57: Camur leży na łóżku. Neriman i Dogan są obok niego. „Synu, powiedz, kto ci to zrobił?” – pyta mężczyzna, ale chłopiec milczy. „Ty i twój upór” – mówi Neriman. – „Powiedz przynajmniej, czy mamy spodziewać się policji?”. „Właśnie tak. Powiedz, czy mamy się przygotować? Jeśli policja tutaj wpadnie, wiedz, że Tekin urządzi cię jeszcze gorzej. Czy wmieszałeś się w jakieś ciemne sprawy? Czy ścigają cię?”. Camur potrząsa głową, ale dalej niczego nie mówi. Neriman i Dogan zostawiają go w spokoju i odchodzą. Minik, Ciszka i Cita siadają obok przyjaciela. „Kto ci to zrobił?” – pyta ten pierwszy.

„Boli cię bardzo?” – pyta Cita. – „Jeśli chcesz, przyniosę ci bułkę z sąsiedniej piekarni”. „Jeśli chcesz, przyniesiemy tosty” – proponuje Ciszka. Camur jednak nadal milczy. „Oczywiście, potrzebujesz pieniędzy!” – wpada na pomyśl Minik i wraz z Citą i Ciszką opróżniają swoje kieszenie z drobniaków. Te także nie wpływają na zmianę nastroju ich przyjaciela. Akcja przenosi się do firmy. Meryem wchodzi do gabinetu Leventa. „Co tutaj robisz?” – pyta mężczyzna, patrząc na przybyłą groźnie zza biurka. „Czy to twoje rozumienie sprawiedliwości?” – pyta Meryem. – „Oskarżasz ludzi, podrzucając im fałszywe dowody?” – Wyciąga z torebki pieniądze i rzuca je na biurko.

„Te pieniądze nie są moje” – kontynuuje dziewczyna. – „Oddaj je temu, kto włożył je między moje rzeczy. Nie jestem złodziejem, nikomu nic nie ukradłam. Czy to takie proste? Czy tak łatwo można oskarżyć kogoś bez wysłuchania? Nie zapytałeś mnie, czy to zrobiłam. Powiedziałeś, że jestem złodziejem, tylko z powodu tych pieniędzy”. „Te pieniądze zostały znalezione w twoim pokoju i to akurat tuż po kradzieży broszki. Co za niesamowity zbieg okoliczności. Jak to wyjaśnisz? Masz odpowiedź na wszystko, na pewno coś wymyślisz”. „Przysięgam na Omera, że to nie są moje pieniądze”.

„Oczywiście, że będziesz przysięgać” – mówi Levent. – „Dla ciebie to jak jedzenie, picie, oddychanie. Wiesz dlaczego? Dlatego, że tylko pieniądze mają dla ciebie wartość. Zrobisz wszystko dla pieniędzy. Wstydź się”. „Nie wiesz nic o mnie. Ktoś mnie wrobił.” – Oczy Meryem zachodzą łzami. „Zostaw to łzy dla siebie. Przywykłaś do osiągania wielu rzeczy poprzez łzy, ale mylisz się, jeśli myślisz, że to zadziała na mnie”. „Myśl o mnie, co chcesz, nie obchodzi mnie to. Mówię prawdę, wierz lub nie. Nie jestem złodziejem!”. Dziewczyna odwraca się i energicznym krokiem opuszcza gabinet.

Wkrótce Levent odbiera telefon od Yasara, który informuje go o wypadku Hulyi. Przekazuje złe wieści bratu i razem jadą do szpitala. Tymczasem Durmus wychodzi z kasyna. Zdecydowanie nie jest w dobrym nastroju. „Nie powinienem grać ostatniej partii, dużo straciłem” – mówi do siebie. – „Zostały mi jeszcze pieniądze Neriman, może raz jeszcze spróbuję szczęścia…”. Z kasyna wychodzi Selim – właściciel lokalu. „Nadal tu jesteś?” – pyta zdziwiony. „Zagram jeszcze jedną partię” – odpowiada Durmus.

„Myśleliśmy, że wszystko ci zabraliśmy” – mówi zdziwiony właściciel. – „Masz jeszcze pieniądze?”. Ojciec Meryem w odpowiedzi wyciąga plik banknotów. „Tyle wydałeś już dziś rano” – stwierdza Selim. – „Odkryłeś skarb?”. „Sprzedałem ziemię w mojej ojczyźnie”. „Wielkie nieba. Idź więc i graj, ile chcesz. Jeśli trzeba, mogą ci nawet udzielić kredytu. Nie wahaj się, dam im znać”. „Dziękuję, bracie.” – Durmus z uśmiechem na twarzy wraca do kasyna. Jego rozmówca wyciąga telefon i nawiązuje z kimś połączenie. „Durmus wraca. Udzielcie mu wszelki kredyt, o jaki poprosi” – mówi do słuchawki.

Kamera robi zbliżenie na Dogana, który przechodził właśnie obok kasyna. „O czym mówił ten gość?” – pyta siebie, patrząc na odchodzącego właściciela kasyna. – „Wkrótce to odkryję”. Akcja przenosi się do szpitala. Melis chodzi niespokojnie przed drzwiami sali operacyjnej. W końcu siada na krzesełku obok Ulviye i pyta: „Czy operacja potrwa długo?”. „Nie wiem, córko. Niech po prostu wyjdzie z tego zdrowa. Boże, pomóż Hulyi”. Na korytarzu pojawiają się Levent i jego brat. „Czy Hulya jest tutaj?” – pyta zapłakany Bahadir. „Bracie, nie możesz wejść do sali operacyjnej” – zatrzymuje go Levent. – „Uspokój się, proszę cię”.

„Synu, wiem, że jest ci ciężko, ale musimy cierpliwie czekać” – mówi Ulviye. „Mamo, jak to się stało?” – pyta Bahadir. Kiedy Ulviye milczy, kieruje wzrok na szwagierkę. „Ja… Nie wiem” – odpowiada Melis, także z oczami pełnymi łez. – „Leżała już, kiedy ją zobaczyłam”. „Czyli spadła ze schodów?”. Siostra Hulyi potakuje głową. Akcja przenosi się do myjni. Dogan wchodzi do pomieszczenia, w którym znajduje się Neriman. „Dzisiaj widziałem Durmusa” – oznajmia mężczyzna. – „Zgadnij gdzie?”. „Gdzie?”. „Znasz hazardzistę Selima? Widziałem, jak wchodzi do jego kasyna”.

„Skąd wziął pieniądze?” – zachodzi w głowę Neriman. „Tego nie wiem, ale na pewno coś się za tym kryje” – stwierdza Dogan. „Co mnie to obchodzi? Niech po prostu nie dotyka moich pieniędzy”. „W porządku, jak uważasz. Ale bądź ostrożna”. Następna scena rozgrywa się ponownie przed kasynem. Durmus wychodzi z lokalu jeszcze bardziej przybity, niż wcześniej. Na zewnątrz stoi Selim, który zagaduje do niego: „Dlaczego się poddałeś? Nie starczyło ci pieniędzy? Powiedziałem chłopakom, żeby udzielili ci kredytu”.

„Udzielili. Dali mi wielki kredyt” – oznajmia Durmus. W tym momencie telefon właściciela zaczyna dzwonić. Odbiera i po krótkiej rozmowie mówi do ojca Meryem: „Poważnie się zadłużyłeś. Wiesz, że przyjaźń to inna sprawa. Teraz zrobimy tak. Co tydzień będziesz spłacał mi dług, jesteśmy umówieni?”. „Jesteśmy. Nie martw się, rozwiążę to”. „Będzie dobrze, jeśli to rozwiążesz. Inaczej wiesz, co się stanie”. Selim odbiera kolejny telefon i odchodzi. „Gdzie znajdę pieniądze?” – pyta w myślach przerażony Durmus. – „Meryem jest bez pracy, a do tego wydałem pieniądze Neriman. Nawet gdybym ją poprosił, nie pożyczy mi”.

Akcja wraca do szpitala. Z sali operacyjnej wychodzi lekarz. Bliscy Hulyi od razu go otaczają. „Co z moją żoną?” – pyta Bahadir. „Proszę, powiedz nam coś dobrego” – mówi Ulviye. „Uspokójcie się, wyjaśnię wam” – oznajmia doktor. – „Pani Hulya doznała krwotoku mózgu, ale operacja się udała. Nie wiem jednak, w jakim będzie stanie, kiedy się obudzi”. „Co to znaczy?” – pyta Levent. „Przy takich operacjach istnieje ryzyko, że pacjent nie odzyska pełni sprawności. Może mieć problemy z pamięcią lub mową, ale może też być wszystko dobrze. Zobaczymy”.

„Kiedy się obudzi?” – pyta Bahadir. „Za jakieś półtorej godziny. Nie macie, co tutaj robić, polecam wam wrócić do domu. Niech zostanie w przeszłości.” – Doktor wraca do sali. Wkrótce w szpitalu pojawia się Tekin. „Usłyszałem w firmie i od razu przyjechałem” – oznajmia. – „Bahadirze, jak ma się Hulya?”. „Właśnie przeszła operację”. „Mam nadzieję, że nadejdą dobre wiadomości. Czy to mama?” – Kieruje wzrok na Ulviye i całuje jej dłoń. – „Niech się nie powtórzy”. „Dziękuję. Kim jest ten pan?” – pyta pani Metehanoglu. „Znajomy. Czasem przychodzi do firmy” – odpowiada Levent i odciąga Tekina na bok.

„Chciałem dzisiaj zadzwonić do Hulyi” – oznajmia Tekin. – „Zapytać, czy mogę coś zrobić w sprawie skradzionej broszki”. „Co na przykład?” – pyta Levent. „Dowiedzieć się, gdzie Meryem sprzedała broszkę. Ja też mam znajomych”. „Nie trzeba”. „Jak to nie trzeba? Otworzyłeś jej drzwi, uwierzyłeś jej i zobacz, co Meryem ci zrobiła. To bardzo smutne, ale nic na to nie poradzimy. Natura wilka się nie zmienia, nie jesteś za to winny”. „Co próbujesz powiedzieć?”. „Mówię, że jabłko nie spada daleko od jabłoni. Złodziejstwo jest u nich rodzinne. Meryem to doświadczona złodziejka, ponieważ w ten sposób została wychowana. Nauczyli ją tego ojciec i ciocia”.

„Ojciec?” – pyta zdziwiony Levent. „Tak, Durmus, jej ojciec” – odpowiada gangster. – „Nie wiedziałeś, że Meryem ma ojca? Cóż, jej ojciec jest raz w więzieniu, raz na wolności. Więzienie to jego życie. Ja też nie powiedziałbym nikomu, że mam takiego ojca. Mówiąc krótko, Meryem nie ma innej szansy, poza zostaniem dobrą złodziejką. To jej przeznaczenie, prawda? Niech się nie powtórzy”. Tekin odchodzi, zostawiając zszokowanego Leventa.

Meryem wraca do domu. Ojciec od razu na nią naskakuje. „Po prostu bierzesz pieniądze, a moje kieszenie są puste!” – grzmi Durmus. – „Nie mam pracy, nie mam pieniędzy! Jak mam przeżyć?!”. „Nie martw się, wkrótce znajdę pracę”. „Znajdziesz? W tej chwili znajdź pracę!” – Popycha córkę na drzwi. – „Gdybym tylko wiedział, co robisz! Rzucasz pracę i zanosisz gdzieś pieniądze. Zaczynasz mnie denerwować! Nie każ mi cię zabić!”. „Nie martw się, wkrótce znajdę pracę” – powtarza dziewczyna, kuląc się ze strachu przy futrynie.

„Kiedy wkrótce? Natychmiast znajdziesz!” – wrzeszczy Durmus. – „Natychmiast znajdziesz i będziesz przynosić mi pieniądze co tydzień! Weźmiesz też zaliczkę!” – Rzuca córkę na wersalkę i opuszcza dom. Jakiś czas później do domu Durmusa przychodzi Ayse. Informuje przyjaciółkę o wypadku w rezydencji. Po chwili Meryem odbiera telefon od Leventa. „Musimy się zobaczyć” – oznajmia mężczyzna. – „Przyjadę tam, gdzie jesteś”. „W porządku, wyślę ci lokalizację”. Co Levent powie dziewczynie? Czy uwierzył w słowa Tekina? Czy Hulya będzie w pełni sprawna po wybudzeniu?

Podobne wpisy