Odcinek 7: Dzień ślubu. Ubrana w białą suknię Zeynep siedzi przed toaletką. „W dniu ślubu nie czułam się sobą” – słyszymy jej głos w tle. – „Byłam jak liść, który unosi się na wietrze i nie wie, dokąd poleci. Nie mogłam oddychać. Moje serce nieustannie waliło, jakby nie mieściło się w piersi. W mojej głowie pojawił się niejasny ból. Napięcie wewnątrz mnie tylko rosło. A co najgorsze wcale nie byłam z siebie zadowolona. To tak, jakbym straciła swoją tożsamość. Moje sumienie przejęło kontrolę i próbowało uciszyć wszystkie inne uczucia”. Do pokoju zagląda Emine. „Wszystko w porządku?” – pyta przyjaciółka.
„Co ja robię, Emine?” – pyta Zeynep. „Jeśli mnie o to pytasz, rujnujesz siebie, ale teraz jest już za późno. Spójrz na mnie, wyglądasz prześlicznie. Uśmiechnij się trochę. Wracam na dół”. Emine odchodzi. „Czy naprawdę się zrujnowałam?” – pyta w myślach Zeynep. – „Co stanie się ze mną po tym wszystkim? Gdybym tylko miała ojca, który wziąłby mnie za rękę i zabrał stąd. Gdyby powiedział: Córko, twoje szczęście jest cenniejsze niż cokolwiek innego. Cokolwiek zdecydujesz, będę cię wspierał. Może wtedy nie czułabym takiego bólu”.
Akcja przenosi się do domu przybranych rodziców. Nermin schodzi na dół i wzywa służącą. „Ekrem jest w domu?” – pyta. „Jeszcze nie przyjechał” – odpowiada Asiye, pokojówka. „Daj mi telefon”. „Ale pani Nermin…”. „Daj, inaczej wyrzucę cię za drzwi. Dalej!”. Służąca podaje pani domu komórkę, którą Ekrem kazał przed nią schować. Nermin uruchamia urządzenie i odczytuje wiadomość, jaką wysłała do niej córka: „Moja kochana mamo, wybacz mi. Zostawiłam nasze marzenia w połowie drogi. Nie wiem, czy mi wybaczysz, ale gdybym tego nie zrobiła, nie dotrzymałabym własnej obietnicy z dzieciństwa. Nie mogłabym pójść dalej. Mam nadzieję, że pewnego dnia wybaczysz mi mój krok”.
Akcja wraca do domu Mehdiego. W pokoju, w którym znajduje się Zeynep, rozlega się pukanie do drzwi. Dziewczyna szybko ociera dłońmi załzawione oczy i mówi: „Proszę”. Do środka wchodzi jej narzeczony. „Jesteś gotowa?” – pyta. Zeynep potakuje głową, podnosi się z krzesła i odchodzi z Mehdim. Chwilę później jej telefon zaczyna wibrować, ale tego już nie widzi. Dzwoni jej przybrana mama. Narzeczeni schodzą na dół. Domownicy biją im brawo, są zachwyceni pięknem Zeynep.
„Jesteś przepiękna” – mówi Cemile, siostra Mehdiego. – „Niech i wasza przyszłość będzie taka piękna”. „Zobaczcie, jak do siebie pasują” – mówi Sakine. „To prawda, bardzo pasują” – potwierdza Emine. – „Wyglądacie uroczo”. „Zanim pójdziecie na ceremonię, powiedzcie coś o swoich uczuciach” – prosi przyjaciel Mehdiego, który nagrywa wszystko telefonem. – „Czy jesteście podekscytowani? Panno młoda, powiedz mi coś o swoich uczuciach”. „Duszo moja, uśmiechnij się” – prosi Emine, patrząc na przyjaciółkę. Ta jednak błądzi wzrokiem zakłopotana. „Ja… Nie mogę tego zrobić” – oznajmia Zeynep.
„Co to znaczy, że nie możesz?” – pyta Mehdi, potrząsając z niedowierzaniem głową. „Wybacz mi, nie mogę wyjść za ciebie.” – Dziewczyna ucieka do pokoju na górze. Natychmiast obok niej pojawia się Sakine. „Córko, proszę cię, nie rób tego” – mówi kobieta błagalnym tonem. – „Do dzisiaj nie zostałam zaproszona na żadne z twoich urodzin. Twoja siostra uciekła i wzięła ślub, twój brat umarł. Po raz pierwszy w życiu mam szansę zobaczyć szczęśliwy dzień mojego dziecka. Proszę cię, córko. Błagam cię”. „Miałam marzenia związane z twoim szczęściem, mamo, ale nie było w nich małżeństwa z nieznanym mężczyzną. Proszę, nie zmuszaj mnie do tego”.
„Córko, daj nam szansę. I sobie, i mnie” – prosi Sakine. – „Słuchaj, Mehdi jest bardzo dobrym człowiekiem. Będziesz z nim bardzo szczęśliwa, zaufaj mi. Jeśli teraz odejdziesz, czy zdajesz sobie sprawę, jakiego rodzaju ruiny zostawisz za sobą? Błagam cię, córko, nie pozbawiaj mnie tego szczęścia. Pójdę i powiem to teraz. Cemile zawoła Mehdiego, w porządku?”. Kamera przenosi się na zewnątrz. Mehdi i jego przyjaciel siedzą na ławce. „Nie, bracie. Nikt nie może stawiać mnie w takim położeniu” – oświadcza Mehdi, zrywa się na równe nogi i chce odejść. Przyjaciel go jednak zatrzymuje. Z domu wychodzi Cemile.
„Bracie, dokąd idziesz?” – pyta siostra. – „Narzeczona czeka na ciebie w środku”. „Dziewczyna jeszcze nie wzięła ślubu, a już jest jedną nogą za drzwiami” – stwierdza Mehdi. „Bracie, o czym teraz mówimy? Co ci powiedziałam? Takie rzeczy zdarzają się pannom młodym. W dniu ślubu są bardzo przejęte. Pan młody powinien być spokojny, czyż nie? Mehdi, musisz mieć zrozumienie dla tej dziewczyny. Spójrz, jak bardzo zmienił się jej świat. Spanikowała, zdenerwowała się. To już koniec. Rozmawiałam z jej mamą, czuję się już znacznie lepiej. Nie ma niczego, o czym myślisz. Mehdi, pomyśl o mamie, błagam. Zaprosiliśmy wielu gości, wiesz o tym. Czy nasza mama zniosłaby ten wstyd? Tym razem nie zdołaliby jej uratować”.
„Dalej, bohaterze” – zachęca przyjaciel. – „Inaczej i ja się na ciebie zezłoszczę”. „Nikomu nic nie powiemy i zaakceptujemy tę dziewczynę” – przekonuje Cemile. – „Jesteśmy rodziną i wszystko razem rozwiążemy”. Mehdi bierze głęboki oddech i wraca do domu. Tymczasem Faruk odbiera telefon od Nermin. „Zeynep wysłała mi wiadomość. Jakieś bzdury, to brzmiało naprawdę źle” – mówi spanikowana kobieta. – „Musieli coś zrobić mojej córce! Na pewno! Musimy jej pomóc!”. „Co ja mogę zrobić, pani Nermin?” – pyta bezradnie mężczyzna. „Nikt poza tobą nie może mi pomóc. Zostałeś mi tylko ty! Błagam, chociaż ty bądź ze mną. Ekrem jest bardzo szorstki, mam tylko ciebie”.
„Kto wie, w jakie kłopoty wpadła moja córka” – kontynuuje zrozpaczona Nermin. – „Ten jej ojciec, to najgorszy drań! Na pewno wpakował moją córkę w kłopoty!”. „Dobrze, uspokój się, jestem z tobą” – oświadcza Faruk. – „Powiedz mi tylko, co mam zrobić”. „Dzięki Bogu. Faruk, bardzo ci dziękuję. Wyślę ci adres Zeynep, jedź tam natychmiast i ją znajdź. Cokolwiek się dzieje, przerwij to. Ja przekonam Ekrema i pojedziemy za tobą”.
Akcja przenosi się na miejsce ceremonii. Mehdi i Zeynep siedzą już przy stole ślubnym. Na pytanie urzędnika, czy zgadza się wyjść za Mehdiego, Zeynep po chwili zawahania odpowiada „tak”. Jej mama oddycha z wielką ulgą. W przypadku Mehdiego potwierdzenie chęci zawarcia małżeństwa jest tylko formalnością. Urzędnik ogłasza ich mężem i żoną, tłum gości bije brawo. Wkrótce rozbrzmiewa muzyka i odbywają się tańce. Nieoczekiwanie na miejscu pojawiają się Celal i jego ludzie. Bandzior staje przed panem młodym.
„Co ty tutaj robisz?” – pyta niezadowolony Mehdi. „Dobrze, mamy pewne problemy” – przyznaje Celal. – „Ale tego dnia, kiedy poszedłeś do szkoły, kiedy poszedłeś do wojska i kiedy otworzyłeś swój warsztat, byłem z tobą, mój bracie. Czy teraz nie powinienem przyjść na twój ślub? Na Boga, twoja oblubienica jest piękna niczym miss świata. Ale człowiek musi mieć też piękne przeznaczenie, panno młoda. Ponieważ wyszłaś za mężczyznę takiego jak Mehdi, zobaczymy, co się z tobą stanie”. „Co się ze mną stanie?” – pyta odważnie Zeynep.
„Więc nie powiedziałeś swojej żonie o konflikcie między tobą a moim ojcem?” – Celal udaje zaskoczenie. – „Cóż, panno młoda, taki już jest nasz Mehdi. Trochę tajemniczy, ale co zrobić. Ja za to jestem otwarty. Myślałem, że powiedział ci o konflikcie z moim ojcem. Nie powiedział?”. „Celal!” – Mehdi powoli traci cierpliwość. – „Odejdź już stąd!”. „Poczekaj, pozwól mi obsypać pannę młodą złotem.” – Bandzior wyciąga z kieszeni saszetkę ze złotymi medalikami i wysypuje je przed Zeynep. Mehdi traci panowanie nad sobą i uderza wroga w twarz. Inni goście rozdzielają ich i wyprowadzają bandziorów z imprezy.
„Nigdy więcej nie mieszaj się w moje sprawy” – mówi Mehdi do żony, oburzony tym, że dziewczyna włączyła się w dyskusję między nim a Celalem. Urażona Zeynep ucieka do domu. Przybiegają za nią mama i szwagierka. „Zeynep, kochana, co ty robisz? Chcesz nas zawstydzić?” – pyta Mujgan i chwyta bratową za rękę. – „Chodź, piękna, chodź”. „Dość! Kto kogo zawstydził?!” – wybucha Zeynep. – „Powiedziałaś swojemu bratu, kto wszczął bójkę?”. „Zeynep, on jest mężczyzną. Będzie tak, jak on powie. Cokolwiek Mehdi zrobi, jest dobre. Będziesz milczeć i poznasz swoje miejsce, najdroższa. Chodź, piękna”.
„W takim razie wybraliście niewłaściwą pannę młodą!” – oświadcza żona Mehdiego. „Mówię do od dawna, ale nikt mnie nie słucha” – przyznaje Mujgan. – „Chodź, kochanie, wróćmy na ślub. Cała ulica czeka”. „Nie wrócę na ten ślub!” – Zeynep chce coś dodać, ale milknie widząc w wejściu swojego męża. „Siostro, wyjdźcie na zewnątrz” – wydaje polecenie Mehdi. Sakine i Mujgan posłusznie opuszczają dom. Mężczyzna staje naprzeciwko żony i mówi: „Chodź, ślub jeszcze się skończył”. „Najpierw wyjaśnisz mi, do czego dążył ten człowiek” – mówi Zeynep stanowczym, nieznoszącym sprzeciwu głosem. – „Co jest między tobą a jego ojcem? Co się ze mną stanie?”.
„Nasi ojcowie… Mój ojciec połączył się z ziemią, a jego ojciec został za to skazany” – wyznaje Mehdi. – „Nadal jest w więzieniu, to wszystko”. „Co ty mówisz? Dlaczego mi o tym nie powiedziałeś? Dlaczego tego nie wiem?”. „Czy to by coś dla ciebie zmieniło?”. „Mehdi, nie mów tak, jakby to była skończona historia z przeszłości. Ledwo wyrwali tego człowieka z twoich rąk. W jednej chwili zmieniłeś się w kogoś całkiem innego”. „Jestem taki”. „Co znaczy, że taki jesteś?”. „Czy wyglądam na kogoś, kto mógłby tolerować takie zachowanie? Ten człowiek to łajdak. A zachowuje się tak, ponieważ przeszkodziłem mu w jego intrygach, rozumiesz?”.
„Dlaczego to robisz?” – nadal nie rozumie Zeynep. – „Czy nie ma policji? Nie ma wymiaru sprawiedliwości? Czy nie wiesz, że przemoc rodzi przemoc? Nie wiesz, że dziś wygrałeś, ale jutro możesz przegrać? Myślisz, że właściwe jest bicie ludzi? Co ty sobie myślisz, Mehdi?”. „Nie rozumiesz mnie, prawda?”. „Rozumiem, ale i ty mnie zrozum. Kto chciałby pozostać w związku małżeńskim z takim człowiekiem?”. „Do tej pory byłem przy tobie cierpliwy, ale nie nadwyrężaj mojej cierpliwości. Jeśli zamierzasz odejść, proszę bardzo, drzwi są tam.” – Wskazuje ręką kierunek. – „Dalej, idź”.
Dziewczyna odchodzi bez chwili namysłu. Gdy otwiera drzwi, staje jednak jak wmurowana. Przed wejściem stoi bowiem… Faruk! „Zeynep, jak ty wyglądasz?” – pyta zdumiony przybyły, taksując wzrokiem niedoszłą narzeczoną od stóp do głów. – „Co tu się dzieje?”. Zmieszana Zeynep odwraca się w kierunku męża, którego twarz także przybrała pytający wyraz. „Mehdi, jeśli nam pozwolisz, możemy trochę porozmawiać?” – prosi. „Co się dzieje, bracie?” – Syn Zelihy zwraca się do przybyłego. „Ty się nie mieszaj” – odpowiada Faruk, pokazując mu ręką, by sobie poszedł.
„Nie machaj mi tu rękami” – ostrzega Mehdi i chwyta żonę za ramię, by ją odciągnąć. „Zabierz tę łapę!” – rozkazuje Faruk. Oburzony Mehdi wypycha go na zewnątrz. „Co się dzieje, synu? Kim jesteś?” – pyta. „Kim ty jesteś, żeby mnie przesłuchiwać?!” – Niedoszły narzeczony wbija w rywala groźne spojrzenie. „Jestem mężem Zeynep”. Faruk patrzy z niedowierzaniem na Zeynep i pyta: „Wyszłaś za tego idiotę?”. W tym momencie pięść Mehdiego ląduje na twarzy przybyłego. Faruk ląduje na ziemi. Na podwórku zjawiają się przybrani rodzice. „Zeynep?” – pyta zszokowana Nermin. „Mama? Tata?” – odzywa się dziewczyna. „Kto?” – pyta odębiały Mehdi, zupełnie nie wiedząc, o co tutaj chodzi.
„Wstydź się!” – mówi Ekrem, patrząc na przybraną córkę z odrazą. „Co ty zrobiłaś?” – pyta Nermin z niedowierzaniem. Scena dobiega końca. Kamera pokazuje Zeynep, która z perspektywy czasu komentuje tę historię. „W rzeczywistości Faruk przyjechał tam po mnie” – opowiada dziewczyna. – „Gdyby przyszli chociaż pięć minut później, co by się stało? Może gdybym spotkała Faruka nieco dalej, poczułabym się inaczej? Może przeżyłabym coś zupełnie innego? Ale życie chciało inaczej. Zobaczyłam go akurat wtedy, gdy otworzyłam drzwi. Ani pięć minut później, ani wcześniej. Właśnie w tym momencie. Za każdą dobrą rzeczą kryje się coś dobrego i odwrotnie. Może to powinno być powiedziane…”. Jak potoczą się dalsze losy Zeynep?