Dziedzictwo odc. 779 i 780: Ferit otrzymuje wyniki testu DNA!

Ferit zapoznaje się z wynikami testu DNA.

„Dziedzictwo” Odc. 779 – streszczenie

Nedim nie dawał za wygraną — pojawiał się w rezydencji jak cień, nachalny i bezwzględny. W końcu desperacja Nany sięgnęła kresu. Wyciągnęła jego własny pistolet, dłoń jej drżała, ale wzrok był lodowaty.

— Odłóż to. Zabijesz nas oboje — wyrzekł Nedim spokojnie, jakby próbował negocjować wyrok.

— Jeśli będzie trzeba, zabiję — odpowiedziała Nana, a w jej głosie pod spodem brzmiało coś nieprawdopodobnie zimnego. — Nie żartuję. Zabiję ciebie i siebie. Zrobiłam wszystko, co kazałeś. Powiedziałam mu, że jest kłamcą. Zgodziłam się nawet… — głos się jej załamał na chwilę, a potem wróciła do twardego tonu — wyjść za ciebie. Wolałabym leżeć w grobie niż siadać przy twoim stole. Ale to zrobiłam, bo on miał mieć spokój. Czego jeszcze ode mnie chcesz? To koniec. Wynoś się i nie ośmielaj więcej być wśród porządnych ludzi.

Krok po kroku popychała go do drzwi, cały czas trzymając broń na wyciągnięcie ręki. Gdy wreszcie stanęli na progu, rzuciła mu pistolet pod nogi, spojrzała krótko i rzuciła zimno:

— To twoje ostatnie podrygi — powiedziała. — Wynoś się stąd!

Nedim odpowiedział jedynie wskazującym palcem, jak oskarżyciel:

— Wkrótce twoje ręce i nogi będą związane.

Jej odpowiedź była śmiertelnie krótka:

— Wynoś się!

***

Ferit, przekonany, że Doga może być jego córką, postanowił zmusić Ayse do wyjawienia prawdy — nie rozmową, lecz konfrontacją. Zaaranżował fałszywą akcję: zatrzymanie przez zamaskowanego porywacza, „przewiezienie” do opuszczonego magazynu, duszna cisza starych murów. Tam oboje zostali przywiązani do krzeseł; we włoskim świetle lampy ich cienie tańczyły po porysowanej ścianie.

— Nie jedz przez jakiś czas — rzucił Ferit, patrząc na człowieka w kominiarce, który był w rzeczywistości jego zaufanym przyjacielem, udającym napastnika. — Bo kiedy się stąd wydostaniemy, nakarmię cię tą kominiarką.

Ayse wpatrywała się w „porywacza” jak w odpychający spektakl. Żółć w gardle, gniew i strach mieszały się w niej na przemian.

— Nasi koledzy wkrótce zauważą, że nas nie ma — syknęła. — Cały komisariat będzie nas szukał. Puść nas.

— Zamknijcie się! — rozległ się teatralny głos bandyty, przeciągającego słowa z satysfakcją. — Jak mam was zabić? Zastrzelić? Otruć? A może użyć noża? Zwykle jestem bardziej zdecydowany, ale dziś… dziś czuję ekscytację. Nieczęsto bierze się policjantów. Jak mogliście być tak naiwni?

Gdy „porywacz” wyszedł, przez kilka sekund panowała tylko napięta cisza. Ayse odwróciła głowę i wyszeptała z napięciem w głosie:

— Co teraz zrobimy?

Ferit przygryzł wargi, patrząc na nią z mieszanką winy i determinacji.

— Nie wiem — odpowiedział szorstko. — Ten typ myśli. Nie będzie łatwo go zaskoczyć.

W magazynie powietrze stało się ciężkie od kłamstwa i prawdy, które oboje trzymali w sobie.

***

W rezydencji unosiła się ciężka atmosfera żałoby po śmierci Cengera. Ciszę przerywał jedynie stłumiony płacz i szepty modlitw.

– Córko, gdzie chciałabyś, żebyśmy odmówili modlitwę? – spytała Akca, starając się ukryć własne łzy. Głos jej lekko drżał, choć usilnie próbowała zachować spokój.

– W meczecie – odpowiedziała Aynur, ledwie powstrzymując szloch. – Mój brat zawsze modlił się tam za rodziców.

– Dobrze, córko. Tak będzie właściwie – potwierdziła Akca, kładąc jej dłoń na ramieniu.

Aynur spuściła wzrok i po chwili dodała:

– Miał jeszcze jedno życzenie… Pamiętam, jak zabrał mnie kiedyś na zakupy. Potem usiedliśmy w małej herbaciarni. Zamówiliśmy po dwa soki, jak za dawnych lat, gdy byliśmy dziećmi. Rozmawialiśmy bez końca, jak brat z siostrą, bez żadnych masek. Wtedy powiedział: „Aynur, jeśli kiedyś odejdę, chcę, żeby wszystko, co mam, trafiło do potrzebujących.”

– Był wspaniałym człowiekiem – wyszeptała Adalet, ocierając łzy. – Tak bardzo wspaniałym.

***

Yaman wszedł do pokoju Cengera. Wszystko tam przypominało o jego obecności – książki, notatki, zapach papieru i herbaty. Chciał zebrać myśli, gdy nagle pojawiła się Nana.

– W tajemnicy uczył mnie tureckich przysłów – powiedziała, patrząc na półki. W jej głosie brzmiała tęsknota. – Pamiętam jedno: „Dusza zamiast łez przelewa krew.” Tak właśnie się teraz czuję.

– To prawda – przytaknął Yaman. – Był inny niż wszyscy.

Nana spojrzała na fotografię stojącą na biurku – Yaman i Cenger obok siebie, uśmiechnięci.

– Jaka jest historia tego zdjęcia? – spytała cicho.

– Zrobiliśmy je podczas jednej z naszych nocnych rozmów – odpowiedział Yaman z nostalgią. – Po pracy zamykał się w pokoju i robił to, co kochał najbardziej – czytał.

– Dlatego miał tyle książek – zauważyła Nana, wodząc wzrokiem po półkach. – Jego turecki był perfekcyjny.

– Był nauczycielem literatury – wyjaśnił Yaman.

– Teraz rozumiem… – szepnęła. – Dlatego miał taką cierpliwość, kiedy mnie uczył.

Nana wyjęła z kieszeni chusteczkę, by otrzeć łzy. Wtedy zsunął się z niej uszkodzony łańcuszek z wisiorkiem – ten sam, który kiedyś zerwała przy Yamanie. Mężczyzna natychmiast zesztywniał, a jego spojrzenie pociemniało.

– Dlaczego wciąż go nosisz? – zapytał ostrzej, niż zamierzał. – Powiedziałaś, że mi nie ufasz. Jak możesz nadal trzymać przy sobie coś, co wiążę się z nami? A może jest jeszcze inny powód twoich oskarżeń?

Nana przygryzła wargę, walcząc z drżeniem głosu.

– Twoje kłamstwa wyszły na jaw. Nie potrzebuję innego powodu – odparła, nie patrząc mu w oczy. – Ten łańcuszek nic nie znaczy. Zapomniałam o nim. Wyrzucę go.

Zacisnęła pięść na biżuterii i wybiegła z pokoju. Na zewnątrz, pod starym drzewem, oparła się o pień i uniosła twarz ku niebu.

– Boże… jak mogłam dopuścić się takiego okrucieństwa? I to właśnie teraz, kiedy on jest tak bardzo zraniony…

Po chwili wyszedł także Yaman. Zatrzymał się w pół kroku, widząc Nanę ze łzami na twarzy, wciąż ściskającą wisiorek.

– Zatrzymała go – pomyślał. – Powiedziała, że zapomniała, ale Nana nigdy nie zapomina. Jej reakcja była zbyt przesadna. Czy płacze, bo czuje rozczarowanie… czy może coś znowu przed mną ukrywa?

Chłodne powietrze niosło ciężar niewypowiedzianych słów, a między nimi rozciągała się cisza gęstsza niż żałoba.

„Dziedzictwo” Odc. 780 – streszczenie

Podczas fałszywego porwania Ayse nagle dostrzega szczegół, który wywraca całą sytuację do góry nogami. Na nadgarstku „porywacza” zauważa charakterystyczny tatuaż – dokładnie taki sam, jaki widziała u bliskiego znajomego Ferita. Zimny dreszcz przebiega jej po plecach. Uświadamia sobie, że bierze udział w jego grze.

Ferit, widząc, jak jej spojrzenie zatrzymuje się na tatuażu, szybko orientuje się, że prawda wyszła na jaw. Dyskretnym gestem daje swojemu przyjacielowi znak, by zakończył przedstawienie. „Porywacz” teatralnie przeklina, rzuca kilka gróźb i ucieka, zostawiając ich związanych. Chwilę później Ayse i Ferit uwalniają się z więzów, a napięcie w powietrzu gęstnieje bardziej niż kiedykolwiek.

***

Kilka godzin później, w komisariacie, Ayse siedzi przy biurku. Nerwowo obraca długopis w palcach, stukając nim o blat. Jej twarz jest chłodna, ale w oczach widać burzę myśli.

– Niewiarygodne… – rozmyśla z goryczą. – Do czego był zdolny, żeby zmusić mnie do wyznania prawdy. Chciał, żebym uwierzyła, że to nasze ostatnie chwile, i że pod presją zdradzę mu wszystko. Dlaczego wciąż wracamy do punktu wyjścia? Dlaczego nie potrafi zostawić przeszłości w spokoju?

***

Kamera przenosi się do gabinetu Ferita. Komisarz siedzi przy biurku, z dłońmi splecionymi na karku.

– Uwierzyła – myśli gorzko. – Ale i tak nie wyznała prawdy. Czy powinienem zrezygnować? Porzucić marzenia, które noszę w sercu od tylu lat? Nie… dopóki nie mam pewności. Potrzebuję dowodu, jasnego i niepodważalnego.

Sięga po telefon i nerwowo wybiera numer.

– Haluku, czy wyniki badania DNA są już gotowe? – pyta, a jego głos drży z napięcia. – Wiesz, jak bardzo mi na tym zależy. Tak, będę czekał. I pamiętaj – to sprawa absolutnie poufna. Nikt nie może się o tym dowiedzieć.

Nie zdaje sobie sprawy, że za drzwiami stoi Ayse. Każde jego słowo uderza w nią jak grom. Blednie, a serce wali jej jak oszalałe.

– Boże… jestem skończona – szepcze niemal bez tchu. – Tym razem dowie się wszystkiego.

***

Nese i Timur przygotowują się do amatorskiego występu. Ćwiczą dramatyczną scenę kłótni zakochanej pary, a ich głosy niosą się po całym pomieszczeniu.

– Nigdy mi nie ufałeś! – wykrzykuje Nese, a jej aktorska pasja sprawia, że brzmi to boleśnie prawdziwie.

– A ty zawsze coś przede mną ukrywasz! – odgrywa swoją rolę Timur.

W tym momencie do sali wpada Volkan. Widząc ich spór, nie zastanawia się ani chwili – rzuca się w stronę Timura, chwytając go za koszulę.

– Jak śmiesz tak na nią krzyczeć?! – grzmi, gotów wymierzyć mu cios.

– Volkan, przestań! – krzyczy Nese, odciągając go z całych sił. – To tylko próba! To teatr!

Volkan zamiera, patrząc zdezorientowany raz na nią, raz na Timura. Kiedy wreszcie dociera do niego, jak bardzo się ośmieszył, spuszcza głowę, czerwieniąc się aż po uszy.

– Ja… myślałem, że… – bąka zakłopotany.

Nese parska śmiechem przez łzy rozbawienia.

– Ty to potrafisz zrobić scenę w najlepszym momencie – mówi, kręcąc głową.

***

Ferit wreszcie otrzymuje długo wyczekiwane wyniki testu DNA. Drżącymi dłońmi rozrywa kopertę, a jego spojrzenie zatrzymuje się na chłodnym, medycznym druku. Słowa rozmywają mu się przed oczami, ale sens jest oczywisty – nie jest ojcem Dogi. Na jego twarzy maluje się mieszanka zawodu, goryczy i bezradności.

Ayse, siedząca przy biurku obok, wstrzymuje oddech. W jej oczach pojawia się błysk ulgi, ale natychmiast przesłania go cień winy. Czuje, jak serce zaciska jej się z bólu – wie, że jej kłamstwo odebrało mu coś więcej niż nadzieję.

Ferit powoli podchodzi do niej, trzymając kartkę w dłoni.

– Moje marzenia… po raz kolejny legły w gruzach – mówi, głosem drżącym od emocji. – Nie patrz na mnie z gniewem, Ayse. Nie miałem złych zamiarów. To były tylko podejrzenia, które nie dawały mi spokoju. Myślałem, że… że Doga może być moją córką. To pragnienie mnie zżerało. Chciałem tego tak bardzo, że traciłem rozum.

Ayse unosi wzrok i patrzy na niego z udawaną obojętnością, choć wewnątrz wszystko się w niej łamie.
– Skąd ci przyszła do głowy taka głupota? – rzuca chłodno.

– Nie wiem – odpowiada Ferit zrezygnowany. – Twój dystans, twoje milczenie… szukałem powodu. Wmawiałem sobie, że to dlatego, że ukrywasz przede mną prawdę. Że Doga jest moją córką. Pragnąłem jakiegokolwiek logicznego wyjaśnienia naszego rozstania. Ale nadal nie rozumiem… – Spogląda jej prosto w oczy. – Słyszałem, jak rozmawiałaś z Nese. Powiedziała, że przynajmniej to, co się wydarzyło, było prawdziwe. A ty… odpowiedziałaś, że od lat żyjesz z tym ciężarem. Powiedz mi, Ayse, o jakim ciężarze mówiłaś?

Ayse spuszcza wzrok. Jej głos łamie się, choć stara się nad tym panować.

– Ja też marzyłam o domu – szepcze. – Ty, ja i nasze dziecko… Marzyłam o rodzinie, ale to marzenie się rozpadło. To był ten ciężar. Gdybyś zapytał wcześniej, powiedziałabym ci.

Ferit wzdycha ciężko, a w jego oczach pojawia się smutek, ale też odrobina zrozumienia.

– Masz rację. Przepraszam. Wybacz mi, że choć przez chwilę pomyślałem, że mogłaś dopuścić się takiej podłości. To absurdalne marzenie mnie oślepiło. Chciałem, żeby Doga była moją córką, bardziej niż czegokolwiek innego. Ale… – ściska mocniej kartkę – teraz stanąłem twarzą w twarz z prawdą. Ten ból będzie ze mną, ale nie wrócę już do tego tematu. Nie chowaj urazy, Ayse.

Ayse skinieniem głowy kończy rozmowę i opuszcza gabinet. Na korytarzu jednak zatrzymuje się, a łzy wypełniają jej oczy. Opiera się o ścianę i wybucha płaczem, dławiąc się wyrzutami sumienia.

– Wybacz mi, Fericie – szepcze, ocierając policzki. – Dopuściłam się tej podłości. Oddzieliłam cię od twojego dziecka…

Bo to ona, zaraz po rozmowie Ferita z laborantem, poprosiła Koraya o pomoc w sfałszowaniu wyników.

***

Nedim szykuje kolejny cios w stronę Yamana. Aranżuje przypadkowe spotkanie na drodze. Kiedy nadjeżdża Nana, Nedim bezceremonialnie chwyta ją w ramiona i przytula, tak aby Yaman – stojący w oddali – widział wszystko.

– Nie rób nic głupiego – szepcze jej do ucha, przyciskając ją do siebie. – Yaman nas obserwuje. Jeśli nie odegrasz tej sceny, zniszczę go.

Nana zastyga, a jej serce rozdziera ból. Po policzkach spływają jej gorące łzy, ale posłusznie odwzajemnia uścisk. Z daleka Yaman patrzy na nich w osłupieniu, a potem odwraca się i powoli odchodzi do rezydencji, ze złamanym sercem.

Dopiero gdy znika z pola widzenia, Nana wyrywa się z objęć Nedima i wymierza mu potężny policzek.
– Ty łajdaku! – krzyczy z rozpaczą. – Zrobiłeś to specjalnie, żeby on nas widział!

Nedim ociera policzek, ale w jego oczach błąka się cyniczny uśmiech.

– Zawarliśmy umowę – odpowiada chłodno. – Dałem mu wolność. Jeśli chcesz to zakończyć, powiedz mu prawdę. Ale pamiętaj, Ayse… – zawiesza głos. – Wtedy i ja dotrzymam swojej groźby. Nic już nie stoi na przeszkodzie, byśmy wzięli ślub.

Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Emanet. Inspiracją do jego stworzenia były filmy Emanet 563. Bölüm, Emanet 564. Bölüm i Emanet 565. Bölüm dostępne na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tych odcinków, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.

Podobne wpisy