295: Akcja odcinka rozpoczyna się w salonie rezydencji. Na kanapach siedzą Cavidan i Gulsum. Nigar podaje im herbatę. Do pomieszczenia wchodzi Emir. „Właśnie niosłam panu herbatę” – mówi służąca, stając przed mężczyzną z tacą. Ten bierze pozostałą szklankę i zamierza także udać się na kanapę, gdy nagle jego telefon zaczyna dzwonić. „Halo?” – odbiera brat Suny i po chwili cały blednie na twarzy. Z emocji wypuszcza aż szklankę z rąk. Akcja przenosi się do domu Kemala. Mężczyzna wchodzi do kuchni, gdzie znajdują się Oya i Sehriye. „Braciszku, i co myślisz?” – pyta niepewnie Oya. „Nie trzeba było tak długo tego ukrywać” – odpowiada ojciec Masal. „Masz rację, ale nie myślałam, że się to tak odwlecze. Potem między nami się popsuło, przecież wiesz”.
„Wolałbym dowiedzieć się od razu, co to za człowiek pojawił się w twoim życiu” – oznajmia Kemal. – „Nie usiądę przy jednym stole z kimś, kogo nie akceptuję”. „Jak to? Czyli uważasz, że Erhan nie jest dla mnie odpowiedni?” – twarz Oyi nagle pochmurnieje. „Nie” – mężczyzna robi pauzę, po czym dodaje: „Po pierwsze to człowiek, który zna twoją wartość. Jedyne, czym się zawsze martwiłem, to tym, byś dokonała właściwego wyboru narzeczonego. Byłem tak negatywnie nastawiony przez twoje poprzednie pomyłki. Erhan to jednak dobry człowiek. Nie wygląda na kogoś, kto mógłby cię skrzywdzić”. Oya z uczuciem wielkiej ulgi przytula się do brata.
Akcja przenosi się do salonu, gdzie na kanapach siedzą Narin i Erhan. Oboje patrzą na siebie wyczekująco. „I nadal gapisz się tak bezczelnie” – przerywa ciszę dziewczyna. – „Natychmiast wyjdź z tego domu. Nie pozwolę ci kontynuować tej niemoralnej gry!”. „Możesz się uspokoić?” – prosi ze spokojem Erhan. „Powiedziałam ci, byś natychmiast stąd wyszedł! Inaczej tak się wydrę, że wszyscy od razu pojmą twoją obrzydliwą grę!”. „Nie ma powodu, żebyś tak panikowała. Nie skrzywdzę cię”. „Ty myślisz, że się ciebie boję? Nie pozwolę ci, żebyś skrzywdził Oyę. Nigdy!”. „Skoro tak bardzo zależy ci na szwagierce, to pozwól jej być szczęśliwą. Czuję, że stworzymy piękny związek”.
„Wszedłeś w jej życie tylko dlatego, żeby zniszczyć mój spokój” – stwierdza Narin. „To nie ma z tobą żadnego związku” – zapewnia mężczyzna. – „Wyszłaś za mąż i założyłaś rodzinę. Ja także chcę ułożyć sobie życie. Czy twoim zdaniem nie zasługuję na to?”. „Nie pozwolę ci skrzywdzić Oyi!”. „Posłuchaj, rozumiem, że możesz być zaskoczona, ale skąd ten gniew? Poza tym nie bierz już tak na serio tego, co przeżyliśmy. Nie ma już żadnego powodu, który mógłby wzbudzić w nas gniew. Zmieniliśmy się od tamtego czasu. Byliśmy studentami. Podjęliśmy decyzję o zaręczynach, ale tak naprawdę nie byliśmy zakochani. Nie trzymaliśmy się nawet za ręce, przypomnij sobie. Trzymałaś mnie na dystans, nie pozwalałaś się do siebie zbliżyć”.
„To niczego nie zmienia” – oznajmia twardo Narin. – „Mieliśmy w planach zaręczyny, a ty przychodzisz tu i teraz i zostajesz ukochanym siostry mojego męża. To bardzo niewłaściwe! Bardzo!”. „Od kiedy to miłość jest czymś niewłaściwym?” – pyta Erhan. – „A może jesteś o mnie zazdrosna?”. „Nie bądź bezczelny! Oni niczego nie wiedzą o naszej przeszłości. To bardzo niesprawiedliwe w stosunki do Oyi. I wcale nie wierzę w to, że ją kochasz. Za grosz ci nie wierzę!”. Narin milknie, bo do salonu wchodzi właśnie jej szwagierka. „Przyniosłam kawę” – oznajmia Oya.
Emir przyjeżdża do szpitala. Chce wbiec na salę, gdzie znajduje się jego żona, ale strażnicy więzieni go zatrzymują. „Moja żona tam jest! Muszę ją zobaczyć!” – mówi cały w nerwach Emir. „To niemożliwe. Nie może pan wejść do środka” – oświadcza stanowczo strażnik, odpychając syna Cavidan. Ten zaczyna krążyć niespokojnie po korytarzu. Po chwili drzwi sali rozsuwają się. Sanitariusze wywożą kogoś na noszach. Nie widać, kto to jest, gdyż cała sylwetka nakryta jest białym prześcieradłem. W głowie Emira pojawiają się najgorsze myśli. Mężczyzna chce sięgnąć do prześcieradła, by odsłonić twarz, gdy nagle odzywa się lekarz: „Jest pan krewnym Reyhan Tarhun? Stan pacjentki jest dobry. Miała szczęście, że na czas trafiła do szpitala. Straciła jednak dużo krwi i musimy przeprowadzić transfuzję. Niestety do tej pory nie znaleźliśmy odpowiedniej grupy. 0RH- jest bardzo rzadką grupą”.
„Dobrze, ja znajdę. Znajdę wszystko, co potrzeba” – zapewnia Emir, czując wielką ulgę. Następnie wyciąga z kieszeni komórkę. – „Zadzwonię do firmy. Na pewno jest ktoś, kto ma taką grupę”. Tymczasem W domu Kemala wszyscy siedzą przy stole i spożywają kolację. Narin, która ma już serdecznie dość tego przedstawienia, wysyła sms-a do Erhana: „Jeśli nie skończysz z tymi głupstwami i w tej chwili nie opuścisz domu, to powiem całą prawdę”. Erhan rzuca siedzącej naprzeciwko dziewczynie krótkie spojrzenie i odpisuje: „Proszę bardzo, zrób to. Jeśli chcesz unieszczęśliwić Oyę, to powiedz jej”.
Akcja przenosi się do rezydencji. Cavidan jest w pokoju Hikmeta i dzwoni do Talaza. „Czego chcesz?” – pyta bandzior. „Reyhan została zraniona w więzieniu” – oznajmia pani Tarhun. – „Jest teraz w szpitalu”. „I co, martwi cię to? Spełniło się przecież twoje marzenie. Nawet palcem nie kiwnęłaś, a gruszka dojrzała i sama wpadła ci do ust”. „Przestań pleść, co popadnie, i pomóż mi”. „Chcesz, żebym ją całkowicie wyeliminował? Ze szpitala prosto na cmentarz, tak?”. „Posłuchaj mnie, chcę znać wszystkie szczegóły. Jak to się stało i kto to zrobił? Chcę wiedzieć wszystko”. „To proste, zajmę się tym”.
W tym momencie przy uchylonych drzwiach pokoju zatrzymuje się Gulsum i zaczyna przysłuchiwać się rozmowie Cavidan. „Czekam na wiadomości od ciebie” – oznajmia żona Hikmeta. – „Dowiemy się, co się stało, a potem zajmiemy się tą głupią. Jak to kim? Tym bezmózgiem o imieniu Gulsum. Ta idiotka naprawdę zaczęła uważać się za jej siostrę. Wiele razy ją uprzedzałam, ale bez skutku. Przyszedł czas, żeby się jej pozbyć”. Akcja wraca do szpitala. „Nie, nikt z holdingu nie pasuje” – mówi Emir, wciąż niespokojnie chodząc po korytarzu. Nagle w jego głowie pojawia się myśl. – „No jasne, Gulsum!”.
Akcja przenosi się do rezydencji. „Co za podły wąż!” – mówi Gulsum, wchodząc do swojego pokoju. – „Ciekawe, jakiż to okrutny plan przygotuje dla mnie? Off… I do tego wszystkiego jeszcze Reyhan. Żeby tylko z mojego powodu nic jej się nie stało”. W tym momencie komórka Gulsum zaczyna dzwonić. To Emir. „Jaką masz grupę krwi?” – pyta mężczyzna. Akcja przeskakuje do wieczora. Gulsum stoi przy łóżku nieprzytomnej Reyhan, której właśnie przetaczana jest krew. „Nie jesteśmy siostrami, ale mamy tę samą grupę krwi” – szepcze fałszywa siostra. – „Nasza krew jest jedna, ale losy różne. Twoja droga jest biała, a moja czarna. Tak czarna, jak smoła. Ty dorastałaś w ciepłym uścisku mamy, a ja na zimnym chodniku”.
„Masz męża i dom, do którego w końcu wrócisz” – kontynuuje Gulsum. – „Twoje sumienie jest spokojne, nie musisz niczego żałować. Ja już nigdy nie będę dobra. Na dodatek zaraz zostanę wyrzucona z rezydencji. Gdybyś ty tam była, nie pozwoliłabyś tej żmii na to”. W następnej scenie przy łóżku Reyhan siedzi jej mąż. „Wszystko będzie dobrze” – mówi Emir, trzymając nieprzytomną żonę za rękę. – „Wiem, że w końcu otworzysz oczy. Słyszysz mnie? Moje serce bez ciebie nie potrafi bić. Nie będzie umiało żyć”. Powieki Reyhan z wolna się unoszą. Emir szybko ociera łzy ze swoich policzków i całuje żonę w czoło.
„Gdzie ja jestem?” – pyta Reyhan słabym głosem. „Jesteś bezpieczna” – mówi mężczyzna. – „Nie musisz się bać, jestem przy tobie. Jak się czujesz? Mam wezwać lekarza?”. „Nie wychodź”. „Dobrze, będę tutaj. Jak to się stało? Kto ci to zrobił? Powiedz mi, kto to zrobił?”. Do sali wchodzi Kemal. „Wujku, obudziła się. Właśnie otworzyła oczy” – oznajmia Emir. „Niech wszystko zostanie w przeszłości. Bardzo nas przestraszyłaś” – mówi brat Hikmeta. „Dziękuję, wujku. Dzięki tobie jestem blisko Reyhan. Gdybyś nie załatwił pozwolenia…”. „Nie ma o czym mówić. Powiedz, jak to się stało? Kto to zrobił?”. „Reyhan miała właśnie o tym powiedzieć. Dalej, kochanie, zbierz siły i powiedz nam, kto wyrządził ci to okrucieństwo? Kto targnął się na twoje życie?”.
„To ktoś z celi” – wyznaje Reyhan. „Kto? Jak się nazywa?” – dopytuje Emir. „Nebahat” – pada odpowiedź. Akcja przenosi się do celi. Nebahat i Firdevs siedzą przy stoliku i zajadają się orzeszkami. „Będę spała spokojnie tej nocy” – oznajmia liderka. – „Dobrze dołożyłam porcelanowej laleczce. Ugodziłam ją w najbardziej bolesne miejsce”. „Dobra robota, siostro” – chwali Firdevs. Do stolika podchodzi Hacer i stawia herbatę przed szefową. „Jak mam cię teraz nazywać? Przekupna czy sprzedajna dziewczyna?” – pyta Nebahat. – „Gdyby nie ty, nie mogłabym tego zrobić. Zuch dziewczyna!”. „Wypuść moją mamę, proszę cię” – błaga Hacer. – „Zrobię dla ciebie wszystko, tylko ją wypuść”.
Akcja wraca do szpitala. „Zaraz oszaleję!” – krzyczy wzburzony Emir. – „Kim jest ta kobieta?! Czego od ciebie chciała, że targnęła się na twoje życie?!”. „Emir, uspokój się” – prosi Kemal, kładąc rękę na ramieniu bratanka. „Wujku, sprawię, że ta kobieta zapłaci za to! Sprawię, że spotka ją najsurowsza kara. Wariuję, kiedy o tym myślę! Ta kobieta podjęła próbę odebrania życia mojej żonie! Nie zostawię tak tego! Zostanie ukarana! Zapłaci za to!”.
„Ale ona nie zrobiła tego celowo” – odzywa się Reyhan, stając w obronie swojej oprawczyni. „Jak to?” – pyta zdziwiony Emir. „Stało się to, kiedy byłam w trakcie bójki”. „Co to znaczy? Brałaś udział w bójce?” – Kemal robi duże oczy. – „Czy zrobiła to ta, której imię wymieniłaś? Nie było tam nikogo innego?”. „Nie, tylko ona” – potwierdza Reyhan. Nie chce oskarżać Nebahat, bojąc się, że w ten sposób zaszkodzi Hacer. Hacer, która wystawiła ją, skazując na pewną śmierć.
„Dobrze, porozmawiam teraz z prokuratorem” – oznajmia Kemal. – „Niech władze więzienia dowiedzą się wszystkiego i niech ta kobieta znajdzie się w izolatce. Niech w celi będzie bezpiecznie”. „Wujku, jak Reyhan może znowu zostać tam wysłana?” – pyta Emir. – „Już i tak została zraniona i znowu… Och, czy naprawdę nic nie możemy zrobić? Nie ma innej drogi?”. „Właściwie to jest. Istnieje szansa na areszt domowy. Osobiście porozmawiam o tym z prokuratorem”. Tymczasem Cavidan spotyka się z Talazem. „Czego się dowiedziałeś?” – pyta kobieta. – „Jak do tego doszło? Kto i dlaczego to zrobił?”.
„To, o czym się dowiesz, nie bardzo ci się spodoba” – oznajmia gangster. „Dlaczego ma mi się nie spodobać?” – nie rozumie Cavidan. „Trochę się dowiedziałem. Twoja synowa została dźgnięta nożem, to prawda. Istotne jest, że później…”. „Nie przeciągaj, powiedz wprost!”. „Uspokój się. Chodzi o to, że dzięki temu atakowi twoja synowa może się uratować. Zamiast wrócić do więzienia, może pozostać w areszcie domowym”. „Co takiego?! Czyli może być wolna?!”. „Dokładnie tak”. „Niech to szlag! Dopiero co ucieszyłam się, że wreszcie się od niej uwolnię, a już dostaję ją z powrotem, całą i zdrową! Skaranie boskie!”.
„Spokojnie, to jeszcze nic pewnego” – zaznacza Talaz. „Musimy jak najszybciej coś zrobić! Niezwłocznie!” – grzmi pani Tarhun. – „Pomożesz mi. Ta utrzymanka za żadne skarby nie może wrócić do rezydencji, jasne?”. „Dobrze trafiłaś, bo tak się składa, że mam doskonały plan dla twojej drogocennej synowej”. Nie słyszymy tego, co dalej mówi Talaz, ale na twarzy Cavidan pojawia się szeroki uśmiech. Akcja przenosi się do więzienia. Do celi wchodzą dwie strażniczki. „Co z Reyhan?” – pyta jedna z osadzonych. „Złe wieści?” – pyta Nebahat. – „Och, jaka szkoda. To taka młoda dziewczyna”.
„Nebahat, idziesz z nami!” – oświadcza strażniczka, chwytając liderkę za ramię. „Co to ma być?!” – pyta oburzona Nebahat. „Jeszcze pytasz, jakbyś nie wiedziała!” – wartowniczka uderza pałą w stół. „Bo nie wiem! Skąd niby mam wiedzieć?”. „No to przypomnij sobie moment, gdy dźgnęłaś Reyhan nożem!”. W celi rozlega odgłos jednoczesnego westchnienia zdumionych osadzonych. Tylko Hacer siedzi ze spuszczoną głową, niczego nie mówiąc. „Jak mogłaś tak postąpić z tak młodą dziewczyną?!” – pyta jedna z więźniarek. „Boga się nie boisz?!” – dodaje kolejna. Wartowniczki chwytają Nebahat i siłą wyprowadzają ją z celi. Czy Reyhan wróci do więzienia? Czy Nebahat poniesie zasłużoną karę? Jaką nową intrygę zaplanowali Cavidan i Talaz?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.