Odcinek 94 – streszczenie: Mustafa odwiedza ojca w jego gabinecie. „Jak się masz?” – pyta po przekroczeniu progu. „Dzięki tobie jestem w rozsypce” – odpowiada Ozer, podnosząc się z fotela. – „Zdajesz sobie sprawę, że wszystko zniszczyłeś?”. „Myślę, że wszystko jest w porządku. Somer wie teraz, że ma brata. Nadeszła pora, by wyjaśnić kilka rzeczy”. „Oddzieliłeś mnie od mojego syna. Zhańbiłeś mojego syna! To był twój cel, prawda?”. „My też przez lata żyliśmy osobno, tato. Jakie to ma znaczenie, jeśli Somer trochę się od ciebie odsunie?”.

„Ty niewychowany bezwstydniku!” – Ozer uderza ręką w ścianę obok syna. – „Ale to moja wina. Dałem ci duże możliwości. Gdybyś wykazał się choć trochę cierpliwością, dałbym ci swoje nazwisko. Ale nie jesteś tego wart! Jak mogłem tego nie widzieć? Przyjechałeś tutaj, żeby zrujnować ludziom życie, prawda? Okazałem ci człowieczeństwo, otworzyłem przed tobą drzwi i serce. I zobacz, co zrobiłeś!”. „Więc tak wygląda twoje człowieczeństwo? Myślałeś, że możesz mnie przekupić pieniędzmi i drogimi markami. Kupiłeś mi samochód, dałeś mi pracę. Myślisz, że to czyni cię ojcem?”.

„Zamknij się!” – rozkazuje wzburzony Ozer. – „Nie zmuszaj mnie, żebym cię uciszył!”. „Dalej, zrób to! Uderz mnie!” – zachęca Mustafa. Jego ojciec unosi rękę, jakby naprawdę zamierzał uderzyć syna, ale nagle ktoś chwyta go za przedramię. To Ruchan! „Ozerze!” – krzyczy kobieta, przywołując męża do porządku. – „Co się tu dzieje?”. „Wyjdź!” – mężczyzna zwraca się do syna. – „Nie mogę na ciebie patrzeć! Jesteś zwolniony!”. „Sam rzucam tę pracę!” – odpowiada chłopak i wychodzi. Ruchan zabiera go do swojego gabinetu. Podaje mu szklankę wody i prosi sekretarkę o przygotowanie dwóch kaw.

„Słuchaj, synu, takie zachowanie jest niedopuszczalne w miejscu pracy” – napomina Mustafę, ale spokojnym tonem. – „Popełniłeś duży błąd”. „I tak zostałem zwolniony, więc nigdy więcej nie będziesz świadkiem czegoś podobnego”. „Na początku miałam cię za uczciwego, młodego chłopaka, ale…”. „To znaczy, że źle mnie oceniłaś”. „Dlaczego jesteś taki niegrzeczny? Czy kiedykolwiek będziemy mogli normalnie ze sobą porozmawiać?”. „Przepraszam, to nie ma z tobą nic wspólnego”.

„Synu, ja też mam dziecko. Jestem matką” – oznajmia Ruchan. – „Wiem, jacy są chłopcy. Krew się w nich gotuje, nie mogą się opanować. Chcę powiedzieć, że przesadzasz”. „Przesadzam? Myślisz, że to, co zaszło między mną a twoim mężem, to przesada?”. „A co innego? W końcu jeden z was jest prezesem, a drugi jego pracownikiem. Jaki problem może być między wami? O co chodzi?”. „Pani Ruchan, dorastałem bez ojca”. „Przykro mi. Czy twój ojciec umarł?”. „Nie, ale umarł w moim sercu. Taka jest moja sytuacja”. „Jesteś zły na ojca? To znaczy, odkąd pochowałeś go w swoim sercu… Co się stało? Dlaczego jesteś taki zły? Spotykasz się z nim teraz?”.

„Spotykamy się, ale nie jako ojciec i syn” – odpowiada Mustafa. – „Spotykamy się w tajemnicy”. „Dlaczego? Czy boisz się kogoś?”. „Właściwie ja nie mam czego się bać, ale…”. W tym momencie drzwi gabinetu otwierają się i do środka wchodzi Somer. „Mustafo, możesz zostawić nas samych” – zwraca się do brata. „Dziękuję za kawę.” – Syn Sevilay wychodzi. „Co się stało? Dlaczego tak nagle wyrzuciłeś chłopaka?” – nie rozumie Ruchan. „Rozmawialiśmy dzisiaj z adwokatem”. „I co powiedział?”.

Po rozmowie z mamą Somer udaje się do gabinetu ojca. To on poprosił go o to, by przeszkodził w rozmowie Mustafy i Ruchan. „O czym rozmawiali? Czy powiedział coś twojej mamie?” – pyta z niepewnością w głosie Ozer. „Mama nic nie wie. Ale tę przysługę wyświadczyłem właśnie jej, nie tobie. Aby biedna kobieta nie cierpiała.” – Odwraca się i wychodzi. Gdy chce odjechać sprzed fabryki, drogę zajeżdża mu Mustafa. Młodszy z braci próbuje przeprosić tego starszego.

„Kiedy byłem mały, moi przyjaciele grali w piłkę razem ze swoimi ojcami, a ja im zazdrościłem” – opowiada Mustafa. – „Myślałem, że ty też grasz w piłkę ze swoim ojcem. O takich rzeczach myślałem, kiedy byłem mały. Okazuje się jednak, że nie różnisz się ode mnie. Ty też nigdy nie byłeś szczęśliwy. Podsłuchałem was, kiedy byliśmy w knajpie. Przepraszam, nie sądziłem, że tak to wygląda”. „Gra jest skończona, zrelaksuj się.” – Somer klepie brata po ramieniu, choć nie jest to raczej gest wsparcia czy przyjaźni. – „Dalej, znajdź sobie inne problemy”.

Somer chce wsiąść do samochodu, nagle jednak dostrzega wyglądającego przez okno ojca. Postanawia wrócić do jego gabinetu. W następnej scenie obaj siedzą już naprzeciwko siebie. „Posłuchaj, twoja mama i ja nie pobraliśmy się z miłości” – tłumaczy Ozer. – „Zmusiły nas do tego nasze rodziny. Nie byłem szczęśliwy w tym małżeństwie. Byłem bardzo młody. Miałem inne związki. Mustafa jest…”. „Jest owocem jednej z tych miłości, tak?” – bardziej stwierdza, niż pyta Somer.

„Tak, ale te dni już minęły” – zapewnia mąż Ruchan. – „Nie mam nic wspólnego z matką Mustafy. Wybrałem swój dom, swoją rodzinę. Próbowałem rozwiązać problemy z tobą i twoją mamą, bardzo się starałem. Do pewnego stopnia uporządkowaliśmy nasze życie, nie możesz temu zaprzeczyć. Potem sam się ożeniłeś, Turkan wkroczyła w nasze życie. To było dobre dla nas wszystkich, wspólnie leczyliśmy rany. Przeszłość została za nami, dużo nadrobiliśmy”.

„Co takiego nadrobiłeś?” – pyta Somer z oburzeniem w głosie. – „Co nadrobiłeś, wpychając mi swojego syna pod nos? A może ciągle spotykasz się z jego matką? To, co zrobiłeś, jest niewybaczalne!”. „Nie spodziewałem się, że Mustafa pojawi się nagle po tylu latach, dlatego spotkałem się z jego matką. Mustafa pojawił się przede mną pełen uzasadnionego gniewu, trudno było go powstrzymać. Nie chciałem, żeby przeszkadzał twojej mamie. Somerze, czy nie popełniłeś tego samego błędu z Mine?”.

„To nie to samo!” – zaprzecza stanowczo Somer. – „Po tym, jak zakochałem się w Turkan, nawet nie spojrzałem na Mine. Nie zdradziłem jej. Ty nie kochałeś mojej mamy nawet przez jeden dzień! Minęło tyle lat, a twoje serce jeszcze nie zmiękło. Myślałem, że masz trochę szacunku. Poza tym moja córka i twój syn to nie to samo. To nie przypadek, że twój syn postawił mnie przed tobą. Zrobił to, bo nie przestawałeś spotykać się z jego matką! Nie ma innego wyjaśnienia!”.

Ozer próbuje dalej zaprzeczać, że nic go nie łączy z mamą Mustafy, ale nagle rozbrzmiewa dzwonek jego telefonu. Somer dostrzega wyświetloną na ekranie nazwę kontaktu – Mama Mustafy – i od razu wychodzi, rzucając na odchodne: „Z kim ja w ogóle rozmawiam!”. Turkan prosi Aylę, by pomogła jej przenieść łóżeczko Kiraz do sypialni jej i Somera. „Skąd to się teraz wzięło?” – pyta oburzona Mine. „Dziecko nie jest bezpieczne z kobietą, która non stop bierze leki. Od teraz Kiraz będzie ze swoim ojcem”.

„Nie waż się dotykać mojej córki!” – zabrania Mine, chwytając rywalkę za ramię i wbijając w nią swoje najgroźniejsze spojrzenie. „Co mi zrobisz?” – pyta niewzruszona Turkan. – „Mnie też otrujesz, tak jak otrułaś moje dziecko?”. Żona Somera odchodzi. Mine zrzuca ze stołu w kuchni naczynia, by dać upust swojej złości. Turkan przyjeżdża do domu Sevilay. Mama Mustafy proponuje, by została jej wspólniczką w pracowni krawieckiej. Donus przyjeżdża z niezapowiedzianą wizytą do Izmiru.

Podobne wpisy