35: Meryem szuka Omera w całej rezydencji, ale nie znajduje go w żadnym z pokoi. Wychodzi na zewnątrz i nawołuje jego imię, lecz nikt nie odpowiada. Wkrótce do posiadłości przyjeżdża Levent. Rozmawia w salonie z mamą i Aysel. „Jak długo go nie ma?” – pyta mężczyzna. „Już jakiś czas. Ostatnio był w ogrodzie” – odpowiada Aysel. „Dlaczego nie dałyście mi znać? Nie wiedziałbym o niczym, gdybym nie wrócił wcześniej do domu”. „Synu, nie chciałyśmy niepotrzebnie cię niepokoić, gdyby się odnalazł” – tłumaczy Ulviye. – „Z pewnością masz dużo pracy”. Do pomieszczenia energicznym krokiem wchodzi Meryem.
„Zadzwoniłam do mamy koleżanki, wyszli na ulicę i sprawdzili u sąsiadów, ale w dzielnicy też go nie ma” – oznajmia dziewczyna. „Powiedziałaś, że gdzie był ostatnio?” – Levent zwraca się do Aysel. „Na podwórku” – odpowiada służąca. Mężczyzna wybiega na zewnątrz. W krótkim czasie udaje mu się znaleźć nieprzytomnego chłopca, leżącego przy samym ogrodzeniu. Bierze go na ręce i zanosi do rezydencji. Akcja przeskakuje do wieczora. Hulya niespokojnie chodzi po swoim pokoju. „A jeśli teraz powie wszystko?” – wpada w panikę kobieta. – „Jeśli powie, że to przeze mnie uciekł i zemdlał?”.
Do pokoju wchodzi Bahadir. „Przestraszyłeś mnie!” – grzmi Hulya. – „Człowiek puka, gdy gdzieś wchodzi!”. „Co się stało?” – pyta mężczyzna. – „Dlaczego się tak przestraszyłaś?”. „Bahadir, czy nie widzisz, jaka jestem zamyślona?”. „Wybacz mi, ale skąd miałem wiedzieć, że jesteś zamyślona, nim tu wszedłem?”. „Off, doprowadzasz mnie do szału!” – Oburzona siostra Melis opuszcza pomieszczenie. Kamera przenosi się do pokoju Omera. Chłopiec leży na łóżku, a obok niego siedzi siostra. „Powiedz mi, czy znowu zostałeś bez tchu?” – pyta Meryem. – „A może poczułeś się śpiący i spodobała ci się trawa?”.
Drzwi pokoju otwierają się i do środka wchodzi Hulya. Omer na jej widok robi przestraszoną minę i nakrywa się kołdrą po same uszu, jakby mógł się w ten sposób ochronić przed niebezpieczeństwem. „Jak się ma?” – pyta żona Bahadira. – „Nic mu nie jest, prawda? Postawił na nogi całą rezydencję. Widać, że jest głodny. Przynieś mu szklankę mleka”. „Masz rację, nie pomyślałam o tym.” – Meryem wychodzi z pokoju, a Hulya zajmuje miejsce obok jej brata. „Posłuchaj mnie, jeśli powiesz, że to przeze mnie zemdlałeś, nie zobaczysz więcej swojej siostry” – ostrzega kobieta, wbijając w chłopca mordercze spojrzenie. – „Czy to jasne?”.
Akcja przeskakuje do następnego dnia. Cemil wchodzi do gabinetu Leventa i przekazuje mu dokument. „To akta dotyczące nowego udziałowca” – oznajmia. „Zobaczmy, kim on jest” – mówi Levent i skupia wzrok na dołączonym do dokumentu zdjęciu Tekina. Od razu rozpoznaje, że to ten sam mężczyzna, którego widział ostatnio w towarzystwie Meryem. Przez jego twarz przebiega błysk irytacji. Tymczasem do biurka Ayse podchodzi młoda, atrakcyjna dziewczyna. Przyjaciółka Meryem bierze ją za tajemniczą Alev, od której Cemil dostał koszyk prezentowy. Gdy okazuje się, że to jednak nie ona, oddycha z ulgą.
Po chwili do biurka Ayse podchodzi kobieta w średnim wieku. „Dzień dobry, jestem Alev” – przedstawia się. – „Szukam pana Cemila”. „Pani Alev? Prawdziwa Alev?” – dopytuje Ayse i zdając sobie sprawę, że kobieta ta nie może być ukochaną Cemila, uśmiecha się szeroko. – „Witaj, dobrze cię widzieć”. „Nie rozumiem, co masz na myśli, córko.” – Kobieta jest zdziwiona nagłym rozradowaniem dziewczyny. „Nieważne, witaj”. Do pomieszczenia wchodzi Cemil. „Droga Alev, witaj” – mówi mężczyzna i przytula się z przybyłą. – „Widzę, że poznałaś się już z moją asystentką. Alev jest mamą mojego najlepszego przyjaciela. Kiedy wyjechał do Ameryki, stałem się niejako jej dzieckiem”.
„I to jakim dzieckiem!” – mówi z dumą Alev. – „Przybywa zawsze, gdy go potrzebuję”. „Przepraszam cię, ale muszę odwołać dzisiejszy obiad” – oznajmia Cemil. „To nieważne. Wypiję herbatę z tą dziewczyną, a ty zajmiesz się swoją pracą”. „Dobrze, idę na spotkanie, ale obiecuję ci, że to nadrobimy”. Akcja przenosi się do rezydencji. Meryem i Omer wchodzą do salonu, w którym znajdują się Ulviye i Hulya. „Mój słodziaku, chodź do mnie” – prosi pani Metehanoglu, a chłopiec podbiega do niej. – „Nie powinnam zostawiać cię samego, jesteś za mały. Powiedz mi teraz, czego tam szukałeś? Dlaczego upadłeś i zemdlałeś?”.
„Omer, wszyscy się martwimy” – mówi Meryem. – „Jak upadłeś? Powiedz, nie wahaj się. Czy ktoś cię przestraszył?”. „Niech to szlag!” – przeklina w myślach Hulya. – „Dlaczego się na mnie tak gapi?”. „Kochanie, czy ktoś cię popchnął?” – docieka Ulviye. – „Ktoś cię przestraszył? Powiedz nam”. „Kochanie, jestem tutaj, nigdzie nie idę” – zapewnia Meryem, ujmując rączki brata. – „Jeśli ktoś cię przestraszył, powiedz nam”. „Sam upadłem, nikt mnie nie popchnął” – odpowiada chłopiec, czując na sobie złowrogi wzrok Hulyi i pamiętając jej wczorajsze słowa. – „Nikt mnie nie przestraszył”.
„W porządku, wszystko minęło. Nie musisz się bać.” – Meryem przytula brata, a na twarzy Hulyi pojawia się wyraz ulgi. Akcja wraca do firmy. Do gabinetu Leventa wchodzi… Tekin! „Co on tutaj robi?” – pyta w myślach brat Bahadira, bez trudu rozpoznając, z kim ma do czynienia. „Panie Levencie, dzień dobry.” – Przybyły wyciąga rękę do szefa holdingu. – „Jestem Tekin Gunduz”. Levent podnosi się, odwzajemnia jego gest i także się przedstawia. Co planuje Tekin? Czy Levent zniesie jego obecność w firmie?