Zranione ptaki odc. 173 i 174: Meryem dowiaduje się o śmierci Tekina! Jej wyjazd staje po znakiem zapytania! [Streszczenie + Zdjęcia]

Odcinek 173: Levent zabiera Meryem do chaty Remziego – miejsca, w którym znaleźli schronienie po tym, jak mieli wypadek samochodowy. Gospodarz wita ich i klepie Leventa po ramieniu. „Dobrze, że mnie posłuchałeś, mój synu” – mówi. – „Już wtedy wiedziałem, że nigdy się nie rozdzielicie. Ta druga dziewczyna była prawdziwym jadowitym wężem. Dzięki Bogu, że nie dałeś się nabrać na jej kłamstwa i intrygi. Bałem się, że zmusi cię do ożenku, ale ty, chwała Bogu, wybrałeś właściwą drogę. Z małżeństwem nie ma żartów. Potem całe życie trzeba dzielić poduszkę z drugą osobą. Oczywiście coś się kryje za waszym przyjazdem tutaj. Wejdźcie do środka, porozmawiamy”.

Akcja przeskakuje do wieczora. Levent nie wrócił jeszcze do domu, a Melis jest coraz bardziej zdenerwowana. Yasar zauważa, że Asli ogląda na telefonie drogą torebkę, która bardzo jej się podoba. Niepostrzeżenie robi zdjęcie wyświetlonej na ekranie torebki. Gdy zostaje sam, mówi do siebie: „Jak mam jej kupić tę torebkę? Nawet trzy moje wypłaty nie wystarczą”. Akcja przenosi się do chaty. Gdy Meryem zasypia, Levent wychodzi na zewnątrz. Ściąga z palca obrączkę zaręczynową i chce ją wyrzucić jak najdalej od siebie, ale w ostatniej chwili się powstrzymuje i z powrotem zakłada obrączkę.

Akcja wraca do rezydencji. Ulviye, Hulya i Melis znajdują się w salonie. „Dzwoniłam do Leventa niezliczoną ilość razy” – oznajmia ta ostatnia. – „Czuję panikę, ponieważ nie odbiera. Nie wiem, gdzie jest ani co robi”. „Nie martw się, moja córko. Levent wróci za mniej niż dwie godziny” – zapewnia pani Metehanoglu. – „Po prostu odwiezie ją w bezpieczne miejsce i od razu wróci”. „A co jeśli nie wróci? Tekin jest bardzo niebezpieczny. A jeśli znajdzie Leventa?”. „Boże uchowaj! Nie mów takich rzeczy, córko”.

„Nie odważy się, nie wierzę w to” – zabiera głos żona Bahadira. – „Uspokój się trochę, Melis. Dlaczego jesteś taka spięta?”. „To normalne, że jestem spięta. Leventa nie ma, a ten psychopata depcze mu po piętach. Dopóki Meryem nie wyjedzie, nie zaznamy spokoju. Poza kłopotami nie przyniosła nam niczego. Gdyby tylko Levent jej nie spotkał…”. „Córko, dlaczego tak bardzo winisz Meryem?” – nie rozumie Ulviye. – „Gdyby nie ona, ten człowiek zabiłby Leventa. Jaki ból zniosła, by go chronić. Jak moglibyśmy teraz nie upewnić się, że jest bezpieczna? To i tak mało wobec tego, co ona zrobiła dla nas. Idę zadzwonić do Leventa”.

Ulviye odchodzi, zostawiając siostry same. „Uspokój się wreszcie” – mówi stanowczo Hulya. – „Wszystko będzie dobrze. Dlaczego tak panikujesz?”. „Jak mam nie panikować? Oboje są teraz sami! Zdajesz sobie sprawę, jakie to niebezpieczne?”. „Nic się nie stanie, nie martw się”. Tymczasem Ulviye nawiązuje połączenie z Leventem. „Synu, gdzie jesteś do tej pory?” – pyta. – „Bardzo się o ciebie martwimy. Twój telefon był wyłączony”. „Nic nam nie jest, mamo, nie martw się. Jesteśmy w bezpiecznym miejscu. Sygnał jest słaby i dlatego nie mogłaś się połączyć”.

„Dobrze, synu. Kiedy wrócisz?” – dopytuje Ulviye. „Nie wrócę dziś wieczorem. Nie mogę zostawić Meryem samej. Dobrej nocy”. „Synu, poczekaj. Zadzwoń do Melis, ona też bardzo się martwi”. „Mamo, czy ty możesz z nią porozmawiać? Powiedz jej po prostu, że wszystko ze mną dobrze”. Kamera wraca do salonu. „Popełniasz wielki błąd, Melis” – przekonuje Hulya. „Jaki błąd?”. „Jesteś świadoma, że twój gniew jest ogromny i góruje nad logiką? Wynajęłaś zabójcę, nie używając nawet mózgu! Jesteś szalona! Dlaczego źle mówiłaś o Meryem przed panią Ulviye? Kobieta musiała jej bronić. Nie oczerniaj nikogo, zwłaszcza swojego wroga, bo to tylko zbliża cię to do przegranej”.

„Siostro, nic na to nie poradzę. Jeszcze trochę i zwariuję!” – tłumaczy Melis. „Musisz się powstrzymać. Niebawem wyjedzie i nikt nie wie, kiedy wróci. Masz to, czego chciałaś, Levent jest twój”. Do salonu wraca pani Metehanoglu. „Mamo Ulviye, wybacz, że wcześniej trochę podniosłam głos” – mówi Melis. „To nie ma znaczenia, córko. Rozmawiałam z Leventem, wszystko jest dobrze”. „Kiedy wróci?”. „Powiedział, że nie wróci dziś wieczorem”. „Naprawdę? Dlaczego do mnie nie zadzwonił?”. „Wygląda na to, że ma słabą baterię. Sygnał też jest słaby, więc poprosił mnie, żebym ci to przekazała. Dobrze, pójdę już spać”.

Siostry ponownie zostają same. „Słyszałaś? Levent spędzi z tą wiedźmą całą noc!” – grzmi wściekła Melis. „Zrelaksuj się. Nic się nie stanie” – mówi z przekonaniem Hulya. „A co jeśli zrobi mu pranie mózgu i przekona go, by zrezygnował ze mnie? Czy wiesz, co w końcu się wydarzy? Uduszę tę dziewczynę gołymi rękami! Bezwstydnica jedna!”. „Mówisz bzdury. Levent nie jest człowiekiem, który łamie obietnice i wycofuje się w pół drogi. Weź się w garść”.

Odcinek 174: Levent budzi się. Meryem zasnęła, opierając głowę na jego ramieniu. Gdy i ona otwiera oczy, szybko odrywa się od mężczyzny. Po chwili do chaty wraca Remzi ze świeżymi produktami na śniadanie. Tymczasem Ayse przychodzi do restauracji. Przed wejściem czeka na nią Cemil. „Powiedz szybko, co masz do powiedzenia. Jestem zajęta” – oznajmia dziewczyna, obrzucając męża zimnym spojrzeniem. „Nie zrezygnuję z ciebie, nie chcę się rozwodzić” – oświadcza Cemil z determinacją w głosie. – „Jestem gotowy zrobić wszystko, by do tego nie doszło”. „Co to znaczy?”. „Mam teraz ważną pracę do wykonania. Kiedy skończę, znowu przyjdę. Do zobaczenia”.

Akcja wraca do chaty. Śniadanie przerywa dźwięk telefonu Leventa. Mężczyzna odbiera połączenie, a po chwili jego twarz ogarnia głęboki smutek. „Rozumiem. Dziękuję, Cemilu” – mówi do słuchawki i rozłącza się. „Co się stało? Czy jakieś złe wieści?” – pyta pełna niepokoju Meryem. – „Jakieś problemy z dokumentami?”. „Przeciwnie, wszystko jest w porządku. Twoja praca i dom są gotowe. Pan Vedat wszystko przyspieszył”. „Kiedy wyjeżdżam? Jutro?”. „Nie, za trzy godziny…”. „Tak szybko?” – Twarz Meryem także wyraźnie smutnieje. – „Czy nie pożegnam się z Omerem?”.

„Pożegnasz się” – zapewnia Levent. – „Zadzwonię do Cemila, żeby przywiózł Omera na lotnisko”. Jakiś czas później do drzwi rezydencji dzwoni policjant. „Czy Meryem Avci mieszka tutaj?” – zwraca się do Asli, która otworzyła mu drzwi. „Nie, nie ma jej” – odpowiada pokojówka. Do drzwi podchodzą domownicy oraz Cemil, który przyjechał po Omera. „Co się dzieje?” – pyta Ulviye. – „Dlaczego szukasz Meryem?”. „Pani Meryem musi pojechać na komisariat”. „Dlaczego?” – pyta Cemil. „Nie mogę powiedzieć”. „W porządku, powiadomię Meryem”. „Spóźni się na samolot” – mówi Melis przez zaciśnięte zęby. – „Zaraz naprawdę oszaleję…”.

Akcja przenosi się do samochodu Leventa. On i Meryem są już w drodze na lotnisko. „Daleko jeszcze?” – pyta Meryem. Nie dlatego, że się niecierpliwi, tylko dlatego, że tak bardzo nie chce wyjeżdżać. „Za chwilę będziemy na lotnisku. Nie mogliśmy porozmawiać, bo zadzwonił Cemil. Życie za granicą nie jest łatwe, szczególnie że zostawiasz tutaj wszystko. Na początku będziesz smutna, ale z czasem się przyzwyczaisz. Odniesiesz sukces, wierzę w to. Poradziłaś sobie ze wszystkim, z tym także dasz sobie radę”. „Dziękuję. To będzie naprawdę trudne. Czuję się dziwnie odchodząc”.

Levent odbiera telefon od przyjaciela. „Zaraz będziemy” – mówi do słuchawki. „Musicie zawrócić” – oznajmia Cemil. „Dlaczego?”. „Meryem została wezwana na komisariat. Nie wiem dlaczego. Spotkamy się tam. I tak pozwolenie na wylot zostało anulowane”. W następnej scenie Meryem i Levent są już na komisariacie. Podchodzą do Cemila, który czeka na nich w hallu. „Co się dzieje? Czy nadal nic nie powiedzieli?” – pyta syn Ulviye. „Nie. Wątpię, by powiedzieli cokolwiek bez Meryem”.

Cała trójka udaje się do gabinetu komisarza. „Czy Tekin Avci jest twoim mężem?” – pyta funkcjonariusz. „Tak”. „Przykro mi, że muszę to powiedzieć, ale proszę przyjąć moje kondolencje. Twój mąż został znaleziony martwy”. „Martwy?!” – Dziewczyna robi duże oczy. – „Jak to się stało? Jak umarł? Gdy mój tata go postrzelił…”. „To nie jest związane z Durmusem Celikiem. Ktoś inny popełnił zbrodnię”. „Kto go zastrzelił?” – docieka Levent. – „Czy został aresztowany?”. „Nie wiemy tego jeszcze, śledztwo trwa. Dlatego mamy kilka pytań do pani Meryem. Możecie wyjść”. Cemil i Levent wychodzą na korytarz.

Akcja przenosi się do rezydencji. Melis i Hulya są w pokoju tej pierwszej. Młodsza z sióstr próbuje dodzwonić się do Leventa. „Nie zgłasza się, oszaleję!” – mówi rozgorączkowana. – „Dlaczego wezwali Meryem?”. „Może chodzi o lichwiarza i jej ojca” – podpowiada Hulya, spokojnie siedząc w fotelu. „Co jeśli spóźni się na lot? Co się wtedy stanie?”. „Uspokój się. Od razu zakładasz najgorszy scenariusz. Może już wyszli i jadą na lotnisko. Nawet jeśli spóźni się na ten lot, kupi bilet na kolejny”. „Mam nadzieję, że tak będzie. Mam nadzieję, że nie zrobi nic, żeby wyprać Leventowi mózg”.

Akcja wraca do biura komisarza. „Czy twój mąż miał wrogów?” – pyta policjant. „Tak naprawdę nie dzielił się tym ze mną” – odpowiada Meryem. – „Pożyczył pieniądze od jakiegoś lichwiarza. Grozili mu, ponieważ nie spłacił długu na czas. Nie wiem jednak kto to jest”. Czy w obecnych warunkach Meryem zrezygnuje z wyjazdu za granicę? Czy mimo braku zagrożenia ze strony nieżyjącego męża, nadal będzie chciała opuścić Turcję, by nie stać na przeszkodzie związkowi Melis i Leventa?