762: Kontynuacja sceny kończącej poprzedni odcinek. „Zostaniesz tutaj tylko z powodu Yigita” – zaznacza Emir. – „Zaczął mówić i jeść, odkąd przyszłaś, dlatego tutaj będziesz”. Akcja przenosi się do domu Savasa. Mężczyzna jest w pokoju mamy. „Powiedziałam mu, że nie możemy wziąć dziewczyny od Tarhunów” – oznajmia Beyhan. – „Powiedziałam, że znajdę odpowiednią dla niego kandydatkę z naszego rodzinnego miasta. Nie sprzeciwił się, wyszedł”. „Mamo, nie myśl o tym i nie zasmucaj się. Nie nadwyrężaj swojego serca”. „Jak mogę nie być smutna? Został mi przekazany przez jego matkę. Znajdź go, zanim ne zrujnuje sobie życie”.

Akcja przenosi się na wybrzeże, gdzie znajdują się Ozan i Cezmi. „Jak to mogło się stać? Jak mogli aresztować tego chłopaka zamiast Masal?” – pyta wściekły syn Leventa. „Wszystko szło zgodnie z planem” – mówi Cezmi. – „Nie wiem, jak to się stało. Nagle pojawił się i zabrał paczkę od Masal. Potem przyjechała policja, nic nie mogłem zrobić”. Ozan odbiera telefon od Masal. „Żebyś wiedział, co się stało!” – mówi spanikowana nastolatka. – „Zaniosłam paczkę, ale nagle pojawił się Mert. Śledził mnie. Wziął ode mnie paczkę i wtedy przyjechała policja. Próbowałam odebrać mu paczkę, ale odepchnął mnie i kazał uciekać. Zmieszałam się i odeszłam. Sama się uratowałam, ale aresztowali Merta”.

„Masal, nie panikuj” – mówi Ozan. – „Idź teraz do domu”. „Jak mam iść? Mert został aresztowany, wszyscy dowiedzą się wszystkiego. Co mam robić?”. „Proszę cię, zrób to, co mówię. Spróbuj się uspokoić. Pomyślę i zadzwonię do ciebie”. Tymczasem Baran i Fidan udają się do Hasana, by pomógł im rozwiązać ich problem. Mędrzec każe im zadzwonić po Emira i Savasa. Gdy syn Cavidan przybywa do domu Hasana, na powitanie uderza Barana, przekonany, że uprowadził on Fidan.

„Panie Emirze, nie rób tego” – mówi Fidan, stając przed mężczyzną. – „Uciekłam z własnej woli, Baran do niczego mnie nie zmuszał. Jeśli chcesz coś zrobić, zrób to mnie”. „Synu, uspokój się” – zabiera głos mędrzec. – „Zaraz Savas też tu przyjedzie. Usiądźmy i porozmawiajmy”. Gdy Savas się pojawia, Hasan każe wyjść Baranowi i Fidan na zewnątrz, następnie przemawia: „Oboje są młodzi, popełnili błąd. Zrobili coś na własną rękę, bez waszej zgody. Nie mają jednak złych intencji. Gdyby tak było, uciekliby. Postanowili przyjść do mnie i wszystko rozwiązać. Teraz wy, jako starsi bracia, rozwiążecie to w dogodny sposób”.

„Nie powinniście nikogo obrażać, zwłaszcza tych, którzy się kochają” – mówi dalej Hasan. – „Ten, kto kocha, jednym westchnięciem wprawia cały kosmos w drżenie. „Skoro są tak bardzo zakochani” – odzywa się Savas – „skoro nie ma przymusu, obie strony powinny zaakceptować ich związek. My się zgadzamy”. „Po tym wszystkim, co się stało, nie pozwolę, by Fidan, powierzona mi przez ciocię, wyszła za jakiegoś szumowinę” – oświadcza stanowczo Emir. „Co ty mówisz?! Kto jest szumowiną?!” – Oburzony syn Beyhan podnosi.

„Emirze, synu, nie sprzeciwiaj się od razu” – przekonuje Hasan. – „Przemyśl to dobrze. Mam całkowitą wiarę w to, że podejmiesz słuszną decyzję”. Emir jednak nie zamierza się nad niczym zastanawiać. Wychodzi z domu i zabiera Fidan na farmę. Akcja przenosi się do domu Kemala. Sehriye odbiera telefon od Narin, która wraz z mężem pojechała na komisariat. „Wypuścili go?” – pyta gospodyni. „Nawet go nie widzieliśmy, nadal czekamy” – odpowiada lekarka. – „Policja znalazła przy nim przemyconą biżuterię, dlatego jest w areszcie”. „To pomyłka! Co on miałby z tym wspólnego?”. „Tak, na pewno doszło do nieporozumienia. Wszystko zostanie odkryte”.

Savas i Baran wracają do domu. Beyhan, która nagle ozdrowiała, podnosi się z kanapy i staje przed synem. „Dlaczego jesteś na nogach, mamo?” – pyta Savas. „Co chciałeś zrobić na własną rękę?!” – Kobieta wbija wściekłe spojrzenie w Barana, który chowa się za jej synem. – „Czy nie powiedziałam ci, że nie chcę dziewczyny z tego domu?! Jakby nie było innej dziewczyny, tylko ta z domu naszych wrogów! Czy moje słowo nic dla ciebie nie znaczy?!”. „Mamo, w porządku, wystarczy” – mówi stanowczo Savas. – „Zakochali się w sobie, nie ma co przedłużać. Przygotuj się, pojedziemy prosić o jej rękę”.

Beyhan patrzy z niedowierzaniem na syna. Nie może uwierzyć, że Savas sprzeciwił się jej słowu. Bez słowa odchodzi na górę. „Bracie, wybacz mi” – mówi Baran. – „Gdybym wiedział, że tak się zachowasz, czy postąpiłbym w ten sposób?”. Akcja przenosi się na farmę. Cavidan wchodzi do gabinetu syna. „Przed chwilą zadzwonił Baran” – oznajmia. – „Przyjadą prosić o rękę Fidan”. „Mamo, niech nikt się nie trudzi i nie przyjeżdża! Milczałem tam z szacunku dla wujka Hasana i musieli nie zrozumieć. Nie dałbym im nawet drzazgi, nie mówiąc już o dziewczynie! Nie wyślę Fidan do Beyhan, która jest naszym wrogiem! Słyszałaś mnie? To się nie stanie!”.

763: Gulperi wychodzi na zewnątrz. Siada na schodkach obok pogrążonej w smutku Fidan. „Moja świętej pamięci babcia powtarzała, że kiedy dwoje osób jest zakochanych, nawet góra nie może ich zatrzymać” – oznajmia wróżka. – „Będziecie razem. Zakochani nigdy się nie rozstają”. „Góry i morza można przekroczyć, ale ja nie mogę przekroczyć słowa Emira” – odpowiada Fidan. – „Był przy mnie w najgorszym momencie, nie zostawił mnie bez dachu nad głową, zaopiekował się mną. Ale dziękuję ci, że jesteś ze mną. Tak jak powiedziałam, nie wyjdę za Barana, dopóki Emir nie wyrazi na to zgody. Choćbym miała umrzeć z miłości, nie zrobię tego”.

Wieczorem do posiadłości Tarhunów przychodzi… Tulay! Melike wbija w nią zdumione spojrzenie. Po chwili obok niej pojawia się Cavidan. „Nie martwcie się, zaraz sobie pójdę” – zapewnia przybyła. – „Chciałam tylko pożegnać się ze wszystkimi”. „Przyjdą prosić Fidan o rękę, mamy pracę do wykonania” – oświadcza Melike, z trudem powstrzymując się, by nie chwycić siostrzenicy za włosy i nie wyrzucić jej za drzwi. – „To nie czas, Tulay”. „Ciociu, wróciłam z martwych, zmieniłam się. Nie mam zamiaru nikomu przeszkadzać. Po prostu nie chciałam wyjeżdżać bez pożegnania się z ludźmi, których uważam za swoją rodzinę”.

„Ty rozumiesz mnie najlepiej, ciociu Cavidan.” – Tulay przenosi wzrok na panią Tarhun, szukając u niej wsparcia. – „Wiesz najlepiej, czym są wyrzuty sumienia. Pozwól mi spędzić z wami ostatnie godziny. Więcej mnie nie zobaczycie, obiecuję”. „Chodź, córko, wejdź.” – Cavidan kładzie rękę na ramieniu dziewczyny i zaprasza ją do środka. Tulay ochoczo przestępuje przez próg, a na jej twarzy pojawia się cwaniacki uśmieszek. Akcja przenosi się na komisariat. Małżonkowie są przed celą, w której zamknięty jest Mert. Proszą go, by powiedział im, co naprawdę się stało.

„Cisza cię nie uratuje” – przekonuje Kemal. – „Musisz powiedzieć nam wszystko, abyśmy mogli cię obronić”. „Nie mam niczego do powiedzenia. Wszystko jest tak, jak już wiecie” – odpowiada chłopak, chroniąc Masal. „Nic nie wiemy” – mówi stanowczo Narin. – „Co mógłbyś mieć wspólnego z przemyconą biżuterią?”. „Nie oczekuj, że uwierzymy, że brałeś w tym udział” – dodaje Kemal. W pomieszczeniu pojawia się policjant i mówi małżonkom, że czas wizyty minął.

Wkrótce Mert ma kolejną wizytę. Tym razem to Bade. „Co robisz tutaj?” – pyta zaskoczony chłopak. „Zadzwoniłam do Narin, bo twój telefon nie odpowiadał” – tłumaczy dziewczyna. – „Od niej dowiedziałam się wszystkiego”. „Nie martw się, nic mi nie jest”. „Żartujesz sobie? Jak to nic ci nie jest? Na dodatek milczysz! Nic nie powiedziałeś Narin i Kemalowi. Postradałeś rozum?”. „Tak musi być”. „Nie, Mercie, nie powinno tak być. Jesteś tutaj z powodu Masal. Śledziłeś ją i wylądowałeś w celi”. „Ciszej, jeszcze ktoś usłyszy”. „Niech słyszy! Tego właśnie chcę!”. „Nie, Bade, nikt się nie dowie. Zwłaszcza Narin i Kemal nie dowiedzą się, że Masal jest z tym związana”.

„Czy warto rujnować sobie życie dla kogoś takiego jak Masal?” – pyta Bade, nie mogąc uwierzyć w to, co robi Mert. „Warto ze względu na Narin i Kemala” – odpowiada chłopak. – „Nie robię tego dla Masal. Nie chcę, by Narin i Kemal byli zdesperowani. Dlatego się nie dowiedzą”. „Ty naprawdę oszalałeś.” – Do oczu dziewczyny napływają łzy. – „Jak to przyjmą, jeśli cię stracą? Dla nich nie różnisz się od Masal. Będą jeszcze bardziej smutni, gdy dowiedzą się, że poświęciłeś się dla Masal”. „Dlatego się nie dowiedzą. Nic nie powiesz, jeśli ci na mnie zależy”.

Akcja przeskakuje do następnego dnia. Melike i Cavidan pomagają Fidan w przygotowaniach do zaręczyn. Dziewczyna przegląda się w lustrze. „Jeśli sukienka ci się nie podoba, znajdziemy inną” – oznajmia pani Tarhun. „Jestem zachwycona, nigdy takiej nie miałam” – oznajmia dziewczyna. – „Mam nadzieję, że spodoba się Baranowi. Wszystko jest piękne, ale… to na próżno. Emir mnie nie odda. Zgodził się tylko, żeby przyszli”. „Nie mów tak i nie psuj nastroju. Zobaczysz, że na koniec dnia będziesz szczęśliwa”.

Kamera przenosi się do kuchni. Tulay stoi za plecami Gulperi z wyciągniętym przed siebie nożem! „Wpadłaś do domu jak błyskawica” – mówi z nienawiścią w głosie siostra Ercana. – „Wydaje ci się, że jesteś w bajce o dziewczynie ze wsi, która przychodzi na dwór. Ty też nie możesz uwierzyć w to, co ci się przydarzyło. Takie jest życie. Kiedy myślisz, że się zaczyna, kończy się z hukiem”. Gulperi odwraca się gwałtownie. Na widok noża w rękach Tulay, cofa się pod sam kredens.

Tulay zanosi się obłąkańczym śmiechem i mówi: „Ty naprawdę się boisz. Nie myślałaś chyba, że cię dźgnę?” – Sięga po siatkę z warzywami i otwiera ją nożem. „Gulperi, możesz przyjść?” – z głębi domu dobiega głos Melike. Wróżka odchodzi natychmiast energicznym krokiem. „Nie ubrudzę sobie rąk krwią, kiedy jest łatwiejszy sposób, by cię zabić” – mówi do siebie Tulay. Wyciąga buteleczkę z trucizną i wlewa jej zawartość do garnka z gotującym się sokiem. – „Wszystkich was wykończę. Nie pozwolę wam żyć życiem, które należy się mnie”. Czy Tarhunowie wypiją truciznę? Czy może własna intryga Tulay obróci się przeciwko niej?

Podobne wpisy