484: Songul siedzi na ławce w parku. Obok stoi walizka z jej rzeczami. Kobieta kątem oka dostrzega nadchodzącego męża. „No wreszcie” – szepcze do siebie. Nim Hikmet siada na ławce, jej oczy są już pełne łez. „Nie rób tak” – prosi mężczyzna. „Posłuchaj, jeśli między małżonkami jest nieufność i wątpliwości, ich ścieżka prowadzi donikąd. Proszę, nie nalegaj”. „Gdzie chcesz pójść?”. „Znajdę jakieś rozwiązanie. Nie mogę już tego znieść. Moje serce nie może wytrzymać, gdy codziennie coś się dzieje. Czy w przeciwnym razie odeszłabym od swojego męża, od swojego domu? Gdyby moje serce cię nie kochało, czy powiedziałabym tak? Byłam z tobą bardzo szczęśliwa”.

„Ale bardzo mnie zraniłeś” – oświadcza Songul. – „Wszyscy, ale przede wszystkim ty”. „Masz rację, powinienem był porozmawiać z tobą pierwszy” – przyznaje Hikmet. – „Ale więcej nie powtórzę tego błędu. Obiecuję. Teraz chodź, wracamy do domu”. Hikmet podnosi się i wyciąga dłoń do żony. Ta ujmuje ją i także wstaje. Małżonkowie odchodzą, trzymając się za ręce. Akcja przenosi się do domu Kemala. Mężczyzna i Narin zebrali w salonie wszystkich domowników. „Powiedzcie szybko to, co macie” – prosi Sehriye, niecierpliwiąc się. „Powiedzcie, proszę was” – wtóruje równie zaciekawiona Masal.

„My… Bierzemy ślub!” – oznajmia radośnie Narin. – „Ale tym razem pobierzemy się naprawdę”. Masal zeskakuje z kanapy i przytula się do taty. „Narin, mówisz poważnie?” – pyta Munever, wciąż nie dowierzając. „Boże, dziękuję ci, że tak pięknie zaczęliśmy ten dzień” – mówi gospodyni. – „Ale słuchajcie, tym razem na pewno wszystko jest na poważnie?”. „Spokojnie, tym razem wszystko jest takie, jakie być powinno”. „Moja biała sukienka nadal wisi” – odzywa się Masal. – „Założę ją. Ja też będę panną młodą”. „Kiedy jest ślub?” – pyta Sehriye. – „Trzeba już zacząć przygotowania, żebym potem nie musiała robić wszystkiego na ostatnią chwilę”.

„Rozmawialiśmy już o tym. Chcemy prostego ślubu” – oznajmia Kemal. – „Nie chcemy niczego więcej”. W następnej scenie mężczyzna przyjeżdża do rezydencji. Wchodzi do salonu, gdzie znajdują się jego brat, bratowa i bratanek. „Przygotujcie się, w niedzielę idziemy prosić dziewczynę” – oświadcza. „Prosić dziewczynę?” – pyta zdziwiony Emir. „Ja i Narin pobieramy się”. „Naprawdę? Bardzo się cieszę” – mówi Hikmet. – „Moje gratulacje”. W tym momencie Feride, która w jadalni nakrywa do stołu, wypuszcza szklankę z rąk. Szybko odchodzi do kuchni. Jest bardzo poruszona, gdyż powróciły do niej wszystkie wspomnienia z dnia, w którym miała zostać żoną Emira, a została okrutnie skrzywdzona.

Do kuchni wchodzi Melike. „Usiądź, córko” – mówi i podaje dziewczynie szklankę wody. „Coś tu jest, siostro Melike” – oznajmia Feride, kładąc rękę na sercu. – „Ogień, którego nie potrafię ugasić. Jestem tak zraniona. Moja duma jest tak zdeptana. Mówię sobie: W porządku, zapomnij o tym. Uznaj, że tego nie było. Ale nie mogę. Ilekroć go widzę, ten dzień powraca do mojej głowy. Obiecuję sobie, że nie będzie więcej wspomnień. Wtedy coś się dzieje i wszystko wraca do początku”.

„To minie, córko” – zapewnia Melike i gładzi dziewczynę po włosach. – „Wiem, że jest ci ciężko. Wydaje ci się, że czegoś nie przetrwasz, że to nie minie, ale w końcu tak się stanie”. „Jak?” – pyta Feride bez cienia nadziei. „Bądź cierpliwa. Cierpliwość przyniesie ci ulgę. Żadne drzewo nie wydaje owocu zaraz po zasadzeniu. Musisz się nim opiekować, podlewać je i czekać cierpliwie. Nie obejrzysz się, a ono zakwitnie i przyniesie owoc. Wejdź teraz do swojego serca i zasadź w nim cierpliwość. Pewnego dnia, kiedy się obudzisz, poczujesz się lepiej. Zapomnisz o wszystkim. Nie trać wiary w Boga, wszystko będzie dobrze”.

Akcja przeskakuje do wieczora. Wszyscy domownicy zasiadają do kolacji. Wśród nich jest także Oya. „Feride wróciła, pomimo wszystkiego, co się wydarzyło” – zabiera głos Emir. Obok niego siedzi niedoszła żona. – „Zlitowała się nad Yigitem. Dlatego, przed wszystkimi tutaj, chcę jej bardzo podziękować”. „Właśnie to chciałeś powiedzieć?” – pyta zdziwiona Oya. „Tak, właśnie to. Teraz kolej na ciebie”. „Na mnie?”. „Mówię o liście. Przeproś ją”. „Ja…”. „Emir, co się dzieje?” – włącza się w dyskusję Kemal. „Zaczekaj chwilę, stryjku. Ciocia dobrze wie, o co chodzi”.

„Czy to miejsce i czas na tę rozmowę?” – pyta Hikmet. „Tak, jesteśmy we właściwym miejscu i czasie” – potwierdza Emir. – „To wszystko wydarzyło się na oczach wszystkich, dlatego ta rozmowa też odbędzie się przed wszystkimi. Zatem słucham.” – Mężczyzna kieruje ponaglające spojrzenie na ciotkę. „Proszę was” – zabiera głos Feride. – „Nie potrzebuję, by ktokolwiek cokolwiek mówił. Czuję się tak, jakby żadna z tych rzeczy się nie wydarzyła. Wybaczcie, smacznego.” – Dziewczyna wstaje od stołu i odchodzi do pokoju dziecięcego.

„Znowu to zrobił” – mówi Feride, chodząc niespokojnie w tę i z powrotem. – „Znowu postawił mnie w trudnej sytuacji przed tak wieloma osobami”. Kamera wraca do jadalni. „W czym jest problem? Co się dzieje?” – pyta Kemal. „Czy było konieczne mówić to teraz?” – pyta Hikmet. „Jak widać, Emir uznał to za konieczne. Bawcie się dobrze.” – Oya podnosi się z krzesła. „Oya, usiądź, proszę” – mówi ojciec Masal. – „Wyjaśnij, o co chodzi?”. „O nic, bracie. Popełniłam jeden błąd i zamierzam go naprawić”.

Oya zagląda do pokoju dziecięcego. „Mogę wejść?” – pyta. Feride nie protestuje. – „Posłuchaj, ja…”. „Wiem, że nie zrobiłabyś czegoś takiego” – oświadcza opiekunka Yigita. – „Nie musisz mi nic wyjaśniać. Wiem, że mnie nie lubisz, ale kochasz swoją rodzinę. Robiłaś wszystko, by ją chronić. Możliwe, że na twoim miejscu zachowałabym się podobnie. Wiem, jak bardzo się trudziłaś, by ślub był na właściwym poziomie. I przede wszystkim wiem, że nie chciałaś, by dziewczyna w sukni ślubnej została poniżona przed tak wieloma ludźmi”.

„Naprawdę nie wiem, co teraz powiedzieć” – oznajmia Oya. – „Trochę się wstydzę. Myślałam, że powiesz, że to ja zamieniłam listy”. „Ten list prawdopodobnie zamieniła moja bratowa” – odpowiada Feride. – „Ona jest jedyną osobą w tym domu, która mogłaby uczynić takie zło”. „Jestem tego samego zdania. Nawet rozmawiałam o tym z Melike. Najpierw chciałyśmy podzielić się tym ze wszystkimi, ale potem doszłyśmy do wniosku, by jednak milczeć. Nie chcę, by mój brat cierpiał. Wiesz, jak poważną chorobę przezwyciężył. Jeśli się dowie, zostanie silnie zraniony, rozczarowany. Ty też mu nic nie mów, dobrze?”.

„Nie martw się, nic nie powiem” – zapewnia Feride. „Kiedy nawet moi najbliżsi mi nie wierzyli, ty…” – odzywa się Oya i dotyka przedramienia rozmówczyni. „Rozumiem cię. Nie przejmuj się tym”. Oya skina głową i odwraca się w stronę drzwi. Gdy je otwiera, nakrywa Songul na podsłuchiwaniu! „Eee… Martwię się o Feride” – tłumaczy żona Hikmeta. – „Czy wszystko z nią dobrze?”. „Wejdź i sama się przekonaj. Uważaj tylko, by dzbanek nie wypadł ci z rąk.” – Siostra Kemala puka w trzymane przez Songul naczynie z wodą i odchodzi.

Po chwili Songul siedzi obok Feride na kanapie. „Dziewczyno, o jakim liście on mówił?” – pyta żona Hikmeta, udając, że nie wie, o co chodzi. – „Ktoś napisał do kogoś list i ktoś go zamienił. Gubię się w tym wszystkim”. „Nieważne” – odpowiada krótko Feride. „Jak to nieważne? Wszyscy przecież zamarli przy stole. Coś jest, na Boga. Powiedz mi!”. „Ktoś popełnił wielki błąd. Bardzo wielki”. „Masz na myśli Oyę?”. „Tak”. „Aha, to dlatego Emir kazał jej cię przeprosić. Co takiego zrobiła?”. „Popełniła błąd, a ja jej wybaczyłam”. „Ach, Feride, odeszłaś, pochodziłaś i znowu tu wróciłaś. Dobra robota!”.

„Jestem tu tylko dla Yigita. Tylko dla niego” – podkreśla dziewczyna. „Dobrze, w porządku. Nic nie mówiłam. Tobie nic nie można powiedzieć”. Feride opuszcza pomieszczenie. Jej bratowa zostaje na kanapie i mówi oburzona: „Niech to szlag! Wędrowała taka zawstydzona i znowu tu wróciła! Ani jednej nie mogę się pozbyć. Oya wróciła i Melike też ani myśli odejść. Wszystkie są przygwożdżone do tego domu! Ale dobrze, Songul, przynajmniej uratowałaś swój ogon. Wybrnęłaś z bardzo trudnego położenia. Inaczej byłabyś teraz skończona, i to jeszcze jak!”.

Feride wychodzi na taras, gdzie znajduje się Emir. „Dlaczego to zrobiłeś?” – pyta dziewczyna z wyrzutem w głosie. „Nic nie zrobiłem” – odpowiada syn Cavidan. „Zrobiłeś. Zawsze to robisz. Czego jeszcze chcesz ode mnie?”. „Moja ciocia popełniła błąd i musi za to zapłacić. I przede wszystkim przeprosić ciebie”. „Nie prosiłam o nic takiego. Przestań wreszcie obwiniać ludzi, nie wiedząc i nie będąc pewnym”. „Nie chodzi o to, że nie wiem. To nie tak”. „Właśnie, że tak. To robisz najlepiej. Natychmiast osądzasz i karzesz. Gdybyś choć raz posłuchał i spróbował zrozumieć, może wszystko wyglądałoby inaczej”.

„Czy jesteś świadomy, w jakiej sytuacji postawiłeś mnie przy stole?” – kontynuuje Feride. – „No tak, skąd miałbyś to wiedzieć? Jest tylko jedna osoba, która sprawia, że czuję się źle, a jesteś nią ty. To ty mnie oszukałeś, działałeś za moimi plecami, zostawiłeś w sukni ślubnej i zawstydziłeś przed całym światem. Ty, nikt inny. Może nie przeczytałeś tego listu, ale to niczego nie zmienia. Nie zmniejsza ciężaru zła, jakie wyrządziłeś. Nie usprawiedliwia cię. Nigdy więcej nie próbuj czegoś takiego. Jak powiedziałam, nie zgodziłam się być tutaj, bo ci wybaczyłam. Jestem tu tylko dla Yigita. Ty nie istniejesz dla mnie. Ja dla ciebie też nie będę istnieć”.

„Nawet kiedy się spotkamy, niech będzie tak, jakbyś mnie nie widział” – mówi dalej Feride. – „Jakby mnie nie było. Odwracaj głowę, tak jak ja będę to robić. Nawet gdybym umierała, nie patrz, bo nie chcę, żebyś patrzył”. Dziewczyna odchodzi. Kamera robi zbliżenie na Songul, która obserwowała całą scenę zza winkla. „Boże, co to teraz było?” – szepcze do siebie kobieta. Kamera przenosi się do salonu, gdzie na kanapach siedzą Hikmet i Kemal. „Widzisz, taką właśnie mamy sytuację” – mówi starszy z braci. – „Bardzo skomplikowaną”. „Nie wiedziałem tego. Mam nadzieję, że problem zostanie rozwiązany jak najszybciej”. „Przepraszam, nie mogliśmy zjeść obiadu w spokoju”.

Do salonu wchodzi Oya, siada obok Hikmeta i oznajmia: „Przeprosiłam Feride, bracie”. „Dobrze się spisałaś” – chwali mąż Songul. – „To właśnie ci odpowiada. Uszczęśliwiłaś mnie teraz”. „Ciebie też przepraszam, bracie. Przesadziłam z wysiłkami, by chronić rodzinę. Przepraszam”. „Nie musisz przepraszać. Wiem, że masz dobre intencje”. „Bracie” – Oya kieruje wzrok na Kemala – „i ciebie przepraszam za to, co przygotowałam dla ciebie w twoim szczęśliwym dniu”. „Nie martw się” – mówi ojciec Masal. – „Jesteś ze mną, a to więcej niż wystarczające, aby mnie uszczęśliwić”.

Akcja przeskakuje do następnego dnia. Feride trzyma Yigita na kolanach. „Dzień dobry, kochanie” – mówi opiekunka. – „I ty wstałeś dziś wcześnie. Czy to z mojego powodu? Dzisiaj są moje urodziny, wiesz? Kiedy byłam mała, mój brat budził mnie bardzo wcześnie. Mówił, że są moje urodziny, i że nie mogę ich przespać. Robił wszystko, aby mnie uszczęśliwić. Zawsze żartował i rozśmieszał mnie”. Akcja przenosi się do kuchni, gdzie wbiega Oya. „Siostro Melike, dzisiaj są urodziny Feride!” – oznajmia podekscytowana. „Naprawdę? Dlaczego nic o tym nie wiem?” – pyta służąca. „Usłyszałam właśnie, jak mówi o tym Yigitowi. Zaskoczmy ją, zróbmy coś słodkiego”.

„Dobry pomysł” – przyznaje Melike. „Co jest takiego dobrego?” – pyta Emir, który właśnie wszedł do kuchni. „Posłuchaj, dzisiaj są urodziny Feride. Będziemy świętować!” – oznajmia Oya. – „Bądź dzisiaj w domu i nie zdradź się przed Feride. Niech to będzie niespodzianka, dobrze?”. „W porządku” – potwierdza mężczyzna i odchodzi. W wejściu mija się z Feride. „Rozmawiałyśmy z Melike o zwykłych rzeczach” – mówi Oya. „Czy Yigit już się obudził?” – pyta Melike. „Tak, chciałam o tym powiedzieć” – odpowiada opiekunka. – „Mam małą pracę. Czy możecie mieć na niego oko? Szybko wrócę”. „Oczywiście, córko, o nic się nie martw”. Czy niespodzianka urodzinowa powiedzie się? Czy teraz, gdy Oya, Feride i Melike są w komitywie, poradzą sobie z Songul?

Podobne wpisy