320 i 321: Kerem i Koray kończą jeść kolację. Następnie były narzeczony Yasemin zabiera się za zmywanie naczyń. „Idzie ci to niczym kobiecie” – chwali przyjaciela Kerem. – „Przenieś się tutaj na stałe. Zostańmy współlokatorami”. „Mówisz poważnie?” – pyta zaskoczony propozycją Koray. „Tak. Wiem w jakiej jesteś sytuacji, a w moim domu jest przecież tyle wolnych pokoi. Nie daj się prosić”. „Słuchaj, jeśli nie żartujesz, to tak, zgadzam się”. Obaj panowie zbijają piątkę na znak porozumienia. Akcja przeskakuje do następnego dnia. Komisarz Murat rozmawia z Omerem w firmie.
„Piton przyznał, że Sajjid z nim współpracował” – oznajmia funkcjonariusz. – „Jesteśmy więc bardzo bliscy rozwiązania. Sajjid jest jednak bardzo wpływowym człowiekiem i wszyscy będą zawzięcie stawać w jego obronie. Nawet sąd”. „Co więc zrobimy?” – docieka Omer. – „Nie będziemy chyba się temu bezczynnie przyglądać?”. „Właściwie jest coś, co możemy zrobić, ale to trochę niebezpieczne…”. Akcja przenosi się do rezydencji. Bahsende wchodzi do pokoju, w którym znajduje się Zehra. W ręku trzyma jakąś kopertę. „Chcę z tobą porozmawiać o czymś bardzo ważnym” – oznajmia babcia Ayse. „O co chodzi?” – pyta córka Salima. „O ciebie i Omera. Przykro mi, ale nie jesteś wystarczająco poważaną osobą, by należeć do rodziny Kervancioglu”.
„To, co ostatnio nawyczyniałaś, dobitnie temu potwierdza” – kontynuuje Bahsende. – „Przez ciebie moja rodzina doświadczyła skandalu. Nigdy wcześniej taka hańba nie spadła na nazwisko Kervancioglu”. „Ale…” – odzywa się Zehra. „Nie przerywaj mi. Nie skończyłam jeszcze tego, co mam ci do powiedzenia. Twoje pozostanie oznaczałoby katastrofę dla mojej rodziny. Jeśli naprawdę kochasz Omera, to spakujesz się i raz na zawsze znikniesz z jego życia. Nie martw się, odpowiednio zabezpieczę twoją przyszłość. Wystarczy tylko, że podpiszesz tę umowę” – Bahsende przekazuje dziewczynie kopertę.
Omer jest w samochodzie. „Wszystko, co powiedziała Zehra, okazało się być prawdą” – mówi w myślach mężczyzna. – „Nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Ale co ze słowami do Sabah podczas wesela?”. Akcja wraca do rezydencji. „Nie rozwiodę się z Omerem” – oświadcza zdecydowanie Zehra. – „Nie odejdę od rodziny, która bardzo mnie kocha. Omer jest moim mężem, a ten dom naszym rodzinnym gniazdem. Zostanę tutaj i ochronię mojego męża oraz rodzinę”. „Omer może i nabierze się na te ckliwe słówka, ale na pewno nie ja. Spójrz tylko w lustro. Całą sobą pokazujesz, jakie jest twoje pochodzenie”.
„Jestem dumna z tego, skąd pochodzę” – oznajmia Zehra. „Nie oszukuj samej siebie” – mówi Bahsende. – „Wiesz doskonale, że nie jesteś kobietą godną Omera Kervancioglu. Bo niby czym miałabyś sobie na to zasłużyć? Wykształceniem? Karierą? Milczysz, ponieważ rozumiesz, że mam rację. Nie pasujesz do nas, do mojej rodziny. Jeśli masz choć trochę godności w sobie, jeszcze dziś opuścisz ten dom. Skoro tak bardzo kochasz Omera, to teraz masz szansę to udowodnić”. Tymczasem Omer jest już w rezydencji. Mężczyzna zatrzymuje się pod drzwiami pokoju i przysłuchuje się rozmowie swojej babci i żony.
„Kiedy podpiszesz się pod wnioskiem o rozwód, pieniądze zostaną przelane na twoje konto” – kontynuuje Bahsende. – „Będziesz mogła za nie wygodnie przeżyć resztę życia”. „Uważasz, że skoro pochodzę z biednej rodziny, to związałam się z Omerem dla pieniędzy?” – pyta Zehra. – „Gdybyś spróbowała mnie choć trochę poznać, zrozumiałabyś, że nie zależy mi na pieniądzach ani jakimkolwiek majątku. Poślubiłam Omera nie dlatego, że jest Kervancioglu i ma firmę. Nie interesują mnie jego aktywa i konta bankowe. Poślubiłabym go, nawet jeśli nie miałby niczego. Wyszłam za Omera, ponieważ naprawdę go kocham. Tak bardzo, że jestem gotowa dla niego poświęcić własne życie”.
„Czyli nie podpiszesz umowy?” – pyta babcia Ayse. „Nie. Nie odejdę od męża tylko dlatego, że pani tego chce” – oświadcza córka Salima. „Możliwe, że nie odejdziesz teraz, ale kiedy miną te beztroskie miesiące, nie potrzeba wiele, by w waszym małżeństwie pojawiła się rysa. Prędzej czy później, ale stanie się to, o czym powiedziałam. Z tą tylko różnicą, że po rozwodzie nie dostaniesz nawet złamanego grosza”. „Jak może być pani tego taka pewna?”. „Jestem pewna, ponieważ znam moją rodzinę, a zwłaszcza Omera”. „Nie rozumiem, co chce pani powiedzieć. Może pani powiedzieć to jaśniej?”.
„Cóż, widzę, że nie mogę powiedzieć tego bez zranienia ciebie. Tak naprawdę, to nie ja chcę tego rozwodu, tylko… Omer” – wyznaje Bahsende. Niestety jej wnuka nie ma już pod drzwiami pokoju. „Omer? Jak to?” – Zehra robi duże oczy. „Omer jest wystarczająco mądry, by wiedzieć, że powinien zakończyć to małżeństwo. Trwa jednak przy tobie, ponieważ jest wierny swoim słowom, a zarazem liczy na to, że to ty pierwsza zrobisz ten krok”. „Chyba nie myśli pani, że zniszczę swoje małżeństwo z powodu jakiegoś tam przypuszczenia”. „To nie jest przypuszczenie. Omer zachowuje się w ten sposób, ponieważ jest dżentelmenem. Gdybym była tobą, zakończyłabym jego męki. Czy bycie z kimś, kto cię nie chce, nie jest poniżej twojej godności? To najgorsza sytuacja, w jakiej może znaleźć się kobieta, czyż nie?”.
„Zgadza się, ale ja nie jestem w takiej sytuacji” – stwierdza Zehra. – „Nie mam wątpliwości, co do miłości Omera”. „Ja bym miała” – oznajmia Bahsende. – „Mam nadzieję, że wszystko, co ci powiedziałam, dobrze sobie przemyślisz”. Kobieta opuszcza pokój. Po policzkach córki Salima spływają łzy. „Więc to z tego powodu ta cała bezwzględność?” – pyta siebie dziewczyna. – „Zniosłam wszystkie te tortury, ponieważ byłam pewna, że mnie kochasz. Wiem, że mnie kochasz, nie może być inaczej…”.
Omer jest w swoim gabinecie. „Powiedziała, że mnie kocha. Bez chwili zawahania Zdecydowanie” – mówi do siebie mężczyzna. – „Ale to, co powiedziała do Sabah… Akcja przeskakuje do wieczora. Koray i Salim wychodzą z warsztatu. Ojciec Zehry wyciąga z kieszeni kopertę i przekazuje ją swojemu pracownikowi. „Co to?” – pyta chłopak. „Twoja wypłata, synu” – odpowiada Salim. „Nie mogę tego przyjąć. To jeszcze nie dzień wypłaty”. „Synu, to pieniądze, które ci się należą. Weź albo się pogniewam. Nie mieszkasz już u Sukran i masz swoje wydatki. Na pewno ci się przydadzą”.
Koray przyjmuje pieniądze. Następnie pyta: „Mistrzu, czujesz się winny z powodu tego, co się stało?”. „Nie, mój synu. Dlaczego miałbym się winić?” – nie rozumie Salim. „Dlatego, że masz sumienie, którego innym brakuje. To, co stało się między mną a Yasemin, nie ma żadnego związku z tobą”. „Yasemin jest moją córką. To ja was ze sobą poznałem i pobłogosławiłem. W twoich marzeniach i staraniach jest i moja zasługa. Ona zrujnowała twoje marzenia. Zburzyła twój spokój. Nie jestem w stanie złagodzić twojego bólu, ale pozwól, że zrobię przynajmniej to, co mogę”. Panowie wymieniają się męskim uściskiem.
Koray rozmawia z Canan w agencji Kerema. „Rozmawiałaś może z Yasemin?” – pyta chłopak. „Aha. Rozmawiałyśmy poprzedniego wieczoru” – odpowiada córka Hamiyet. „Naprawdę? Jak ona się ma? Co powiedziała?”. „Była w dobrym nastroju. Zapisała się do programu Erasmus. Pojedzie za granicę uczyć się języka”. „Rozumiem…” – Koray robi się jeszcze smutniejszy na twarzy. Tymczasem Nihat, Ayse i Asya wychodzą z sali kinowej. „Mamo, bardzo podobał mi się ten film” – mówi dziewczynka. – „Ale bardzo bałam się, kiedy ten chłopiec skoczył. Na szczęście nic mu się nie stało”.
„Tak, ponieważ złapała go mama” – mówi siostra Omera. „Gdyby mama go nie uratowała, zjadłyby go wilki” – stwierdza Asya. „Coś ci powiem. Ja też jestem bardzo głodny” – oznajmia Nihat. „Chodźmy więc do pizzerii!” – zakrzykuje dziewczynka i od razu biegnie do lokalu. „Kochanie, dziękuję ci” – Ayse zwraca się do męża. – „Dobrze, że wyszliśmy. Wszystkim nam to dobrze zrobiło. Babcia nadal ma napięte stosunki z bratem i Zehrą”. „Jestem tego świadomy i nie chcę, żebyś się denerwowała. Bardzo cię kocham”. „Ja też ciebie bardzo kocham. Musimy to powtórzyć. Namówmy tylko brata i Zehrę do pójścia razem z nami”. „Dobrze, namówimy ich” – Nihat obejmuje żonę i razem dołączają do swojej córki. Znowu tworzą szczęśliwą rodzinę.
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.