93: Policjanci informują prokuratora, że statek, na którym miał uciec Riza, odpłynął już z portu. Cesur zgodnie z przyrzeczeniem, które dał Suhan, jeździ po okolicy i poszukuje Tahsina. Korludag tymczasem siedzi na brzegu klifu i trzęsie się z zimna. Jest już ranek. Cesur wreszcie go tutaj odnajduje. Mężczyzna jest w ciężkim szoku. Alemdaroglu okrywa go swoją kurtką i odwozi do domu. Wezwany lekarz stwierdza, że Korludag doznał ciężkiej traumy i radzi, by jak najszybciej skonsultowali się z psychiatrą.
Zamyślony Bulent siedzi na tarasie i drapie się po czole. „Jak długo będziesz się tak zachowywał?” – pyta go matka. „Normalnie się zachowuje. To ty cały czas stawiasz mi jakieś zarzuty. Poza tym jest mi zwyczajnie przykro, że ciągle zawodzę twoje nadzieje związane ze mną… Przyjmij do wiadomości, że twój syn już po prostu taki jest”. „Wczoraj wieczorem trochę się wkurzyłam, ale dziś już mi przeszło. Nie ciągnijmy tego dłużej. Chciałabym tylko zrozumieć, co próbowałeś osiągnąć?”. „Nie mogłem znieść tego, że się pobierają. Denerwuje mnie, że są tacy szczęśliwi. Chciałem, żeby byli nieszczęśliwi, jak ja. Chciałem, by cierpieli tak, jak ja. Jesteś ciekawa po co tam poszedłem? Liczyłem, że Tahsin urządzi skandal przy wszystkich. Zmiażdży ich i upokorzy. Nie chciałem tego przegapić…”.
„Myślę, że powinniśmy pójść razem do lekarza” – proponuje Mihriban. – „Twój stan nie jest normalny…”. „O czym ty mówisz, mamo? Co ty sugerujesz? Czy ja wyglądam na wariata?! Myślisz, że ześwirowałem?!”. „Nie, po prostu masz zszarpane nerwy… To dla twojego dobra…”. Wściekły Bulent wstaje na równe nogi. „Odpuść do jasnej cholery, mamo! O jakim dobru ty mówisz?!”. „Właśnie o tym mówię… Bardzo ostro odpowiadasz… Proszę cię, pójdźmy do lekarza…”. „Mówię ci po raz ostatni! Nigdzie nie pójdę! Nie jestem wariatem!”.
„Dalej jesteś na mnie zła?” – pyta Cesur Suhan. „Byłam zła, ale mi przeszło. Tata się odnalazł”. „Nie chciałem cię zdenerwować…”. „Wiem. Pewnie na twoim miejscu też… Mniejsza z tym. Zapomnijmy o wszystkim”. Następnie oboje wsiadają do auta i jadą na farmę Cesura. Na miejscu czeka już na nich prokurator. „Co tam? Znowu stało się coś złego?” – pyta Cesur. „Wręcz przeciwnie. Mam dobrą wiadomość. Riza nie żyje…”.
Korhan z Cahide oglądają wiadomości. Pojawia się informacja o zatonięciu statku transportowego na Morzu Czarnym. Uratowano jedynie pięć osób. Wśród ofiar znajduje się Riza Chirpiji, który znalazł się na statku ze sfałszowanym dowodem. „Umarł ten typ!” – zakrzykuje z zadowoleniem Korhan. „Wiemy na pewno, że był on na pokładzie?” – dopytuje prokuratora Cesur, mając wątpliwości. – „No, bo przecież mógł po prostu nie wsiąść na statek… Lub zejść wcześniej”. „Mamy listę pasażerów i nagrania jak wchodzi na statek” – odpowiada Serhat. „No a zwłoki? Damy radę je znaleźć?”. „Ekipa cały czas ich poszukuje. Ale to będzie trudne zadanie. W końcu to morze…”.
„Wygląda na to, że niezbyt wierzysz w śmierć Rizy?” – pyta prokurator. „To wcale nie jest sprawa wiary… Proszę cię o to, by ci ludzie” – Cesur wskazuje na ochronę wokół domu – „zostali tutaj przez jakiś czas”. Sirin przekazuje Kemalowi dobrą nowinę o śmierci Rizy. Dziewczyna aż tańczy z radości. Kiedy Suhan idzie do domu, Cesur może porozmawiać z prokuratorem na osobności. „Wydaje mi się, że w tej sprawie coś nie gra” – mówi. „Cesur, bądź spokojny. Więcej jest przesłanek, że Riza zmarł, niż takich, że nadal żyje”.
„Już dawno nie byłam taka spokojna” – mówi Suhan z ulgą. – „Kamień spadł mi z serca. Nigdy bym nie przypuszczała, że będę się tak cieszyć z czyjejś śmierci. Pozbyliśmy się go, Cesur”. Alemdaroglu jednak nie jest taki spokojny. Postanawia przeprowadzić prywatne śledztwo, by upewnić się, czy Riza faktycznie zginął na morzu. Kolejny raz namierza Hikmeta i zadaje mu pytanie, czy to on sporządził fałszywy paszport dla Rizy. Mężczyzna zaprzecza, twierdzi, że już dawno go nie widział. Cesur przyciska Hikmeta do muru i każe mówić prawdę. „Opowiedz mi wszystko po kolei albo rozwalę ci łeb o tę ścianę!”.
Hikmet prosi Cesura, by opuścił ręce i zaczyna mówić: „No dobra, paszport to moja robota. Zapłacił, więc dostał, czego chciał”. „A statek?”. „Statek też mu zorganizowałem”. „A czy Riza mógł zejść ze statku?”. „Po co miałby to robić… Znalazł sposobność to uciekł i tyle. Skąd miałby wiedzieć, że statek zatonie?”. „Czy oprócz niego wsadziłeś jeszcze kogoś na statek?”. „Tak… Nazywa się Kaya… Ale jemu nic się nie stało, jest teraz w szpitalu”.
Cesur od razu udaje się do szpitala wskazanego przez Hikmeta. Pacjent niestety znajduje się w śpiączce i nie może z nim porozmawiać. W czasie śniadania Tahsin wygląda już nieco lepiej. „Ten temat z rozwodem już zamknięty? W innym przypadku nie ręczę za siebie…” – zwraca się do syna. „Zamknięty, tatusiu. Nie masz się co denerwować” – odpowiada Cahide, a Korhan milczy. W miasteczku rozpoczynają się wybory burmistrza. Przed lokalem wyborczym dochodzi do spięcia między Mihriban a Tahsinem. „Wszyscy twoi pomagierzy już przepadli. Od teraz urząd miejski będzie samodzielny i samorządny, nie mający żadnego związku z tobą. Twoje czasy już minęły, wszystko skończone!” – mówi kobieta do Tahsina. „Uważaj co mówisz, Mihriban. Żebyś nie musiała żałować… Zobaczymy, czy będziesz się śmiała po wyborach”. „Pozamykaj szczelnie drzwi i okna, żebyś nie słyszał jak całe Korludag trzęsie się od mojego śmiechu”.
Tahsin pomimo zwycięstwa Mihriban, postanawia urządzić imprezę z tej okazji w swojej rezydencji. „No i znowu ojciec wyszedł zwycięsko z porażki. Wszyscy zapamiętają go jako właściciela posiadłości, w której świętowali zwycięstwo wyborcze” – komentuje Korhan. Mihriban wygłasza przemówienie, w którym dziękuje mieszkańcom za oddane głosy. Suhan odbiera telefon ze szpitala. Okazuje się, że w próbkach jej krwi wykryto truciznę! Incydent ze ślubu nie był wcale spowodowany jej zdenerwowaniem a zwyczajnie ktoś chciał ją otruć! „Lekarz uważa, że moja ciąża jest zagrożona…” – dodaje Suhan po chwili.
Suhan przypomina sobie o butelce wody, z której napiła się w garderobie przed ślubem. „To na pewno Riza! Na bank to jego robota!” – krzyczy Cesur. „Przecież zastosowaliśmy szczególne środki ostrożności” – mówi prokurator. – „Riza nie mógł pojawić się na ślubie, ani nawet zbliżyć się do Korludag”. „Czyli komuś to zlecił… Może ma wspólnika takiego jak Salih, gdy zabił moją mamę…”. Cahide w tym momencie niespokojnie zagryza kciuk. „To z pewnością musi być ktoś mu znajomy! Ale kto?!” – dodaje Cesur. „Wiem” – odzywa się Cahide. – „To Bulent”.
Na imprezie tymczasem Hulja zagaja do Bulenta: „Odkąd twoja mama została burmistrzem, nic ci nie będzie straszne, Bulencie Paszo…”. „Posłuchaj mnie. Nie mów głupstw i nie drażnij mnie! Nic mnie nie łączy z Suhan…”. „To po co polazłeś na jej ślub? Czy nie chciałeś krzyknąć Stójcie! Nie zgadzam się!, co?”. „Jest takie powiedzenie, wiesz. Mówią, że ten kto dużo mówi, krótko żyje…”. „Jest jeszcze jedno powiedzenie, Bulent. Sił starczy ci tylko na mnie”.
„On wychodził z twojego pokoju przed twoim przyjściem” – mówi Cahide do Suhan i kontynuuje: „Czy to nie on powiedział o wszystkie tacie Tahsinowi? Robił wszystko, by przeszkodzić wam w waszym ślubie”. Prokurator zleca sprawdzenie monitoringu na ślubie. Okazuje się, że Bulent faktycznie wchodził do garderoby panny młodej. Cesur udaje się prosto do Bulenta. Staje z nim twarzą w twarz i uderza go pięścią. Korhan i prokurator rzucają się, by go powstrzymać. „Ja cię zamorduję! Zatłukę cię!” – odgraża się Cesur w kierunku Bulenta. „Co ty pieprzysz!? Ja nic nie zrobiłem!”. „Bulencie Aydinbasz, pójdziesz ze mną do prokuratury” – oświadcza Serhat.
„Nawet jeśli wszedł do pokoju, to nie oznacza, że wlał truciznę” – mówi Suhan, kiedy wszyscy są już na farmie Alemdaroglu. „Tylko nie myśl bronić tego śmiecia!” – zabrania Cesur. „Wcale go nie bronię! Zastanawiam się, jak mógłby zrobić coś takiego…”. „Zaślepiła go zazdrość” – wtrąca Kemal. „Temu psu Rizie nie trudno było go zmusić. Od samego początku Bulent mnie nienawidził. Najpierw podpalił mój dom, a później próbował mnie zabić”.
Bulent w tym czasie jest przesłuchiwany. „Na twoim miejscu powiedziałbym otwarcie, co tam robiłeś” – radzi mu policjant. „To nie ja otrułem Suhan” – zarzeka się Bulent. „Nie miałeś zaproszenia na ślub. Ponadto wszyscy wiedzą, że nienawidzisz pana młodego. Po co więc tam poszedłeś?”. „Chciałem tylko spotkać się z Suhan i życzyć jej szczęścia. Żeby nie było między nami złości”. „Panie Bulencie… Najpierw napuściłeś ojca panny młodej, by przeszkodził ślubowi. A potem poszedłeś na ten ślub, by napawać się ich szczęściem. Myślisz, że w to uwierzę?”. „Nie miałem na celu przeszkodzić temu ślubowi. Nie mogłem pozwolić jednak, by nadal okłamywali ojca. Pan Tahsin miał prawo znać prawdę!”.
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.