„Akacjowa 38” Odc. 593 – streszczenie
Pułkownik Valverde i jego córka wychodzą z kamienicy. Elvira, ubrana w żałobną czerń, idzie u boku ojca, kierując się do kościoła na mszę upamiętniającą rocznicę śmierci swojej matki. Jej twarz jest posępna, oczy błyszczą od niewytartych łez.
Nagle drogę zastępuje im Susana.
— Przepraszam, że przeszkadzam — mówi łagodnie. — Chciałam złożyć wam wyrazy współczucia. Mam nadzieję, że pamięć o pani Mercedes pozostanie żywa w waszych sercach.
Elvira uśmiecha się smutno, wdzięczna za te słowa.
— To bardzo miłe z pani strony. Dziękuję.
Arturo rzuca córce karcące spojrzenie.
— Zachowuj się — cedzi przez zaciśnięte zęby, wyraźnie zirytowany jej emocjonalnością.
— Przepraszam, jeśli cię zawstydziłam… — odpowiada cicho Elvira, spuszczając wzrok.
— To moja wina — wtrąca Susana, starając się załagodzić sytuację. — Nie chciałam przywoływać bolesnych wspomnień.
Pułkownik prostuje się dumnie.
— Gdyby moja córka potrafiła lepiej panować nad swoimi uczuciami, nic takiego by się nie wydarzyło.
Susana unosi lekko brwi, zaskoczona jego surowością.
— Pułkowniku, proszę, nie bądź aż tak surowy. Zwłaszcza w tak trudnym dniu…
— Doceniam troskę, ale całe życie dowodziłem ludźmi. Wiem, jak postępować z własną córką.
Na te słowa Susana tylko skłania głowę w uprzejmym geście i oddala się.
Pułkownik kieruje na Elvirę jeszcze chłodniejsze spojrzenie.
— Żądam, abyś natychmiast przestała płakać.
— Przepraszam, ojcze, ale… nie potrafię…
— Jesteś już dorosła. To dziecinne i żenujące. Nie mogę pozwolić, żebyś była tak sentymentalna i słaba jak twoja matka.
Elvira zaciska dłonie, starając się opanować drżenie głosu.
— Dlaczego nie mogę płakać, skoro jestem smutna?
— Bo jesteś kobietą, a kobieta powinna znać swoją godność.
— Tęsknię za mamą. Za jej miłością i zrozumieniem.
Pułkownik wydyma wargi w oznace zniecierpliwienia.
— Wiesz, że nienawidzę takich scen.
Elvira zatrzymuje się nagle i patrzy na niego wyzywająco.
— Jeśli jej tak nienawidziłeś, to po co zamówiłeś mszę? Porównujesz mnie do niej, jakby była kimś godnym pogardy. Co takiego ci zrobiła, że żywisz do niej tyle gniewu?
Arturo marszczy czoło, jego twarz twardnieje.
— Nie pozwolę ci zwracać się do mnie w ten sposób!
— Więc odpowiedz mi! Co stało się z moją mamą?!
Pułkownik rozgląda się, upewniając się, że nikt nie przysłuchuje się tej rozmowie. Jego dłoń drży, gdy zaciska pięści.
— Na litość boską, Elviro, natychmiast to zakończ! Nie będę tolerował skandalu, szczególnie na środku ulicy!
Elvira unosi podbródek, w jej oczach pojawia się determinacja.
— Nie obchodzi mnie, gdzie jesteśmy. Masz mi powiedzieć prawdę.
— A mnie obchodzi! — syczy, nie kryjąc już wściekłości. — Natychmiast osusz łzy i przestań zachowywać się jak histeryczka!
Elvira robi krok w tył. Patrzy na niego z żalem i nieskrywaną goryczą.
— Nie sądzę, żebym mogła powstrzymać łzy. Lepiej zostań sam… ze swoją dumą i zimnym sercem.
Arturo patrzy na nią przez chwilę, a potem prostuje się i odchodzi bez słowa w stronę kościoła.
— Nienawidzę słabości — rzuca jeszcze przez ramię, a jego kroki dudnią echem po bruku.
***
Simon wraca na Akacjową z homarem, którego zażyczył sobie pułkownik.
Na dziedzińcu dostrzega Susanę. Czeka na niego z ramionami skrzyżowanymi na piersi, jej surowa twarz nie zdradza żadnych emocji.
— Oto jestem. Przepraszam za spóźnienie — mówi, podchodząc do niej.
Susana unosi brew.
— Czekałam na ciebie od wczoraj.
Simon przygryza wargę.
— Wiem. Przepraszam. Pójdę to zanieść kucharce — dodaje, podnosząc torbę z homarem.
— Nie. Najpierw wysłuchasz, co mam ci do powiedzenia.
Jej ton jest chłodny, nieznoszący sprzeciwu. Simon czuje, jak coś ściska go w żołądku.
— Wiem, że jesteś w związku z córką pułkownika — mówi Susana ostro. — Naprawdę myślałeś, że otworzę przed tobą ramiona? Że okażę ci matczyną miłość? Mam tylko jednego syna i jest daleko stąd.
Simon patrzy na nią z niedowierzaniem.
— Nie mogę uwierzyć, że jesteś taka zimna.
— Proszę cię, oszczędź mi tych dramatów. W ogóle mnie nie znasz. Masz dwa wyjścia: albo znikniesz z Akacjowej i zapomnisz o mnie, albo porozmawiam z pułkownikiem i uwierz mi, że wpadniesz w poważne kłopoty.
Simon czuje, jak krew pulsuje mu w skroniach.
— Nigdy nie sądziłem, że usłyszę coś takiego z ust własnej matki…
— Możesz nazywać mnie, jak chcesz, ale nie jesteś moim synem i nigdy nim nie będziesz.
Każde jej słowo jest jak cios. Simon stawia krok w tył, jakby chciał zdystansować się od tej bolesnej prawdy.
— Czy nie masz w sobie ani krzty uczuć? Co cię spotkało, że stałaś się taka?
Susana mruży oczy.
— To nie twoja sprawa. Zapamiętaj moje słowa. Znam pułkownika i wiem, że taki związek byłby dla niego nie do przyjęcia.
Simon zaciska dłonie w pięści.
— Nie zrobisz tego. Wciąż masz w sobie choć odrobinę litości…
Susana uśmiecha się kpiąco.
— Nie chcesz się przekonać. Zapewniam cię, że pułkownik nie wyzwie cię na pojedynek, jak zrobił z Liberto. On po prostu cię zabije.
Simon kręci głową, próbując zrozumieć, czy naprawdę słyszy to od kobiety, która go urodziła.
— Jesteś w stanie zrobić krzywdę własnemu synowi? Nawet jeśli temu zaprzeczasz, jestem nim.
— Nie obchodzisz mnie. Ani ty, ani nikt inny. Musisz w końcu to zrozumieć. A ta dziewczyna, w której jesteś zakochany… ona również nie skończy dobrze.
Simon czuje, jak po plecach przebiega mu zimny dreszcz.
— Chwila… Czy pozwolisz, żeby Elvira także ucierpiała?
Susana przechyla głowę i patrzy na niego z cynicznym uśmiechem.
— Nie próbuj mnie sprawdzać. Zapewniam cię, że przegrasz.
Jej wzrok staje się twardszy, a głos przybiera lodowaty ton.
— Moje warunki są jasne. Jeśli nie chcesz, żebym poszła do pułkownika, masz jedno wyjście: odejść ze służby i wyjechać jak najdalej. A przede wszystkim… — unosi rękę i wymierza w niego palec wskazujący — zapomnij o moim istnieniu.
***
Felipe spogląda na swoją teściową z powagą. W pokoju panuje przytłaczająca cisza, którą przerywa dopiero jego cichy, lecz stanowczy głos:
— Dlaczego nie powiedziałaś Celii o swojej chorobie?
Consuelo wzrusza ramionami, jakby temat ten nie miał dla niej większego znaczenia.
— Wiesz, co by zrobiła. Zaczęłaby szukać lekarzy po całym świecie, przekonana, że istnieje jakieś cudowne lekarstwo.
Felipe zaciska usta.
— Nie traciłaby nadziei. Walczyłaby. Co w tym złego?
— To walka, którą z góry przegra. Nie ma lekarstwa na moją chorobę, Felipe. Mój los jest przesądzony i nie zamierzam łudzić się, że może być inaczej. Nie chcę spędzić reszty mojego życia na wizytach u lekarzy, badaniach i eksperymentach. Wolę wykorzystać czas, który mi pozostał, by pomóc mojej córce.
Felipe marszczy brwi.
— Pomóc jej?
Consuelo patrzy na niego uważnie.
— Chcę, żeby stała się kobietą wolną i niezależną. Żebym mogła odejść ze spokojem ducha, wiedząc, że sama poradzi sobie ze wszystkim.
Prawnik kiwa głową, jakby nagle wszystko nabrało sensu.
— Rozumiem. Dlatego tak zależy ci na tym, by proces kościelny zakończył się jak najszybciej.
— Dokładnie. I dlatego też, mój drogi, bywam dla ciebie tak nieprzyjemna. — Uśmiecha się smutno. — Wybacz moje ostre słowa, ale nie mam czasu na delikatność.
Felipe wstaje i bierze głęboki oddech.
— Nie przejmuj się. Moje uczucia są tu najmniej istotne. Gdybym był na twoim miejscu, zrobiłbym to samo.
Consuelo przygląda mu się uważnie.
— I co teraz zamierzasz? Czy postawisz mi kolejne przeszkody i opóźnisz proces? Czy pozwolisz Celii samej decydować o swoim życiu? Powiedz mi, jak zachowasz się jutro w sądzie? Wiesz już, co powiesz?
Felipe opuszcza wzrok.
— Szczerze mówiąc… nie wiem.
— Czasami trzeba coś poświęcić dla tych, których się kocha. Nawet jeśli ta decyzja wydaje się bolesna.
Felipe milczy przez chwilę, po czym mówi cicho:
— Nie mam już nadziei, że Celia mnie pokocha. Trudno mi było to zaakceptować, ale w końcu do mnie dotarło. Ona mnie nie kocha. Nie mogę dłużej trzymać jej przy sobie.
W oczach Consuelo pojawia się łza wzruszenia.
— Dziękuję ci, Felipe.
Mężczyzna spogląda na nią z determinacją.
— Nie będę dla niej przeszkodą, możesz być spokojna. Ale mam jedną prośbę. Jutro, kiedy będziemy wychodzić z sądu, powiesz Celii prawdę o swojej chorobie. To mój jedyny warunek. Ona zasługuje na to, by znać prawdę.
***
Podczas lekcji z Teresą Tirso nagle traci wzrok. Fernando mówi żonie, że chłopiec zmaga się z nieuleczalną chorobą, która nieuchronnie prowadzi do całkowitej utraty widzenia.
Kiedy i gdzie zostanie wyemitowany odcinek 593. serialu „Akacjowa 38”?
Odcinek 593. zadebiutuje na antenie TVP1 w piątek, 4 kwietnia, o godz. 18:45. Tuż po premierze telewizyjnej epizod będzie dostępny w Internecie na stronie vod.tvp.pl.








