Elif odcinek 1110: Safak tłumaczy Emirhanowi, że przemoc jest zła! Chłopiec go ignoruje! [Streszczenie + Zdjęcia]

1110: Asli wchodzi do gabinetu Mahira. „Idę dzisiaj odwiedzić Melek” – oznajmia mężczyzna. – „Jeśli chcesz, możesz pojechać ze mną”. „Chciałabym, ale nie wiem, czy pan Kerem mi pozwoli” – odpowiada asystentka. „Dlaczego? Nie chce, żebyś się z nią widywała?”. „Uważa raczej, że mogłabym zaniedbać swoją pracę”. „Rozumiem. Mogę z nim porozmawiać, jak chcesz”. „Dziękuję, sama spróbuję szczęścia”. „Mam nadzieję, że dostaniesz pozwolenie. Melek bardzo by się ucieszyła na twój widok”. Asli udaje się do gabinetu szefa. „Chciałaś czegoś?” – pyta Kerem. „Chciałam zobaczyć się z Melek. Dzisiaj jest dzień wizyt”. „Oczywiście, możesz iść”.

Akcja przenosi się do domu Leman. Julide leży na kanapie i trzyma się za głowę. Podchodzi do niej Safak i mówi: „Przyniosłem ci środek przeciwbólowy. Wstań i zażyj”. Kobieta połyka tabletkę i popija wodą. „Jak się czujesz? Czy twoja głowa jest już lepsza?” – pyta nauczyciel. „Nadal strasznie boli”. „Nie bądź tak zdruzgotana”. „To silniejsze ode mnie. Jestem strasznie zraniona. Gdyby jeszcze niedawno ktoś powiedział mi, że Emirhan kogoś pobił, nie uwierzyłabym. Powiedziałabym, że to kłamstwo. Ale teraz… Bierze udział w bójkach, kłamie, kradnie… Emirhan nie był takim dzieckiem. Był pełen miłości. Wiedział, jak oddzielić dobro od zła”.

„Kiedyś mój syn nie mógłby nawet nadepnąć na mrówkę” – kontynuuje Julide. – „Jestem tak bardzo zraniona”. „Na początku też się przestraszyłem, że nie podołam ojcostwu” – oznajmia Safak. – „Myślałem, że wpakował się w ten stan, ponieważ nie jestem dla niego wystarczająco dobry. Ale potem przemyślałem wszystko na spokojnie. Nasz syn dorasta. Dzieci przechodzą okres buntu. Biorą przykład z niewłaściwych osób. Szukają własnej drogi. Dlatego nauczymy go miłości, miłosierdzia i uczciwości. Będziemy dla niego przykładem”. „Poradzimy sobie z tym?”. „Musimy. Emirhan wybierze drogę miłości i szczerości. Czy mając tak kochającą matkę może postąpić inaczej?”.

Safak udaje się do pokoju Emirhana. „Możemy porozmawiać?” – pyta. „Nie chcę” – odpowiada chłopiec i chce uciec. Nauczyciel mu jednak na to nie pozwala. – „O czym będziemy rozmawiać?”. „Posłuchaj, jestem świadomy twojego problemu. Zachowanie twoich przyjaciół rani cię, rozumiem to. Ludzie potrafią być czasami bezwzględni. To złe, ale oni to robią. W takich sytuacjach musimy się chronić”. „Dokładnie to zrobiłem”. „Emirhan, dobrze, że nauczyłeś się chronić siebie, ale przemoc nie jest wyjściem”. „Dlaczego?”. „Ponieważ przemoc tylko się nasila. Jeśli krzywdzisz innych, nie sprawisz, że zrozumieją swoje błędy, a po prostu będą szukać zemsty. Rozmową można o wiele lepiej rozwiązać problemy”.

„Są rzeczy, których nie da się rozwiązać rozmową” – stwierdza syn Julide. – „Tata pokazał mi, jak radzić sobie w takich sytuacjach.” – Chłopiec sięga po poduszkę i uderza w nią pięściami, jakby właśnie kogoś bił. Safak opuszcza pokój, wiedząc, że nic nie wskóra, i udaje się do sklepu. „Ostrożnie! Połamiesz drzwi!” – mówi do niego Tufan. „Mylisz się, jeśli myślisz, że możesz robić, co ci się podoba z moimi bliskimi” – oświadcza nauczyciel. – „Nie pozwolę, żebyś dawał zły przykład Emirhanowi”. „Wydaje się, że nie jesteś świadomy, ale on jest moim dzieckiem. Ja jestem jego ojcem! Sam zdecyduję, jak będę wychowywał mojego syna i czego go nauczę”.

„Jeśli uważasz się za ojca, zachowuj się odpowiednio” – mówi syn Leman. – „Nie ucz go przemocy. Jaki ojciec każe swojemu dziecku się bić?”. „Bo ty najlepiej wiesz, jak być ojcem. Chcesz mnie uczuć? Zjeżdżaj stąd!” – rozkazuje Tufan. „Nauczę cię, ale nie wiem, czy będziesz chciał się nauczyć. Najlepiej więc będzie, jeśli będziesz trzymał się z dala od Emirhana”. Nauczyciel opuszcza sklep. Tymczasem Leman wchodzi do pokoju Emirhana. „Co zrobiłeś, że Safak wyszedł taki smutny?” – pyta kobieta. – „Zdenerwowałeś go?”. „Nie, nic nie zrobiłem” – odpowiada chłopiec. „Stałeś się naprawdę bezczelny. Spójrz, w jakim stanie są te poduszki. Ile razy ci mówiłam?”.

„Dość!” – wybucha Emirhan. – „Najpierw twój syn, teraz ty! Co jest nie tak z tymi poduszkami? Zostawcie mnie w spokoju!”. Chłopiec zeskakuje z łóżka i wybiega z pokoju. Akcja przenosi się do więzienia. Mahir i Asli siedzą przy stoliku w pokoju widzeń. Do pomieszczenia wchodzi strażniczka. Jest sama. „Gdzie pani Melek?” – pyta syn Kiymet. „Wizyty z nią są zabronione” – odpowiada wartowniczka. „Jak to zabronione?” – pyta Asli. – „Dlaczego?”. „Melek Ustun jest w izolatce za karę. Nie może się z nikim widzieć, aż do wygaśnięcia kary”. „Została ukarana izolatką?” – Była nauczycielka zakrywa usta z przerażenia.

„Co takiego zrobiła, że tam trafiła?” – pyta Mahir. „Nie wiem. Nic więcej nie mogę wam powiedzieć” – oznajmia strażniczka. – „W następnym tygodniu sami ją o to zapytacie. Teraz muszę was wyprowadzić”. Po chwili Asli i Mahir są już na zewnątrz. Mężczyzna odbiera wiadomość od mamy: „Muszę się z tobą pilnie zobaczyć. Jeśli nie odpowiesz, pojadę do firmy i tam się zobaczymy”. „Dobrze, będę w kawiarni za godzinę” – odpisuje Mahir. Tymczasem Emirhan jest w sklepie. Gra na tablecie ojca. „Och, zabili mi ostatniego człowieka!” – złości się chłopiec. – „Tę rundę przegrałem, ale następną wygram”.

„Oczywiście, że wygrasz” – mówi Tufan. – „Dzisiaj przyszedł tutaj ten gad nauczyciel. Czego tylko mi nie powiedział. Żebym trzymał się z dala od ciebie i takie tam. Ten typ jest o nas zazdrosny i próbuje nas ze sobą skłócić”. „Nikt nie może nas skłócić!” – zapewnia Emirhan. „Tak też mu powiedziałem, ale w końcu mieszkacie pd jednym dachem. Nie wiem, co ci o mnie mówią”. „Niech mówią, co chcą. Ty jesteś moim tatą!”. „Mój syn! Mój bohater!” – cieszy się Tufan.

Akcja przenosi się do domu Leman. Julide przynosi teściowej kawę. „Dziękuję, córko” – mówi pani domu. – „Czujesz się już lepiej?”. „Ból głowy nie przeszedł. Nie spałam też dobrze” – odpowiada żona Safaka. „Cały czas myślisz o Emirhanie, tak?”. „Dalej nie mogę zrozumieć. Jak mógł to zrobić? Emirhan nie był takim dzieckiem. Stał się taki, odkąd Tufan ponownie pojawił się w jego życiu. Rozmawiałam z nim. Powiedziałam, że skoro nie zamierza odejść z jego życia, niech chociaż postara się być dla niego dobrym przykładem”.

„Jakbyśmy nie prosiły Tufana, to daremne” – stwierdza Leman. – „Niektórzy ludzie już tacy się rodzą”. „Boję się, że zła aura Tufana pochłonie mojego syna”. „Dołożymy wszelkich starań, aby wzmocnić dobroć w Emirhanie. Będziemy o to walczyć. To wszystko, co możemy zrobić”. Czy Julide i Leman uda się uchronić Emirhana przed zgubnym wpływem Tufana?