1014: Kontynuacja sceny kończącej poprzedni odcinek. „Daj mi to!” – krzyczy Parla, podbiega do Caglara i próbuje wyrwać mu telefon, z którego uruchomił nagranie ich dawnej rozmowy. Ten jednak chowa smartfona do kieszeni i mówi: „To nie takie proste. Jeśli tego chcesz, będziesz musiała zapłacić”. „Nic nie dostaniesz ode mnie, łajdaku! Nigdy nie będzie ci dość!”. „Zostaw to teraz, kim jestem i jaki jestem. Chcesz wyjść za Kerema Haktanira czy nie chcesz?”. „Chcę i wyjdę!”. „Więc musisz rozwiązać tę przeszkodę.” – Caglar wskazuje na swój telefon. – „Sto tysięcy lir”. „Sto tysięcy? Czy ty oszalałeś?”. „Nie. Myślę, że to odpowiednia kwota za ukrycie twojego wstydu i możliwość normalnego życia. Gdybym był na twoim miejscu, zapłaciłbym i został uratowany”.
W tym momencie brama rezydencji otwiera się i wyjeżdża przez nią samochód Leventa, na którego tylnej kanapie siedzi Humeyra. Kobieta każe zatrzymać się ochroniarzowi i wysiada na zewnątrz. „Jeśli mnie zdradzisz, zabiję cię” – szepcze Parla do swojego szantażysty. „Parla? Co się stało?” – pyta siostra Kerema, podchodząc do swojej przyszłej bratowej. – „Czy są jakieś problemy?”. „Ależ skąd, duszo. Jakie problemy?”. „Dlaczego więc tutaj rozmawiacie? Kim jest twój przyjaciel?”. „To pracownik firmy, która zajmuje się dostawą zaproszeń ślubnych. Na nieszczęście te zostały w firmie”. „Tutaj się spotkaliście?”. „Tak, to zbieg okoliczności. Zapytał mnie o adres, kiedy właśnie byłam już przed rezydencją”.
Humeyra nie wygląda na przekonaną opowieścią Parli, ale wraca do samochodu i odjeżdża wraz z Leventem. „Dobra robota, było blisko” – chwali Caglar. – „Daj mi pieniądze, żebym mógł już sobie pójść. Tylko sto tysięcy”. „A ty dalej o tych stu tysiącach! Skąd mam wziąć taką sumę?”. „Jesteś przecież Parlą Somer, przyszłą synową Haktanirów. To dla ciebie żaden problem. Masz dwadzieścia cztery godziny. Będzie dobrze, jeśli się pospieszysz. W porządku, słodziutka?”. Caglar wsiada do samochodu i odjeżdża.
W następnej scenie Parla jest już w rezydencji. Wchodzi do salonu, gdzie znajduje się Kiymet. Siada obok niej na kanapie. „Co ci jest?” – pyta mama Mahira. „Nic, wszystko dobrze” – odpowiada dziewczyna, próbując ukryć swoje zdenerwowanie. „Jesteś cała blada. Czy coś się stało?”. „Wygląda na to, że jestem zmęczona przygotowaniami do ślubu”. „Twoja twarz nie mówi tego. Wyglądasz tak, jakby właśnie przydarzyła ci się jakaś katastrofa”. „Mam się dobrze, ciociu Kiymet, nic mi nie jest.” – W tym momencie na telefon dziewczyny przychodzi wiadomość od Caglara. – „Przyjaciółka chce, żebym do niej zadzwoniła. Porozmawiam z nią”.
Parla udaje się do pokoju. Uruchamia dołączony do wiadomości plik. To nagranie, którym Caglar ją szantażuje. Dziewczyna chwyta się za głowę, a jej oddech wyraźnie przyspiesza. Do pomieszczenia wchodzi Kiymet. „Parla, wyjaśnij mi” – prosi siostra Macide. „Jestem w tarapatach, ciociu Kiymet” – wyznaje dziewczyna, a jej oczy zachodzą łzami. – „Nie wiem, co robić, i jak się z tego uratować. Nie mogę tego dłużej znieść”. Narzeczona Kerema przytula się do Kiymet. Jakiś czas później obie siedzą na łóżku.
„Proszę, nie mów nikomu. Inaczej będę skończona” – mówi Parla, gdy opowiedziała już o swoich sekretach. „Nie wiem, co powiedzieć. Rzeczywiście wpadłaś w ogromne kłopoty”. „Skąd mogłam wiedzieć, że do tego dojdzie? Chciałam tylko, żeby Kerem był trochę zazdrosny, a potem wszystko się skomplikowało. Czy chciałam, żeby tak było? Nie wiem, jak się z tego wygrzebię. Ciociu Kiymet, obiecaj mi, że nikomu o tym nie powiesz. Zostanę zniszczona”. „Parla, jestem między młotem a kowadłem. Z jednej strony ty, a z drugiej mój siostrzeniec”. „Przysięgam, nie zamierzałam okłamać Kerema, ale czułam, że go tracę. Nie wiedziałam, co robić. Czy chciałabym takiego rezultatu?”.
„Ale przesadziłaś” – stwierdza Kiymet. – „Rozumiem, że kochasz Kerema i nie chcesz go stracić, ale to już za dużo”. „Ciociu Kiymet, jeśli Kerem lub ktoś z rodziny się dowie, będę skończona. Proszę, pomóż mi”. „Stawiasz mnie w bardzo trudnej sytuacji.” – Kobieta ciężko wzdycha i milczy przez dłuższą chwilę. – „W porządku, pomogę ci. Nie mogę zostawić cię samej w tak trudnej sytuacji. Musimy to jakoś naprawić”. „Bardzo ci dziękuję, ciociu Kiymet. Cały czas jesteś ze mną”. „Z kim mam być, jeśli nie z tobą? Dobrze, twoja wina jest wielka, nie możesz jej łatwo wymazać. Ale nie pozwolę, żeby twoje życie zostało zrujnowane. Zostało już niewiele, abyś stworzyła szczęśliwe gniazdo”.
„Bardzo się cieszę, że mnie rozumiesz” – mówi Parla, uśmiechając się szeroko. „Rozumiem cię bardzo dobrze, kochanie. Teraz opowiedz mi wszystko od początku”. „Kerem dał kierowcy kluczyki do niesprawnego samochodu. Później czuł się odpowiedzialny za wypadek. Myślał, że już nigdy nie będę mogła chodzić, że nie stanę przy stole ślubnym. Miał wyrzuty sumienia i postanowił, że ożeni się ze mną. Potem zaczęłam chodzić, ale nikomu o tym nie powiedziałam, żeby Kerem nie zrezygnował. Ten drań Caglar dowiedział się o wszystkim i groził mi, że powie o wszystkim Keremowi. Chciał pieniędzy w zamian za milczenie. Teraz robi to samo. Do tego ma nagranie naszej rozmowy. Nie wiem, co robić”.
Nagle rozbrzmiewa dzwonek telefonu Parli. „To on” – oznajmia dziewczyna. „Nie panikuj. Odbierz i powiedz, że dasz mu pieniądze” – instruuje Kiymet. „Dobrze, ale…”. „Powiedz, że to ostatni raz. Niech myśli, że cię złamał”. Parla odbiera połączenie i mówi do słuchawki: „W porządku, dam ci pieniądze, ale więcej nie będziesz mnie niepokoił. Wyślij mi numer konta. Pieniądze będą u ciebie za dwa dni. Nie dzwoń do mnie przez ten czas”. Narzeczona Kerema kończy połączenie, kieruje wzrok na Kiymet i pyta: „Co teraz zrobimy?”.
„Nawet jak mu zapłacisz, dalej będzie cię szantażował” – stwierdza mama Mahira. – „Nie możemy się na to zgodzić. Musimy wykorzenić go raz na zawsze”. „Jak to zrobimy?”. „Powiesz mi wszystko, co wiesz o Caglarze. Kim jest, skąd pochodzi i gdzie przebywa. Resztą się zajmę”. „Mogę dać ci adres kawiarni, do której cały czas chodzi. Co zamierzasz zrobić? Zdołasz sobie z nim poradzić?”. „Nie martw się, wszystko rozwiążę”. „Boże, proszę Cię, niech się nic nie dzieje aż do ślubu. Proszę”. „Parla, weź się w garść. Nie możesz chodzić taka zrozpaczona. Pójdę do kuchni i zaraz do ciebie wrócę, dobrze?”.
Macide zatrzymuje się przed drzwiami kuchni, słysząc dochodzącą ze środka rozmowę. „Wygląda na to, że nie jest ze mną dobrze, Serce” – oznajmia Macide z przejęciem w głosie. – „Przyszłam do kuchni, ale nie pamiętam po co. Ta wiadomość w gazecie bardzo mną wstrząsnęła”. Melek podaje pani Haktanir szklankę z wodą. „Czujesz się już lepiej?” – pyta. – „Przyniosę ciśnieniomierz i dokonam pomiaru”. „Nie ma potrzeby. To tylko chwilowa nieświadomość. Zostań ze mną, Serce”. „Będę z tobą zawsze, kiedy będziesz mnie potrzebować. Razem pokonamy tę chorobę. Nie martw się więcej, proszę”.
Kamera robi zbliżenie na twarz Kiymet. „Czyli i jej opowiedziała o swojej chorobie” – stwierdza w myślach mama Mahira. Tymczasem Julide dzwoni do Safaka. „Możemy porozmawiać? Muszę się z tobą zobaczyć” – oznajmia kobieta. Syn Leman milczy. – „Czy nie zasługuję przynajmniej na krótką rozmowę? Posłuchaj, będę czekała na ciebie o czwartej w kawiarni na wybrzeżu”. „Julide…” – odzywa się mężczyzna, jakby szukał jakiejś wymówki. „Będę tam na ciebie czekała.” – Mama Emirhana kończy połączenie.
Akcja wraca do rezydencji. Kiymet jest sama w swoim pokoju i rozmawia przez telefon z synem. „Macide jest skończona. Nie może dojść do siebie po tej wiadomości” – oznajmia, cały czas się śmiejąc. – „Nasz plan idzie doskonale. Wkrótce jej umysł zupełnie przestanie działać. Ale najpierw muszę poradzić sobie z problemem Parli”. „Jesteś pewna, że ta dziewczyna nie przysporzy nam samym problemów?” – pyta Mahir. „W żadnym razie, nie martw się. Uważa się za sprytną, ale naprawdę jest skończonym głupcem. I nie muszę się jej pozbywać. Dobrze mieć ją pod kontrolą. Zrób coś, aby to rozwiązać. Musimy odebrać to nagranie od chłopaka”.
„W porządku, zajmę się tym” – zgadza się mężczyzna. „Napiszę ci w wiadomości, gdzie możesz go znaleźć”. „W porządku, mamo, czekam”. Mahir rozłącza się i nawiązuje kolejne połączenie. „Mam dla ciebie jedno zadanie” – mówi do słuchawki. – „Podam ci miejsce, w którym znajdziesz osobę o imieniu Caglar. Jest w posiadaniu należącej do nas rzeczy. Musisz mu ją odebrać”. Tymczasem do pokoju Kiymet wchodzi Parla. „Nie uspokoiłaś się jeszcze? Chodź, usiądź tutaj” – mówi siostra Macide. Dziewczyna siada obok niej i mówi roztrzęsiona: „To nie jest w mojej mocy. Naprawdę się boję. Wszystko miało się dobrze skończyć, a teraz pojawił się Caglar i grozi, że powie Keremowi. Jeśli Kerem się dowie, będę skończona”.
„Jeśli twoje małżeństwo jest zagrożone, musisz zapomnieć o wszystkich przygotowaniach” – radzi Kiymet. „Jak to?” – nie rozumie Parla. – „Czyli mam nie wychodzić za mąż?”. „Masz to zrobić, ale od razu! Przekonasz Kerema do natychmiastowego ślubu. Opóźnianie tylko zwiększa ryzyko, więc nie możemy zwlekać. Skończmy tę sprawę tak szybko, jak to możliwe”. „Ale czy Kerem zgodzi się na to? Czy uda mi się go przekonać?”. „Najpierw idź do łazienki i przemyj twarz. Potem wróć tutaj i wszystko ci wyjaśnię”. „W porządku, ciociu Kiymet. Wrócę, jak tylko się uspokoję”.
W następnej scenie widzimy idącego chodnikiem Caglara. Nagle na jego drodze staje mężczyzna w garniturze i przyciska go do ogrodzenia. „Dawaj telefon!” – rozkazuje. „Puść mnie, oddam ci wszystkie moje pieniądze” – oznajmia Caglar i wyciąga z kieszeni plik banknotów. „Nie żartuj sobie, dawaj telefon!”. „Dobrze, ale po co ci mój telefon? Nie będziesz mógł go nawet sprzedać”. „Nie zamierzam go sprzedawać. Potrzebuję tego, co jest na nim zapisane”. „Teraz rozumiem, Parla cię wysłała. Dobrze, uspokój się”. Caglar wsuwa dłoń do swojej kieszeni, a następnie wyrywa się i próbuje uciec. Mężczyzna w garniturze zatrzymuje go jednak i przyciska do karoserii samochodu.
„Natychmiast dasz mi telefon” – mówi, mierząc do Caglara z broni. – „Chyba nie jest dla ciebie cenniejszy niż własne życie”. „W porządku, uspokój się, mistrzu. Oto telefon.” – Caglar przekazuje swoją komórkę. „Masz jakąś kopię tego nagrania?”. „Nie, nie mam żadnej kopii”. „Świetnie. Więcej nie chcę cię widzieć w pobliżu pani Parli. Ta broń nie wystrzeliła tym razem, ale następnym będzie inaczej. Jeśli nie chcesz kłopotów, trzymaj się z dala od pani Parli”. Akcja przenosi się do kawiarni na wybrzeżu. W środku, przy sąsiednich stolikach, znajdują się Asli i Julide. Przyjaciółka Melek została tutaj po spotkaniu z Birce i Akinem, a Julide czeka na przybycie Safaka.
Po pewnym czasie Asli wychodzi z lokalu i zatrzymuje się przy stoliku na zewnątrz. Nagle jej telefon zaczyna dzwonić. To Kerem. „Asli, mam trochę pracy do zrobienia na zewnątrz” – informuje mężczyzna. – „Jeśli ktoś zapyta, powiedz, że będę później”. „Oczywiście. Jak poszło spotkanie?”. „Dobrze, ale to trochę daleko od firmy. Do tego na drodze był korek. Muszę trochę odpocząć. Jeśli będzie coś pilnego, zadzwoń”. „Oczywiście, my też mamy przerwę”. „Naprawdę? Dobrze, to do zobaczenia w firmie”. Asli kończy połączenie i odwraca się w stronę wyjścia. Widzi Kerema, który właśnie wszedł do lokalu!