Meandry uczuć odcinek 101: Finał serialu! Wyznania, narodziny dziecka i śmierć na morzu! [Streszczenie + Zdjęcia]

101 (ostatni!): „Jak Suhan?” – pyta prokurator Cesura. „Jakoś… Według lekarzy nic się nie zmieniło… Ale gdyby im wierzyć, to już dawno by nie żyła. Ja wiem jednak, że będzie zdrowa, wybudzi się i wstanie na własne nogi. Jeszcze zobaczą!”. „Daj Boże…”. „A co u ciebie? Jak dzisiejsza rozprawa…? Co postanowił sąd?”. Serhat długo kręci głową i zbiera myśli, zanim odpowiada: „Obrona udowodniła, że Riza jest niepoczytalny i zamiast do więzienia trafił do szpitala psychiatrycznego…”.

Cesur nie jest zadowolony z wyroku sądu. Jest przekonany, że Riza udaje i symuluje chorobę. Tymczasem pielęgniarz do sali Rizy przynosi lekarstwa. Riza połyka je, ale kiedy sanitariusz wychodzi, od razu wypluwa farmaceutyki. Przed placówką szpitala zjawia się Cesur… Będąca w śpiączce Suhan cały czas śni o ich bajecznym życiu z Cesurem. W tym świecie nikt się ze sobą nie kłóci, nie zabija, wszyscy żyją i są szczęśliwi. Nawet Tahsin i Fugen mają się ku sobie…

W realnym świcie serce Suhan przestaje bić! Lekarze podejmują próbę reanimacji! Po ich szybkiej interwencji serce wraca do pracy. „Jak to możliwe?! Dlaczego tak się stało?!” – pyta przerażony Cesur. „Tak długo jak rozwija się w niej dziecko, jej organizm narażony jest na coraz większe ryzyko. To było ostrzeżenie. Dalej może być tylko gorzej…”. „Własnoręcznie wykończę tego śmiecia” – postanawia Tahsin. – „Jeżeli nie pomszczę córki, nie umrę spokojnie!”.

Riza w tym czasie wychodzi ze swojej sali i idzie korytarzem w kierunku wyjścia. Zauważa go pielęgniarz. „A cóż to?! Wyszedłeś na obchód?!” – pyta. „Woda… Zachciało mi się pić… A w sali nie ma wody” – próbuje tłumaczyć się pacjent. „Przecież tutaj stoi dozownik” – wskazuje pielęgniarz. „A no tak… Nie zauważyłem”. Riza nalewa wody w kubeczek i wypija jednym haustem. Następnie sanitariusz podchodzi do niego i mówi tajemniczo: „Pamiętaj, że uciec stąd nie jest łatwo. Samego szybko cię złapią” – mężczyzna zbliża się i szepcze Rizie na ucho: „Wszystko może być jednak prostsze, gdy ktoś ci pomoże…”.

Tahsin zaprasza Mihriban do rezydencji. „Jestem ci winien spóźnione przeprosiny o czterdzieści lat” – wyznaje Korludag. Mihriban delikatnie uśmiecha się i mówi: „Jak Boga kocham, już dawno o wszystkim zapomniałam. Myślę, że ty również powinieneś zapomnieć”. „Ja nie zapomniałem… Bardzo płakałaś przeze mnie, dużo wycierpiałaś. Swoim zachowaniem skompromitowałem ciebie i twoją rodzinę. Jak można porzucić narzeczoną przed ołtarzem?”. „Do tej pory zastanawiam się, dlaczego mój ojciec cię nie zabił”. „Bo on wiedział, dlaczego cię rzuciłem…”. „Jak to…?”.

„W tamtym okresie Nurhan bardzo się za mną uganiała…” – kontynuuje Tahsin. – „Kiedyś odbyła się tutaj wielka proszona kolacja, pamiętasz?”. „Tak…”. „Wtedy wyszłaś wcześniej, a ja z chłopakami jeszcze trochę pobalowaliśmy. I pod koniec nocy pojawiła się przede mną Nurhan…”. „A ty uległeś pokosie?”. „Tak. Postanowiliśmy z Nurhan, że to się nie powtórzy i nigdy nikomu o tym nie powiemy. Okazało się jednak, że Nurhan zaszła w ciążę! Potem przyszedł jej ojciec i zagroził mi, że zabije mnie oraz ciebie, jeżeli się z nią nie ożenię”. Do oczu Mihriban napływają łzy. „To dlatego ożeniłeś się z nią… Nie zrobiłeś tego dla pieniędzy?” – pyta kobieta. „Nie” – potwierdza Tahsin. – „Zrobiłem to, by cię chronić”.

„Dlaczego mi o tym nie powiedziałeś? Ucieklibyśmy stąd!” – mówi Mihriban. „Byłaś takim kwiatuszkiem na tej ziemi. Jak mógłbym cię stąd wyrwać?”. „Mogliśmy być razem… Jakie to miałoby znaczenie, gdzie…?”. „Miałaś siedemnaście lat i niczego nie zauważyłaś. Ale moją duszę już wtedy wypełniał mrok. Dlatego nie żałowałem, że cię porzuciłem. Dlatego, że ja… Uchroniłem cię przed samym sobą, Mihriban…”.

Riza podczas spaceru na zewnątrz, w ustronnym miejscu spotyka się z pielęgniarzem. „No i jak sprawy stoją?” – pyta go. „Najpierw pieniądze”. Riza wyciąga z kieszeni plik banknotów i szybko przekazuje go sanitariuszowi. „To wszystko, co mam. Daję ci swoje ostatnie pieniądze, co do grosza”. Pielęgniarz przedstawia Rizie plan ucieczki.

Cesur trzyma nieprzytomną Suhan za rękę i mówi do niej: „Kiedy ci się już polepszy, a nasz malec podrośnie, to wyjedziemy stąd. Tak jak sobie wymarzyłaś. Wyruszymy w daleką podróż na statku. Obiecuję ci to…”. Nagle do sali wchodzi Tahsin. „Chcę porozmawiać z córką. Możesz zostawić nas samych?” – mówi do Cesura. Alemdaroglu wychodzi na korytarz. „Pszczółko moja…” – mówi Korludag do Suhan. – „Twój ojciec głupiec popełnił ogromny błąd. Ty masz wielkie serce. Może nawet będziesz w stanie mi wybaczyć. Ale ja… Ja sobie nie wybaczę. Nigdy”.

Cesur mówi Sirin, że ma do załatwienia kilka spraw i musi opuścić szpital. Prosi dziewczynę, by poinformowała go, gdy tylko coś się wydarzy. Riza tymczasem zakłada strój personelu szpitala i przy pomocy prawdziwego pielęgniarza, wychodzi tylnym wyjściem z budynku i wślizguje się na pokład ciężarówki. Auto zawozi Rizę na przystań, gdzie mężczyzna wsiada na kuter rybacki! Czy uda mu się uciec?!

Sirin w szpitalu czyta Suhan wiersze. W głowie pogrążonej w śpiączce kobiety rodzi się sen, w którym zaczyna… rodzić! W świecie realnym bardzo wzrasta tętno Suhan. Sirin natychmiastowo wzywa lekarzy. Pielęgniarka mówi, że u pacjentki zaczęły się właśnie… skurcze! Zaaferowana Sirin dzwoni do Cesura, ale jego telefon nie odpowiada. Riza w tym czasie jest już na pełnym morzu. Nagle kuter zatrzymuje się i zdziwiony Riza woła kapitana. Jeszcze bardziej zaskoczony jest, kiedy spod pokładu wychodzi… Cesur! Tuż za nim pojawia się… Tahsin!

Okazuje się, że cała ucieczka Rizy ze szpitala psychiatrycznego została przygotowana przez Cesura, by ten mógł zemścić się na nim za wszystkie wyrządzone krzywdy. Przypadkowo w całą akcję został zaangażowany także Korludag. „To wszystko to wasza robota… Ten sanitariusz też dla was pracował?” – domyśla się Riza. „To Cesur go znalazł i wszystko obmyślił” – wyjaśnia Tahsin. – „Ja zorganizowałem transport i łódź. Nie masz już dokąd uciec, Riza!”.

Riza jest wyraźnie rozbawiony. „Co, myślicie sobie, że zagraliście sobie w fajną grę a teraz zemścicie się na mnie? Zapominacie jednak o jednym. Śmierć nie jest dla mnie karą, tym bardziej z twoich rąk, Alemdaroglu! Nic nie ucieszy mnie bardziej niż to, że zostaniesz mordercą i resztę życia spędzić w więzieniu! Jak myślisz, dlaczego nie uciekłem, kiedy mogłem to zrobić? Moim prawdziwym problemem jesteś ty, Alemdaroglu. To właśnie dlatego poświęciłem Suhan, by sprawić ci ból…”.

Cesur przeładowuje broń. Riza klęka na kolanach i rozkłada ręce. „No strzelaj!” – mówi. – „Strzelaj!”. Cesur wymierza pistolet w jego głowę a Riza kontynuuje swoje przemówienie: „Masz wszystko, przepiękne życie, a okazujesz się wielkim głupcem. Oddasz wszystkie te wygody i trafisz na długie lata za kraty…”. Korludag łapie Cesura za ręke i prosi go, by tego nie robił. „Zabierz rękę!” – krzyczy Alemdaroglu, ale po chwili pada na ziemię, rażony paralizatorem przez jednego z członków załogi! Okazuje się, że mężczyzna zrobił to na polecenie Tahsina. Korludag sam zamierza wymierzyć sprawiedliwość!

Sirin niespokojnie chodzi po korytarzu. Ciągle próbuje dodzwonić się do Cesura, ale bezskutecznie. „Przez całe miesiące czuwał przy łóżku Suhan i akurat w takim momencie przepadł jak kamień w wodę” – nie dowierza Cahide. „Ale skąd miał wiedzieć… Przecież to za wcześnie… Daj Boże, żeby tylko nic złego się nie stało…” – mówi Sirin. „Ale dlaczego miałoby się coś stać?”. „Lekarze powiedzieli, że poród to wielki szok… I w stanie Suhan są dwie możliwości: albo narodziny dziecka spowodują wybudzenie się matki, albo zostanie w śpiączce już na zawsze…”. „A która z nich jest bardziej prawdopodobna?” – pyta Cahide. Sirin rozpłakuje się, co stanowi bardzo wymowną odpowiedź…

„Ty mnie zabijesz?! Hahah” – kpi Riza. – „Nie rozśmieszaj mnie, Korludag. Ty bardziej od śmierci boisz się pójść do więzienia”. „Świetnie mnie rozpracowałeś” – gratuluje mu Tahsin i wyrzuca broń w wodę! – „Nie mam najmniejszego zamiaru iść do więzienia!”. Riza jest kompletnie zdezorientowany, nie wie już sam, o co tu chodzi. Cesur tymczasem odzyskuje przytomność. Siedzi na fotelu pasażera w swoim samochodzie, zaparkowanym gdzieś nad brzegiem morza. Na fotelu kierowcy znajduje kartkę z listem od Tahsina: „Cesurze, wiem, że musisz być na mnie wściekły, że cię tak podszedłem. Nie mogę prosić cię – Pomódl się ze mnie. Wystarczy, że postarasz się mnie zrozumieć…”.

„Potrzebowałem cię po to, żeby złapać Rizę. Nie mogłem jednak pozwolić, byś ty go zabił. Ten śmieć zabrał mi całą rodzinę. Najpierw żonę, potem syna i córkę, moją Suhan. Wszystko nie skończy się jedynie zabiciem go. To będzie również rozliczenie za błędy, które sam popełniłem… To koniec, na który my obaj zasługujemy…”. Cesur patrzy na kuter rybacki, dryfujący w oddali. Dostrzega na nim dwie siłujące się ze sobą postaci – Tahsina i Rizę. Po chwili jacht wybucha!

„Uwalniam cię od zostania mordercą i poczucia winy, które towarzyszyłoby ci do końca życia. Robię to dla Suhan. Synu, ty jesteś jej potrzebny… Mój wnuk nie może wychowywać się bez ojca. Powierzam ci ich, oboje… Tahsin Korludag”. Jakiś czas po przeczytaniu listu, Cesur zjawia się w szpitalu. Na korytarzu przed salą Suhan nie ma nikogo! W środku również jest pusto! Co się z nią stało?! Przerażony Cesur biega po całym szpitalu. W końcu przed jedną z sal znajduje Sirin. Dziewczyna płacze! „Co się stało?! Dlaczego pokój Suhan jest pusty?” – pyta Alemdaroglu. – „Gdzie jest Suhan?! Co się stało?”. Sirin obejmuje go i jeszcze mocniej się rozpłakuje.

Po chwili z pobliskiej sali dochodzi płacz dziecka. Sirin podnosi głowę i uśmiecha się przez łzy… W środku czeka Cesura piękny obrazek. Suhan jest przytomna a na rękach trzyma ich maleńkiego syna – Korhana… Cesur podchodzi do nich. Z oczu płyną mu łzy. „Jestem tu, przyszedłem…” – mówi, całując Suhan. Następnie jak zaczarowany wpatruje się w syna. „Dziękuję twojej mamie, że mi cię podarowała…”.

Jakiś czas później Cesur, Suhan i ich syn wyruszają w wymarzoną podróż jachtem. „Niekiedy życie daje człowiekowi drugą szansę. Jeśli uwierzysz i nie stracisz nadziei, że się spełnią… To cuda będą nagrodą dla ciebie, a sny okażą się rzeczywistością”. W tle słychać Serenadę d-moll Franza Schuberta. Widzimy jak jacht odpływa w stronę zachodzącego słońca… Koniec.

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

11 thoughts on “Meandry uczuć odcinek 101: Finał serialu! Wyznania, narodziny dziecka i śmierć na morzu! [Streszczenie + Zdjęcia]

  1. Dziwaczne zakończenie. Dżesur – przedstawiany jako porywczy i waleczny, suma sumarum, nie zapobiegł ani jednemu nieszczęściu które spotkało jego ukochaną, choć miał ku temu niejedną okazję. Okazuje się zwykłym chojrakiem i pieniaczem, który nie zrobił nic, poza rozp*******niem rodziny. Ostatni raz nabieram się na „babski” serial.

    1. To jest tylko film i jego zakończenie to pomysł i wena reżysera i scenarzysty. Turcja to inny kulturowo kraj niż Polska i jego wątki dla nas są niezrozumiałe. Na pewno gdyby akcja filmu toczyła się w Polsce to byłby całkiem inny film.Każdy film trzeba odbierać z dystansem i nie brać tego dosłownie.

Skomentuj Dorota94 Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *