocnika. Ja też będę na ślubie w rezydencji, jakoś to rozwiążemy”. „Dobrze, że będziesz na ślubie. Zrobimy to zatem tak.” – Durmus przedstawia plan, ale nie słyszymy jego słów. Po skończonej rozmowie mówi do siebie: „Pozbędę się Tekina, ale co z Kudretem? Jeśli dowie się, że porwałem Omera, zabije mnie. Na szczęście nie ma go”. W tym momencie telefon Durmusa zaczyna dzwonić. Na ekranie wyświetlone jest imię Kudreta!

„Halo, Kudrecie?” – Durmus odbiera połączenie. – „Gdzie jesteś?”. „Przestań się wygłupiać, rozpytywałeś o mnie” – odpowiada Kudret. Okazuje się, że mężczyzna jest cały i zdrowy! Nie zginął po tym, jak Melis zrzuciła go z tarasu! – „Co się dzieje?”. „Cóż, nic. Zastanawiałem się tylko, co u ciebie”. „Durmus, jeśli nie masz nic do powiedzenia, rozłączam się. Nie przeszkadzaj mi więcej”. „Dobrze, bracie, nie będę”. Brat Neriman rozłącza się i mówi do siebie: „Co teraz zrobię? Z jednej strony Tekin, z drugiej Kudret. Jestem skończony. Jestem już wśród umarłych. Off!”.

Neriman znajduje Dogana na wybrzeżu. Mężczyzna siedzi na kamieniu i pełnymi łez oczami wpatruje się w taflę wody. „Skąd wiedziałaś, że tu jestem?” – pyta. „Od dzieciństwa przychodziłeś tutaj, gdy było ci ciężko” – odpowiada kobieta. – „Nie pamiętasz, ile razy cię stąd zabierałam?”. „Nie jest mi ciężko… Jest mi bardzo ciężko, nie trochę! Tak, od dzieciństwa jestem opuszczony. Ale kiedy zobaczyłem, jak Ayse idzie pod rękę z tym mężczyzną, poczułem się po raz kolejny porzucony”. „Dogan, nie jesteś sam.” – Neriman poklepuje mężczyznę po ramieniu. – „Wstań, wracajmy do dzielnicy”.

„Nie, nic mi nie jest. Idź” – mówi Dogan. – „Zaraz zacznie się ślub”. „Jaki ślub? Czy mogłabym pójść i zostawić cię samego w takim stanie? Boję się, że coś sobie zrobisz. Zostanę z tobą”. „Nie martw się, nic sobie nie zrobię. Tak samo Ayse. Idź i powiedz Ayse, że nigdy więcej nie pojawię się przed nią, przysięgam. Niech nie będzie smutna”. Tymczasem Durmus przychodzi do garażu Tekina. „Co robisz tutaj?” – pyta gangster. – „Czy nie powinieneś być teraz w rezydencji?”. „Nie, bracie, nie mogę porwać Omera”. „Żartujesz sobie ze mnie?”. „Nie, to nie tak, jak myślisz. Nie mogę tego zrobić…”.

„Jak to nie możesz tego zrobić?!” – Tekin chwyta Durmusa za koszulę i wbija w niego wściekłe spojrzenie. – „Zabiję cię!”. „Bracie, jeśli ty mnie nie zabijesz, Kudret to zrobi”. „Jaki on ma związek z Omerem?”. „Bracie, to od niego wziąłem Omera. Kilka tygodni temu zagroził mi, żebym nie ważył się zabrać Omera”. „Więc to Kudret ci go dał?”. „Tak. Wziąłem go z myślą, że sprzedam go jakimś bogaczom, ale Meryem i jej matka nie pozwoliły mi tego zrobić. Meryem strasznie protestowała i dziecko zostało z nami”. „Gdzie Kudret go znalazł?”. „Nie wiem, bracie, nie pytałem go. Wiem tylko, że jeśli porwę Omera, Kudret mnie zabije”.

„W tym dzieciaku musi być coś szczególnego” – kontynuuje Durmus. – „Kudret nie pozwolił mi go dotknąć, a Hulya dała mi pieniądze, żebym go zabrał”. „Jaka Hulya?”. „Hulya Metehanoglu”. „Jak to? Hulya dała ci pieniądze, żebyś zabrał Omera?”. „Zgadza się, ale nie wziąłem pieniędzy”. „Nic z tego nie rozumiem”. „Zrezygnowała. Później Kudret zagroził mi, żebym go nie porywał”. „Zadzwoń do tego Kudreta i zaproś go tutaj”. „Bracie, proszę cię, nie każ mi się w to mieszać. Kudret mnie zabije”. „Jeśli on cię nie zabije, ja to zrobię! Dzwoń do niego! Jestem tutaj, nie martw się”.

Durmus niepewnie wyciąga telefon z kieszeni i wybiera numer do Kudreta. „Halo? Nie, bracie, nie dzwonię bez potrzeby” – mówi do słuchawki drżącym głosem. – „Jest jedna bardzo dobra praca. Czy możesz przyjść do Tekina? Oczywiście, w grę wchodzą duże pieniądze. W porządku, bracie, czekam na ciebie u Tekina”. Jakiś czas później Kudret pojawia się w garażu. „Dobrze cię widzieć, Kudrecie” – wita go Tekin. „Zaraz się okaże, czy dobrze mnie widzieć” – odpowiada przybyły i kieruje wzrok na Durmusa. – „Co się stało? Co to za praca?”.

„Później porozmawiamy o pracy” – oznajmia Tekin. – „Najpierw chcę się czegoś dowiedzieć. Powiedz nam, kim jest rodzina Omera?”. „Co takiego?” – Kudret wbija groźne spojrzenie w Durmusa. – „Ty to powiedziałeś?”. „Nic nie powiedziałem, bracie” – zarzeka się ojciec Meryem. „Kto więc powiedział?”. „Kudrecie, mam dobre kontakty” – tłumaczy Tekin. – „Jakoś się dowiedziałem”. „Nie dostaniesz ode mnie tej odpowiedzi, na próżno próbujesz”. „Dlaczego? Czy to tajemnica państwowa?”. „Powiedzmy, że tak”. „Podziel się z nami. Może mam ofertę, która cię uszczęśliwi”.

„Ja się nie znam na ofertach, bracie. Idę.” – Kudret odwraca się w stronę wyjścia. Robi kilka kroków i nagle upada na ziemię, uderzony przez Tekina pałką w tył głowy! „Bracie, co ty zrobiłeś?!” – przeraża się Durmus, pochylając się nad nieprzytomnym Kudretem. Akcja przenosi się do rezydencji. Ayse i Cemil wychodzą do ogrodu, gdzie zgromadzeni są wszyscy goście. Tłum bije im brawo. Państwo młodzi zajmują miejsca za stołem ślubnym. Czy powiedzą sobie tak? Czy Kudret wyzna Tekinowi, czyim synem jest Omer? Czy będzie próbował zemścić się na Melis za to, że próbowała go zabić?