8: Meryem wchodzi do pomieszczenia, w którym jej ciotka pilnuje dzieci. Znajduje tutaj swojego brata. Obejmuje dłońmi jego policzki i całuje go. „Mój mały braciszku! Dlaczego tutaj przyszedłeś?” – pyta dziewczyna. – „Co tutaj robisz?”. „Siostro, chcieli cię skrzywdzić” – oznajmia Omer. „Braciszku mój, myślałeś o tym?”. „Wystarczy już tego wylewu czułości!” – mówi z odrazą Neriman. „Dalej, braciszku, idziemy.” – Meryem bierze chłopca za rękę, ale ciotka staje jej na drodze. „Meryem, oszalałaś?!” – pyta kobieta. – „Chcesz, żeby Tekin mnie zabił?”. „Ciociu, zejdź mi z drogi! Nie mogę zostawić Omera tutaj”. „Wybacz mi, ale nie jestem szalona, żeby deptać słowo, które dałam Tekinowi!”.
„Ciociu, zejdź mi z drogi, mówię ci!” – powtarza córka Durmusa. „Dziewczyno, to tak nie przejdzie. Ten wariat zabije nas obie! A i to mu nie wystarczy, więc będzie wyżywał się na tym biednym dziecku. Czy wiesz, ilu on ludzi zabił i ile lat spędził w więzieniu? Posłuchaj ciotki i odejdź stąd, moja córko. Dalej, idź!”. Dziewczyna kuca przed Omerem i mówi: „Kochanie, teraz muszę iść, ale wrócę po ciebie, nie martw się. Nie zostawię cię tutaj”.
W następnej scenie Meryem jest w domu przyjaciółki. „Wiesz, co dzisiaj się stało?” – pyta. „Co takiego?” – docieka Ayse. „Pani Ulviye zaoferowała mi pieniądze za Omera. Powiedziała, że zapewni mu dobre życie. To znaczy chciała to powiedzieć, ale jej przerwałam”. „Idź więc i zaakceptuj jej ofertę”. „Ayse!” – Meryem nie spodziewała się takiej sugestii ze strony przyjaciółki. „Posłuchaj mnie trochę. Jedyne rozwiązanie, by ochronić Omera przed Tekinem, jest zabranie go do rezydencji. Nigdzie indziej nie dostaniesz takich pieniędzy, mówimy o stu tysiącach!”. „Nigdy więcej nie stanę przed tym tyranem. Nigdy!”.
„Masz na myśli Leventa?” – upewnia się Ayse. „Tak” – potwierdza córka Durmusa. „Dobrze, nie musisz. Porozmawiaj z panią Ulviye. Wiem, że nie chcesz być oddzielona od Omera, ale nie masz innego wyjścia, jeśli chcesz go uratować. Jesteś do tego zmuszona”. W następnej scenie Meryem stoi już przed drzwiami rezydencji. „Wejdź.” – Ulviye zaprasza ją do środka. „Dziękuję, ale spieszę się. Chcę… Chcę po prostu coś powiedzieć”. „Słucham cię”. „Ja… Przyjmuję twoją ofertę”. „Podjęłaś właściwą decyzję. Bądź tego pewna, córko. Poczekaj chwilę.” – Pani Metehanoglu odchodzi i po chwili wraca z książeczką czekową w ręku.
„Czy tyle wystarczy?” – pyta po wypisaniu czeku. Meryem przyjmuje dokument i mówi ze łzami w oczach: „Poproszę cię o coś. Nie pozwól, aby Omer dowiedział się o tym”. „Dobrze, możesz mi wierzyć. Czy będziesz w stanie przyprowadzić go od razu?”. „Przyprowadzę go wieczorem”. „Może być za późno. Proszę, przyprowadź go przed zmrokiem, dobrze?”. W następnej scenie Meryem jest w dzielnicy. Odbiera telefon od przyjaciółki. „Co nowego?” – pyta zaciekawiona Ayse. „Poszłam tam, kobieta dała mi czek. Teraz wróciłam do domu”. „Co tam robisz? Czy nie miałaś pójść po Omera?”. „Najpierw zabiorę jego rzeczy, zanim zaprowadzę go do rezydencji”.
Meryem rozłącza się i wchodzi na podwórko. Z domu wychodzi właśnie jej ojciec. Dziewczyna mija go i wchodzi do środka. W przedpokoju zostawia swoją torebkę i udaje się do pokoju Omera. „Co nowego w związku z Omerem?” – pyta Durmus, zatrzymując się w korytarzu. – „Nic mi nie mówisz, a ja jestem tak bardzo smutny z tego powodu”. Dziewczyna nie odpowiada, skupiona na pakowaniu rzeczy brata. „Zobaczmy, czy ma jakąś dwudziestkę” – szepcze Durmus i zagląda do torebki córki. Ze zdumieniem odkrywa, że ta jest pełna banknotów. – „Matko Przenajświętsza, skąd ona wzięła tyle pieniędzy?” – Szybko chowa dwa grube pliki banknotów do kieszeni w kurtce i siada na wersalce, udając, że bolą go plecy.
„Traktujesz mnie tak, jakbym nie istniał” – mówi mężczyzna. – „Czy tak można?”. Meryem zabiera swoją torebkę, nie sprawdzając jej zawartości, i bez słowa opuszcza dom. Udaje się prosto do siedziby Tekina. Rzuca przed gangstera papierową torbę z pieniędzmi i każe mu przyprowadzić Omera. Mężczyzna wyciąga pliki banknotów na biurko i od razu spostrzega, że jest ich zbyt mało. „Wygląda na to, że brakuje pieniędzy” – oznajmia. „Niczego nie brakuje” – zapewnia dziewczyna. – „Przelicz dobrze”. „Meryem, policzmy razem. Jeden, dwa, trzy, cztery.” – Bandzior liczy pliki. – „Tu też są cztery, razem osiem. Jeden plik to dziesięć tysięcy. Gdzie pozostałe dwa?”.
„Off, tato, off!” – Meryem domyśla się, kto stoi za kradzieżą. Kamera przenosi się do miejsca, gdzie Durmus gra z kolegami w karty. Po jego minie widać, że karta mu nie idzie. „Nie masz dziś szczęścia, Durmus” – mówi jeden z graczy, zanosząc się śmiechem. „Grasz dalej czy przerywasz?” – pyta drugi. Durmus wyciąga z kieszeni kolejne banknoty… Akcja wraca do gabinetu Tekina. „Resztę przyniosę później, ale teraz daj mi Omera” – prosi Meryem. – „Nie ruszę się bez niego!”. „To prawda, znamy się od jakiegoś czasu, ale… Skąd mam wiedzieć, że dasz mi pieniądze i nie znikniesz?”.
„Obiecuję, że przyniosę ci pieniądze!” – zarzeka się dziewczyna. Do Tekina podchodzi Dogan i szepcze mu do ucha: „Bracie, widzisz, że dziewczyna w jeden dzień zebrała tyle pieniędzy. Myślę, że ta studnia jest jeszcze pełna”. Tekin namyśla się chwilę, po czym mówi: „W porządku, ale pod jednym warunkiem. Na brakującą kwotę spiszemy umowę”. „Dobrze” – zgadza się Meryem. „Ale posłuchaj, jeśli nie przyniesiesz mi reszty pieniędzy, przyjdę po dziecko i zabiorę je. Umowa jest jasna, czyż nie?”. Dziewczyna składa podpis pod umową, a Dogan przyprowadza jej brata.
Akcja przenosi się do rezydencji. Asli wchodzi do pokoju Hulyi. „Wygląda na to, że pani Ulviye znowu coś kombinuje” – oznajmia. „Co kombinuje?” – pyta żona Bahadira. „Słyszałam, jak rozmawia z moją mamą. Wydaje się, że Omer wróci”. „Jak to wróci? Jesteś pewna?”. „Jestem, pani Ulviye tak powiedziała”. „Musimy coś zrobić. To dziecko nie może wrócić do tego domu, w żadnym wypadku! Miej oczy szeroko otwarte i o wszystkim informuj mnie na bieżąco”.
Levent ze spakowaną torbą w ręku schodzi na dół. „Odchodzisz, synu?” – pyta Ulviye. – „Czy nie miałeś wyjechać dopiero wieczorem? Zostań jeszcze przez kilka godzin”. „Doszło do zmiany planów, muszę wyjechać od razu”. „Ale nie pożegnałeś się ze swoim bratem”. „Pożegnali się dziś rano, mamo” – oznajmia Hulya, która właśnie zeszła z góry. – „Szczęśliwej drogi, Levencie.” – Przytula szwagra. Kamera przenosi się na zewnątrz. Omer i Meryem wchodzą na teren rezydencji. „Dlaczego tutaj przyszliśmy?” – pyta chłopiec, zatrzymując się nagle tuż za bramą. – „Chodźmy stąd!” – Ciągnie siostrę w stronę drogi.
„Omer, muszę ci coś powiedzieć” – mówi Meryem, kucając przed bratem. – „Od teraz będziesz żył tutaj, dobrze? Tak będzie dla ciebie najlepiej”. „Nie!” – Po policzkach chłopca spływają łzy. „Tak musi być, mój braciszku.” – Słowa z trudem wydobywają się z gardła Meryem. Ona też bardzo płacze. – „Bardzo pokochałeś ciocie tutaj. Dom jest duży, ma ogród i basen”. „Nie chcę! Ja chcę ciebie!” – Omer mocno przytula się do siostry.
„Dość już, Omer!” – Głos Meryem nabiera stanowczości. – „Czy ty mnie nie słuchasz?”. „Nie chcę tu zostać!” – upiera się chłopiec. „Musisz. Ja nie mogę się tobą zaopiekować. Zmęczyłeś mnie, jestem bardzo zmęczona. Od teraz to jest twój dom i tutaj będziesz mieszkał”. „Nie, siostro! Chcę zostać z tobą!”. Dziewczyna siłą ciągnie chłopca w stronę posiadłości. Nagle drzwi otwierają się i wychodzi przez nie Levent, a tuż za nim Ulviye i Aysel. Obie uśmiechają się na widok Omera.
Meryem puszcza rękę brata, odwraca się i odchodzi. „Nie zostawiaj mnie, siostro!” – woła Omer. Chce pobiec za nią, ale się przewraca. Levent pomaga mu wstać. „Siostro, chcę z tobą iść!” – powtarza chłopiec. „Czy ty mnie nie słyszysz? Zostaniesz tutaj!” – Głos Meryem jest jeszcze bardziej stanowczy. Dziewczyna nie pokazuje uczuć, jakie naprawdę ma w środku. Nie pokazuje tego, że jej serce jest bliskie pęknięcia na kawałki. – „Masz tutaj zostać! Nie chcę, żebyś szedł za mną!”. Meryem odchodzi gwałtownie, wiedząc, że dłużej nie zniosłaby walki samej ze sobą.
„Powiedziałaś, że nigdy mnie nie zostawisz!” – Meryem słyszy za sobą krzyk Omera. Nie zatrzymuje się jednak. Gdy jest już wystarczająco daleko, upada na kolana i wybucha przeraźliwym płaczem. „Wybacz mi, mój bracie!” – mówi do siebie. W następnej scenie dziewczyna przychodzi do domu ojca. „Co się stało, córko?” – pyta Durmus. „Jeszcze pytasz, ojcze? Czy nie widzisz? Zniszczyłeś nas, całkowicie nas zniszczyłeś! Od dnia swojego wyjścia wszystko zamieniłeś w proch!”. „Co ty mówisz? Czy źle zrobiłem, że tu przyszedłem? Powinnaś dziękować Bogu, że twój ojciec wrócił!”.
„Gdzie są pieniądze?!” – pyta Meryem. „Jakie pieniądze?” – Durmus udaje, że nie wie, o co chodzi. „Tato, czy nie widzisz, że nie czuję się dobrze? Błagam cię, powiedz mi, co zrobiłeś z tymi pieniędzmi!” – Głos dziewczyny jest pełen desperacji. „Nie wiem nic o żadnych pieniądzach. To wszystko, co mam.” – Wyciąga z kieszeni spodni kilka banknotów niskiego nominału. „Nie jestem dzieckiem, tato, nie możesz mnie więcej okłamywać. Kiedy poszłam do Tekina, brakowało dużo pieniędzy. Wiem, że to ty je zabrałeś. Znowu grałeś? Piłeś? Te pieniądze były dla mojego brata, dla Omera!”.
„A właśnie, gdzie on jest?” – pyta Durmus, by zmienić temat. „Jakby cię to interesowało!” – grzmi dziewczyna. „Oczywiście, że mnie interesuje. Gdzie on jest?”. „Nigdy się nie dowiesz! Nigdy nie powiem ci, gdzie jest Omer! Nigdy!”. „Zobaczysz, że powiesz!” – Mężczyzna chwyta córkę za szalik. „Spróbuj, jeśli chcesz! Uderz i zabij mnie w końcu! Zamknij mnie znowu w pokoju! Rób, co chcesz, ale ci nie powiem! Nigdy nie dowiesz się, gdzie jest Omer!”.
Akcja przenosi się do rezydencji. Bahadir wchodzi do sypialni, gdzie znajduje się jego żona. „Powiedziałaś, żebym od razu przyjechał, więc przerwałem spotkanie i przyjechałem” – oznajmia mężczyzna. „Z pewnością powód jest dla ciebie jasny” – stwierdza Hulya. – „Levent nie wyjechał”. „Widziałem go na dole”. „Zamknęłam się tutaj, żeby nie wpaść w szał przed wszystkimi. Jakby to nie wystarczyło, dzieciak też tu jest!”. „Wiem, moje życie, spróbuj się uspokoić”. „Skoro już wiesz, czy masz jakiś plan, Bahadirze? Levent nie może tutaj zostać, bo dowie się, w jakim stanie jest firma, oraz to, że bank nie udzieli nam kredytu!”.
„Dzisiaj przyszła odpowiedź z drugiego banku” – oznajmia mężczyzna. „I co?”. Bahadir kręci głową, dając żonie do zrozumienia, że odpowiedź była negatywna. „Pięknie!” – mówi kobieta. – „Firmie grozi upadłość, a człowiek, który powinien dowiedzieć się o tym jako ostatni, siedzi teraz na dole i pije kawę!”. „Nie pił kawy, był na werandzie…”. „Zamknij się, Bahadir! Ten dzieciak musi odejść, tak samo jak twój brat! Czy zrobisz coś, poza mówieniem mi, żebym się uspokoiła? Oczywiście, że nie, zrozumiałam. Znowu muszę wziąć sprawy w swoje ręce!”. Co zrobi Hulya? Jak Meryem zdobędzie brakujące pieniądze? Czy Omer znowu będzie próbował uciec z rezydencji?