1119: Kerem idzie przez ogród. Nagle przypomina sobie o dokumentach, które zostawił w domu. Gdy chce po nie wrócić, dostrzega wychodzących z rezydencji Mahira i Elif. Zatrzymuje się i przysłuchuje ich rozmowie. „Możemy pojechać, gdzie tylko chcesz” – oznajmia syn Kiymet. „Bracie Mahirze, jest jedno miejsce, do którego bardzo chcę się udać” – mówi dziewczynka. – „W naszej starej dzielnicy jest rybak, który przygotowuje świetne kanapki rybne. Mama bardzo kocha to miejsce, zawsze tam przesiadywałyśmy. Może właśnie tam pojedziemy?”. „Możemy, oczywiście. Jak sobie życzysz”. Mahir i Elif wsiadają do samochodu i odjeżdżają.
Kamera robi zbliżenie na Kerema. „Na pewno spotkają się z Asli. Na pewno!” – mówi do siebie, a z jego oczu aż bije zazdrość. Akcja przenosi się do pokoju Kiymet. Telefon kobiety zaczyna dzwonić. „Fikret” – siostra Macide oczytuje wyświetlone na ekranie imię. – „Czyżby coś znalazła?” – Bierze głęboki oddech i odbiera połączenie. „Dzień dobry, pani Kiymet. Jak się masz?” – pyta prawniczka. „Czułabym się lepiej, gdybyś do mnie nie dzwoniła. Czego chcesz?”. „Chciałam porozmawiać z tobą na jeden temat. Myślę, że pomyliłam się co do twojej winy”. „Naprawdę?”. „Tak. Znalazłam kilka nowych wskazówek, które rozwiały moje wątpliwości co do ciebie. Pani Kiymet? Dlaczego wydajesz się być zaskoczona?”.
„Nie jestem” – zapewnia mama Mahira. – „Od początku ci mówiłam, że opowiadasz bzdury. Zmęczyłaś i siebie, i mnie”. „Masz rację, na przyszłość będę bardziej ostrożna. Nie musisz się martwić, ten temat nie zostanie ponownie otwarty”. „Ja się nie martwię. Ci, którzy powinni się martwić, to prawdziwi winowajcy i ich prawnicy”. „Zdecydowanie masz rację. Raz jeszcze cię przepraszam, miłego dnia”. Akcja przenosi się do szpitala. „Jak możesz się jeszcze bronić?” – pyta oburzona Leman. – „Jak dalej możesz mówić, że nic nie zrobiłaś?”. „Mamo, zrobiłam to, ponieważ nie miałam wyboru” – tłumaczy Julide. – „Jedynym moim celem była ochrona Safaka, uwierz mi”.
„Ochrona Safaka? Mój syn teraz walczy o życie, tak go chroniłaś!” – grzmi pani Yildirim. – „Może już nigdy stąd nie wyjść. Ale diabeł, który mu to zrobił, chodzi teraz wolno! A dzięki komu? Dzięki tobie! To twoja ochrona? Tak wygląda małżeństwo, rodzina? Mój syn przyjął twoje dziecko jak własnego syna. Tak mu się odpłacasz?”. „Mamo, cokolwiek powiesz, masz rację. Teraz mnie nie rozumiesz, ale może później…”. „Nigdy cię nie zrozumiem! Mój umysł nie może zrozumieć takiej zdrady. Nie myśl sobie, że to się tak skończy. Wszystko powiem policji! Zostaniesz ukarana! Tak samo jak ten haniebny człowiek, który zranił mojego syna!”.
„Mamo, błagam cię, nie rób tego. Przysporzymy sobie tylko więcej kłopotów” – przekonuje Julide. „Nie zdajesz sobie sprawy, że mam właśnie największe kłopoty? Mój świat się zawalił, moje życie stało się zgorzkniałe. Co może być gorszego? Dlaczego milczysz? Dobrze, nic nie mów, ale ja pójdę i wszystko powiem!” – Leman podchodzi do Emirhana i chwyta go za rękę. – „Chodź, idziemy na policję!”. „Mamo, nie mieszaj go do tego”. „Chodzi o życie mojego syna! Wszyscy odpowiecie!”. Pani Yildirim ciągnie chłopca do znajdującego się na końcu korytarza policjanta. „Przyszliśmy złożyć oświadczenie w sprawie wypadku Safaka Yildirima” – oznajmia.
„Ale ta pani już złożyła oświadczenie” – stwierdza zdziwiony policjant, wskazując na Julide. „Jest inny naoczny świadek.” – Leman wskazuje na chłopca. Następnie zwraca się do synowej: „Tylko patrz, jak twoja gra wychodzi na światło dzienne. Za wszystko odpowiesz!”. Leman, funkcjonariusz i Emirhan wchodzą do pobliskiego pokoju. „Panie oficerze, to dziecko jest świadkiem tego, co się stało” – oznajmia kobieta. „Żona pana Safaka nie wspomniała o tym”. „Wiem i dlatego go przyprowadziłam. Posłuchaj też Emirhana”. „Emirhan, byłeś tam i widziałeś, co się stało?”. Syn Julide milczy. Nie odzywa się ani słowem.
„To normalne, jest bardzo przestraszony” – mówi policjant. „Nie! Współpracuje z matką” – oznajmia Leman. – „Robi to, aby chronić swojego biologicznego ojca”. „Kto jest jego ojcem? Jaki ma związek z tą sprawą?”. „On za to wszystko odpowiada! Tufan Colak, były mąż mojej synowej, człowiek pozbawiony sumienia! To nie stało się tak, jak powiedziała moja synowa. To on dźgnął Safaka!”. „Czyli byłaś tam? Jesteś naocznym świadkiem?”. „Nie, ale to nie ma znaczenia, wszystko jest oczywiste. Był zły na mojego syna, jest w to zaangażowany. Zamknijcie go, niech zgnije w więzieniu!”.
„Proszę pani, nie było cię tam” – stwierdza funkcjonariusz. – „To tylko twoje przypuszczenia”. „Jestem pewna tego, że on to zrobił, tak samo jak tego, że nazywam się Leman!” – oświadcza kobieta. „To, co nam powiedziałaś, nic nie znaczy. Bez solidnych dowodów nie możemy nikogo oskarżyć”. „Ale…”. „Nie przedłużajmy tego. Możemy wziąć pod uwagę tylko zeznania twojej synowej. Ponieważ maluch nic nie mówi, musimy czekać na wybudzenie się pana Safaka. Nie ma innych naocznych świadków”.
Akcja przenosi się do rezydencji. Kerem i Elif siedzą na kanapie w salonie. „Co robiłaś z Mahirem?” – pyta mężczyzna. – „Do którego rybaka poszliście?”. „Chciałam, żebyśmy pojechali do rybaka w naszej starej dzielnicy. Tam właśnie byliśmy”. „Tęsknisz za starą dzielnicą, prawda? Czy zajrzeliście do Asli, kiedy już tam byliście?”. „Cóż… Siostra Asli też z nami była. Dobrze się bawiliśmy. Od dawna nie spędziłam z nią czasu. Bardzo się ucieszyłam, że i ona jest z nami. Bracie Keremie, słyszysz mnie?”. „Przepraszam, na chwilę się zamyśliłem. Coś związanego z pracą przyszło mi na myśl, nie słuchałem cię”.
„Zapytałeś mnie o Asli i ci odpowiedziałam” – oznajmia córka Melek. – „Czy mogę iść się przebrać?”. „Oczywiście, idź”. Elif zabiera plecak i kurtkę i odchodzi. „Wiedziałem. Asli była z nimi” – mówi do siebie zdenerwowany Kerem. Jest przekonany, że jego asystentka i Mahir mają się ku sobie. Akcja wraca do szpitala. Safak budzi się. Od razu przypomina sobie wydarzenia, jakie rozegrały się na drodze. Martwiąc się o Emirhana i Julide, wstaje z łóżka. Robi jednak tylko dwa kroki, po czym upada na podłogę i ponownie traci przytomność.
Tymczasem na korytarzu Leman ponownie obrzuca błotem Julide. „Powierzyłam ich tobie, ale ty nie ochroniłaś ani swojego, ani mojego syna!” – grzmi pani Yildirim. – „Zamiast ich chronić, chroniłaś Tufana!”. „Mamo, nic nie zrobiłam. Daj mi szansę wyjaśnić”. „Dobrze, powiedz!”. „Posłuchaj, Tufan przyszedł do szpitala. Groził mi. Musiałam złożyć fałszywe zeznania, by chronić Safaka i Emirhana. Powiedział, że albo powiem tak, jak on chce, albo ich usunie”. „Taką znalazłaś wymówkę dla swoich kłamstw? Myślisz, że odkupisz się mówiąc, że jesteś niewinna? Czego chciałaś od mojego niewinnego syna?”.
„Mamo, proszę cię, nie rób tego” – mówi Julide. „Jeszcze nic ci nie zrobiłam! Niech tylko Safak się obudzi, zobaczysz, co ci zrobię! Powiem mu, jak chroniłaś Tufana, jak kłamałaś policji, patrząc mi prosto w oczy! Niech dojdzie do siebie i powie prawdę. Ty i ta szumowina Tufan zostaniecie ukarani! Nie wyjdziesz z tego bez kary!”. Nagle obie panie milkną, dostrzegając, że Safak z powrotem jest przewożony na salę operacyjną. W jednej chwili dobiegają do pielęgniarki.
„Siostro, co się dzieje?!” – pyta ogarnięta paniką Leman. „Nie wiemy. Leżał na podłodze, jego rana ponownie się otworzyła” – odpowiada pielęgniarka. – „Stracił dużo krwi. Musimy go operować”. Na szczęście kolejna operacja także kończy się powodzeniem. Jaką wersję Safak przedstawi policjantom, gdy dojdzie do siebie? Czy powie, co naprawdę wydarzyło się na drodze?