958: Akcja odcinka rozpoczyna się w sklepie. Tufan pochyla się nad nieprzytomną byłą żoną. „Julide, ocknij się” – mówi spanikowany mężczyzna i obraca kobietę na plecy. – „O Boże, jej głowa krwawi! Julide, nie chciałem cię skrzywdzić. Przysięgam, że cię kocham. Proszę cię, otwórz oczy. Nie chciałem, żeby tak było. Jesteś moim wszystkim. Wszystkim!”. W tym momencie do sklepu wchodzi Alev. Na widok nieprzytomnej Julide staje jak zamurowana. Akcja przenosi się do rezydencji. Asli i Macide rozmawiają w salonie. „Dziękuję, że mnie pani przyjęła” – mówi nauczycielka. – „Gdyby to nie było ważne i pilne, nie niepokoiłabym ciebie”. „W porządku. Skoro to ważne, chętnie cię wysłucham”.
„Wdziałam twoje ogłoszenie w gazecie” – oznajmia Asli. – „Niestety osoba z fundacji powiedziała mi, że limit uczniów został osiągnięty. Córka mojej przyjaciółki jest właśnie w takiej sytuacji. Jest bardzo bystra, chce się uczyć. Jej marzeniem jest zostać nauczycielką. Ich sytuacja finansowa jest niestety bardzo trudna. Jej mama jest obecnie bez pracy. Próbuje sprzedawać domowe wypieki, ale to nie wystarcza. Nawiasem mówiąc, ja też jestem nauczycielem w szkole publicznej. Czuję się bardzo źle, gdy widzę dzieci, które nie mogą chodzić do szkoły. Przyszłam zapytać, czy może pani utworzyć jeszcze jedno miejsce? Uwierz mi, nie będziesz tego żałować”.
Akcja wraca do sklepu. Alev opatruje rozcięcie na głowie swojej rywalki. „Julide, proszę cię, otwórz oczy” – mówi Tufan. – „Czy jej krwawienie ustało? Ochlap ją odrobiną wody. Dlaczego ona się nie budzi?”. „Skąd mam wiedzieć? Nie jestem lekarzem!” – odpowiada Alev. – „Julide, słyszysz nas?”. „Układała rzeczy na półce i straciła równowagę. Chciałem ją chwycić, ale nie zdążyłem”. „Nie czas na rozmowy o tym. Musimy zabrać ją do lekarza. Zadzwoń po taksówkę, ja pójdę po torebkę. Pospiesz się!”.
Akcja przenosi się do rezydencji. „Zgodnie z tym, co powiedziałaś, ta dziewczyna naprawdę potrzebuje pomocy” – przyznaje Macide. – „Nie martw się, pomogę jej. Od razu zrobię wszystko, co trzeba”. „Naprawdę? W tej chwili nic nie może uszczęśliwić mnie bardziej, niż ta odpowiedź”. „Nie możemy pozwolić, by dziewczynka pozostała bez edukacji. Naszym obowiązkiem jest przyczyniać się do rozwoju społeczeństwa”. „Jest pani cudowną osobą, dziękuję”. „Nie ma o czym mówić. Będziesz musiała przygotować kilka dokumentów”. „Oczywiście. Od razu się tym zajmę”.
Akcja przenosi się do szpitala. Lekarz bada Julide, która wciąż nie odzyskała przytomności. „Jak do tego doszło?” – pyta. „Cóż… Panie doktorze, ja… To znaczy…” – Tufan nie wie, co odpowiedzieć. „Doktorze, ona się poruszyła!” – zakrzykuje nagle Alev. Mama Emirhana otwiera oczy i od razu kieruje spojrzenie na swojego byłego męża. „Ten człowiek…” – odzywa się słabym głosem, po czym ponownie zasypia. „Ona coś powiedziała” – mówi Alev, nie dosłyszawszy. „Panie doktorze, powiem ci, jak do tego doszło” – oznajmia Tufan. – „Wszedłem do sklepu. Julide stała na drabinie i układała dzianiny na półkach. Nagle straciła równowagę. Próbowałem ją złapać, ale nie zdążyłem. Upadła bardzo paskudnie, uderzając głową o krawędź stopnia”.
„Od razu straciła przytomność?” – docieka lekarz. „Tak. Leżała nieruchomo w miejscu, gdzie upadła” – odpowiada zbir. „Dobrze, poczekajcie teraz na zewnątrz”. „Ale nie przestraszy się, kiedy się obudzi, a nas nie będzie?”. „Pozwólcie mi pracować, proszę”. „Chodź.” – Alev wyprowadza swojego wspólnika z sali. „Dlaczego nas wyrzucił?” – pyta Tufan. – „Nie zrobiliśmy przecież nic złego. Mogłem usunąć się w kąt i tam milczeć, nikomu nie przeszkadzając”. „Ty byś milczał, a Julide mogłaby coś powiedzieć” – stwierdza Alev. „O czym ty mówisz?”. „Ty jej to zrobiłeś, prawda? Słyszysz mnie? Zapytałam cię o coś. Śmiało, możesz powiedzieć, nikt nas nie słyszy. W tę opowieść z drabiną nawet dziecko by nie uwierzyło”.
„A ty co, policjantka?” – pyta Tufan. – „Przesłuchujesz mnie? Co to ma być? Nie mów bzdur i nie denerwuj mnie”. „Teraz już jestem pewna. Ty jej to zrobiłeś. Ty doprowadziłeś ją do tego stanu. Kiedy byliście małżeństwem, też ją biłeś, prawda? To dlatego cię zostawiła”. „Zamknij się! Nie rozmawiaj ze mną w ten sposób, bo odetnę ci język! Przed tobą jest Tufan. Wiedz, jak się zachowywać, albo sam cię nauczę!”. „Okej, rozumiem. Nie denerwuj się tak, jesteśmy sami”. „Nie myl mnie z innymi. W przeciwnym razie zerwę to partnerstwo, a pan nauczyciel nigdy nie będzie twój. Będziesz spoglądać za nim płonącymi oczami, zrozumiałaś?”.
Safak jest w drodze powrotnej do domu. Nagle podbiega do niego zaaferowany Emirhan. „Nauczycielu! Nauczycielu!” – krzyczy chłopiec. „Co się stało?” – pyta syn Leman. „Widziałeś gdzieś moją mamę? Nigdzie jej nie ma”. „Jak to jej nie ma?”. „Czekałem na nią w domu, ale nie przyszła. Nie odbiera też telefonu”. „Dziwne. Chodź, sprawdźmy w sklepie”. Po chwili Safak i Emirhan są już przed sklepem. Mężczyzna wchodzi pierwszy i na widok śladów krwi na podłodze zatrzymuje się w wejściu, robiąc przerażoną minę. Szybko cofa się i zamyka drzwi. „Tu nikogo nie ma” – mówi do chłopca. W tym samym momencie przed sklepem pojawia się wracająca ze szpitala Alev.
„Szukacie Julide?” – pyta kobieta. – „Wracam właśnie ze szpitala”. „Ze szpitala?” – pyta Safak. „Co się stało mojej mamie?!” – pyta Emirhan. „Eee… Julide otrzymała nagły telefon, że jej przyjaciółka jest w szpitalu. Bardzo się przejęła, więc postanowiłam pójść tam razem z nią”. „Wszystko z nią dobrze?”. „Tak, dobrze, nie martw się”. „Emirhan, chodź do nas” – mówi nauczyciel i bierze chłopca za rękę. – „Mama jest w domu”. „Ciocia Leman nie będzie zła?”. „Nie będzie”. Safak odprowadza chłopca do drzwi i wraca szybko do Alev. „Co się naprawdę stało Julide?” – pyta.
„Przechodziłam obok sklepu i usłyszałam niepokojące dźwięki” – wyjaśnia kobieta. – „Weszłam i…”. Kamera przenosi się do domu Leman. Kobieta robi właśnie weki. „Alev jeszcze nie zadzwoniła? Czy nadal jest z nią w szpitalu?” – pyta siebie, zerkając na zegarek. Nagle słyszy czyjeś nadchodzące kroki. – „Alev, to ty, córko?”. „To ja” – odpowiada Emirhan, wchodząc do pokoju ze spuszczoną głową. „Skąd się tu wziąłeś?”. „Nauczyciel Safak mnie tu przysłał”. „Dlaczego?”. „Nie wiem”. Kamera wraca na zewnątrz. „To wszystko, co wiem” – oznajmia Alev. – „Właśnie wracam ze szpitala. Ona dalej tam jest”.
„Boże, pomóż jej” – wznosi modły Safak. – „Kto był z nią w sklepie? Jakiś znajomy czy klient?”. „Nie sądzę, żeby był klientem. Zwracał się do niej po imieniu. Myślę, że ją zna. Bardzo martwił się o Julide”. „Dobrze, idę do szpitala. Ty zajmij się w tym czasie Emirhanem”. Akcja przenosi się do firmy. Birce rozmawia z Filiz w recepcji. „Nie dała mi dojść do głosu.” – Birce opowiada o dzisiejszym sporze z Raną. – „Powiedziała, że muszę nauczyć się wyrażać siebie. Cały czas mnie obraża”. „Nie jesteś niczego winna. Zrobiłaś tylko to, o co poprosił cię pan Kerem. Niepotrzebnie zrobiła ci scenę”. „Tej Rany trzeba się bać. Ona jest…”. W tym momencie do recepcji podchodzi Kerem, który od kilku chwil przysłuchiwał się rozmowie swoich pracownic.
„Birce? Jest jakiś problem?” – pyta syn Macide. „Nie ma. Rozmawiałam tylko z Filiz” – odpowiada dziewczyna. „Jeśli chodzi o Ranę, możesz mi śmiało powiedzieć”. „Cóż, mamy mały problem z komunikacją”. „A dokładniej?”. „Cóż, zadzwoniłam do krawcowej i przekazałam jej twoje instrukcje dotyczące kolorów. Wtedy pojawiła się Rana. Pomyślała, że to wszystko jest moją decyzją. Źle to zrozumiała”. „Rozumiem.” – Kerem odwraca się gwałtownie i odchodzi. „Och, Rana pomyśli, że poskarżyłam się na nią. Jestem skończona”. „Nie martw się. Pan Kerem nie wyjawi, od kogo to usłyszał” – zapewnia Filiz.
Kamera przenosi się do gabinetu Rany. Kobieta przegląda przygotowany przez Kerema program spotkania. „Jestem ci bardzo wdzięczna za udostępnienie mi tych dokumentów, panie Mahirze” – mówi do siebie, uśmiechając się szeroko. Nagle drzwi otwierają się i do środka wchodzi Kerem. Kobieta podnosi się. Dłonią próbuje zakryć stronę tytułową leżącego na biurku dokumentu. – „Powinieneś najpierw zapukać”. „Naucz się szanować pracowników, zamiast uczyć mnie grzeczności!” – mówi wzburzony brat Humeyry. „Widzę, że od razu się na mnie poskarżyła. Jakie to dziecinne”. „Myślisz, że kim tu jesteś?!” – wyprowadzony z równowagi mężczyzna, aż uderza ręką w biurko. – „Nie możesz robić wszystkiego, co ci się podoba!”.
„Nie rozumiem, o czym mówisz” – oznajmia Rana. „O braku szacunku do Birce!”. „Doprawdy? Myślę, że powinieneś bardziej uważać na to, jak ze mną rozmawiasz. Przypominam ci, że także jestem udziałowcem tej firmy”. „Szkoda tylko, że szacunku i dobrego wychowania nie da się kupić”. „Nie zamierzam tracić mojego cennego czasu na jakąś bezwartościową projektantkę. Powiedziałam jej tylko, by znała granice. Nie może robić, co jej się żywnie podoba. Jak mogłeś uwzględnić dwóch uczniów w pracy nad tak ważną kolekcją?”. „Nie będę się z tobą o to kłócić!” – oświadcza stanowczo Kerem. Czy Julide wyzdrowieje? Czy Macide dowie się, kim jest dziewczynka, której postanowiła zapewnić edukację?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.