358: „Co tu się dzieje, kim jesteś?” – pyta urzędnik, udzielający ślubu Asuman i Sedatowi. „Ta kobieta jest zmuszana do zawarcia związku małżeńskiego” – oznajmia Necdet. „Kim jesteś?!” – krzyczy Sedat. „Dalej Asu, wychodzimy” – rozkazuje Karapinar. „Nie możesz uciec! Kim ty jesteś?!” – ponawia swoje pytanie pan młody. Mężczyzna biegnie za swoją oblubienicą, ale ludzie Necdeta go powstrzymują. „Co się dzieje?! Cemal, kim oni są?!” – pyta. „Nie mam zielonego pojęcia…” – odpowiada ojciec Asuman.

Tymczasem Gonca i Serdar są już daleko od posiadłości Necdeta. „Aktywacja alarmu była genialnym pomysłem” – mówi dziewczyna. – „Strażnicy byli przerażeni, powinieneś ich zobaczyć. Myślisz, że już zobaczyli moją nieobecność?”. „Do tej pory nikt nas nie śledzi” – odpowiada mężczyzna. – „Pewnie wciąż próbują ustalić, co wywołało alarm”. Akcja wraca na salę, w której odbywa się ceremonia. Necdet, jego ludzie i Asuman opuszczają pomieszczenie. „Panie Necdecie, dokąd zabiera pan moją córkę?!” – żąda odpowiedzi Cemal. „Proszę mi powiedzieć, kim są ci ludzie?!” – pyta po raz kolejny Sedat. „Nie mam pojęcia” – odpowiada Cemal.

Sedat wybiega na zewnątrz za swoją ukochaną. Strażnicy Karapinara ponownie chwytają go. „Asuman, odpowiedz!” – woła chłopak. – „Co się dzieje?!”. Dziewczyna zatrzymuje się i odwraca. „Ty naprawdę nie widzisz, że to wszystko jest kłamstwem?!” – pyta. – „Mój tata zmusił mnie do małżeństwa, nie widzisz tego?! Nigdy nie chciałam wyjść za ciebie za mąż. Nigdy!”. „Proszę, poczekaj…” – błaga Sedat. „Nie mam żadnego powodu, by czekać! Dość, zapomnij o mnie!”.

Z sali miejskiej wybiega także Cemal. „Panie Necdecie, proszę powiedzieć mi, dokąd zabiera pan moją córkę?” – pyta. Karapinar podchodzi do niego. Akcja przenosi się do samochodu Serdara. „Tak w ogóle, dokąd mnie zabierasz?” – pyta Gonca. – „Gdzie mnie ukryjesz?”. „Wszystko jest już gotowe. Zobaczysz na miejscu” – odpowiada mężczyzna. „Jesteś bardzo dobry dla mnie. Nie wiem, jak ci się za to odwdzięczę”. „Ty i ja mamy wspólnych wrogów. Od teraz będziemy stawiać im czoła razem. To wszystko”.

„Popełniłeś błąd, Cemal” – mówi Necdet. – „Bardzo poważny błąd!”. „Ale nadal nie rozumiem, co się tu dzieje?!” – pyta ojciec Asuman. – „Skąd znasz moją córkę?!”. „To nie ma żadnego znaczenia”. „Jak to nie ma znaczenia? To po co przyszedłeś i przerwałeś ślub?!”. „Od tej pory Asuman będzie pod moją opieką. Nawet mam już dla niej pracę…”. „O jakiej pracy ty mówisz?”. „Zadajesz zbyt wiele pytań” – stwierdza Necdet. Następnie sięga do kieszeni swojej marynarki i wyjmuje gruby plik gotówki. „Teraz chyba będzie dobrze?” – pyta i poklepuje Cemala po ramieniu. – „Teraz już muszę iść. Zadzwonię do ciebie później”.

Karapinar wsiada do samochodu. „Panie Necdecie, bardzo panu dziękuje” – mówi Asuman. – „Właśnie uratował mi pan życie. Doceniam to bardzo i nigdy o tym nie zapomnę. Ojciec zmusił mnie do ślubu z człowiekiem, którego nigdy nie chciałam”. „Ruszaj” – rozkazuje Necdet do swojego kierowcy. Po chwili auto odjeżdża spod sali miejskiej. Cemal chce pomóc Sedatowi podnieść się z ziemi. „Zostaw mnie!” – krzyczy wzburzony chłopak. – „Zapłacą mi za to!”. „Sedat, proszę, uspokój się”. „Co?! Mówisz mi, bym się uspokoił?! Nieznajomy mężczyzna przyjeżdża na mój ślub, zabiera moją dziewczynę, a ty mówisz mi, bym się uspokoił! Powiedziałeś, że Asuman chciała tego ślubu! A ona stwierdza, że to wszystko było kłamstwem!”. Obaj mężczyźni rozchodzą się w gniewie.

Akcja przenosi się do rezydencji Emiroglu. Selim rozmawia z Tulay w salonie. „Posłuchaj, gdybyś nie musiała zostać przy Zeynep, przyjęłabyś ofertę pracy, którą otrzymałaś, tak?” – pyta mężczyzna. – „Zatem przyjmij moją ofertę pracy”. „Selim, ale ja nie mogę brać od ciebie pieniędzy. To nie byłoby właściwe” – uważa kobieta. „Nie mów tak, ponieważ przyjmowanie wynagrodzenia za wykonaną pracę jest bardzo właściwe i uczciwe. Zainwestowałaś czas i wysiłek, aby nam pomóc, a teraz odrzucasz ofertę pracy. Spójrz, wszyscy bardzo cię kochamy. Zeynep nie znalazłaby lepszej opieki”.

Ebru i Sedat siedzą na ławce. „Naprawdę nie mogę przeżyć takiego upokorzenia” – mówi mężczyzna. – „Moja matka i mój ojciec ostrzegali mnie, ale ja nie chciałem tego zrozumieć, ponieważ tak bardzo ją kocham! I po raz drugi poszedłem do jej domu. Szanowałem Cemala, ale bardzo mnie rozczarował”. „Sedat, masz rację, ale musisz o tym zapomnieć” – uważa Ebru. „Jak mam o tym zapomnieć? Nie mogę!”. „Rozumiem, teraz jesteś zły, ale musisz kontynuować swoje życie”. „Chyba nie zdajesz sobie sprawy, jakie szkody mi wyrządzili. Zrujnowali moją reputację!”.

Necdet wraca do domu. Zastaje ochroniarzy w środku, którzy manipulują przy alarmie. „Co wy tutaj robicie?” – pyta Karapinar. „Cóż, alarm przeciwpożarowy aktywował się i nie wiemy z jakiej przyczyny” – odpowiada jeden ze strażników. – „Przyszliśmy szybko, aby to sprawdzić, ale nie znaleźliśmy niczego. Uważamy, że trzeba to naprawić. Właśnie mieliśmy do pana dzwonić”. „W porządku, zajmę się tym. Teraz wracajcie do swoich obowiązków”.

Tymczasem w domu Cemala. Elif i Inci siedzą na kanapie. „Jak myślisz, co teraz będzie? Czy moja siostra wróci do domu?” – pyta Inci. „Nie sądzę, by Asuman tu wróciła” – odpowiada Elif. „I dlaczego tak myślisz? Może ten facet uwięzi moją siostrę w swoim domu…?”. „Nie mówię tego. Ale kiedy ludzie biorą ślub, chcą mieszkać we własnym domu”. „Nie chcę, żeby moja siostra stąd odeszła. Chcę, żeby została ze mną na zawsze”. „Posłuchaj, na pewno będziemy mogły ją odwiedzać w jej domu” – przekonuje Elif. „Więc będziemy mogły z nią zamieszkać? Myślisz, że Asuman zgodzi się na to?”.

Akcja wraca do rozmowy Sedata i Ebru. „Ty wiesz, kim on jest? Co to za kretyn?” – pyta mężczyzna. – „Zresztą, po co pytam…? To zwykły łajdak! Ale jak widać ma ogromną fortunę… A ja? Jestem tylko zwykłym właścicielem baru…”. „Nie osądzaj się w ten sposób” – prosi Ebru. – „Ten człowiek może i ma dużo pieniędzy, ale ty za to masz wielkie serce”. „Więc powiedz mi, jak to jest, że Asuman nie jest zainteresowana tym wielkim sercem? W tych czasach serce jest nieważne, Ebru. Liczą się tylko pieniądze…”. „Wygląda na to, że jej nie znałeś. Ona zawsze szukała mężczyzn z pieniędzmi. Ten człowiek jest łotrem, ale dla Asuman liczą się tylko pieniądze”.

„To znaczy, że nigdy nie była zainteresowana mną?” – pyta Sedat. Ebru kręci przecząco głową. „Ach, co za idiotą ze mnie!” – mężczyzna jest wściekły na siebie. Tymczasem Asuman jest w gabinecie Necdeta. „Nie chcę, żebyś znowu opuściła farmę Emiroglu” – mówi Karapinar. – „I nie chcę, żebyś zapomniała o swojej pracy. Selim jest tym, kim musisz się zająć. Kenan jest poza twoim zasięgiem!”. „Proszę pana, pana córka jest przewrażliwiona…” – próbuje tłumaczyć Asuman. „Nie obchodzą mnie opinie mojej córki. Oczekuję po prostu rezultatów twojej pracy. Będziesz miała problemy, jeśli nie zrobisz tego, co powiem. Stało się to dla ciebie jasne?”.

„Tak, wszystko rozumiem” – potwierdza dziewczyna. „Doskonale. Teraz powiedz kierowcy, żeby cię zabrał na zakupy. Kup sobie jakieś ładne ubrania, a potem niech cię odwiezie na farmę Emiroglu”. Necdet otwiera swój sejf, by dać dziewczynie pieniądze na zakupy i wtedy z przerażeniem odkrywa, że jego kasa jest pusta! Mężczyzna jak rażony wybiega z gabinetu i wzywa swoich ochroniarzy. Tymczasem w samochodzie Serdara. Gonca otwiera swoją torbę i przerzuca w rękach pliki gotówki. „Zasługuję na te pieniądze” – mówi. – „To zapłata za moją niewolę…”.

„W domu jest tylu strażników i właśnie zostałem okradziony!” – wrzeszczy Necdet na swoich pracowników. – „Jak to możliwe?! Odpowiedzcie! Co się tu dzieje?!”. „Przez cały czas byliśmy na swoim miejscu, dopóki nie włączył się alarm przeciwpożarowy…” – tłumaczy strażnik. „Jesteście nieudacznikami! Za co wam płacę?! Zejdźcie mi z oczu!”. Ochroniarze odchodzą. Necdet krzycząc na całą posiadłość, wzywa do siebie Goncę… Kiedy nikt nie odpowiada, udaje się do pokoju żony. Nikogo tam jednak nie ma…

Tymczasem auto Serdara psuje się na środku polnej drogi… Serdar otwiera maskę i próbuje zlokalizować przyczynę awarii. „Proszę, pospiesz się” – błaga go Gonca. – „Necdet na pewno już mnie szuka”. „Robię, co mogę, ale to wcale nie wygląda dobrze” – odpowiada mężczyzna. „Co?! To nasz koniec, jesteśmy martwi… Masz pojęcie, co się stanie, jeśli nas znajdą?”. „Gonca, uspokój się. Nerwy tu w niczym nie pomogą. Spróbuję jakoś to naprawić…”.

Necdet wybiega ze swojej posiadłości. Na zewnątrz krzyczy imię swojej żony. Podchodzi do niego jeden ze strażników. „Nie znaleźliśmy żadnego śladu, panie Necdecie” – oznajmia. Karapinar chwyta go za fraki. „Jesteście za to odpowiedzialni! Jak natychmiast czegoś nie znajdziecie, zapłacicie wysoką cenę!” – grozi i odpycha strażnika. „Jak to się mogło stać? Jak?” – nie może uwierzyć Necdet. – „W moim własnym domu. Jak to możliwe?! To musiał być ktoś, kto mieszka w moim domu… Arzu! Tak, to na pewno była ona!”.

Serdarowi nie udaje się naprawić auta. Nie widząc innego wyjścia, mężczyzna wraz z Goncą ruszają w dalszą drogę pieszo. Akcja wraca do rozmowy Ebru i Sedata. „Proszę, zapomnij o sprawie” – mówi dziewczyna. – „Powinieneś zacząć myśleć pozytywnie. W przyszłości uświadomisz sobie, że to nawet lepiej, że nie poślubiłeś jej”. „Ale jak mam teraz wrócić do swojej dzielnicy?” – pyta Sedat. „Przecież to nie twoja wina, co się stało. Nie masz, czego się wstydzić”. „To nie ma znaczenia. Ludzie będą mówić o wszystkim. Przyjdą do baru, aby tylko mnie upokorzyć…”. „Jesteś silny. Pokonasz to wszystko”. „Tym razem w to nie wierzę. Najlepiej będzie, jeśli to wszystko zostawię…”. „Co? I dokąd pójdziesz?”.

„Gdziekolwiek. Byle jak najdalej stąd” – odpowiada Sedat. – „Bo jeśli tu zostanę, wiem, że nie będę miał życia”. „Ale co ja zrobię, jeśli odejdziesz?” – pyta Ebru. Mężczyzna patrzy na nią zaskoczony. Tymczasem do domu ojca wraca Arzu. Necdet natychmiastowo chwyta ją za ramię i wbija w nią groźne spojrzenie. „Tato, co się dzieje?” – pyta Arzu. „Tym razem posunęłaś się za daleko!” – grzmi Karapinar. „O czym ty mówisz, tato?”. „O tym, że ukradłaś mi pieniądze z mojego własnego domu!”. „Ale o czym ty mówisz, tato?”. „Nie udawaj głupiej! Nie zmuszaj mnie do zrobienia rzeczy, których nie chcę ci zrobić!”.

„Dlaczego myślisz, że ja mam twoje pieniądze, tato?” – pyta Arzu. – „Zrozum, że to nie ja je ukradłam. Są inni, którzy mieszkają w tym domu. Na przykład Gonca…”. „Przestań gadać bzdury!” – oburza się Necdet, nie wierząc w kradzież żony. W tym momencie Nazan wraca z zakupów. „Gdzie jest Gonca?!” – pyta służącą Necdet. „Nie wiem, proszę pana” – odpowiada kobieta. „I dlaczego opuściłaś dom?! Kto ci pozwolił?! Nie mówiłem ci, że nie powinnaś zostawiać Goncy samej?!”. „Tak, ale pani Gonca poprosiła mnie, bym kupiła jej trochę owoców”. „Wydaje się, że twoja żona nie jest wcale taka święta, jak myślisz, tato…” – stwierdza Arzu. „Zejdź mi z oczu!” – wścieka się Necdet. Następnie chwyta za komórkę i dzwoni do Goncy. Jej telefon jednak nie odpowiada…

Gonca z Serdarem idą przez las. „Jestem bardzo zmęczona” – oznajmia dziewczyna. „Dalej, Gonca” – prosi Serdar. „Nie możemy odpocząć przez chwilę?”. „Nie możemy. Mogą nas znaleźć, jeśli zostaniemy tutaj”. „Dobrze. A czy znajdziemy miejsce do spania, zanim zapadnie zmrok?”. „Mam nadzieję, że tak… Dalej, musimy iść. Nie chcę zostać znaleziony”. Oboje ruszają w dalszą drogę.

Nazan wchodzi do gabinetu Necdeta. Zastaje tu swoją bratanicę. „Asuman? Co ty tu robisz?” – pyta. – „I dlaczego masz na sobie suknię ślubną?”. „Mój tata chciał mnie wydać za mąż za mężczyznę, którego nie chciałam” – odpowiada dziewczyna. – „Udało mi się jednak uciec…”. „Jak to? Chciał cię zmusić do ślubu?” – nie dowierza Nazan. „Tak, ciociu. Chciał zrujnować mi życie! Na szczęście pan Necdet mnie uratował. Tylko zostałam z tym czymś na sobie… Jeśli wyjdę z tego pokoju, będzie dużo problemów?”. „Nie, lepiej nie opuszczaj tego pomieszczenia. Jeśli pan Necdet kazał ci tu czekać, to tu zostań”. „Ach, ciociu, chciałabym się po prostu przebrać!”. „Teraz jest zbyt wiele problemów w tym domu. Nie przysparzaj kolejnych!”.

Arzu wchodzi do swojego pokoju. „Wreszcie zobaczyłeś, jaka naprawdę jest twoja żona” – mówi do siebie kobieta. – „Co za nieszczęście… Odtąd będę się cieszyła, widząc twój smutek”. Necdet w tym czasie jest na tarasie. Opiera się o balustradę i wpatruje przed siebie. „Ja mogłaś mi to zrobić, Gonca?” – zastanawia się. – „Jak mogłaś?!”. Nagle zjawia się jeden z ochroniarzy. „Przepraszam, proszę pana” – zagaduje. „Czego chcesz?!” – pyta Karapinar. „Pewien człowiek mówi, że widział, jak pani Gonca wychodzi z domu…”. „Przyprowadźcie go tutaj!”. Po chwili przychodzi kolejny ochroniarz ze świadkiem ucieczki Goncy.

„Co widziałeś?” – pyta Necdet. „Młoda dziewczyna o blond włosach wyszła z pana domu” – mówi mężczyzna. – „Następnie wsiadła do samochodu, w którym już czekał jakiś mężczyzna. Potem razem odjechali…”. Karapinar wpada w furię. Z nerwów rzuca się na świadka i omal go nie pobija! Ochroniarze zabierają mężczyznę.

Zeynep jest na tarasie. Selim przynosi jej ciasto i gorącą czekoladę. „Czuję wielki dług wobec Tulay” – mówi dziewczyna. – „Troszczy się o mnie, jakbym była jej biologiczną córką”. „No właśnie. Muszę coś z tobą skonsultować…” – oznajmia Selim. „Co takiego?”. „Przez przypadek usłyszałem rozmowę Tulay przez telefon. Odrzuciła ofertę pracy, aby móc zostać z nami i kontynuować opiekę nad tobą”. „Mówisz poważnie?”. „Tak, kochanie”. „Ach, Tulay. Przecież ona potrzebuje tej pracy i powinna ją zaakceptować”. „Tak właśnie jej powiedziałem, ale mnie nie posłuchała. Następnie sam zaoferowałem jej pracę. Robiła by to, co do tej pory, a my płacilibyśmy jej wynagrodzenie”.

„I ona to zaakceptowała?” – pyta Zeynep. „Nie. Powiedziała, że to nie w porządku, by brała od nas pieniądze…” – odpowiada mężczyzna. „Cóż, porozmawiam z nią na ten temat, gdy tylko pojawi się taka możliwość”. Akcja przenosi się do kuchni, w której Tulay właśnie gotuje obiad. „Nie wiem, co powinnam zrobić” – rozmyśla kobieta. – „Co będzie słuszne?”. Tymczasem w domu Cemala. „Pan Cemal jeszcze nie wrócił” – mówi Elif. – „Ciekawe, co się stało…?”. „Nagle drzwi domu otwierają się i do środka wkracza ojciec Asuman. „Moja siostra będzie teraz mieszkać w innym domu, prawda, tato?” – pyta Inci. „Nie muszę ci niczego wyjaśniać” – odpowiada mężczyzna. Następnie każe dziewczynkom odejść do swojego pokoju, a sam przelicza pieniądze, które otrzymał od Necdeta.

Akcja wraca do rozmowy Sedata i Ebru. „Popraw mnie, jeśli źle zrozumiałem” – prosi mężczyzna. – „Czy to znaczy, że mnie kochasz?”. „Proszę, nie każ mi tego powtarzać” – odpowiada Ebru. – „Jestem zbyt zawstydzona, by powiedzieć to po raz kolejny…”. Akcja przenosi się do gabinetu Necdeta. „Jestem bardzo głodna” – mówi Asuman. – „Nie mam zamiaru czekać tu ani minuty dłużej. Idę coś zjeść”. Dziewczyna wychodzi z pokoju i udaje się do kuchni, gdzie jest jej ciotka. „Asuman, mówiłam ci, żebyś nigdzie nie wychodziła” – mówi Nazan. „Ale jestem śmiertelnie głodna, ciociu”. „Szukasz problemów. Pan Necdet jest dziś i tak wystarczająco zdenerwowany. Co jeśli cię tu zobaczy?”.

„Przepraszam, ale naprawdę umieram z głodu” – oznajmia Asuman. – „Proszę, zrób mi kanapkę. I powiedz, kto ukradł pieniądze od twojego drogiego szefa?”. Nagle do kuchni wchodzi Arzu. „Nazan, co to ma znaczyć?” – pyta i wbija wzrok w Asuman. – „Co ty tutaj robisz?! Zapytałam cię o coś, odpowiedz!”. „Pan Necdet przywiózł mnie tutaj”. „I dlaczego masz na sobie to ubranie?”. „To moja osobista sprawa…”. „Ponieważ jesteś nianią mojej córki i przychodzisz do mojego domu przebrana za pannę młodą, to już nie jest twoja osobista sprawa!”. „Pan Necdet poprosił mnie o rękę… Zadowolona z odpowiedzi?”. „Co masz na myśli?! Wyjaśnij mi to!”. „Pan Necdet powiedział, że tylko on może mi wydawać rozkazy”. „Czyżby? Rozkazał ci też podrywać mojego męża?” – pyta Arzu.

Ebru wraca do domu. Rabia właśnie modli się na różańcu. „Jak odbyło się wesele?” – pyta babcia. „Wszystko dobrze. Wesele jak wesele…” – odpowiada Ebru. „Mam nadzieję, że ty także przeżyjesz taką wspaniałą chwilę. Bóg ześle ci dobrego mężczyznę, który cię pokocha…”. Akcja wraca do posiadłości Karapinara. „Robię tylko to, co mówi pan Necdet” – zapewnia Asuman. „Myślisz, że możesz mnie oszukiwać?” – pyta Arzu. – „Nie jestem głupia, widzę, jak na niego patrzysz. Patrzysz na niego, jak w ekstazie”. „Co przez to rozumiesz?!”. „Asuman, pan Necdet może przyjść w każdej chwili” – Nazan upomina bratanicę. „Nie zbliżaj się ponownie. Ostrzegam cię!” – grozi Arzu.

„A jeśli nie, to co?” – pyta Asuman. Arzu chwyta ją za szyję. „Posłuchaj mnie dobrze, księżniczko! Wiesz, kim jestem?!” – krzyczy. „Pani, proszę…” – staje w obronie bratanicy Nazan. Nagle do kuchni wchodzi Necdet. „I co się tu teraz dzieje?” – pyta. „Nic, po prostu witam twojego gościa” – odpowiada Arzu. „Nazan, zajmij się Asuman” – rozkazuje mężczyzna. – „Daj jej trochę ubrań i powiedz kierowcy, by zabrał ją na farmę Emiroglu”. Nazan i jej bratanica odchodzą. Necdet chwyta córkę za ramię. „Kiedy przestaniesz zachowywać się nieodpowiedzialnie?” – pyta. „Znowu robisz ze mnie winowajczynię wszystkiego?”.

„Jestem już dość zdenerwowany, więc lepiej zamknij usta!” – rozkazuje Necdet. „Tato, nie wyładowuj na mnie swojej furii, w którą wpadłeś przez swoją żonę” – odpowiada Arzu. – „Już dawno ci mówiłam, że ona chce tylko twoich pieniędzy”. „Powiedziałem, żebyś się zamknęła!”. „A co? Może się mylę?”. „Arzu, bo pożałujesz!”. „Nie zamknę się, tato. Ponieważ jest coś jeszcze, co chcę ci powiedzieć. Wiem, z kim ona wyjechała. Czy chcesz, żebym ci powiedziała? Z Serdarem…”.

Gonca i Serdar wychodzą z lasu. „I co zrobimy? Chcemy się ukryć, ale tu nic nie ma” – zauważa dziewczyna. Nagle potyka się i przewraca. „Gonca, co się dzieje?” – pyta Serdar. „Moja kostka. Bardzo mnie boli…”. „Ach, tylko tego nam brakowało. Możesz wstać?”. „Nie sądzę…”. Mężczyzna obejmuje Goncę i pomaga jej wstać na nogi. Bierze jej torebkę i pomaga iść dalej. W oddali Serdar zauważa jakąś chatkę. „Spójrz na tamten domek” – mówi.

Serdar i Gonca wchodzą do środka chatki. „Wydaje się, że nikogo tu nie ma” – oznajmia mężczyzna. Gonca siada na fotelu i zawodzi z bólu. „Czuję duży ból. To na pewno ciężkie zwichnięcie” – mówi. „Gonca, chcę, żebyś tu na mnie poczekała. Zamierzam rzucić okiem na okolicę. Chcę mieć pewność, że jesteśmy bezpieczni”. „Serdar, co ty mówisz? Nie możesz mnie tu zostawić samej!”. „Proszę, nie martw się. Nie odejdę daleko”. „Ale ja się boję. Nie odchodź…”. „Wyjdę tylko na chwilę. Szybko wrócę” – zapewnia Serdar.

Wściekły Necdet wchodzi do swojego gabinetu. W furii rzuca krzesłem i zrzuca wszystkie rzeczy z biurka. „Serdar, zabiję cię!” – krzyczy. Zadowolona z siebie Arzu siedzi w fotelu. „Problem z Goncą rozwiązany” – mówi. – „Teraz pora zdemaskować tę głupią Asuman. Zrobię to szybko. Bardzo szybko…”.

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy