610: Akcja odcinka rozpoczyna się na farmie. W kuchni Umit rozmawia przez telefon. „Nie wiem, jakie domy masz w ofercie, ale interesuje mnie dość mały” – oznajmia mężczyzna. – „Myślę, że trzy pokoje będą wystarczające. Będę w nim mieszkał sam. Dobrze, czekam na telefon od ciebie”. Mężczyzna rozłącza się i zauważa, że w kuchni jest także jego żona. „Nie zauważyłem, kiedy tutaj weszłaś” – oznajmia. „Szukasz domu?” – pyta Arzu. – „Widzę, że jesteś zdeterminowany, aby kontynuować proces rozwodowy”. „Wystarczy. Nie mam ochoty na dyskusje”. „Ja za to jestem w doskonałym nastroju do rozmowy, uwierz mi. Nie rozumiem, dlaczego tak się spieszysz? Nie możesz już dłużej żyć ze mną?”.

„Jak mamy żyć razem? Przecież się rozwodzimy!” – stwierdza mężczyzna. – „Twoje działania i nieustanne planowanie intryg. Mam już tego dość. Chcę wieść spokojne życie, bez większych kłopotów”. Koroglu opuszcza kuchnię. „Więc chcesz spokojnego życia” – mówi do siebie Arzu. – „Pożałujesz tego, Umit, pożałujesz…”. W tym momencie telefon kobiety zaczyna dzwonić. „Co jest?” – Karapinarówna odbiera połączenie. – „Gonca wam nie uciekła, prawda? Czy przyznała się do zmiany leków? Okej, w porządku”.

W następnej scenie widzimy, jak Arzu wchodzi do domku dla służby. „Wiedziałam. Wiedziałam, że podmieniłaś moje leki” – mówi do siebie. – „W końcu się do tego przyznałaś. Ach, Umit. Ile razy ci to powtarzałam, a ty nigdy mi nie uwierzyłeś”. Kobieta zaczyna przeszukiwać szuflady. W końcu w jednej z nich znajduje zawiniątko z tabletkami. „Przeklęta wiedźma! Jak mogła to robić pod moim własnym dachem? To są lekarstwa, które przepisał mi lekarz. Wyjęła je z opakowania i ukryła. Ale to mi pomoże. Teraz mogę przekonać Umita. Kto wie, jakie lekarstwa mi podawała przez cały ten czas. Jeśli coś stanie się mojemu dziecku, zabiję cię, Gonca!”.

Arzu wraca do rezydencji. Udaje się do gabinetu męża i na blat jego biurka wysypuje tabletki z zawiniątka oraz stawia dwie fiolki z lekarstwami, które codziennie podawała jej Gonca. „Co to ma być? Co to jest?” – pyta mężczyzna. „To są lekarstwa, które dawała mi Gonca” – oświadcza Arzu. „I co to ma do rzeczy?”. „Te tabletki przepisał mi doktor. To zwykłe witaminy”. „Znowu ten sam temat?”. „Pokazuje ci obrzydliwości, które wyrządziła mi Gonca, a ty mnie jeszcze pytasz?”. „Uspokój się, proszę”. „Nie uspokoję się! Tysiące razy mówiłam ci, że ona podmieniła moje leki, a ty mi nie wierzyłeś!”.

„Dlatego właśnie nie czułam się dobrze przez wiele dni” – kontynuuje Karapinarówna. – „Nie wiem, co za leki mi podawała! Mogły nawet trwale skrzywdzić nasze dziecko! Ale oczywiście ty nie wierzysz, że dziecko jest nasze, bo Gonca ci tak powiedziała! Doprowadzasz mnie do szaleństwa, kwestionując wszystko, co mówię. I na dodatek jej ufasz!”. „Arzu, przestań!” – Umit podnosi się z fotela. „W końcu i ty przejrzysz na oczy, ale wtedy będzie już za późno!”. „Arzu…”. „Nie obchodzi mnie, co mówisz i co myślisz. Zawsze byłam sama, więc będę kontynuowała takie życie. Sama wychowam to dziecko. Sama!”.

Oburzona kobieta opuszcza gabinet. Umit bierze jedną z tabletek i ze złością rzuca ją o ziemię. „A co, jeśli Arzu mówi prawdę?” – pyta siebie. – „Jeśli Gonca od samego początku kłamała? Jeśli Arzu naprawdę jest w ciąży, nie wybaczę sobie, że jej nie uwierzyłem”. Tymczasem żona Umita wchodzi do swojego pokoju. „Jak on może tak bardzo we mnie wątpić?!” – pyta oburzona. – „Idiota! Uwierzył we wszystko, co powiedziała mu ta bezwartościowa Gonca!”. Telefon kobiety ponownie zaczyna dzwonić. „Halo?!” – odbiera Arzu z wyraźnym poirytowaniem. „Dzień dobry. Jestem asystentką pani lekarza” – przedstawia się kobieta po drugiej stronie. – „Dzwonię, by przypomnieć o dzisiejszym terminie badania. Ty i twoje dziecko musicie poddać się kontroli”.

„W porządku, przyjdę” – oznajmia Arzu i rozłącza się. Po chwili do jej pokoju wchodzi Umit. „Arzu…” – odzywa się skruszony mężczyzna. „Nie chcę z tobą rozmawiać. Czeka mnie ważne badanie kontrolne”. „Czy ja też mogę iść?”. W następnej scenie małżonkowie są już w gabinecie lekarskim. Doktor przeprowadza badanie USG ciąży. Z głośnika wybrzmiewa dźwięk bicia serca dziecka, a Umit w zachwycie patrzy na monitor. Akcja przenosi się do domu Yusufa. Melek i Aliye podają do stołu, przy którym siedzą dziewczynki i bibliotekarz. Do domu wraca Selim. „Zeynep już przyszła?” – pyta. „Jeszcze nie” – odpowiada Aliye. „Pojechałem po nią do szkoły, ale nie było jej tam”. „Dlaczego po prostu do niej nie zadzwoniłeś?”. „Zrobiłem to, ale mi nie odpowiedziała”.

Nagle rozlega się dzwonek do drzwi. „Ach, to na pewno Zeynep” – mówi Selim i szybko otwiera drzwi. Po drugiej stronie oprócz swojej żony widzi także… Sitare! „Gdzie byłaś, Sitare?” – pyta Melek. – „Bardzo się o ciebie martwiliśmy”. „Usiądź tutaj” – prosi Zeynep i odsuwa krzesło przed Sitare. „Obie wyglądacie na przytłoczone. Czy stało się coś złego?” – pyta Aliye. Następuje retrospekcja. Widzimy Sitare, która stoi przed klubem nocnym i błaga swojego szefa o ponowne przyjęcie do pracy. „Nie jesteś dzieckiem, znasz zasady” – stwierdza twardo mężczyzna. – „Oszukałaś mnie, a teraz w żadnym miejscu nie znajdziesz już pracy! Nie będziesz mogła nawet pracować w toalecie! Popełniłaś błąd i musisz ponieść konsekwencje!”.

Ochroniarz bierze kobietę za ramię i chce wyprowadzić ją poza teren klubu, ale ona nagle wyciąga broń i przystawia ją sobie do skroni! „Co ty robisz, córko?!” – zakrzykuje właściciel lokalu. – „Oszalałaś?!”. „Co innego mam zrobić?” – pyta zdesperowana Sitare. – „Lepiej się zabić, niż żyć w ten sposób!”. Kamera przenosi się na idącą w okolicy Zeynep. „Według plakatu, My Rose powinien być gdzieś tutaj” – mówi dziewczyna. – „Mam nadzieję, że Sitare właśnie tam się udała”.

Akcja wraca prze klub. „Rzuć tę broń! To nie jest zabawka!” – mówi szef. Nagle za plecami Sitare pojawia się Zeynep! „Sitare, uspokój się. Odłóż tę broń” – prosi żona Selima. „Zeynep? Skąd się tu wzięłaś?”. „Przyszłam zabrać cię do domu. Wrócimy tam razem, oboje”. „Idź, Zeynep. Dla mnie nie ma już nadziei. Tylko śmierć jest dla mnie rozwiązaniem…”. „Nie mów tak. Nigdy nie jest za późno, zawsze jest jakieś rozwiązanie. Możesz założyć rodzinę, o której zawsze marzyłaś. Wszyscy będziemy cię wspierać. Tylko proszę cię, odłóż broń”. Sitare kręci przecząco głową. „Posłuchaj, jeśli nie chcesz tego zrobić dla siebie, zrób to dla mnie. Proszę, odłóż broń. Dalej, oddaj mi ten pistolet, proszę”.

Sitare upada na kolana i wypuszcza broń z rąk. Zeynep obejmuje ją. „Już minęło, to koniec” – przekonuje żona Selima. – „Uspokój się”. Akcja wraca do teraźniejszości. „Córko, gdzie byłaś?” – powtarza putanie Aliye. – „Stało się coś złego?”. Melek wyprowadza dziewczynki z jadalni. „Teraz wreszcie nam powiesz, co się stało?”. „Cóż…” – odzywa się niepewnie siostra Murata. „Zeynep uratowała mi życie” – oświadcza Sitare. – „Gdyby nie ona, teraz pewnie nie byłabym wśród żywych”. „W porządku, nie męcz się” – Zeynep kładzie dłoń na barku niedoszłej samobójczyni. – „Porozmawiamy o tym później, w porządku?”.

Akcja przenosi się do gabinetu lekarskiego. Umit głaszcze żonę po włosach. „Nie ma żadnego problemu?” – pyta Arzu. „Nie, wszystko jest w porządku. Dziecko jest zdrowe” – zapewnia doktor. – „Pani pomocnica była zaskoczona, gdy dowiedziała się, że jesteś w ciąży. Tym razem jej nie ma”. „Nie ma. Tym razem chciałam przyjść z mężem. Chciałam, by moje dziecko poznało swojego ojca”. „Mogę powiedzieć wam już płeć dziecka. Przygotujcie się na wychowywanie… chłopca”. „Chłopiec? Czyli będę miał syna?” – Umit wpada w jeszcze większy zachwyt.

Akcja wraca do domu Yusufa. „Na litość boską, córko” – mówi Aliye. – „Tylko Bóg może dawać i odbierać życie. Dlaczego próbowałaś zrobić coś takiego?”. „Odprowadzę cię do pokoju, jeśli chcesz” – proponuje Zeynep. „Byłoby dobrze” – odpowiada Sitare. „Nie będziesz nic jeść?” – pyta pani Emiroglu. „Dziękuję, ale nie jestem głodna” – Sitare wraz z Zeynep opuszczają jadalnię. „Z pewnością stało się to przeze mnie” – oskarża siebie Selim. „Nie mów tak. Dobrze, że ją tu przyprowadziłeś” – przekonuje Melek. „Może nawet uratowałeś jej życie” – dodaje Yusuf.

Akcja przenosi się na farmę. Umit jest w swoim gabinecie. „Jak mogłem to zrobić?” – zarzuca sobie mężczyzna. – „Jak mogłem uwierzyć Goncy? Jak pozwoliłem zrobić jej ze mnie głupca?”. Koroglu z szuflady w biurku wyciąga fiolkę z trucizną, którą rzekomo otruła go Arzu. „Przez nią, omal nie straciłem syna” – mówi dalej. – „Na szczęście pozbyliśmy się jej, zanim jeszcze bardziej nas skrzywdziła. Muszę teraz jakoś odkupić swoje winy u Arzu”.

Umit udaje się do pokoju żony. Kuca obok jej łóżka i mówi: „Źle się czuję. Wiem, że jesteś na mnie zła za to, że ci nie zaufałem. Obiecuję jednak, że się poprawię. Nie zostawię cię więcej samej. Zawsze uśmiechaj się w ten sposób, dobrze? Kiedy ty się śmiejesz, cały mój świat jest lepszy”. „Jak byłeś w stanie tego dokonać?” – pyta Arzu. „Czego?”. „Sprawiłeś, że tak łatwo ci wybaczyłam. Chociaż w środku wciąż jestem zła na ciebie, nie potrafię krzyczeć ani cię ignorować. Wiem, że to Gonca jest jedyną winną. To ona doprowadziła cię do takiego stanu”. „Ta kobieta srogo zapłaci za wszystkie krzywdy, które nam wyrządziła”. „Nie musisz się tym martwić. Ona już płaci…”.

Na twarzy Umita pojawia się zaintrygowanie. „Więc wiesz, gdzie ona jest?” – pyta mężczyzna. – „Arzu, nie powinnaś się zajmować tymi rzeczami. Powiedz mi tylko, gdzie ona jest, a ja zajmę się wszystkim”. „Nie martw się. Powiedzmy, że jest gościem w pewnym miejscu” – odpowiada kobieta. „Kochanie, nie powinnaś się tym zajmować. Twoje zdrowie jest najważniejsze. Ja się tym zajmę”. „Spokojnie, nic się nie dzieje. Nigdy nie zrobiłabym niczego, co mogłoby zaszkodzić naszemu dziecku”. „W porządku, ufam ci”. „To dobrze. Lepiej w ogóle nie mów o Goncy, jeśli nie chcesz denerwować naszego dziecka”.

Umit kładzie dłoń na brzuchu żony. „Czy dzisiejszej nocy mogę pozostać z jego mamą?” – pyta. Arzu uśmiecha się wymownie. Mężczyzna kładzie się obok niej i czule obejmuje. Czy Arzu donosi ciążę? Czy między nią a Umitem nie będzie więcej kłótni? I jaki los czeka Goncę?

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy