720: Narin odprowadza do domu kobietę, którą uratowała przed napaścią. Starsza pani nalega, by weszła do środka, napiła się kawy i spróbowała upieczonych przez nią ciasteczek. „Skorzystałabym chętnie z zaproszenia, ale mam pacjentów” – oznajmia lekarka. „Rozumiem. Jeśli nie masz czasu, przyniosę ci ciasteczka. Na pewno nie odmówisz”. Kobieta wchodzi do domu, a Narin czeka na nią na zewnątrz. Nagle od tyłu zachodzi ją człowiek Meltem, zakrywa jej dłonią usta, by nie krzyczała, i wciąga do środka. Akcja przenosi się na salę rozpraw, gdzie trwa właśnie proces rozwodowy Gulperi i Emira.
„Złożyliście prośbę, by odroczyć rozprawę” – mówi sędzia. – „Czy teraz chcecie się rozwieść?”. Głos zabiera adwokat Emira: „Mówiąc krótko, panie sędzio, strony zgodnie oświadczyły, że ich małżeństwo było chwiejne, i dlatego zdecydowali się rozwieść za obopólną zgodą. Prosimy o zatwierdzenie tego rozwodu”. „Emirze Tarhun, czy chcesz się rozwieść?”. Emir podnosi się, patrzy na żonę, a w jego myślach pojawiają się słowa, które usłyszał od Kadriye: „Rozwiedź się z nią. Jeśli tego nie zrobisz, nie wybaczę ci”. „Tak, panie sędzio” – odpowiada mężczyzna.
„A ty, córko? Czy chcesz się rozwieść?” – pyta sędzia. Gulperi podnosi się. Ona także przypomina sobie słowa Kadriye, które ta wypowiedziała na krótko przed swoją śmiercią: „Nie zostawiaj Emira. Nie rozwódź się z nim, cokolwiek by się nie stało. Błagam cię”. Dziewczyna milczy jeszcze przez chwilę, kieruje wzrok na sędziego i odpowiada: „Nie, nie chcę. Nie chcę się rozwodzić”. Na twarzy Emira pojawia się wyraz zdumienia.
Meltem przychodzi do domu, w którym uwięziona została Narin. Lekarka ma zakneblowane usta i jest przywiązana sznurem do krzesła. „Stęskniłaś się za mną?” – pyta siostra Merta, wbijając w rywalkę triumfujące spojrzenie. Nagle rozbrzmiewa dzwonek telefonu Narin. – „To prawdopodobnie twój kochany mąż.” – Wyciąga komórkę z torebki lekarki. Nie pomyliła się. Odbiera połączenie. – „Halo, Kemalu?”. „Gdzie jest Narin, ty skaranie boże?!” – krzyczy mężczyzna, który zorientował się już, że jego żona nie dotarła do szpitala. – „Szybko mi powiedz, gdzie jest moja żona!”.
„Czy to ładnie nazywać mnie karą bożą?” – pyta Meltem. – „Jeśli mnie zdenerwujesz, będę musiała wyżyć się na twojej żonie. Będzie więc lepiej, jeśli się uspokoisz”. „Co jej zrobiłaś?! Mów!”. „Jeszcze nic, nie martw się. Ale zrobię jej takie rzeczy, których nigdy nie zapomni”. „Jeśli spadnie jej choć włos z głowy, zniszczę cię! Masz problem ze mną, nie z nią!”. „Nie spiesz się. Powiem ci, ale nie teraz. Teraz rozłączam się. Wiesz, jak zlokalizować telefon”.
W drodze powrotnej z sądu Emir zatrzymuje samochód. Wysiada z pojazdu. Po chwili podchodzi do niego żona. „Dlaczego nie chciałaś się rozwieść?” – pyta mężczyzna. – „Musisz udzielić mi odpowiedzi. Mam prawo wiedzieć. Chciałaś rozwodu, byłaś niecierpliwa. Co się stało, że nagle zmieniłaś zdanie? Chcę to wiedzieć”. Gulperi odchodzi bez słowa. „Jak długo będę uciekać? Muszę coś powiedzieć” – mówi do siebie. – „Czy mam powiedzieć, że ciocia Kadriye mi tak kazała?”.
Gulperi dalej idzie przed siebie, jakby ucieczka mogła jej w czymś pomóc. Emir zatrzymuje ją. „Nie ma korzyści z ucieczki” – przekonuje mężczyzna. – „Teraz mi odpowiesz, prawda? Słucham ciebie”. „Yigit… Nie jest gotowy. Jeszcze mu tego nie wyjaśniłam”. Akcja przenosi się na farmę. Tulay stoi obok basenu i rozmawia przez telefon z bratem. „Proces musiał się już skończyć” – mówi do słuchawki. – „Emir wróci jako rozwiedziony, wolny mężczyzna. Ercanie, jestem taka podekscytowana! W końcu zobaczę, jak ten szczur odchodzi stąd! Zgadza się, bracie. Tym razem to już na pewno koniec. Emir spełni ostatnie życzenie swojej cioci i wyjdzie za mnie”.
Wkrótce Emir i Gulperi wracają do rezydencji. W przedpokoju pojawiają się Cavidan, Melike i Tulay. „Nie rozwiedliśmy się” – oznajmia mężczyzna. „Jak to?” – pyta zdumiona Tulay. „Jak to się nie rozwiedliście?” – dopytuje pani Tarhun. Nagle telefon jej syna zaczyna dzwonić i mężczyzna odchodzi, by odebrać. Gulperi wcześniej już poszła do pokoju na górze. Tymczasem policjanci docierają do chaty, w której więziona była Narin. W środku nie ma już jednak nikogo. Stoi tylko puste krzesło, a obok niego na podłodze leży sznur, którym kobieta była związana.
Akcja przenosi się do kryjówki Meltem. Narin przywiązana jest do słupa, usta zaklejone ma taśmą. „Ty i twój mąż zniszczyliście mi życie!” – grzmi siostra Merta, pochylając się nad nią. – „Nie daruję wam tego! Nigdy! W tym świecie pokażę ci, jak wyglądają piekielne męki! Będę torturować cię tak, że będziesz chciała umrzeć! Wiesz, co jest moim największym błędem? To że ciebie zlekceważyłam. Nie jesteś tak naiwna, na jaką wyglądasz. Ale mówią, że odnosisz korzyść, ilekroć zrozumiesz swój błąd. Więcej nie popełnię tego błędu”.
Meltem sięga po butelkę z wodą, wypija kilka łyków, po czym przybliża butelkę do twarzy Narin. „Podzielić się z tobą?” – pyta, choć wcale nie ma takiego zamiaru. – „Ty zdecydowanie niczym się nie dzielisz. Chcesz, żeby wszystko było twoje! Robisz wszystko, co możesz, aby zachować to, co masz. Żeby się nie zepsuł twój różowy świat dobroci.” – Wylewa resztę wody na ziemię. – „To koniec! Będziemy grać według moich zasad!”. Gdy Meltem odchodzi, Narin intensywnie pociera sznurem, którym związane ma ręce, o wystającą ze słupa śrubę. Czy uda jej się uwolnić?