540: Melek śpi w pokoju dziewczynek w jednym łóżku ze swoją córką. Śni jej się, że Arzu wchodzi do pokoju, chwyta poduszkę i zaczyna dusić Elif. Melek jest sparaliżowana i niczego nie może zrobić. Nie jest w stanie uratować swojej córki. Zlana potem wybudza się z koszmaru. Z ulgą patrzy na smacznie śpiącą Elif. Następnie przeciera mokre czoło, wstaje z łóżka i opuszcza pokój. Udaje się do kuchni, gdzie są Zeynep i Aliye. „Dlaczego jeszcze nie śpicie?” – pyta. „Nie mogłyśmy zasnąć” – odpowiada pani Emiroglu. „Ja także nie mogłam”. „Chcesz trochę herbaty?” – pyta żona Selima. – „Wszystko w porządku?”. „Tak, w porządku…”.

„Nie wyglądasz wcale dobrze, kochanie” – zauważa Aliye. „Miałam tylko koszmar” – tłumaczy Melek. „I co się w nim stało?”. „Arzu… Weszła do pokoju Elif… I ona…”. „Dobrze, kochanie, nie musisz mówić”. „Jestem taka przerażona. Co jeśli ta kobieta po raz kolejny spróbuje skrzywdzić moją córkę, a ja nie będę w stanie jej ochronić?”. „Kochanie, jest nas tu więcej. Nie pozwolimy skrzywdzić Elif”. „Wiesz doskonale, do czego jest zdolna” – Melek z kieszeni wyciąga klucz. – „Nie mogłam wyjść z pokoju Elif bez zamknięcia drzwi na klucz. Jak mogę zamykać własną córkę we własnym domu?”.

„Ta kobieta stała się koszmarem dla naszej rodziny” – stwierdza Zeynep. „Te złe dni miną. Z bożą pomocą zostawimy ten koszmar za nami” – zapewnia Aliye. – „Zaufajmy Panu, on jest naszym największym zbawcą”. W tym momencie do kuchni wchodzi Arzu. „Dziewczyny, bawicie się dobrze?” – pyta, szeroko się uśmiechając. – „Nie musicie mnie tak skanować wzrokiem. Nie robię niczego złego. Powinnyście zobaczyć swoje twarze”. Arzu zaczyna chichotać. „Po domu lata bardzo irytująca mucha i nie możemy zasnąć” – odpowiada Zeynep. „Ja także nie mogłam zasnąć. Nie czuję się komfortowo w swoim własnym łóżku, które śmierdzi zgniłym jedzeniem. Przy okazji, macie włączoną klimatyzację? Jest tu bardzo zimno. Och, to z powodu niezapłaconych rachunków, racja?”.

„No tak, jak mogłam zapomnieć, że jesteście biedakami” – kontynuuje Arzu. – „Ale nie martwcie się, ja jutro opłacę zaległe rachunki. Chętnie pomogę najbardziej potrzebującym… Pijecie herbatę? Pachnie bardzo pysznie. Zeynep, przygotuj filiżankę także dla mnie”. Żona Selima odwraca głowę w drugą stronę, mało nie wychodząc z siebie.

Akcja przeskakuje do następnego dnia. Yusuf zauważa idącą do pracy Melek i prosi, by kobieta zaszła do jego księgarni. Gdy jest już w środku, podaje jej herbatę i pyta: „Jak się masz? Wiesz, mam na myśli Arzu…”. „Wprowadziła się ze wszystkimi swoimi rzeczami do domu” – oznajmia mama Elif. „Ale ona nie może tego zrobić. Istnieje okres ochrony prawnej”. „Ale wiesz, jaka ona jest”. „To, co zrobiła ta kobieta, jest nielegalne. Prawo was chroni”. „Arzu jest ponad prawem”. „Melek, niczym się nie przejmuj. Zadzwonię do przyjaciela i w jednym momencie pozbędzie się Arzu z domu”.

„Yusuf, nic nie mów, proszę” – mówi mama Elif. – „Naprawdę nie warto”. „I co zamierzasz? Chcesz znosić mieszkanie z nią pod jednym dachem?” – pyta bibliotekarz. „Selim szuka nowego domu. Wkrótce się stamtąd wyprowadzimy”. „Przecież wiesz, że znalezienie nowego domu nie jest takie proste i wymaga czasu. Posłuchaj, w mojej opinii nie musicie się wyprowadzać do żadnego innego miejsca. Nie chodzi tu tylko o ciebie, ale także o dziewczynki i panią Aliye”. „Oczywiście. Wiem, że to dla nich bardzo trudne”. „Melek, chciałbym wam trochę pomóc…”. „Nie rozumiem. W jakim sensie pomóc?”.

„Mam trochę oszczędności, które po prostu leżą na koncie” – wyznaje Yusuf. – „Mogłyby wam pomóc w tej sytuacji. Oczywiście, jeśli się zgodzisz”. „Naprawdę to doceniam, ale nie mogę przyjąć twojej propozycji”. „Nie interpretuj tego w zły sposób. Chcę tylko, żebyś nie musiała martwić się o dobra materialne”. „Proszę, nie nalegaj. Powiedziałam ci, że tego nie przyjmę”. „Melek, proszę, przemyśl to dobrze. Twoja sytuacja jest skomplikowana”. „Yusuf, naprawdę nie nalegaj. Powiedziałam, że nie mogę tego zaakceptować. Wszyscy doceniamy, jak wiele dla nas zrobiłeś, ale nie rób tego więcej, proszę. Muszę już iść do pracy. Miłego dnia…”. Melek opuszcza antykwariat.

Akcja przenosi się do firmy Doruklar. W gabinecie Erkuta jest dwóch ważnych kontrahentów. Kiedy mają już wychodzić, do pomieszczenia wchodzi Veysel. „Erkut, odprowadzę panów do drzwi” – mówi ojciec Murata. Kontrahenci patrzą po sobie z niesmakiem. „Yasar panów odprowadzi. Mam do pomówienia z tobą” – oświadcza Erkut, a gdy jego nowi partnerzy opuszczają gabinet, rzuca groźne spojrzenie na Veysela. – „Jak śmiesz zwracać się do mnie w ten sposób?!”. „Zwróciłem się do ciebie tylko po imieniu…” – tłumaczy mąż Tulay. „Czy wiesz, kim są ci ludzie? To partnerzy pięciu największych firm w tym kraju! I ja jestem właścicielem jednej z tych firm! Jak możesz, jako mój pracownik, zwracać się do mnie przy nich po imieniu?!”.

„Cóż, zawsze się zwracałem do ciebie w ten sposób” – stwierdza Veysel. „To teraz masz do mnie mówić panie Erkucie, czy to jasne?” – pyta mąż Asuman. „Aha… Nawet, gdy jesteśmy sami?”. „Tak, nawet wtedy. Dawne czasy już się skończyły. Teraz jestem twoim szefem i musisz mnie szanować. Masz zwracać się do mnie per pan Erkut, a ja do ciebie będę mówił Veysel. Chyba, że wolisz bym mówił pan Veysel. Ale pod żadnym pozorem nie możesz do mnie mówić po prostu Erkut. Od teraz tylko i wyłącznie pan Erkut!”.

„Dobrze, to się nie powtórzy” – oznajmia Veysel i opuszcza gabinet. Komórka Erkuta zaczyna zaś dzwonić. To jego żona. „Co jest z tobą, Asuman?! Czego chcesz?!” – pyta mężczyzna. „Dlaczego mówisz do mnie w ten sposób?” – pyta siostra Inci. „Mów, czego chcesz?!”. „Posłuchaj, Arzu odeszła z domu i nie zostawiła mi ani grosza”. „No i? Po co mi to wszystko mówisz?”. „Ponieważ jesteś moim mężem, a ja jestem twoją żoną! Zgodnie z prawem masz obowiązek utrzymywać mnie!”. „Posłuchaj, nie próbuj jeszcze bardziej mnie denerwować. Już wystarczająco jestem zły przez to, że muszę z tobą rozmawiać”. „Nie martwi cię zupełnie to, co się ze mną dzieje?!”. „Nie ma to dla mnie znaczenia ani trochę! Nie obchodzi mnie, gdzie jest Arzu i co ty zrobisz bez niej! Zrozumiałaś to? Nie dzwoń do mnie ponownie!”. Erkut rozłącza się.

W rezydencji Emiroglu Aliye i Zeynep pakują rzeczy do pudeł. Wkrótce przyjeżdża Selim. Staje przed matką, podaje jej klucz i oznajmia: „Wynająłem nowy dom”. „Bardzo mnie to cieszy. Podoba ci się?” – pyta pani Emiroglu. „Cóż, w tych okolicznościach, to najlepsze miejsce, jakie mogłem znaleźć. Nie może się równać z tą rezydencją, co oczywiste, ale każde miejsce bez tej kobiety jest lepsze”. „A w jakiej okolicy znajduje się dom?”. „W Sefa Bahcesi”. „To dobrze, niedaleko od centrum. Jest umeblowany?”. „Tak, możemy się team od razu przeprowadzić”. „Jestem bardzo szczęśliwa, synu. Wreszcie znaleźliśmy miejsce do życia”.

Do pokoju wchodzi Arzu. „Wyprowadzacie się?” – pyta kobieta, teatralnie robiąc zasmuconą minę. – „Ta farma jest ogromna, a wy wciąż nalegacie na przeprowadzkę do maleńkiego domku. Poważnie zamierzacie to zrobić?”. „Zamknij się” – prosi Selim. „Posłuchaj, mam dla was ofertę, która bardzo wam pomoże. Sprzedaj mi akcje swojej firmy”. „Nasz dom ci nie wystarczył? Chcesz teraz przejąć nasza firmę?” – pyta Aliye. „Nie wiem, dlaczego reagujecie w ten sposób. Myślę, że to świetna oferta”. „Ty po prostu pragniesz odebrać nam wszystko, co mamy!” – stwierdza Selim. „Nie mogę uwierzyć, że proponujesz nam coś takiego” – mówi pani Emiroglu.

„Czy nie potrzebujecie pieniędzy?” – pyta Karapinarówna. – „To dla was wspaniała okazja”. „Skończ z tymi bzdurami!” – rozkazuje mąż Zeynep. „Chcę wam tylko pomóc. Jestem dobrym człowiekiem, a wy nie zdajecie sobie z tego sprawy”. „Zamknij się! Nie chcę więcej widzieć twojej twarzy ani słyszeć twoich głupot! Ty nie masz za grosz godności! Zostaw nas już wszystkich w spokoju!”. „Synu, spokojnie” – prosi Aliye. Arzu odchodzi do swojego pokoju, trzaska drzwiami i mówi do siebie: „Nie mam godności, tak? W porządku, Selimie Emiroglu. Pożałujesz tego…”. Karapinarówna dzwoni do Umita i mówi mu, że muszą się natychmiast zobaczyć.

W następnej scenie w restauracji dochodzi do spotkania Umita i Arzu. „Powiedziałaś, że zjemy kolację na farmie, aby uczcić nasz sukces” – przypomina Koroglu. – „Co się stało?”. „Nie możemy jeszcze świętować. Kiedy zabiorę im wszystko, wtedy będzie czas na świętowanie” – odpowiada kobieta. „Arzu, dlaczego jesteś taka zdenerwowana. Co się stało?”. „Znaleźli nowy dom. Przeniosą się jeszcze dzisiaj lub jutro rano”. „W porządku. Wiedziałaś, że tak to się skończy”. „Ale to właśnie jest problem. Wszystko dzieje się bardzo szybko. Chcę zamienić ich życie w piekło, aby zapłacili za to, co mi zrobili”. „Dlaczego zatem mnie wezwałaś?”.

„Chcę, żeby nie odeszli” – oświadcza Arzu. – „Musisz coś zrobić, by ich zatrzymać”. „Co zrobiłaś, że tak im zależy na szybkim odejściu?” – pyta Umit. „Powiedziałam Selimowi, by sprzedał mi akcje swojej firmy, ale on nie zaakceptował tego”. „Aha, rozumiem. Masz już ich dom i chcesz zabrać im jeszcze firmę”. „Pomożesz mi czy nie?”. „Oczywiście, to proste dla mnie. Ale…”. „Ale co?”. „Będziesz musiała mi coś dać w zamian za moją pomoc. To coś niewielkiego w porównaniu z tym, o co mnie prosisz”. „Co to takiego?”. „Arzu, zrobię wszystko, o co mnie poprosisz. Wszystko, co tylko zechcesz. Ale musisz mnie poślubić, kochanie”.

„Chcesz, żebym wyszła za ciebie?!” – pyta Karapinarówna, robiąc wielkie oczy. „Zgadza się. Chcę, żebyśmy się pobrali” – potwierdza mężczyzna. „Żartujesz sobie ze mnie, prawda?”. „Arzu, nie wiem, dlaczego jesteś taka zaskoczona. Dobrze wiesz, że kocham się w tobie od dawna”. „Mówisz to poważnie?”. „Oczywiście, że tak. Chcę poślubić kobietę, którą kocham. Nigdy nie byłem tego tak pewien”. „Poprosiłam cię tylko, żebyś mi pomógł zdobyć firmę. To tylko mała przysługa, a spójrz na to, o co ty mnie prosisz”. „Arzu, ta firma znaczy dla ciebie wszystko, a ty jesteś wszystkim dla mnie”. Umit kładzie swoją dłoń na ręce ukochanej, ale ona od razu ją zabiera.

Murat na ulicy natyka się na jednego z ludzi lichwiarza. „Gdzie są pieniądze?!” – pyta mężczyzna. „Obiecuję, że zaraz je zwrócę…” – zapewnia przerażony chłopak. „Nie próbuj mnie oszukiwać! Nie jestem głupcem!” – odpowiada drab. „Nie, nie… Mówię prawdę, przyrzekam…”. „Wiesz, z kim masz do czynienia, prawda? Nie okłamuj nas!”. „Nie, nie, mówię prawdę…”. „Zamknij się! Prawda jest taka, że nie wierzę w to, co mówisz. Myślisz, że możesz pożyczyć pieniądze i nie oddać ich?!”. „Proszę pana, obiecuję, że wszystko oddam. Potrzebuję tylko trochę czasu…”. „Potrzebujesz czasu? Już ja ci dam nauczkę!”. Bandzior zaczyna okładać pięścią chłopak.

Akcja wraca do restauracji. „Teraz nasze marzenia się spełnią” – zapewnia Koroglu. – „Co powiesz, Arzu? Akceptujesz moją propozycję?”. „Zamknij się, Umit. Przestań mówić te nonsensy!” – rozkazuje kobieta. „Nie rozumiem, dlaczego tak bardzo się zdenerwowałaś”. „Poważnie myślisz, że tak łatwo wpadnę w twoje oszustwa?”. „To nie jest oszustwo. Chcę być tylko z kobietą, którą kocham”. „Chyba w twoich snach. Ty naprawdę mnie nie znasz. Myślisz, że tak łatwo przystanę na twój szantaż?”. „Mojej propozycji nijak nie można zestawić z twoją”. „Jedyne, czego ty szukasz, to wykorzystać sytuację, w której się znalazłam”. „Nieprawda. Miłość jest tym, co czuję do ciebie”.

„Miłość? Czym jest miłość?” – pyta Arzu. „Może nie pamiętasz już, jak wiele zrobiłem dla ciebie?” – pyta Umit. – „Dzięki mnie osiągnęłaś zwycięstwo. Zostałem przy twoim boku, mimo że musiałem zdradzić rodzinę Emiroglu. To dzięki mnie jesteś właścicielką ich farmy. Teraz ja chcę czegoś od ciebie. To tylko mała przysługa. Tylko jedna rzecz”. „Nie dam ci tego, o co prosisz. Lepiej nie rozmawiaj więcej ze mną o tym. Poradzę sobie, tak jak to robiłam, zanim cię poznałam. Zajmę się swoimi sprawami sama. Nie chcę cię ponownie widzieć! Nie chcę, żebyś mnie szukał!”.

Kobieta zabiera swój płaszcz oraz torebkę i wstaje od stolika. „Arzu, będę tu jutro na ciebie czekał” – oświadcza Umit. „Nie trać swojego czasu. Nie przyjdę!” – odpowiada Karapinarówna i opuszcza restaurację. W następnej scenie widzimy Murata leżącego na ulicy. Człowiek lichwiarza pochyla się nad nim i mówi: „Posłuchaj mnie, idioto. Masz dwa dni na spłatę swojego długu. W przeciwnym razie będą to twoje ostatnie dni! Czy to dla ciebie jasne?!”. „Tak, tak, w porządku…” – odpowiada chłopak słabym głosem. „Mam nadzieję, że to zrobisz. Inaczej będę musiał cię zabić!”. Lichwiarz puszcza Murata i odchodzi.

Syn Veysela z trudem podnosi się z ziemi, wyciąga z kieszeni komórkę i dzwoni do Umita. „Słucham ciebie?” – mówi Koroglu. „Dzwonię, aby powiedzieć, że zgadzam się na twoją propozycję” – oznajmia Murat. „Brawo, mądra decyzja. Cieszę się, że się zgodziłeś”. „Ale naprawdę spłacisz mój dług?”. „Tak, oczywiście, że to zrobię. Zobaczymy się jutro. Wyślę ci wiadomość”.

Emiroglu oglądają wynajęty przez Selima dom. „Jeśli wam się podoba, jutro podpiszemy umowę” – oznajmia mąż Zeynep. „Nie ma się nad czym zastanawiać” – mówi Aliye. – „Najważniejsze, byśmy żyli w ciszy i spokoju. Gdzie jest kuchnia? Chcę ją zobaczyć”. „Chodź za mną, mamo. Jest tutaj”. Selim i jego matka przechodzą do kuchni, która jest kilka razy mniejsza, niż ta w ich dawnej rezydencji. „Wiem, że zasługujesz na coś lepszego, mamo” – mówi mężczyzna. – „Przepraszam…”. „Mój synu, spokojnie. Wszystko jest dobrze. Nie chcę, żebyś czuł się źle. Najważniejsze, że znaleźliśmy nowe miejsce do życia. Nic nie liczy się bardziej. Nieważne, że kuchnia jest mała. Takie rzeczy nie są istotne. Kocham cię, synu”. Selim przytula się do matki.

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy