347: Akcja odcinka rozpoczyna się na śmietnisku przed fabryką. Widzimy leżącą na workach ze śmieciami Cavidan. Stojący nad nią Talaz polewa jej twarz wodą. „No dalej, otwórz oczy” – mówi. – „No już! Przecież żyjesz! Nie leż tak!”. Kobieta zaczyna nieznacznie poruszać ustami, a po chwili jej sklejone powieki unoszą się. „Jestem uratowana” – szepcze pani Tarhun. „Uratowałaś się, dzięki mnie” – oznajmia gangster i pomaga Cavidan stanąć na nogi. „Dlaczego mi to zrobiłeś? Dlaczego? Umierałam… Omal nie umarłam przez ciebie! Zniszczę cię, zobaczysz! Pożałujesz, że w ogóle się urodziłeś!”. „Przyhamuj trochę. To ja cię uratowałem, rozumiesz? Tak wygląda twoja wdzięczność?”.
„Ty co, w gierki ze mną pogrywasz?!” – grzmi Cavidan. – „Ty mnie tam zamknąłeś! Ty!”. „To nie tak, jak ci się wydaje, pani cioteczko” – tłumaczy bandzior. – „Ktoś zwinął mi telefon. Pewien bardzo zły niegodziwiec. I to on wpędził cię w tę pułapkę, kapujesz?”. „Wymyśliłeś to teraz, tak?”. „Cioteczko, uruchom swoje szare komórki i pomyśl, po co miałbym zrobić ci coś takiego? A gdybym nawet to zrobił, to po co miałbym ciebie potem ratować?”. „Tak cię to śmieszy? Tak ci się to podoba? Byłam tam głodna, bez wody i pośród szczurów! Tak cię to bawi, że tam cierpiałam?!” – pani Tarhun chwyta mężczyznę za kurtkę i zaczyna nim szarpać. Ten z powrotem rzuca ją na śmieci.
„Wystarczy! Nie szukaj winy w tym, kto cię uratował!” – krzyczy Talaz. – „Powinienem cię tam zostawić, żebyś zdechła! Nienormalna jesteś! Teraz znajdą tutaj tylko twojego trupa! Powodzenia!”. Gangster odwraca się i odchodzi w kierunku samochodu. „Stój! Dokąd idziesz?!” – woła za nim Cavidan. – „Nie zostawiaj mnie tu! Stój!”. Kobieta podnosi się szybko i chce dogonić mężczyznę, ale tylko wpada twarzą w błoto. Talaz odpala auto i odjeżdża.
Akcja przenosi się do szpitala. Melike i Reyhan są w gabinecie lekarki. „Mówiąc szczerze, nie spodziewałam się pani tak szybko” – oznajmia doktor. – „To znaczy, że podjęła pani decyzję o operacji?”. „Proszę posłuchać, przyszłam tu, ponieważ chcę, aby wszystkie badania zostały powtórzone” – odpowiada Reyhan. „Dlaczego?”. „Dlatego, że nic mi nie jest. Wiem, że z moim dzieckiem też jest w porządku. Jestem tego pewna. Jest pani dobrym, doświadczonym lekarzem, ale wiem, że doszło do pomyłki. Proszę, powtórzmy wszystko raz jeszcze. Analizy, badania, wszystko, co jest konieczne”. „Rozumiem panią, nie łatwo jest się pogodzić z czymś takim. Ja też chciałabym, żeby była to pomyłka, ale sprawdziliśmy wszystko bardzo dokładnie. Kolejne badanie będzie tylko stratą czasu”.
„Proszę. Bardzo proszę wykonać wszystko od początku” – powtarza nieustępliwie Reyhan. – „Jestem pewna, że doszło do pomyłki”. „Jeśli ma pani takie życzenie, może się poddać badaniom w innej klinice, u innych lekarzy” – mówi doktor. – „Ale tak jak już powiedziałam, to tylko strata czasu. Przeprowadziliśmy już powtórne analizy, żeby się upewnić. Moi koledzy bardzo dokładnie przebadali pani przypadek. Gdybyśmy nie byli pewni…”. „Te wyniki są błędne! Moje dziecko jest zdrowe! Oboje jesteśmy zdrowi!”.
Narin dzwoni ze swojego gabinetu do Sehriye. „Siostro, martwię się o Masal” – mówi do słuchawki. – „Co z nią? Rozumiem. A jak układają się sprawy z panią Pelin? Dogadały się jakoś?”. „A gdzie tam” – odpowiada gospodyni. – „Niby przyszła do niebieskookiej, a ja sama się nią zajmuję. Pani Pelin zaś zajmuje się kimś innym”. „To znaczy?”. „Mówię przecież, że Pelin zostawiła Masal i zajmuje się teraz synkiem. Na krok go nie odstępuje. Będziesz tak teraz milczeć? Wracaj i chroń synka przed nią. Choć raz posłuchaj starszych”. „Siostro Sehriye, mam pacjenta. Potem porozmawiamy” – Narin rozłącza się.
Brudna, wycieńczona Cavidan błąka się po mieście. „Gdzie ja jestem?” – pyta, w zagubieniu rozglądając się dokoła. – „Co to za miejsce? Och, nie mam pojęcia, gdzie jestem. Uratowałam się z tamtej dziury, ale teraz na pewno umrę z pragnienia”. Kobieta zatrzymuje jednego z przechodniów. „Znalazłam się w bardzo trudnym położeniu” – mówi. – „Bardzo pana proszę, może mi pan pomóc?”. Mężczyzna sięga do kieszeni i wyciąga dwie monety, które kładzie na dłoni matki Emira. „Niech Bóg ma cię w opiece, siostro” – mówi i od razu odchodzi. „Kim ty jesteś?! Myślisz, że masz przed sobą żebraczkę?! Mogę kupić całą twoją dzielnicę, ty idioto!” – oburzona Cavidan ciska monetami o ziemię. Na widok pobliskiego sklepu, podnosi je jednak z ziemi i zakupuje bochenek chleba, który następnie łapczywie spożywa.
Reyhan i Melike są na wybrzeżu. „Popatrz, córko, wszystko zbadają od nowa. Tak jak chciałaś” – mówi służąca. „Bardzo się boję” – oznajmia Reyhan. – „Tak bardzo marzyłam o tym dziecku. Zastanawiałam się, czy najpierw powie mama, czy tata. Do kogo z nas będzie podobne. Z Emirem planowaliśmy już nawet, do jakiej szkoły pójdzie. Bardzo się boję, że żadne z tych marzeń się nie ziści. Jak mam w ogóle powiedzieć o tym Emirowi, kiedy jest tak bardzo szczęśliwy?”. „Nie poddawaj się od razu, córko. Musisz być silna. Przywołaj w pamięci Hioba, którego dopadła bezwzględna choroba. Ufając Bogu, pokładając w nim nadzieję, w końcu uwolnił się od tej straszliwej choroby, której nikt nie potrafił wyleczyć. Ty też zaufaj Bogu. Nie możesz przestać w niego wierzyć. Nie będziesz się buntować, będziesz się modlić. Będziemy silne. Będziemy wierzyć”.
Akcja przeskakuje do wieczora. Znudzona Cemre siedzi na kanapie. „Och, utknęłam tutaj. Dlaczego zamknął drzwi?” – pyta siebie, a po chwili na jej twarzy pojawia się wyraz niepokoju. – „O nie, on na pewno coś mi zrobi, jak tylko wróci! Dlaczego od razu się tego nie domyśliłam? Był bardzo wściekły, jak się dowiedział. On nie da mi żyć. Nie da… Muszę uciekać!”. Dziewczyna zrywa się z kanapy. Szarpie za klamkę okna, ale ta ani drgnie. Zdesperowana chwyta za krzesło i chce wybić nim szybę, kiedy nagle pod dom zajeżdża Talaz. Cemre szybko wraca na łóżko. Gdy gangster wchodzi do domu, wbija w nią groźne spojrzenie. „Dlaczego tak na mnie patrzysz? Nie strasz mnie” – prosi przestraszona dziewczyna. Talaz chwyta ją za bluzę i stawia do pionu. Czy coś jej zrobi? Czy Cavidan dotrze do rezydencji?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.