213: Jest ranek. Beton zamiata podłogę w warsztacie. „Prawie skończyłem swoją pracę” – oznajmia Koray. – „Może zaparzymy herbatę i zjemy śniadanie? Twoje spojrzenie mówi tak, prawda? Z czasem nauczę się ciebie rozszyfrowywać. Chcesz słabszą czy mocniejszą herbatę? Aha, rozumiem, że jest ci to obojętne”. Akcja przenosi się do rezydencji. Alev kupuje zaproszenia na pokaz mody dla Muzeyyen, Ayse i Nihata. Panie rozmawiają w salonie o tym wydarzeniu. „Moja droga, bardzo ci dziękuję” – mówi siostra Omera. – „Gdyby nie ty, nie byłabym w stanie zdobyć tych zaproszeń”.
„Chciałam wam zrobić niespodziankę. Obie jesteście dla mnie bardzo ważne” – oznajmia przybrana kuzynka. W tym momencie do pomieszczenia wchodzi Zehra. – „Ayse, planujesz coś kupić? Mam na myśli rzeczy z pokazu mody”. „Nie wiem, jeśli coś mi wpadnie w oko, to całkiem możliwe”. „Jak wiecie, ten pokaz mody organizowany jest w celach dobroczynnych. Jeśli nawet nic nas nie zainteresuje, wypadałoby i tak coś kupić”. „A Zehra?” – pyta Ayse, zauważając bratową. „Przykro mi, ale nie zostało mi żadne wolne zaproszenie”. „Boże, i co mamy zrobić? Zaraz, przecież Zehra może pójść zamiast Nihata”.
„Droga Ayse, to nie ma znaczenia” – oświadcza córka Salima. – „Wy idźcie. Wiesz, że ja nie bardzo…”. „Zehra, jak tak można? Przecież sama jesteś projektantką” – przypomina siostra Omera. – „Powinnaś śledzić takie pokazy ze względu na swoją pracę”. „Zehra, jeśli chcesz, ja zostanę w domu, a ty możesz pójść na pokaz” – oferuje Alev, tworząc w myślach wizję zostania z Omerem sam na sam w domu. „Idźcie, Alev, dziękuję”. „Co się dzieje? Dokąd idziecie?” – pyta Omer, wchodząc do salonu. „Bracie, dziś wieczorem odbywa się bardzo ważny pokaz mody. Zehra bardzo chce pójść, ale nie ma zaproszenia”. „Pójdzie innym razem. Będę w gabinecie” – mężczyzna odchodzi.
Nagle komórka Alev zaczyna dzwonić. Kobieta przeprasza, wychodzi na zewnątrz i odbiera. „Przestudiowałem dokumentację” – oznajmia Hilmi po drugiej stronie. – „Ten projekt nie może zostać zrealizowany. Musisz mu zapobiec, rozumiemy się?”. „Ale co ja mogę zrobić?” – pyta Alev. – „Wszystko jest już gotowe do realizacji”. „Nie będę powtarzać. Masz zrobić tak, by Omer i Mert nie dostali licencji na nową działalność!” – Yilmaz rozłącza się.
Mehtap idzie przez miasto. Zauważa, że w warsztacie stolarskim są Koray i Beton. „Po czyjej on jest stronie? Stał się sojusznikiem moich wrogów!” – mówi wściekła kobieta. – „Ale już wiem, co z nim zrobię. Zapłaci za swoją zdradę!”. Akcja przenosi się do domu Salima. Mężczyzna kończy jeść i podnosi się z kanapy. „Tatusiu, dokąd idziesz?” – pyta Yasemin. „Chcę zajrzeć do warsztatu” – oznajmia ojciec Zehry. „Kręgosłup nadal cię boli. Może dziś jeszcze odpoczniesz?” – sugeruje Sukran. „Ze mną już dobrze, siostro”. „Tatusiu, jak w takim stanie chcesz pracować?”. „Córko, już mi lepiej. Poza tym nie będę dużo pracował. Pójdę obmyć twarz i ręce”.
Salim odchodzi do łazienki. „Ciociu Sukran, tata nie powinien iść do warsztatu. Tam jest Beton” – szepcze Yasemin. – „Jeśli go zobaczy, bardzo się zdenerwuje na Koraya”. „Co Koray z nim robi? Mów mi w tej chwili, co wy znowu zatailiście?”. „Niczego nie zatailiśmy. Okazało się, że Mehtap wyrzuciła Betona z pracy. Nie miał dokąd pójść i Korayowi zrobiło się go żal. Co teraz zrobimy, ciociu Sukran?”. „Zajmę się tym” – oznajmia kobieta.
Mehtap wchodzi do warsztatu. „Beton? Co ty tutaj robisz?” – siostra Yenera udaje zaskoczenie. „Beton pracuje ze mną” – oświadcza Koray. „Doprawdy? To ci pasuje, Beton?” – kobieta staje przed zakochanym w niej mężczyzną. – „No już, chodź ze mną. Zapomnijmy o wszystkim. Spójrz, ja już zapomniałam”. „On nie chce iść! Nie próbuj go zmuszać” – zabrania ukochany Yasemin. „Czyli nie pójdziesz? Dobrze, niech tak będzie” – Mehtap odwraca się na pięcie i opuszcza warsztat.
Akcja przenosi się do firmy. Alev wchodzi do pokoju Leyli i korzysta z jej laptopa. „Zobaczymy, jak bez tych dokumentów zdobędziesz licencję, przyjaciółko podmiejskiej dziewki” – mówi kobieta i opuszcza pomieszczenie. Jakiś czas później do tego samego miejsca przychodzi Leyla i zasiada przed laptopem. Patrzy z zaintrygowaniem na ekran, następnie sięga po słuchawkę i wybiera do kogoś numer. „Pinar, wysłałam ci maila” – oznajmia. – „Możesz to wydrukować? Dobrze, zaraz do ciebie przyjdę”.
Akcja przenosi się do biura nieruchomości. Mehtap siedzi przy biurku, kompletnie sobie nie radząc z nawałem pracy. „Zostawiłeś mnie samą z tą całą pracą! Brawo, Beton, brawo!” – grzmi kobieta. – „Jakby tego było mała, od razu dałeś się złapać temu przebiegłemu chłopaczkowi o niewinnej twarzy!”. Nagle zaczyna dzwonić telefon stacjonarny, a tuż po nim komórka kobiety. Ta sama już nie wie, czym się zająć, i przez niezdarność przewraca szklankę z herbatą, którą zalewa sobie sukienkę.
„Mam już tego dość!” – krzyczy Mehtap, sięga po płaszcz i opuszcza biuro. W tym czasie Koray wysyła Betona po kupno farby lakieru. Mężczyzna, idąc przez miasto, natrafia na swoją byłą pracodawczynię. „Beton, dokąd idziesz? Do biura, tak?” – pyta siostra Yenera przymilnym głosem. – „Zrozumiałeś już, że nie możesz mnie zostawić?”. Mężczyzna mija kobietę i chce odejść, ale ta zatrzymuje go. „Posłuchaj, twoje miejsce nie jest tam. Co ty chcesz robić wśród desek i trocin? Wiem, że jesteś na mnie obrażony, ale zapewniam cię, że twoje miejsce jest przy mnie…”.
Beton nie wierzy w słowa Mehtap i odchodzi. Tymczasem Alev dzwoni do Hilmiego i informuje go: „Zadanie wykonane. Omer i Mert nie dostaną licencji”. Akcja przenosi się do rezydencji. Młody Yilmaz wchodzi do gabinetu Omera. „Rozmawiałem z Leylą” – oznajmia Mert. – „Powiedziała, że zajmie się pozwoleniem. Nie mamy, czym się przejmować”. „Nie dostaliśmy pozwolenia” – oświadcza mąż Zehry. – „Nie dostarczyliśmy wystarczającej ilości dokumentów. Jakich dokumentów brakowało w teczce?”. „Nie wiem, wszystkie były”. „Czyli to kolejna pułapka. Ktoś wykradł te dokumenty”. „Nie martw się, dowiemy się, kto za to odpowiada” – zapewnia syn Hilmiego.
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.