122: Kurier dostarcza do rezydencji list. Ulviye otwiera kopertę. To zaproszenie na ślub Tekina i Meryem. Tymczasem córka Durmusa idzie przez dzielnicę. Z naprzeciwka nadchodzi Ayse. „Dzień dobru” – mówi Meryem i od razu chce odejść, ale przyjaciółka ją zatrzymuje. „Cała dzielnica mówi o tym, że dzisiaj wychodzisz za Tekina” – mówi żona Cemila. – „Moje gratulacje”. „Dziękuję.” – Narzeczona Tekina ponownie chce odejść. „Meryem!” – Ayse kolejny raz zatrzymuje przyjaciółkę. – „Spójrz mi w oczy. Mówię do ciebie. To nie możesz być ty. Nie jesteś tą Meryem, z którą dorastałam i którą nazywałam swoją duszą”.
„Moja przyjaciółka nie zrobiłaby tak głupich rzeczy, jakie ty zrobiłaś w ciągu ostatnich dwóch miesięcy” – kontynuuje Ayse, ujmuje ręce przyjaciółki i potrząsa nią. – „Na miłość boską, to Tekin! Tekin, który zło całego świata skupia w sobie. Jak możesz za niego wyjść? Powiedziałaś, że nie możesz czekać na Leventa, ale teraz udowodnione zostało, że jest niewinny. Dzisiaj wychodzi na wolność”. „Naprawdę? Cieszę się z tego powodu”. „Proszę cię, przemyśl raz jeszcze swoją decyzję. Nie niszcz swojego życia”.
„Nie mam o czym myśleć” – opowiada Meryem. „W takim razie podaj mi przynajmniej jeden powód. Jeden powód, który mnie przekona. Obie wiemy, że nie kochasz Tekina. Dlaczego więc chcesz za niego wyjść?”. „Ponieważ… To najbardziej odpowiedni mąż dla mnie. Sama wiesz, że Levent i ja nie możemy mieć przyszłości, ponieważ należymy do różnych światów”. „Dobrze. Życzę ci zatem szczęścia z najbardziej odpowiednim dla ciebie mężem”. Ayse odchodzi, widząc, że jej próby rozmowy z Meryem nie mają sensu.
Akcja wraca do rezydencji. „Jeszcze mają czelność przysyłać zaproszenie!” – grzmi wściekła Ulviye. – „Co to za niewychowanie?!”. „Uspokój się, pani Ulviye” – mówi Gulnaz. – „Twoje ciśnienie znowu wzrośnie. Pan Levent wreszcie uratował się z kłopotów i zaraz tu będzie. Nie pozwól, by zobaczył cię w takim stanie”. „Wyrzuć to do kosza, Gulnaz. Zabierz to z moich oczu. Przy okazji, Levent nie może się o niczym dowiedzieć. Nie może wiedzieć, że Meryem wychodzi dziś za mąż. Nie chcę, żeby cierpiał”. „Oczywiście, zaraz to wyrzucę. Asli też ostrzegę, żeby nic nie mówiła”.
Meryem wchodzi na podwórko przed domem ojca. Czeka tam na nią Tekin. „Witaj, moja kochana żono” – mówi gangster, wstając od stolika. – „Gdzie byłaś? Poszłaś zobaczyć Leventa?”. „Tak. Chciałam upewnić się, że jest wolny”. „I co? Rozmawiałaś z nim?”. „Nie, widziałam go tylko z daleka”. „Od dzisiaj nawet z daleka go nie zobaczysz, słyszysz? Nawet o nim nie pomyślisz, nie przyjdzie ci do głowy! Czy to jasne?”. „Jak myślisz, co się stanie po tym, jak powiem tak? Że naprawdę zbudujemy szczęśliwy dom? Możesz grozić mi, że rozdzielisz mnie z Leventem, ale nie możesz wyrzucić go z mojego serca”.
„Nigdy cię nie pokocham, nigdy!” – kontynuuje Meryem. – „To będzie twoje przekleństwo, twoja kara. Poślubisz kobietę, która nigdy cię nie pokocha. Pamiętaj o tym”. Tymczasem Levent jest już w rezydencji. Pod poduszką w swoim pokoju znajduje zdjęcie, na którym jest razem z Meryem. Do pomieszczenia wchodzi Omer. „Tobie też brakuje mojej siostry, jak mnie?” – pyta chłopiec. – „Wiesz, że ona nigdy nie wróci? Możliwe, że nie przyjdzie nawet w odwiedziny”. „Dlaczego?”. „Ponieważ dzisiaj…”. W tym momencie do pokoju wchodzi Melis. „Co tutaj robicie?” – pyta kobieta. – „Na dole przygotowana jest prawdziwa uczta, wszyscy na ciebie czekają”.
„Dalej, mój Omerze, pójdziemy już, a Levent dołączy do nas, jak tylko zmieni ubranie.” – Melis ujmuje rączkę Omera i wyprowadza go z pokoju. Na korytarzu mówi w myślach: „Wygląda na to, że przyszłam we właściwym momencie. Mało brakowało, a bachor powiedziałby mu o ślubie”. Kamera robi zbliżenie na Leventa. „Co Omer chciał mi powiedzieć?” – pyta siebie zaintrygowany mężczyzna. Akcja przenosi się do firmy. Dogan podchodzi do biurka Ayse.
„Chciałem zapytać, czy idziesz na ślub Tekina i Meryem” – oznajmia Dogan. „Nie idę. Ten ślub jest jedną wielką pomyłką. Nie ma mowy, żebym uwierzyła, że Meryem może kochać kogoś takiego jak Tekin”. „Dobrze, jak uważasz. Zatem sam pójdę.” – Dogan odchodzi. „Ayse.” – odzywa się siedząca przy sąsiednim biurku Oya. – „Czy małżeństwo między Meryem a Tekinem jest tak samo fałszywe jak twoje? Nie musisz nic mówić, wiem wszystko.” – Podnosi się i siada na biurku Ayse. – „Jak długo jeszcze zamierzasz ciągnąć tę grę? Cemil jest najlepszym człowiekiem, jakiego poznałam. Mimo że jest nieszczęśliwy, będzie dalej grał w tę grę, dopóki jej nie przerwiesz”.
„Nawet jeśli naprawdę pokocha jakąś kobietę, nie rozwiedzie się z tobą z powodu złożonej obietnicy” – kontynuuje Oya. – „Sama wiesz, jaki jest sumienny i ile jest gotowy poświęcić, aby tylko nie skrzywdzić innych. Zastanów się trochę. Czy masz prawo mu to robić? Czy masz prawo żądać od niego rezygnacji z własnego życia? Nie uważasz, że to trochę samolubne?”. Akcja wraca do rezydencji. Levent siada na schodach obok Omera. „Co tu robisz, młody człowieku?” – pyta mężczyzna. „Patrzę na to.” – Chłopiec pokazuje trzymaną w ręku kopertę. „Co to jest?”. „Nie wiem. Wiesz, że nie umiem jeszcze czytać. Ciocia Gulnaz wyrzuciła to do kosza. Byłem ciekawy, więc to wziąłem”.
„Jeśli chcesz, mogę ci przeczytać” – oznajmia Levent. Bierze kopertę do rąk i otwiera ją. To wystarcza, by zobaczył nagłówek zaproszenia na ślub Tekina i Meryem. Nie tracąc ani chwili wsiada w samochód i rusza do urzędu stanu cywilnego. „To byłaś ty, Meryem” – mówi do siebie podczas drogi, przypominając sobie zarys postaci, który wyłaniał się zza znajdujących się w pobliżu więzienia zarośli. – „Serce mi tak podpowiada. Nie widziałem cię oczami, a sercem. Gdybyś naprawdę była szczęśliwa, jak mówią, nie przyszłabyś zobaczyć mnie w dniu swojego ślubu. Wiem, że chodzi o coś innego. Nie rób nam tego, proszę. Przyjadę na czas i nie pozwolę ci poślubić tego człowieka”.
Tekin i Meryem wchodzą do urzędu. Durmus zostaje na zewnątrz i odbiera telefon od Nurgul. „Rozmawiałeś z Meryem? Udało ci się ją namówić?” – pyta kobieta. „Wychodzi za Tekina, by uratować Leventa” – oznajmia Durmus. – „Przyjechaliśmy do sali ślubnej. Wkrótce się pobiorą. Od teraz możemy tylko marzyć o fortunie pana Leventa”. „Jeszcze nie wszystko stracone, nie martw się”. „Co masz na myśli?”. „Jestem w drodze. W rękach mam taką kartę, że pan Levent odda mi całą fortunę za to, że ujawniłam mu tajemnicę. Wkrótce wszystko zostanie wywrócone do góry nogami. Rozłączam się teraz”.
„Mam nadzieję, że będzie tak jak mówisz, Nurgul” – mówi do siebie Durmus po skończonym połączeniu. – „Inaczej całe życie będę żałował, że oddałem moją Meryem Tekinowi, a nie temu bogaczowi”. Akcja przenosi się do firmy. Ayse podaje mężowi dokumenty do podpisu. Mężczyzna chce je odruchowo podpisać, ale nagle zatrzymuje rękę, orientując się, że jest to umowa rozwodowa! „Skąd się to teraz wzięło, Ayse?” – pyta zdumiony Cemil. – „Chcesz rozwodu?”. „Przykro mi. Nie mogę dłużej grać w tę grę. Tak, złożyłam papiery rozwodowe”.
Akcja wraca na salę ślubną. „Pani Meryem, czy bierzesz Tekina Avciego za swojego męża bez żadnych nacisków i wyłącznie z własnej woli?” – pyta urzędnik. W tym momencie drzwi sali otwierają się i do środka wparowuje Levent. Spojrzenia jego i Meryem spotykają się ze sobą. „Nie rób nam tego, Meryem” – mówi w myślach brat Bahadira. – „Nigdy więcej cię nie opuszczę. Nie zgadzaj się”. „Wybacz mi, Levencie” – mówi w myślach dziewczyna. – „Zapomnij o wszystkim, co było, i bądź szczęśliwy z dala ode mnie”. „Jeśli zgodzisz się, patrząc mi w oczy, wtedy wszystko się skończy”. „Nie patrz mi w oczy, proszę cię. Jak mogę się zgodzić, podczas gdy patrzysz tak na mnie?”. „Pani Meryem?” – Urzędnik przypomina o swoim pytaniu. Jaka będzie odpowiedź dziewczyny? Czy powie tak Tekinowi na oczach mężczyzny, którego naprawdę kocha?