147: Levent wchodzi do sali Meryem. Dziewczyna jeszcze nie wybudziła się. „Pamiętasz, co ci powiedziałem tego dnia, kiedy ci się oświadczyłem?” – pyta mężczyzna. – „Powiedziałem, że więcej żaden z twoich snów nie skończy się źle. Ty też mi coś obiecałaś, kiedy poszedłem do więzienia. Powiedziałaś, że będziesz na mnie zawsze czekać i nigdy ze mnie nie zrezygnujesz. Co się stało, Meryem? Dlaczego nie dotrzymałaś swojej obietnicy? Meryem, którą znam, nie chciałaby nawet oddychać tym samym powietrzem, co ten mężczyzna, nie mówiąc już o ślubie z nim. A jednak za niego wyszłaś. Dlaczego?”.
„Wiem, że istnieje jakiś powód” – kontynuuje Levent. – „Powód, który ty ukrywasz przed wszystkimi. Nie byłabyś w stanie poślubić takiego człowieka. Kiedy się obudzisz, dowiem się wszystkiego”. Do pomieszczenia wchodzi Melis. „Levencie, co tutaj robisz?” – pyta. „Jak to, co robię? Czekam, aż Meryem się obudzi”. „Tekin prawie tu wszedł. Nie wiesz, co się stanie, jeśli zobaczy cię tutaj?”. „Cokolwiek się stanie, nie obchodzi mnie to. Nie boję się go. Meryem obudzi się i powie mi prawdę. Muszę dowiedzieć się wszystkiego, zanim Tekin ją nastraszy”.
„Mówię ci, że Tekin nic nie zrobił” – przekonuje Melis. – „Dlaczego nie rozumiesz? Dość już, Levencie. Meryem jest żoną Tekina i on na pewno cię zaatakuje, gdy zobaczy, jak swobodnie tutaj wszedłeś. Nie masz pojęcia, co może się stać. Dalej, nie bądź uparty, chodźmy stąd. Nie sądzisz, że to z twojego powodu jest zły na Meryem?”. Wkrótce Meryem odzyskuje przytomność. Levent pyta ją od razu, jak to się stało, że straciła przytomność i upadła. Do pokoju wchodzi Tekin.
„Moja żono, wszystko dobrze?” – pyta gangster. „Meryem mówiła właśnie, jak upadła” – oświadcza Levent. – „Powiedz, Meryem, nie bój się niczego. Dalej, słucham cię”. Melis przypomina sobie, co powiedział Tekin podczas przesłuchania. Wie, że Meryem go nie oskarży, ale wie także, że jej wersja na pewno nie będzie pokrywać się z wersją gangstera. Dlatego sama zabiera głos: „Meryem, bardzo mi przykro. Doktor powiedział, że straciłaś dziecko”. Levent kieruje zdumione spojrzenie najpierw na Melis, potem na Meryem. Ta informacja jest dla niego jak cios prosto w splot słoneczny.
„Tak, moje życie” – mówi Tekin, szybko dołączając do gry Melis. Siada na łóżku przy żonie. – „Niestety to się stało. Ale teraz to nie ma znaczenia. Ważne, że z tobą wszystko dobrze. Lekarz powiedział, że możesz ponownie zajść w ciążę. Nie bądź smutna, proszę cię. Nasze dziecko miało trzy miesiące. Zrobimy wszystko, by to przezwyciężyć, zaufaj mi. Znowu doświadczysz tego pięknego uczucia i weźmiesz naszego malucha na ręce”. Levent nie może tego dłużej słuchać. Zdruzgotany opuszcza salę. Po chwili wychodzi także Melis.
Tekin zamyka drzwi sali i mówi do żony: „Wystarczy już, nie bądź taka smutna. Ale pewnego dnia naprawdę urodzisz nasze dziecko i będziesz cudowną mamą. Dlatego teraz nie niszcz siebie”. „Dość już, Tekinie, dość!” – Zapłakana Meryem podnosi się. – „Czego jeszcze zażądasz ode mnie? Jak bardzo upokorzysz mnie w oczach Leventa? Nie wystarczy ci tego, co zrobiłeś? Dłużej tego nie zniosę! To już za dużo! Wszystko powiem!”. „Dalej, powiedz śmiało. Na co czekasz? Ale to będzie ostatni raz, kiedy go widzisz. Nie tylko ty, nikt więcej go nie zobaczy”.
Akcja przenosi się do restauracji Safiye i Neriman. „Córko, kim jesteś?” – pyta siostra Durmusa. – „Czego te typy chcą od ciebie?”. „Mój tata jest kamerdynerem znanego piosenkarza Orhana Kalecika” – odpowiada dziewczyna. – „Zmusza mnie, bym poślubiła jednego starszego faceta, czego wcale nie chcę. Dlatego musiałam uciec”. „Ci ludzie pracują na tym teranie?” – pyta Dogan. „Tak”. „Dlaczego więc nie powiedziałaś temu całemu Orhanowi?” – pyta Durmus. – „Na pewno znalazłby rozwiązanie, jest znany i bogaty”. „Orhan Kalecik to taki sam bezduszny drań. Nie pomógłby mi. Nie mam dokąd pójść. Nie proszę o wiele, tylko dzień lub dwa. Proszę, pozwólcie mi zostać tutaj”.
Melis i Levent wracają do rezydencji. Mężczyzna bez przywitania z bratem i mamą udaje się do swojego pokoju na górze. „Co się stało Leventowi?” – pyta Ulviye. Melis zajmuje miejsce na kanapie i odpowiada: „Meryem… była w ciąży. Straciła dziecko. Wracamy ze szpitala”. „Jak to możliwe?” – pyta zdumiony Bahadir. „Meryem zemdlała w firmie i zawieźliśmy ją do szpitala. Nie wiedzieliśmy, w jakim jest stanie. Levent myślał, że Tekin zmusił ją do ślubu z nim. Znowu pojawiła się w nim nadzieja. A potem dowiedzieliśmy się o dziecku. Dowiedzieliśmy się także, dlaczego Meryem tak nagle zostawiła Leventa i wyszła za Tekina. Dziecko miało trzy miesiące”.
„Co?!” – Ulviye robi wielkie oczy. „Ta wiadomość całkowicie złamała Leventa” – oznajmia Melis. – „Ja sama nadal jestem w szoku. Oznacza to, że Meryem oszukała nas wszystkich”. Z góry zbiega Levent. „Melis, w naszym życiu nigdy nie istniał nikt o imieniu Meryem!” – oświadcza wzburzony mężczyzna. – „Nie chcę więcej słyszeć tego imienia!”. „Ale Meryem to moja siostra…” – odzywa się Omer, który także przyszedł do hallu. „Idź do swojego pokoju!” – rozkazuje Levent. W jego głosie nie ma już śladu po trosce, jaką wcześniej okazywał chłopcu.
W następnej scenie Levent jest w swoim pokoju. Stoi przy otwartym oknie, jego oddech jest szybki i płytki. „Myślałem, że ten człowiek jest dla ciebie zły” – mówi do siebie. – „Myślałem, że trzyma cię siłą w tym domu i że cierpisz. Myślałem, że jest jeszcze nadzieja dla nas…” – Odchodzi od okna i nerwowo przechadza się po pomieszczeniu. – „Podczas gdy tak myślałem, ty z nim… Okłamywałaś mnie od samego początku! Byłaś z nim już wtedy, kiedy mówiłaś mi, że będziesz zawsze czekać na mnie! Ale teraz to koniec. Od teraz Meryem jest dla mnie martwa!”.