„Dziedzictwo” – Odcinek 683 – Streszczenie
Yusuf z niepokojem przeszukuje dom – nie może znaleźć kamizelki, którą miał założyć na szkolne przedstawienie. Wkrótce wychodzi na jaw, że to Aynur celowo ją ukryła, chowając między brudne ubrania w koszu na pranie. Jej zamiarem było uniemożliwienie Nanie wspólnego wyjścia z Yamanem na występ chłopca. Zawiedziony i zasmucony Yusuf zamyka się w swoim pokoju.
Tymczasem Adalet dręczą wyrzuty sumienia – okazuje się, że przez nieuwagę zniszczyła kamizelkę, piorąc ją w zbyt wysokiej temperaturze. Sytuacja wydaje się bez wyjścia, ale wtedy Nana wpada na pomysł. Wraz z Adalet szyje nową kamizelkę, a do rezydencji zaprasza Oyku – szkolną sympatię Yusufa. Dzieci wspólnie odgrywają przedstawienie, które zamienia się w małe, domowe święto.
***
Po dziesięciu latach koszmar Yesim wreszcie dobiega końca. Mężczyzna, który kiedyś próbował ją zgwałcić i wpędził w traumę, zostaje ujęty przez policję. W pokoju przesłuchań czeka na niego Ferit.
– Co się dzieje? Dlaczego mnie zatrzymaliście?! – protestuje napastnik.
– Bo jesteś potworem – odpowiada chłodno Ferit. – Dopuściłeś się najpodlejszej zbrodni. Nie myśl, że ci się upiekło.
– To kłamstwo! Nie macie na mnie nic! Żądam adwokata!
– Milcz! Dziesięć lat temu napadłeś na kobietę!
– Nie masz dowodów! Nie możesz mnie o to oskarżyć!
– Nie mam dowodów? – Ferit sięga po telefon i odtwarza nagranie sprzed lat. Widać na nim, jak mężczyzna szarpie zrozpaczoną Yesim.
– Skąd to masz?! – blednie przestępca.
***
W retrospekcji wracamy do rozmowy Ferita z Yesim na parkingu przed komisariatem.
– Jest coś jeszcze – wyznała siostra Pelin. – Gdy to się działo, upuściłam telefon. Kamera włączyła się sama. Przez lata chciałam usunąć ten film, ale nie potrafiłam.
– I dobrze – odparł Ferit. – Dzięki temu możemy go wreszcie dopaść. Sprawiedliwość nadejdzie, bądź spokojna.
***
W teraźniejszości Suleyman zostaje zamknięty w celi. Yesim odzyskuje wewnętrzny spokój, którego przez lata była pozbawiona. Razem z siostrą dziękuje Feritowi – człowiekowi, który nie pozwolił, by zbrodnia została zapomniana.
***
Podczas przedstawienia między Naną a Yamanem zaczyna rodzić się subtelna, ale wyraźna bliskość. Ich wymiany spojrzeń, ciepłe uśmiechy i delikatne gesty nie umykają bystrej Akcy. Nestorka szybko orientuje się, że dzieje się coś więcej, niż powinno. Po spektaklu zaprasza Nanę do kuchni pod pretekstem rozmowy, a w rzeczywistości konfrontuje ją z chłodną stanowczością.
– Twoje zwyczaje, twoje wychowanie… – mówi cicho, lecz ostro. – To wszystko bardzo różni się od tego, jak żyjemy my. Nie łudź się, że możesz stać się kimś więcej niż tylko nianią. Nie oczekuj niczego więcej od mojego syna.
Słowa Akcy trafiają Nanę prosto w serce, ale kobieta nie daje po sobie poznać emocji.
***
W tym czasie Yaman zmaga się z własnymi demonami. Po raz kolejny sięga po list, który jego zmarła żona zostawiła mu przed śmiercią… i po raz kolejny go niszczy. Obiecał jej, że nigdy nie pokocha innej kobiety – i teraz zamierza dotrzymać słowa. Mimo że uczucia do Nany coraz mocniej burzą jego serce, Yaman postanawia się od niej zdystansować.
***
Nedim przemierza chodnik, kierując się w stronę zaparkowanego samochodu. Odbiera telefon. Dzwoni jeden z ludzi barona narkotykowego, z którym potajemnie współpracuje za plecami Yamana.
– W porcie doszło do zasadzki – informuje rozmówca zdławionym głosem. – Ledwo zaczęliśmy rozładunek, a drogę przecięli nam uzbrojeni mężczyźni.
– Co? Kim oni są?!
– Nie wiemy. Ale nie możemy wdawać się w walkę, ani tym bardziej angażować policji.
– Nie róbcie nic bez mojej decyzji. Zaraz tam będę – rzuca nerwowo Nedim, otwierając drzwi samochodu.
Nie zdąży jednak wsiąść. Nagle tuż przed maską z piskiem opon zatrzymuje się stary czerwony sedan. Z wnętrza wysiada… Idris. Ma usztywniony kark w gorsecie ortopedycznym i rękę na temblaku, ale na twarzy gości niezmącony uśmiech.
– Zatapiasz Kirimliego beze mnie, Nedimie? – rzuca ironicznie. – Wstydź się. Czy może być wesele bez bębniarza?
– Ty… Ty przecież nie żyjesz! – odpowiada zszokowany Nedim, cofając się o krok.
– Jeszcze tego nie zrozumiałeś? Mam dziewięć żyć. Jestem jak kot. Niełatwo się mnie pozbyć.
– Ale… Jak to możliwe?
W tym momencie z samochodu wychodzi kolejna postać – Kazim, prawa ręka Idrisa.
– Mój drogi brat… – mówi Idris z nostalgią. – Kazim nie zostawił mnie samego. Gdy usłyszał o mojej rzekomej śmierci, mimo że był ścigany przez policję, wrócił. Powiedział, że nigdzie nie wyjedzie, dopóki nie pożegna się ze swoim bratem. Jak widać, zdążył w samą porę.
***
Retrospekcja.
Akcja cofa się do dnia, w którym świat obiegła wiadomość o śmierci Idrisa. W zimnym, sterylnym prosektorium Kazim wchodzi niepewnym krokiem, prowadzony jedynie potrzebą ostatniego pożegnania. Podchodzi do jednej z metalowych szuflad. Z trudem chwyta za uchwyt i odsuwa ją. Chce spojrzeć w twarz swojemu szefowi… gdy nagle powieki „zmarłego” drgają. Idris otwiera oczy. Żyje.
***
Teraźniejszość.
– Mój czas jeszcze się nie skończył, Nedimie – mówi Idris chłodnym tonem, patrząc wprost w oczy swojego dawnego przeciwnika. – Mam jeszcze rachunki do wyrównania. I życia do odebrania.
– Rozumiem. Żyjesz. Ale czego chcesz ode mnie?
– Myślisz, że wróciłem z samego dna piekła bez powodu? – Idris unosi głos, jego spojrzenie błyszczy szaleństwem. – Tylko jedno pragnienie trzyma mnie przy życiu: chcę napluć na grób Kirimliego. Słyszałem, że i ty zacząłeś kopać mu dół. Na początku nie wierzyłem, że wierny pies może ugryźć swojego pana…
– Uważaj, co mówisz! – Nedim sięga po pistolet i celuje w Idrisa. W odpowiedzi Kazim, stojący obok, również wyciąga broń i wymierza w Nedima.
– Panowie, dość tego! – wtrąca się stanowczo brat Nany. – Jesteśmy po tej samej stronie. Wiem, co robisz, Nedimie. Moi ludzie zablokowali dostawę. Nie po to, by cię zniszczyć, ale by cię do nas przekonać.
– Nie myl mnie z Yamanem – odpowiada zimno Nedim, nie opuszczając broni. – On kieruje się sumieniem. Ja – rozsądkiem. Jeśli będę musiał, pochowam cię tak głęboko, że nikt cię nie znajdzie. Jeden telefon i policja będzie miała cię w garści. Nie wiem, skąd bierzesz tę swoją pewność siebie, ale radzę ci – zniknij z mojego życia.
Idris daje znak Kazimowi, by opuścił broń. Sam powoli wyciąga telefon z kieszeni.
– Spokojnie. Nie przyszedłem z pustymi rękami. Przyniosłem ci prezent – mówi z ironią. – Zanim zapomnę, pokażę ci coś ważnego.
Na ekranie odtwarza się nagranie z tajnego spotkania Nedima i barona narkotykowego. Kamera uchwyciła wszystko – ich rozmowę, podanie sobie rąk, przekazanie walizki.
– Mam wiele kopii. Gdybym był twoim wrogiem, już dawno byś nie żył. Ale ja składam ci propozycję. Sojusz. Jesteś odważny, Nedimie. Ale wojna z Kirimlim w pojedynkę cię przerośnie. Potrzebujesz mnie.
– Dlaczego miałbym ci ufać?
– Bo zawsze stałeś po stronie światła. Nie wiesz, jak działa ciemność – odpowiada Idris. – Ja jestem tą ciemnością. Znam ją od podszewki. Jeśli chcesz zwyciężyć, musisz się nią posłużyć. Uczynię z ciebie swojego partnera… i ucznia. Innej drogi nie masz.
Czy Nedim ulegnie? Czy połączy siły z człowiekiem, którego jeszcze niedawno chciał zabić? A może to początek nowej wojny?
Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Emanet. Inspiracją do jego stworzenia były filmy Emanet 501. Bölüm i Emanet 502. Bölüm dostępne na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tych odcinków, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.







