972: Melek, Elif i Asli wracają do domu. Melek wyciąga klucz, by otworzyć drzwi, ale nagle orientuje się, że te nie są wcale zamknięte. Od razu przypomina sobie słowa Sedata, ostrzegającego ją przed złodziejem, który plądruje domy w okolicy, i narasta w niej niepokój. Kobiety ostrożnie wchodzą do środka. Na samym końcu, chowając się za plecami Asli, idzie Elif. W końcu cała trójka dociera do pokoju dziennego, gdzie na sofie siedzi Sedat! „Witajcie, drogie panie” – mówi mężczyzna, jakby nigdy nic. „Co ty tu robisz?!” – pyta podniesionym głosem Asli. – „Dalej chcesz nas niepokoić?! Wszedłeś tutaj jak do własnego domu i jeszcze cynicznie nas witasz!”.
„Chwileczkę. Od razu przeszłaś do krzyku, nawet mnie nie wysłuchawszy” – mówi Sedat. „Kochanie, idź do swojego pokoju” – rozkazuje córce Melek. „Ale mamo…”. „Idź i zamknij drzwi!”. Elif odchodzi. „Nie chciałem was przestraszyć. Posłuchajcie mnie” – prosi właściciel. „Czego mamy słuchać? Bezprawnie tu wtargnąłeś!” – grzmi była nauczycielka. „Posłuchajcie, chcę wam tylko pomóc”. „Co?! To jest przestępstwo!” – stwierdza Melek. „Już dawno powinnyśmy go były zgłosić, siostro.” – Asli sięga do torebki po telefon. „Zatrzymajcie się i pozwólcie mi wytłumaczyć”. „Wyjaśnisz wszystko, ale na policji!”.
Akcja przenosi się do kawiarni, do której przychodzą Macide, Levent i Humeyra. „Jak dobrze, że tu przyszliśmy” – mówi pani Haktanir. – „Szpital i lekarze mnie zmęczyli. Poza tym od dawna nie jadłam ciasta na mieście”. „Lekarka umówiła się na wizytę i anulowała ją w ostatniej chwili. To zupełny brak szacunku wobec pacjenta” – mówi Humeyra. Macide i Levent wymieniają się spojrzeniami. Następuje retrospekcja. Akcja cofa się do momentu, gdy Levent przywiózł Macide i jej córkę do szpitala. Zostawił je przed samymi drzwiami, a sam odjechał na znajdujący się kilkadziesiąt metrów dalej parking. „Ach, zapomniałam swojej torebki” – mówi nagle pani Haktanir. „Zatrzymaj się, ja ci ją przyniosę” – oznajmia siostra Kerema.
„Nie, ja sama pójdę.” – Macide szybkim krokiem udaje się do samochodu. Następnie zwraca się do Leventa. – „Kiedy wrócę do Humeyry, zadzwoń do mnie. I poczekaj, aż sama się rozłączę”. „Nie rozumiem” – mówi zdziwiony ochroniarz. „Proszę cię, zrób to. Humeyra nie może się dowiedzieć, to dla mnie bardzo ważne”. „Dobrze” – zgadza się Levent, choć zupełnie nie rozumie, o co w tym wszystkim chodzi. Macide wraca do córki. W tym samym momencie rozbrzmiewa dzwonek jej telefonu. „Ach, może to Kerem” – mówi i sięga do torebki po komórkę. – „Halo? Tak, to ja. Rozumiem. W porządku, umówię się na inny termin”.
„Co się stało?” – pyta Humeyra, gdy jej mama kończy połączenie. „Dzwonili z rejestracji. Lekarce wypadło coś pilnego i przełożyli moją wizytę na następny dzień” – odpowiada Macide. Akcja wraca do teraźniejszości. Humeyra odchodzi od stolika, by sprawdzić dostępne desery. Macide i Levent zostają sami. „Pani Macide, czy coś jest nie tak?” – pyta mężczyzna. „Mam problem zdrowotny i na razie nie chcę, by dzieci o nim wiedziały”. „Czy to coś poważnego?”. „Nie, ale nie chcę ich niepotrzebnie martwić”. „Rozumiem. Szybkiego powrotu do zdrowia”.
Akcja przenosi się do domu Melek. „Posłuchajcie mnie przez dwie minuty, a potem, jeśli chcecie, możecie zadzwonić na policję” – mówi Sedat. „Dla czegoś takiego nie ma wyjaśnienia!” – stwierdza Asli. – „Co by się nie działo, nie możesz włamywać się do czyjegoś domu!”. „Dobrze, niech wyjaśni” – zgadza się Melek. – „Słuchamy cię”. „Wreszcie. Nie dałyście mi dojść do słowa. Czy chciałbym was przestraszyć? Byłem zmuszony tu wejść. Sąsiedzi zadzwonili do mnie i powiedzieli, że czuć ulatniający się gaz. Już wszystko naprawione”. „Kiedy to się stało? Nie było mnie raptem kilka godzin!”. „To krótko? Gdybyśmy na ciebie czekali, już dawno cała dzielnica wyleciałaby w powietrze. Na szczęście awaria została naprawiona”.
„Załóżmy, że tak było. Ale dlaczego zadzwonili akurat do ciebie?” – dziwi się Melek. „Wszyscy w okolicy mnie znają. Wiedzą, że jestem właścicielem tego domu. A wy nadal patrzycie na mnie podejrzliwie, zamiast mi podziękować. Proszę, oto dokument.” – Sedat wyciąga z kieszeni jakąś kartkę, przekazuje ją Asli, a następnie kieruje wzrok na Melek. – „Nie podałaś mi swojego numeru telefonu. To jakaś tajemnica państwowa? Gdybym miał numer, zadzwoniłbym do ciebie i kazał ci przyjść. Robicie wszystko na swoją niekorzyść. Co za wspaniały świat. Na wężu, w odcinku prowadzącym do kuchenki, doszło do wycieku. Tak jest tam napisane”.
Akcja przeskakuje do następnego dnia. Safak wychodzi z domu. Na jego drodze staje zmierzająca do sklepu Julide. „Dzień dobry” – mówi mama Emirhana. Mężczyzna nie odpowiada i chce ją ominąć. – „Safak! Na miłość boską, zatrzymaj się. Możemy porozmawiać?”. „Muszę iść do szkoły”. „A ja muszę ci coś wyjaśnić. Proszę, wysłuchaj mnie”. „Nie mam czasu”. „Proszę, to tylko kilka minut”. „W porządku, ale teraz nie mogę. Zwolnię się wcześniej ze szkoły i porozmawiamy, jeśli będziesz wolna”. „Dobrze. Spotkajmy się na wzgórzu”. Safak potakuje głową i odchodzi. Kamera robi zbliżenie na Alev, która obserwowała spotkanie dawnych narzeczonych zza zarośli.
W domu Melek rozlega się dzwonek do drzwi. Kobieta otwiera i przed wejściem widzi Sedata, który trzyma w rękach jakąś paczkę i narzędzia. „To znowu ty?” – pyta mama Elif. „Dzień dobry. Przyniosłem ci to” – oznajmia właściciel. „Co to jest?”. „Nie musisz się już więcej bać złodzieja. Kupiłem ci alarm”. „Alarm?”. „Tak. Zamontuję go szybko, bez obaw”. „Nie prosiłam cię o żaden alarm”. „Sama wiesz, ile potrzeba, by otworzyć te drzwi”. „To mój dom i to ja podejmuję wszystkie niezbędne środki bezpieczeństwa”. „Nie mogę zostawić dwóch samotnych kobiet i małej dziewczynki bez alarmu. To mój obowiązek jako właściciela domu. Sytuacja w dzielnicy nie jest dobra”.
„Nie chcę tego! I nie szukaj wymówek” – mówi Melek. „Jakich wymówek? Przyniosłem ci alarm. Mogłabyś chociaż podziękować” – odpowiada Sedat i zabiera się do montażu urządzenia. Akcja przenosi się do parku, gdzie Alev spotyka się z Tufanem. „Gdybyś tylko widział sposób, w jaki błagała Safaka” – opowiada dziewczyna. „Julide?” – docieka drab. „Tak. Ciągle prosiła, żeby ją wysłuchał. Była bliska płaczu, ale Safak i tak ją ignorował. Powiedziała, że ma mu coś do powiedzenia. On zgodził się na spotkanie, ale po szkole”. „Co chce mu powiedzieć?”. „Opowie mu o serialu, który ogląda… Czy ty jesteś naiwny? Czy Safak nie wie, że ona jest twoją żoną?”.
„No i co z tego?” – nie rozumie Tufan. „Julide powie mu, że nie jesteś już jej mężem” – oznajmia Alev. – „Wrócimy w ten sposób do samego początku. Off!”. „To mało prawdopodobne. Julide boi się mnie”. „Mam taką nadzieję, ale co jeśli nabierze odwagi i wszystko mu powie? Musimy coś zrobić”. „Dobrze, zostaw to mnie. Zajmę się tym”. Akcja wraca do domu Melek. „Dlaczego nie rozumiesz? Nie chcę alarmu!” – oświadcza stanowczo kobieta. – „Wynoś się z mojego domu!”. „Teraz tak mówisz, ale później mi podziękujesz” – zapewnia Sedat. – „Masz śrubokręt?”. „Nie mam żadnego śrubokrętu! Nikt nie pozwolił ci zamontować tu alarmu! Co to za zuchwałość? Nie masz innej pracy poza interesowaniem się nami?”.
„Nie robię tego tylko dla ciebie. Ubezpieczam także swój majątek” – oznajmia Sedat. – „Czy nie wynajęłaś umeblowanego domu?”. „Tak, ale…”. „Zapłacisz za szkody, jeśli złodziej wszystko zabierze lub zniszczy? Nie bardzo, prawda? Pozwól mi więc chronić dom. Znalazłem tanio alarm i sam go zamontuję. Choć raz mogłabyś mi podziękować”. Akcja przenosi się do firmy. Asli wchodzi do gabinetu Kerema. „Chciałabym z tobą porozmawiać, jeśli jesteś wolny” – oznajmia asystentka. „Proszę, mów” – odpowiada Kerem. „Musisz się o czymś dowiedzieć. Wczoraj, kiedy ciebie nie było…”.
W tym momencie do gabinetu wchodzi Rana. „O, pan Kerem” – mówi kobieta. – „Widzę, że już jesteś”. „Jak widzisz, rozmawiam z Asli” – oznajmia mężczyzna. – „To ważne. Porozmawiamy później”. „To, co ja mam do powiedzenia, jest ważniejsze.” – Rana rzuca na biurko jakiś folder z dokumentem. – „Zrozumiesz to, kiedy się z tym zapoznasz. Bądź pewien”. Udziałowczyni zajmuje miejsce naprzeciwko Kerema. Ten zwraca się do asystentki: „Możemy porozmawiać później?”. „Oczywiście.” – Asli opuszcza gabinet.
„Chcesz sam się z tym zapoznać, czy wolisz, żebym ja ci to powiedziała?” – pyta Rana. „Co to jest?” – pyta syn Macide, trzymając w ręku folder. Następnie otwiera go i przebiega wzrokiem po kilku pierwszych stronach. Momentalnie na jego twarzy pojawia się wyraz wzburzenia. – „Co to ma znaczyć?!”. „To, że podpisaliśmy umowę z Risoftem”. „Jak mogłaś to zrobić?! To do mnie należała ta decyzja!” – Mężczyzna z wściekłością rzuca folderem. „Kiedy ty się bawiłeś w najlepsze, ktoś musiał zająć się biznesem”. Tymczasem do sklepu Julide przychodzi Tufan. „Co ty tutaj robisz?” – pyta kobieta. „Postanowiłem zrobić sweter dla Emirhana i skończyła mi się wełna. Pomyślałem, że przyjdę do ciebie po jedną włóczkę. Kolor krwistoczerwony”.
„W tej chwili wyjdź ze sklepu!” – rozkazuje Julide. „Tylko siebie posłuchaj. Czy tak traktuje się klientów?” – pyta drab. – „To ci nie pasuje”. „Wynoś się, powiedziałam! Idź stąd!”. „Zamiast ugościć mnie, zobacz, co robisz. Nalej nam herbaty”. „Nie rozumiesz, co się do ciebie mówi?”. „Czy tak powinno traktować się ojca swojego dziecka? Łamiesz mi serce. Tak w ogóle, gdzie jest Emirhan?”. „W szkole. Gdzie indziej miałby być? Dlaczego pytasz? Czy ty…? Zrobiłeś coś mojemu dziecku? Emirhana nie ma w szkole? Odpowiedz!”. „Uspokój się. Jeśli zaprowadziłaś go do szkoły, na pewno tam jest. Zostawmy to, mamy ważniejsze tematy”. Tufan zajmuje miejsce przy stoliku.
Akcja wraca do firmy. „Nie rozumiem! Powiedziałem ci, z jaką firmą chcę pracować!” – przypomina ogarnięty wściekłością Kerem. – „Jak możesz działać po swojemu?!”. „Risoft jest znacznie lepszą firmą” – oznajmia Rana. – „W najbliższych dniach sam zrozumiesz, że podjęłam właściwą decyzję”. „To nie jest mądra decyzja! Jaki jest twój cel?”. „A jaki był twój, kiedy relaksowałeś się ze swoją narzeczoną?”. „W tej firmie nie możesz robić, co ci się podoba! Nie pozwolę na to!”. „A kto może? Twoja sekretarka, ta niezdarna Birce albo asystentka Asli? To ja jestem udziałowczynią tej firmy. Nawet twoja siostra nie ma do niej prawa”. „Przestań zachowywać się, jakbyś była szefem!”. „W takim razie ty zacznij wykonywać swoją pracę jak należy”.
„To, co zrobiłaś, jest oszustwem!” – stwierdza Kerem. „Podjęłam najlepszą decyzję dla firmy, nie denerwuj się tak” – odpowiada Rana. „Najlepszą decyzję? Podziwiam twoją inteligencję. Przejdziesz do historii, jako bizneswoman, która z materiału kiepskiej jakości zrobiła dobry produkt”. „Risoft to świetna firma. Nie możesz zachowywać się tak z powodu starego konfliktu. Podjęłam decyzję, która przyniesie nam duży dochód. Gdybyśmy podpisali umowę z inną firmą, dużo byśmy stracili”. „Nie chcę dłużej słuchać tych bzdur!” – Kerem wskazuje na drzwi. Rana uśmiecha się i opuszcza gabinet, bijąc brawo.
Akcja wraca do sklepu. „Powiedziałem ci coś, ale zdaje się, że już zapomniałaś” – stwierdza Tufan. „O czym ty mówisz?” – pyta Julide. „Czy nie ostrzegłem cię, żebyś więcej nie spotkała się z nauczycielem? Myślisz, że nie mówię poważnie? Widziałem was dzisiaj. Błagałaś go, żeby z tobą porozmawiał. Jesteś zaskoczona? Zapomniałaś już, z kim masz do czynienia? Ja wszystko słyszę i widzę. Mam oczy dookoła głowy. Teraz mnie rozumiesz? Co chciałaś powiedzieć temu gogusiowi?”. „To nie twój interes. Wyjdź z mojego sklepu, proszę”. „Nie odpowiedziałaś na moje pytanie. Słuchaj, jeśli powiesz mu prawdę, zadam ci największy ból na świecie. Nawet w swoich snach nie zobaczysz Emirhana”. „Nie możesz zrobić czegoś takiego”. „Zrobię, i to jeszcze jak. Ponieważ kochasz swoje dziecko, będziesz trzymać język za zębami”. Tufan opuszcza sklep, pogwizdując sobie. Czy Julide spotka się z Safakiem? Co mu powie?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.