Odcinek 119 – streszczenie: Adriana zostaje pod opieką Consuelo, która zapomina jej podać przepisany przez Germana syrop. Przyjaciele robią Casildzie niespodziankę z okazji jej imienin. Pablo przynosi tort z płonącą świeczką. „Zanim ją zdmuchniesz, pomyśl życzenie” – mówi Manuela. Casilda nie musi długo się namyślać i zdmuchuje płonień. To oczywiste, że jej życzeniem jest to, by Pablo ją pokochał. W prezencie dostaje także chustę. Celia ma pretensje do matki, że zapomniała podać Adrianie syrop. „Na śmierć zapomniałam” – mówi Consuelo. – „Gdzie miałam głowę?”.
„Powiem ci gdzie” – odpowiada Celia. – „W rowerach, motocyklach, głupich piosenkach i innych nonsensach. Na pewno nie w rzeczach, które mają znaczenie”. „To był błąd, córko”. „Moja córka od kilku godzin płacze z bólu z powodu twojego błędu”. „Celio, po prostu wyrastają jej zęby. Twoja nadmierna troska jest rzeczą normalną u nowej matki”. „To coś, czego ty jako matka nigdy nie czułaś”. „Znowu to samo? Już wczoraj powiedziałaś mi, że byłam najgorszą matką na świecie. Co takiego złego zrobiłam?”. „Chodzi o to, czego nie zrobiłaś. Mną i moimi siostrami opiekowały się guwernantki, które wynajęłaś”.
„Chciałam, abyście były silnymi, wolnymi i wojowniczymi kobietami” – tłumaczy Consuelo. „Nie byłyśmy kobietami, ale dziewczynkami, które potrzebowały matczynego ciepła. Ty po prostu zniknęłaś”. „Chciałam zobaczyć świat, chciałam podróżować. Musiałam przezwyciężyć śmierć twojego ojca”. „My tego nie potrzebowałyśmy? Myślisz, że nie płakałam całymi nocami, bo za nim tęskniłam? A ty gdzie wtedy byłaś? Gdzie byłaś podczas tych wszystkich okazji, kiedy ciebie potrzebowałyśmy? Kiedy spadłam z konia i spędziłam dwa dni w szpitalu, albo kiedy moja siostra się zgubiła i szukaliśmy jej przez trzy godziny. Myśleliśmy nawet, że została porwana”.
„Albo kiedy pierwszy chłopak Lidii złamał jej serce” – wymienia dalej Celia. – „Gdzie wtedy byłaś?”. „Nic o tym nie wiedziałam” – mówi Consuelo ze łzami w oczach. – „Ale mogę cię zapewnić, córko, że gdybym została, nienawidziłabyś mnie teraz jeszcze bardziej. Byłabym nieszczęśliwa i zgorzkniała, Celio”. „Dlatego cię nie obwiniam. Żyłaś tak, jak chciałaś. Ale pozwól mi także prowadzić życie tak, jak tego chcę”. „Życie w uległości do swojego męża?”. „Życie w miłości do niego”. „Twoje małżeństwo jest pełne tępych i przestarzałych konwencji społecznych”.
„Tradycji, zwyczajów i norm, które szanuję” – odpowiada żona Felipe. „Chcesz poświęcić całe swoje życie wychowaniu córki?”. „Chcę poświęcić się najpiękniejszej rzeczy na świecie, temu, co sprawia mi największą radość”. „Ale jesteś stworzona do czegoś większego, Celio”. „Nie obchodzi mnie to. Może cię to nie interesuje i wydaje ci się nijakim i przestarzałym życiem, ale ja lubię je tak samo, jak ty lubisz swoje. Chcę, żeby moja córka była bezpieczna. Mieszkała w domu, w którym czuje miłość i troskę o nią. Jeśli jest chora, wie, że jej mama się nią zaopiekuje. Jeśli coś ją boli, znajdzie się ktoś, kto ją odciąży”.
„Próbowałam być tylko twoją przyjaciółką” – tłumaczy Consuelo. „Ale ja potrzebowałam matki”. Akcja przenosi się do mieszkania Germana, gdzie lekarz wrócił właśnie z żoną. „Jaki interes masz do dona Justo?” – pyta. – „Co zamierzałaś powiedzieć temu człowiekowi?”. „Naprawdę nie wiesz? Czy Manuela nie mówi ci wszystkiego? Nie ufa ci tak bardzo, jak ty ufasz jej?”. „Zapomnij o niej i kontynuuj swoje życie. Czy to takie trudne?”. „Już zapomniałam. To nie ja mam na jej punkcie obsesję”. „Nie będę żyć z kimś, kto spędza życie, próbując zatopić innych”. „Znowu to samo. Nie znudziło cię powtarzanie tego samego?”.
„Nie żartuję Cayetano” – mówi pełnym powagi głosem German. – „Nie będę stał i patrzył, jak ją ranisz”. „I co zrobisz? Rzucisz mnie?” – pyta kobieta ze skrzyżowania na piersiach rękoma. „Mam nadzieję, że nie zmusisz mnie do takiej decyzji”. „Jesteś tak samo słodki, jak śmieszny. Dajesz się oszukiwać, jak głupiec, i nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy”. „Do czego zmierzasz? Powiedz wprost”. „Kiedyś to zrozumiesz i zrozumiesz wszystko, co dla ciebie robię. I nawet mi podziękujesz”. „Straciłaś rozum, jeśli w to wierzysz”. „Wybaczę ci całą twoją pogardę. Zostanę przy tobie, lecząc twoje rany. Tego dnia zaczniesz mnie kochać całą swoją duszą, tak jak ja zawsze to robiłam”.
Pablo i Casilda wychodzą na zewnątrz. Są w doskonałych humorach. „Chciałam ci podziękować” – mówi dziewczyna. „Za imprezę? To przecież nic”. „Nie tylko za imprezę, ale także za wszystko inne”. „Za wszystko inne?” – nie rozumie brat Manueli. „Za to, że wiedziałeś o wszystkim, co do ciebie czuję, i nic nie mówiłeś. Mogłeś zrezygnować z bycia moim przyjacielem, przestać się ze mną spotykać i śmiać się ze mnie razem z wszystkimi mieszkańcami. Wygląda na to, że była to tajemnica poliszynela”. „Nie obchodzi mnie, co ludzie wiedzą, a czego nie wiedzą. I nigdy się z ciebie nie śmiałem”.
„Wiem, Pablo” – mówi Casilda. – „Jesteś bardzo dobry. Bardziej niż chleb nasączony mlekiem. Nie wiesz nawet, jak bardzo byłoby mi przykro, gdybym cię straciła. Ale obiecuję, że to minie. Mam na myśli tę historię z miłością. To na pewno mi przejdzie, nie musisz ode mnie uciekać”. Pablo dotyka podbródka dziewczyny i ociera kciukiem jej usta. „Masz trochę czekolady” – mówi, a następnie całuje Casildę! Tymczasem Juliana przychodzi do zakładu krawieckiego. „Powinnaś odpoczywać” – stwierdza Leandro. – „Jak się czujesz?”. „Nic mi nie jest, dziękuję, że pytasz. Wracałam do domu, ale chciałam najpierw porozmawiać z tobą”.
„Wczoraj mój syn nalegał, abym poszła do lekarza” – kontynuuje Juliana. – „Z powodu moich migren i zawrotów głowy. Myślałam, że umówiliśmy się, że nic mu nie powiesz, ale tak nie było”. „Tak, powiedziałem mu. Martwiłem się i nie chciałem…”. „Dziękuję ci za to, że zawsze robisz to, co słuszne, i co podpowiada ci serce, nawet wbrew mojej woli”. „Victor to bardzo dobry chłopak i bardzo mu na tobie zależy”. „I wygląda na to, że ciebie też polubił. Wiesz, o czym pomyślałam? Skoro odbudowujemy La Deliciosę, może powinniśmy skorzystać z okazji i odbudować również wszystko inne, co jest w toku”.
„Wszystko inne? O czym mówisz?” – nie rozumie Leandro. W tym momencie znajdująca się na zapleczu Susana odchrząkuje, zapewne słysząc, o czym rozmawiają. Juliana chce dokończyć swoją myśl, ale nagle traci przytomność. „Mamo, biegnij po Germana!” – krzyczy Leandro, biorąc nieprzytomną kobietę w ramiona. – „Szybko!”. W tym czasie Justo przechodzi obok kawiarni, gdzie Manuela nakrywa stoliki obrusami. Ten obraz przywołuje w nim twarz kobiety, którą widzi w swoich snach. „Carmen!” – mówi do siebie.