151: Kontynuacja sceny w domu Tekina. Meryem przekłada nogę przez barierkę, gotowa w każdej chwili skoczyć z balkonu. „Nie dotkniesz mnie!” – krzyczy. – „Nawet jednym palcem mnie nie dotkniesz!”. „Dobrze, słyszałem. Nie dotknę cię, obiecuję” – zapewnia Tekin. – „Uspokój się”. „Nie dotkniesz mnie nigdy! Wolę umrzeć, niż na to pozwolić! Nie waż się zrobić ani kroku więcej!”. „Obiecałem ci. Stanie się to, kiedy tego zechcesz. Gdyby tobie coś się stało, spaliłbym cały świat. Czy wyraziłem się jasno? Jestem tutaj, a ty zejdź stamtąd. Tylko powoli, dobrze?”. „Nie wierzę ci, Tekinie! Nie wierzę!”.
„Meryem, proszę cię, uwierz mi” – mówi Tekin. – „Robię to wszystko dla ciebie. Dalej, zaufaj mi. Nie stój tam, możesz spaść. Teraz odejdę, a ty stamtąd zejdziesz”. Mężczyzna wycofuje się do środka pokoju. Akcja przenosi się do rezydencji. „Co jest w twoich rękach, Asli?” – pyta stojący przed dziewczyną Bahadir. – „Czy mogę to zobaczyć? Co przede mną ukrywasz?”. Pokojówka wyciąga zza pleców pamiętnik. „Trochę sprzątałam i znalazłam to” – tłumaczy. – „Kiedy próbowałam dowiedzieć się, co to takiego, ty wszedłeś”. „Mogę to wziąć?”. „Oczywiście.” – Asli przekazuje mężczyźnie pamiętnik jego żony.
„Nie powinnaś dotykać prywatnych rzeczy innych osób” – mówi kategorycznie Bahadir. – „Zwłaszcza jeśli mowa o pamiętniku. Nie powinnaś przeczytać nawet jednej strony”. „Tak, ale nie wiedziałam, że to pamiętnik…”. „W porządku, nie przedłużaj”. Do pokoju wchodzi Hulya. Patrzy pytającym wzrokiem na męża i pokojówkę. „Asli zapytała, czy trzeba zmienić pościel” – wyjaśnia Bahadir. – „Powiedziałem jej, żeby przyszła później”. Mężczyzna wbija w Asli chłodne, oczekujące spojrzenie. Dziewczyna opuszcza pokój. Hulya jest zadowolona, że jej intrygi przynoszą oczekiwany efekt.
Asli wchodzi do kuchni. „Człowiek dosłownie wyślizguje mi się z rąk!” – mówi, czując jak jej plany biorą w łeb. – „Co teraz zrobię? Jak mam go powstrzymać przed przeczytaniem całego pamiętnika? Przeklęta wiedźma znowu osiągnęła swój cel!”. Akcja wraca do domu Tekina. Meryem wraca zza barierki na balkon, a następnie ostrożnie wchodzi do pokoju. Jej męża tu nie ma, poszedł sobie. „Jak mam się stąd wydostać?” – pyta siebie. – „Utknęłam tutaj, a nie mam już siły dłużej znosić tortur tego człowieka. Boże, pomóż mi! W porządku, teraz odszedł, ale jeśli znowu mnie zaatakuje i jeśli nie zdołam mu uciec… Nie mogę dłużej żyć w tym strachu!”.
Akcja przeskakuje do wieczora. Tekin odchyla się w fotelu, pocierając się dłonią po skroni. Przypomina sobie słowa, jakie żona powiedziała do niego, stojąc za balustradą. „Nie umrzesz, Meryem. Nie pozwolę na to” – mówi do siebie. – „Jeśli ty umrzesz, jeśli coś ci się stanie, ja też nie będę mógł żyć. Umrę. Dlatego, żebyśmy oboje byli szczęśliwi i spokojni, ty też mnie pokochasz. Będziesz patrzeć tylko w moje oczy. Mam nadzieję, że nie zezłościsz się z powodu tego, co mam zamiar teraz zrobić. Muszę to zrobić. Dla naszej miłości i naszego szczęścia”.
Gangster udaje się na górę. Puka do pokoju żony, która do tej pory z niego nie wyszła, i prosi, by otworzyła drzwi. „Nie jestem wolna” – odpowiada Meryem. – „Możesz odejść?”. „Dobrze, pójdę się położyć. Nie będę ci przeszkadzał, nie martw się. Ale chcę cię o coś poprosić. Jutro zrób nam piękne śniadanie, żebyśmy mogli razem zjeść. Dobrej nocy”. Gdy Meryem słyszy odgłos oddalających się od drzwi kroków, mówi do siebie: „Muszę coś zrobić. Tak dłużej być nie może. W ten sposób nie ochronię siebie i innych. Muszę znaleźć jakieś rozwiązanie. Muszę jakoś uratować się z tego koszmaru!”.
Cemil jest jeszcze w firmie, ale nie jest wcale skupiony na pracy. Jego myśli orbitują wokół Ayse. Dzwoni do przyjaciela. „Levencie, podjąłem jedną ważną decyzję, którą postanowiłem podzielić się z tobą” – oznajmia. – „Może nie jest to właściwy czas, ponieważ nie jesteś w najlepszym humorze, ale…”. „Zostaw mnie. To jasne, że chodzi o coś pięknego”. „Levencie, oświadczę się Ayse”. „Naprawdę? Tak się cieszę, przyjacielu”. „Wiem, że sytuacja jest dziwna. Ayse jest moją żoną, a ja zamierzam jej się oświadczyć. Tym razem nasze małżeństwo będzie prawdziwe, ponieważ bardzo się kochamy”.
„Życzę wam obojgu wszystkiego najlepszego, mój Cemilu” – mówi Levent. – „Mam nadzieję, że już zawsze będziesz szczęśliwy. Szczęście nie przychodzi łatwo, miej to w pamięci”. „Zrobię wszystko, by nie stracić jej ponownie, bądź pewien. A ty? Czy czujesz się trochę lepiej?”. „Istnieje tylko jedna rzecz, którą muszę zrobić, by poczuć się lepiej”. „Zapomnieć o Meryem, tak?”. „Nie zapomnę o niej, ponieważ wtedy istnieje możliwość, że kiedyś ją sobie przypomnę. Wymażę ją z mojej głowy, z mojego serca i mojego otoczenia, jakbym nigdy jej nie spotkał ani nie usłyszał jej imienia. To trudne, ale dam radę”.
Akcja przeskakuje do następnego dnia. Meryem i Tekin jedzą śniadanie na tarasie. „Obojgu nam ten dom dobrze zrobił, czyż nie?” – mówi gangster. – „Uwielbiam to miejsce. Drzewa, las, zieleń, ćwierkające ptaki… Czy i tobie się podoba? Meryem, kiedy pytam cię o coś, odpowiadaj mi. To jasne, że ci się nie podoba. Gdyby ci się podobało, nie próbowałabyś skoczyć z balkonu”. „Nie zamierzałam tego zrobić, ale kiedy mnie tak zaatakowałeś, ze strachu…”.
„Pozwól, że opowiem ci historię” – oznajmia Tekin. – „Kiedy miałem czternaście lat, grałem w piłkę nożną z kolegami z ulicy. Jeden powalił mnie na ziemię, uderzając mnie w kolano. Potrzebowałem miesiąca, aby wyzdrowieć. Jak on się nazywał? A tak, Arif. Arif bawił się, kiedy ja byłem przykuty do łóżka. Zapomniał o mnie. Wyprowadził się z osiedla i więcej się nie spotkaliśmy. Do czasu. Czy wiesz, że Arif teraz kuleje? I to na tę samą nogę, w którą mnie uderzył”. „Co takiego? Co mu zrobiłeś?”. „Wszystko mu zrobiłem. Arif doświadczył tego, co staje się z każdym, kto mnie zrani”.
„Co chcesz powiedzieć?” – pyta córka Durmusa, ponownie czując narastający w niej strach. „Chcę powiedzieć, Meryem, że nie zapomnę tego, co zrobiłaś wczoraj, i że drogo mi za to zapłacisz. Ale ciebie nie dotknę, bądź spokojna”. „Co próbujesz powiedzieć, Tekinie? Czy zamierzasz skrzywdzić Leventa? Zranisz go? Czy to właśnie chcesz mi powiedzieć?”. „Jeśli ci powiem, wtedy nie będzie niespodzianki, moja żoneczko. Życzę ci dobrego śniadania. Idę już, do zobaczenia”.
Tekin podnosi się z krzesła i opuszcza taras. Meryem podąża za nim i mówi spanikowanym głosem: „Nic ci nie zrobił, niczego nie jest ci winien! Zrób mnie to, co chcesz zrobić jemu! Zostaw innych, proszę cię!”. „Jak sobie życzysz, moja droga”. „Dokąd idziesz? Powiedz coś! Czy zamierzasz skrzywdzić Leventa?”. „Nie zatrzymuj mnie, ponieważ spieszę się do pracy.” – Gładzi dłonią policzek żony. – „Zobaczysz komu i co zrobię.” – Odwraca się i szybkim krokiem odchodzi.
„Co mam teraz zrobić?” – pyta siebie przerażona Meryem. – „Otwarcie mi powiedział, że mnie nie skrzywdzi. Kogo więc skrzywdzi? Jeśli nie Leventa, to kogo? Jeśli pójdę na policję, co im powiem? Nie będą mogli nic zrobić, jeśli nie zobaczą dowodów. Co robić? Mam czekać z założonymi rękami? Nie, to nie może tak być. Pójdę i opowiem wszystko Leventowi. Musi o wszystkim się dowiedzieć!”. Dziewczyna zabiera swoją torebkę i w pośpiechu opuszcza dom.
Akcja przenosi się do restauracji. Safiye i Neriman siedzą przy stoliku i obserwują pracującą Mine. „Podejrzewasz ją, ale ona taka nie jest” – szepcze mama Ayse. – „Jest uczciwa, pracowita, zdolna i zaradna. Czego chcieć więcej? Przestań szukać w niej winy”. „Poczekaj jeszcze chwilę, nie bądź taka pewna” – odpowiada siostra Durmusa. – „Dzisiaj dowiemy się, czy naprawdę możemy jej wierzyć. Dzisiaj ją przetestuję”. „Jak zamierzasz ją przetestować? Nie rób niczego, co postawi ją w trudnej sytuacji”. „Tego nie mogę obiecać. Wiem tylko, że zrobię coś, dzięki czemu będziemy miały pewność co do niej”.
Akcja przenosi się do domu Cemila. Ayse odbiera telefon od męża. „Tak, przyjdę. Musiałam znowu okłamać mamę” – mówi dziewczyna do słuchawki. – „Czuję się bardzo źle. Zgadza się, te dni miną, masz rację. Interesuje mnie, co chcesz mi powiedzieć. W porządku. Zadzwoń do mnie, kiedy skończysz pracę, i daj mi znać, kiedy mam wyjść. Też cię kocham”. Ayse rozłącza się i mówi do siebie zmartwiona: „Znowu cię okłamałam, mamo. Wybacz mi”. Czy Meryem powie wreszcie Leventowi, że jest szantażowana przez Tekina? Czy gangster naprawdę skrzywdzi kogoś z jej otoczenia?