2: Ulviye stoi przy oknie w swoim pokoju i trzyma w rękach ramkę ze zdjęciem Omera z czasów, gdy ten był niemowlęciem. „Mój Efe, mój maleńki” – mówi kobieta. – „Mój jedyny wnuku, gdzie jesteś?”. Nagle rozlega się pukanie do drzwi. Ulviye szybko wraca do łóżka i mówi: „Proszę”. Do środka wchodzi jej syn. „Dzień dobry, mamusiu. Jak się dzisiaj miewasz?” – pyta Bahadir. „Dziękuję, synu. Czuję się lepiej. Czy Levent dzwonił? Przyjedzie dzisiaj, prawda?”. „Zadzwoniłem do niego ponownie, ale nie odebrał. Mam nadzieję, że przyjedzie. Postaraj się wyzdrowieć do tego czasu.” – W oczy mężczyzny rzuca się leżące na szafce nocnej zdjęcie Omera.

„Mamo, lepiej to odłóż” – mówi mąż Hulyi. – „Wiesz, że Levent nie może tego znieść”. „Ach, Bahadirze” – wzdycha kobieta. – „Zapytaj, jak ja sobie z tym radzę. Tego dnia, tego strasznego dnia Levent stracił żonę i syna. Ja straciłam synową, wnuka i syna”. „Mamusiu, życie wystawia nas na różnego rodzaju próby. Nic nie możemy zrobić”. Tymczasem Meryem i Omer wychodzą z domu. Przed bramą zatrzymuje się dostawczy samochód, za kierownicą którego siedzi Durmus. „Nie pożegnacie się ze swoim ojcem?” – pyta mężczyzna, wysiadając. „Spieszymy się. Chodźmy, kochanie.” – Meryem chwyta chłopca za rękę i chce odejść, ale ojciec ją zatrzymuje.

„Czy można być złym na tatę?” – pyta Durmus. – „Gdybyś tylko wiedziała, co przeszedłem w więzieniu. Zamknięty miedzy czterema ścianami odchodziłem od zmysłów. Dlatego jestem trochę nerwowy. Latami żyłem bez was, a do tego życie uderzyło mnie z różnych stron. Wiem, popełniłem błąd, wybaczcie mi. Dalej, wsiadajcie do środka, podrzucę was. Wasza ciocia dała mi samochód, żebym zawiózł go do serwisu”. „Nie trzeba, pójdziemy sami” – oznajmia Meryem. „Córko, jest bardzo zimno. Ty jesteś odporna, ale Omer jest chory. Wsiadajcie”.

W następnej scenie cała trójka przyjeżdża do portu, gdzie Meryem pracuje w nadmorskiej kawiarni jako kelnerka. „Miłego dnia pracy” – życzy Durmus. – „Odbiorę Omera ze szkoły, nie musisz się martwić”. „Dziękuję. Do zobaczenia, kochanie” – mówi dziewczyna i odchodzi. „Piracie, widziałeś ten jacht?” – Durmus wskazuje na zacumowany do pomostu statek. – „Jest piękny, prawda? To dobre miejsce do zabawy w piratów”. Bandzior zamyka drzwi samochodu i podchodzi bliżej jachtu. „Musi znajdować się w nim prawdziwe bogactwo” – mówi do siebie rozmarzony. – „Gdybym się tam włamał, w jednej chwili stałbym się bogaty”. Durmus w podskokach wraca do samochodu i odjeżdża wraz z Omerem.

Po chwili z jachtu wychodzi… Levent! Idąc pomostem wpada na Meryem, która właśnie niosła tacę. Oboje wpatrują się w siebie w milczeniu, ale z wielkim zainteresowaniem. „Przepraszam” – odzywa się Meryem i podnosi tacę. Mężczyzna odchodzi bez słowa. Nim wsiada do taksówki, raz jeszcze patrzy w kierunku kelnerki. „Jaki niegrzeczny!” – mówi w myślach oburzona córka Durmusa. – „Mógł chociaż powiedzieć w porządku lub coś w tym stylu”.

Akcja przenosi się do rezydencji. Hulya wychodzi z łazienki. Wzdryga się, gdy widzi znajdującą się w jej pokoju Asli. „Boże, tak mnie przestraszyłaś” – mówi żona Bahadira. – „Dlaczego nie powiedziałaś, że tu jesteś?”. „Wołałam panią, ale mnie nie słyszałaś” – tłumaczy pokojówka. – „Okazało się, że masz rację. Pani Ulviye coś knuje. Rano poszłam na zakupy. Kiedy wróciłam, zobaczyłam ją w kuchni. Rozmawiała z mamą i wyglądała na całkowicie zdrową (Aysel to mama Asli). Kiedy mnie zauważyła, próbowała znowu grać, ale jej nie uwierzyłam”.

„Wiedziałam! Udaje chorobę!” – stwierdza Hulya, dumna ze swojej domyślności. – „Jedyne, czego nie wiem, to kiedy umrę. Wszystko pozostałe wiem. Tak przy okazji, w szafie mam sukienkę, która będzie na ciebie pasować”. Podekscytowana Asli pędzi do szafy, by zobaczyć sukienkę, którą dostała od Hulyi za dobrze wykonane zadanie. Tymczasem do rezydencji przyjeżdża Levent. Gdy wysiada z taksówki, ma wizję, w której widzi witającą go żonę z ich synem na rękach. Mężczyzna chce odwrócić się i odejść, uciekając od bolesnych wspomnień, ale wtedy odzywa się ochraniarz: „Panie Levencie, witamy. Miło cię tu widzieć”.

Durmus odstawia samochód do miejsca, gdzie przebywa jego siostra – Neriman. Kobieta na jego widok ściąga but z nogi i uderza nim brata. „Siostro, co robisz?” – pyta mężczyzna, jakby uważał, że nic złego nie zrobił. „Daję ci to, na co zasługujesz!” – grzmi Neriman. – „Dlaczego zabrałeś mój samochód bez mojej wiedzy?! Tylko wróciłeś i znowu zacząłeś swoje sztuczki!”. „Przestań, oto twoje kluczyki.” – Mężczyzna zwraca siostrze jej własność. – „Miałem pracę do wykonania. Zająłem się tym i wróciłem”.

Z pobliskiego magazynu wychodzi mężczyzna. „Witaj, Tekinie” – mówi Durmus, podbiegając do znajomego. – „Jak widzisz, wypuścili mnie”. „Słyszałem już wiadomości” – oznajmia Tekin. „Dobrze się składa, że cię widzę, chciałem ci o czymś powiedzieć”. „Powiedziałbym: Mam nadzieję, że chodzi o coś dobrego, ale sprawy, w które się angażujesz, zazwyczaj są kłopotliwe”. „Tym razem mam naprawdę świetną wiadomość. Mam skarb, który ci się przyda. Kojarzysz Omera? Potrafi otworzyć każdy zamek. Jest jak żywy wytrych!”.

„Posłuchaj mnie teraz” – kontynuuje Durmus. – „Znasz miejsce, gdzie cumują jachty, marina czy jak tam to się zwie?” – Mężczyzna przedstawia swój plan, ale głos jest wyciszony i nie słyszymy, o czym mówi. „Dobrze, pozwól mi o tym pomyśleć” – mówi Tekin, gdy ojciec Meryem kończy. – „Czekaj na mój telefon”. Akcja wraca do rezydencji. Levent wita się z domownikami i udaje się prosto do pokoju matki. Ta na jego widok zrywa się z łóżka i wiesza mu się na szyi. „Mój syn! Brakowało mi tego, jak pachniesz” – mówi kobieta. – „Synu, dlaczego odszedłeś? Dlaczego zostawiłeś mnie bez siebie? Nie zastanawiałeś się, jak twoja biedna matka poradzi sobie z twoją nieobecnością?”.

„Mamo, to nie jest dobry czas na rozmowę o tym. Najpierw wyzdrowiej” – mówi Levent. „Jak długo zostaniesz? Przynajmniej to mi powiedz, proszę. Choruję, kiedy cię nie ma. To wszystko przez tęsknotę za tobą. Nie odejdziesz znowu, prawda?”. „Mamo, mówiłem ci, porozmawiamy po twoim wyzdrowieniu”. „Wiem, znowu mnie opuścisz. Czuję, że mój puls przyspiesza”. „Spokojnie, zadzwonię do pana Hilmiego”. „Nie panikuj. Stało się to z podekscytowania. Czy możesz podać mi moje tabletki na nadciśnienie?”.

Levent podaje mamie tabletki i szklankę z wodą. „Wygląda na to, że schudłeś. Twoja twarz stała się szczuplejsza” – mówi Ulviye, obejmując dłońmi policzki syna. „Mamo, naprawdę wszystko w porządku. Dalej, odpocznij”. Akcja przeskakuje do wieczora. Meryem, Omer i Durmus spożywają kolację, którą przygotował ten ostatni. „Jak było dzisiaj w szkole?” – pyta dziewczyna. – „Jak poszła próba na przedstawienie? Czy spodobał im się twój kostium?”. „Bardzo się spodobał” – odpowiada chłopiec. – „Tata zabrał mnie na plac zabaw po szkole”. „Więc miałeś miły dzień… Dalej, dokończ zupę. Ja muszę wracać do pracy”.

Durmus kieruje pytające spojrzenie na córkę. „Dodatkowej pracy” – wyjaśnia Meryem. – „Będę kelnerką na jednej ceremonii. Siostra Ayse przyjdzie i zaopiekuje się tobą, dobrze?”. „Moja córko, nie ma potrzeby, żebyś dzwoniła do Ayse” – zapewnia Durmus. – „Po co ja tutaj jestem?”. „Pomyślałam, że może chcesz pójść do kawiarni”. „Obiecałem Omerowi, że zagramy razem w piracką grę. Czy nie tak, Omer?”. „Tak” – potwierdza chłopiec. „W porządku, muszę już iść. Kochanie, połóż się wcześnie, dobrze?”. Dziewczyna wstaje od stolika i opuszcza dom.

Durmus sięga po telefon i dzwoni do Neriman. „Kiedy przyjedziesz, siostro?” – pyta. – „Zaaranżowałaś łódź dla mojego syna, prawda? Będzie tam grał”. „Tak, umówiliśmy się przecież. Za chwilę będziemy u twoich drzwi”. Durmus kończy połączenie i mówi do Omera: „Masz szczęście, łódź na ciebie czeka”. „A czy moja siostra nie będzie zła?”. „Dlaczego miałaby być? Nie zezłości się na ciebie z powodu zwykłej gry. Nie chcesz być piratem?”. „Chcę”. „Dobrze, zatem jesteś moim piratem. Dokończ zupę, potem pójdziemy”.

Na prośbę Hulyi do rezydencji przyjeżdża jeszcze jeden doktor. Bada Ulviye, a następnie udaje się na rozmowę z Leventem i Hulyą. „Doktorze, jaki jest jej stan?” – pyta brat Bahadira. „Szczerze mówiąc, nie stwierdziłem ryzyka powstania zatoru” – oznajmia lekarz. – „Twoja mama jest całkowicie zdrowa. Ponadto pacjent zagrożony zatorem nie powinien przyjmować lekarstw, które twoja mama przyjmuje”. „Jak to, doktorze?” – Hulya udaje zaskoczenie. – „Możesz to wyjaśnić? Nie zrozumiałam”.

„Zagrożona zatorem osoba mogłaby odstać krwotoku z powodu przyjmowania tych lekarstw” – wyjaśnia lekarz. – „Nie wiem, jak pan Hilmi mógł to zignorować. Krótko mówiąc, mamy do czynienia z dziwną sytuacją”. „Rozumiem już, o co chodzi, panie Mehmecie” – oznajmia Levent. – „Dziękuję ci”. „Aysel, odprowadź pana doktora do drzwi” – wydaje polecenie Hulya. Gdy służąca odchodzi wraz z lekarzem, zwraca się do Leventa: „Słyszałeś? Powiedział, że te lekarstwa nie powinny być przyjmowane przeciwko zatorom. Wielkie nieba, to bardzo dziwne. Czyżby udawała chorobę, żeby cię zobaczyć?”. Czy Durmus zabierze Omera do portu? Czy pod pretekstem zabawy uda mu się zmusić chłopca do włamania się na jacht?

Podobne wpisy