Odcinek 110 – streszczenie: Paciencia nakłada na twarz krem, który kazała kupić Servandowi. Jako że nie potrafi czytać, nie zdaje sobie sprawy, że jest to krem na porost włosów, a nie do depilacji… Manuela jest w kawiarni. Wśród zgliszczy szuka swojego medalika. Do pomieszczenia wchodzi Cayetana. „Myślę, że zawdzięczasz życie donowi Justowi” – mówi żona Germana. „Tak. Pan Justo wyprowadził mnie stąd”. „Cieszę się, że masz się dobrze. Mąż już mi powiedział, że zaopiekował się tobą”. „Jemu też jestem wdzięczna”. „Możemy rozmawiać szczerze, nikt nas tu nie usłyszy”. „Mówią, że ściany mają uszy, jednak i tak nie mam nic do powiedzenia”.

„Dwie kobiety zawsze mają o czym rozmawiać” – przekonuje Cayetana. „Dla ciebie jestem tylko zwierzęciem jucznym” – odpowiada Manuela. „Żałujesz pewnych rzeczy?”. „Jak wszyscy, ale staram się nie grzeszyć dwa razy przeciwko temu samemu przykazaniu”. „Nie żałujesz, że zaniedbałaś swoją młodszą siostrę, którą zostawiłaś? Czuję to samo w stosunku do Carloty. Czego bym w sobie nie zmieniła, nie przywróci jej to życia”. „Nie wiem, co mam powiedzieć. Nigdy nie miałam takich problemów, ale bardzo pani współczuję”. „Nie chcę, żebyś mi współczuła. Mówią, że co nas nie zabija, to nas wzmacnia, a ja jestem tego doskonałym przykładem”.

„Zmieniłam się, dziewczyno” – kontynuuje Cayetana. – „Nie wiesz nawet, jak bardzo. Jestem lepsza. Teraz wiem, że mogę stawić czoła głupcom, którzy wcześniej mnie przerażali. Jestem odważniejsza”. „Cóż, mam nadzieję, że wyjdzie to pani na dobre. Teraz muszę już iść”. „Przepraszam, że cię zatrzymałam. Chociaż nie wiem, gdzie się tak spieszysz, skoro twoja praca spłonęła razem z tym miejscem. A może znalazłaś pracę w innym miejscu?”. „Nie, nie zamierzam przenosić się z tej ulicy. Do widzenia pani, niech Bóg cię strzeże”.

Guadalupe i Fabiana zauważają, że Paciencii wyrosły wąsy. Przyglądają jej się zaciekawione, ale niczego nie mówią. Felipe czuje się upokorzony i nie chce spełnić swojego zadania ugotowania obiadu i pozmywania naczyń, do czego zobowiązał się, zawierając zakład z teściową i przegrywając go. „W porządku, nie musisz gotować” – zgadza się Consuelo. – „Ale od czasu do czasu zaopiekuj się swoją córką”. „I co jeszcze? Opieka nad dziećmi jest obowiązkiem kobiet!” – Oburzony mężczyzna opuszcza dom.

Claudio przynosi Leonor kolejne listy, a wśród nich ten, o którego napisanie Casilda poprosiła Trini. Pokojówka z uwagą przygląda się, jak córka Maximiliana zapoznaje się z jego treścią. „Biedna dziewczyna zakochała się w chłopaku, który nie może wrócić do zdrowia po niespełnionej miłości” – oznajmia Leonor. Zastanawia się przez chwilę, po czym postanawia udzielić odpowiedzi, co bardzo cieszy Casildę. Justo przychodzi do kawiarni, gdzie nadal znajduje się Manuela. „Znalazłaś to, czego szukałaś?” – pyta mężczyzna.

„Nie, ale to nic ważnego. Już wychodzę” – odpowiada córka Guadalupe. „Nadal nie możesz nawet na mnie spojrzeć i nie wiem dlaczego”. „Czego pan oczekuje? Żebym go czciła, jak zbawcę?”. „Nie. Zwykłe dziękuje zadowoliłoby mnie, ale to nie jest konieczne. Uratowałbym każdego w tej sytuacji, ale moje serce bardzo przyspieszyło, gdy dowiedziałem się, że to ty tu jesteś. Dlaczego mnie unikasz? Cokolwiek zrobiłem, nie sądzisz, że każdy zasługuje na drugą szansę?”.

„Tak, prawdopodobnie” – zgadza się Manuela. Justo wyciąga z kieszeni wisiorek i pyta: „Czy to nie tego medalika szukasz? Matka Boska z Góry Karmel. Posiada wygrawerowane inicjały”. Dziewczynę ogarnia przerażenie. Milczy, nie wiedząc, co powiedzieć. „Twoja twarz straciła kolory” – ciągnie Justo. – „Czy medalik jest twój? Wnioskując po twojej reakcji, sądzę, że tak”. „Gdzie go znalazłeś?”. „Blisko miejsca, w którym cię znalazłem. Już ci mówiłem, że ma wygrawerowane inicjały, ale zostały zatarte przez ogień. Jest twój? Wydaje się, że ci się podoba”.

„Tak, jest mój. Przypomina mi kogoś bardzo ważnego” – odpowiada Manuela. „W takim razie opiekuj się nim i nie zgub go ponownie. Być może jego odnalezienie to dobry znak”. „Jest już późno, muszę iść.” – Dziewczyna kieruje kroki ku wyjściu. Zatrzymuje się jednak i mówi: „Don Justo… Bardzo ci dziękuję”. German mówi żonie, że zastanawia się nad pożyczeniem Victorowi pieniędzy na odbudowę kawiarni. „Kto pożycza pieniądze przyjacielowi, straci jedno i drugie” – ostrzega go Cayetana.

Odcinek 111 – streszczenie: Maximiliano i Claudio próbują pomóc Victorowi, ale syn Juliany nadal nie ma nadziei na odbudowę kawiarni i torpeduje każdy ich pomysł. Celia zaprasza przyjaciółki do domu, aby poradzić się ich w kwestii organizacji chrztu Adrianny. Trini pomaga Manueli w uprzątaniu zgliszczy. Victor mówi im, by tego nie robiły, ponieważ sprzątaniem zajmą się nowi właściciele. „Jak to?” – pyta zaskoczona Trini.

„Zdecydowałem się sprzedać to miejsce” – odpowiada mężczyzna. „Victorze, nie poddawaj się” – przekonuje Manuela. – „Wspólnie przywrócimy do życia La Deliciosę”. „Tak, pomożemy we wszystkim, co konieczne”. „Dziękuję wam, ale czas zmierzyć się z rzeczywistością. Siła naszych rąk to za mało. Wciąż brakuje mi pięciu tysięcy peset. Jest to dla mnie nieosiągalna suma. Najgorsze jest to, że do tego muszę spłacić długi”.

Leandro wychodzi ze swojego zakładu. Podchodzi do Victora i mówi mu, że muszą porozmawiać na osobności. „Victorze, twoja matka jest umierająca” – wyznaje z trudem. „Nie. To nie może być prawda”. „Przykro mi. W wyniku uderzenia w głowę powstał krwiak w mózgu. Sytuacja jest bardzo poważna”. „Nie wierzę. Nie ukrywałbyś przede mną czegoś takiego”. „Milczałem, by oszczędzić ci cierpienia. Nic nie mogłeś dla niej zrobić”. „A teraz mogę?”. „Powiedziałem ci, żebyś znalazł siłę i przywrócił do życia kawiarnię. Juliana chciałaby tego”.

„Do diabła z kawiarnią! Do diabła z tobą!” – krzyczy Victor. – „To wszystko twoja wina! Gdybyś powiedział mi wcześniej, może mógłbym coś dla niej zrobić”. „Nie, Victorze. Nie mógłbyś nic zrobić”. „A ty? Za kogo się uważasz? Za jej męża? Mojego ojca?” – Uderza rękoma w pierś Leandra. – „Za kogo się masz?! Powiedz mi! Nie chcę cię więcej widzieć w moim życiu!” – Odwraca się gwałtownie i odchodzi. Tymczasem dochodzi do kolejnej kłótni między Cayetaną a Germanem, po której mężczyzna zamyka się w swoim gabinecie.

„Życzy sobie pani czegoś?” – Ursula zwraca się do pracodawczyni. „Tak. Męża, który traktuje swoją żonę z należytym uczuciem” – odpowiada Cayetana. „Może byłaś dla niego zbyt surowa”. „Mylisz się. Moje okrucieństwo się opłaciło. Przynajmniej German zrezygnował chwilowo ze swojego celu, jakim jest pomoc rodzinie Fererro”. „Z tego, co słyszałam na poddaszu, dziś rano nie poszedł odwiedzić Manueli”. „Kieruje nim poczucie winy. Pomimo swojej niegrzeczności, mój mąż jest łatwy w obsłudze jak marionetka. Trzeba tylko wiedzieć, za które sznurki pociągnąć”. „Bez wątpienia to potrafisz”.

„Myślę, że popełniłyśmy błąd, skupiając nasze wysiłki na tym głupcu” – oznajmia Cayetana. – „Powinnyśmy skupić się na moim najdroższym mężu. Jest słabszy”. „Chcesz, żebym przestała zbliżać się do Manueli?”. „Nie, kontynuuj to, co zaczęłaś. Zdobądź ich zaufanie. Będzie nam potrzebne w przyszłości. Ja tymczasem zajmę się Germanem. Prędzej czy później do mnie wróci. Oddzielę go od tej kobiety, nawet jeśli będę musiała go zniszczyć”.

Manuela stara się podnieść Victora na duchu. Mężczyzna otrzymuje list od anonimowego nadawcy z czekiem na pięć tysięcy peset. „To cud, Manuelo! Jesteśmy uratowani!” – zakrzykuje pełen radości. „Cuda nie istnieją, Victorze. Chyba wiem, kto może za tym stać, ale muszę to jeszcze potwierdzić”. „Podziękuj mu tak, jak na to zasługuje. Idę zobaczyć się z Maximiliano. Wznawiamy prace remontowe. Manuelo, jesteśmy zbawieni!”.

Paciencia, przeglądając się w lustrze, zauważa, że wyrosły jej wąsy. Jest przerażona i jednocześnie zdumiona tym, że krem podziałał na włosy na rękach i nogach, a przyniósł zgoła odwrotny efekt na twarzy. Trini spotyka Casildę na ulicy. Informuje ją, że Leopoldo Safo odpowiedział na list jej przyjaciółki. „Radzi twojej przyjaciółce zabrać go do kina” – oznajmia. „Nie mów mi! Co za śmiałość!” – odpowiada pokojówka, udając zaskoczenie. „Nie powinnaś pobiec, aby powiadomić swoją przyjaciółkę?”. „Ale o czym?”. „Jak to o czym? O radach Leopoldo Safo. Musi pójść do tego Pedra i go zaprosić”.

„Ale ona już wie” – mówi Casilda, nieświadoma, jaką gafę strzeliła. „Jak to możliwe?” – Trini robi duże oczy. „To znaczy… Ktoś inny na pewno już to jej przeczytał”. Manuela przychodzi do pokoju hotelowego Justo. „Czemu zawdzięczam twoją wizytę?” – pyta mężczyzna. „To byłeś ty, prawda?”. „Łatwiej byłoby mi odpowiedzieć, gdybyś powiedziała, co takiego zrobiłem”. „Dałeś Victorowi pieniądze na odbudowę kawiarni”. „Dlaczego tak sądzisz?”. „Odpowiedz mi, proszę”. „Tak, wypisałem ten czek”. „Z jakiego powodu?”.

„Pewnie się zastanawiasz, co robię w tym mieście, z dala od mojego domu” – mówi Justo. „Interesuje mnie tylko to, dlaczego dałeś pieniądze Victorowi”. „Odpowiedź na oba pytania jest taka sama. Nie wiem, czy o tym wiesz, ale zostałem okradziony w swoim domu. Tej nocy straciłem nie tylko żonę i syna, ale także pamięć. Straciłem całe moje życie, moją przeszłość i przyszłość. Nic mnie już tam nie trzyma. Jest tylko ciągły ból za tym, co utracone. W tej dzielnicy znalazłem trochę spokoju. Zauważyłem, że czuję się dobrze z ludźmi, którzy są wokół mnie. Ponieważ nie mam przeszłości, będę cieszyć się teraźniejszością”.

„Mimo to nie rozumiem powodu takiego gestu” – mówi Manuela. – „Jesteś zbyt hojny. To nie jest rozsądne”. „Nazwijmy to inwestycją. Jeśli Victor się zgodzi, La Deliciosa będzie miała nowego partnera. Z tobą, jako cukiernikiem, na pewno dostanę coś smacznego”. „Myliłam się. Nie sądziłam, że okażesz się taki”. „A skąd miałaś wiedzieć? Przecież wcale mnie nie znasz, prawda?” – Mężczyzna sięga po karafkę z trunkiem. – „Wznieśmy toast za przyszłość La Deliciosy.” – Podaje dziewczynie kieliszek. – „Za lepszą przyszłość”. Nieoczekiwanie w pokoju hotelowym pojawia się Pablo. Jest zdumiony, gdy widzi tutaj swoją siostrę. Casilda ćwiczy przed lustrem, jak zaprosić Pablo do kina.

Odcinek 112 – streszczenie: German poprosił o przeniesienie Juliany do jego mieszkania, obawiając się podwyższonego ryzyka infekcji i sepsy w szpitalu. Decyzja męża spotyka się z niezadowoleniem Cayetany, ale kobieta nic nie może zrobić, gdyż dowiedziała się o niej po fakcie. „Ratowanie życia jest moją pracą i powołaniem” – mówi German do żony. – „Pomaganie innym sprawia mi radość. Tak trudno ci to zrozumieć?”. „Niektóre osoby traktujesz jednak wyjątkowo” – zauważa Cayetana. „Dona Juliana jest twoją i moją przyjaciółką. Medycyna to moje życie, czy ci się to podoba, czy nie”.

Do mieszkania przychodzą Leonardo i Victor. Chłopak po raz pierwszy widzi swoją mamę od czasu pożaru. „Jej stan jest poważny, nie będę cię okłamywał” – oznajmia German. „Jak poważny?”. „Wystąpił znacznych rozmiarów krwiak. Osuszyliśmy go, ale nadal musimy czekać. Nie chciałem zostawiać jej w szpitalu ze względu na ryzyko wystąpienia infekcji. Twoja matka znajduje się na granicy życia i śmierci, Victorze. Najbliższe godziny będą decydujące”.

Paciencia pokazuje Trini tubkę z kremem, którym posmarowała twarz, i prosi, by przeczytała, co jest napisane na etykiecie. „Na porost włosów. Maksymalna moc” – odczytuje Trini, a Paciencia robi zdumioną minę. Tymczasem Clara przychodzi do zakładu Leandra. „Nie wiedziałam, czy cię tu zastanę” – mówi przybyła. – „Chciałem wiedzieć, jak się masz po tym, co spotkało twoją przyjaciółkę. Co z nią?”. „Źle. Jest pod obserwacją lekarza. Musimy wierzyć, że nie złapie żadnej infekcji, i czekać. W ciągu najbliższych godzin wszystko może się wydarzyć”. „Chcesz, żebyśmy poszli na spacer? Poranne powietrze dobrze ci zrobi. Oczyści twoją głowę i nieco złagodzi smutek”.

„Bardzo dziękuję za wizytę, ale wolę być zajęty pracą” – odpowiada Leandro. – „Wtedy przynajmniej nie mam czasu myśleć”. „Jestem tutaj, jeśli potrzebujesz rozmowy.” – Clara ujmuje dłoń mężczyzny. Ten jednak prawie natychmiast odsuwa rękę. – „Przepraszam, nie powinnam tego robić. Nie musisz mi się tłumaczyć. Chyba wiem, co ci dolega. Jesteś zakochany w donie Julianie.” – Kobieta odchodzi. Guadalupe zabiera Inocencię na spacer, dzięki czemu Manuela może spotkać się z córką. Bierze ją na ręce.

„Pablo powiedział mi o Justo” – oznajmia Guadalupe. „Że widział nas w hotelu? Zakładam, że o to ci chodzi”. „Wiesz bardzo dobrze, co mam na myśli”. „Nie robiliśmy nic złego, mamo”. „Nie powiedziałam tego”. „Nie sądzę, że poruszyłaś ten temat, by przyklasnąć mojemu gestowi. Wiem, o czym teraz myślisz. Że jestem głupcem, że wierzę, że Justo się zmienił”. „Nie uważam tak”. „Ale Pablo tak myśli”. „A ty? Co ty myślisz?”. „Nie wiem. Czasami myślę, że ludzie mogą się zmienić, a za moment uważam, że wciąż jest tym samym diabłem. Ale uratował mi życie. Justo, za którego wyszłam, patrzyłby jak płonę i niczego nie zrobił. Do tego uratował kawiarnię. To nie ten sam człowiek, mamo, przysięgam”.

„Czy pomyślałaś, że…” – Guadalupe urywa na moment. – „Ten mężczyzna może być sposobem na odzyskanie dziewczyny”. „Co to znaczy?”. Na ulicy pojawia się German. Manuela oddaje Inocencię swojej mamie, by nie wzbudzać podejrzeń lekarza. Tymczasem Consuelo poznaje Claudio. Następnie rozmawia na osobności z jego żoną. „Nie spodoba ci się to, co powiem, ale tym razem muszę zgodzić się z plotkującymi paniami” – oznajmia. – „Twój mąż cię ignoruje”.

„Dlaczego mi to mówisz?” – nie rozumie Leonor. – „Chcesz sprawić, bym czuła się niekomfortowo?”. „Nie, po prostu chcę pokazać ci, że masz problem”. „Dlatego, że mój mąż śpieszy się, nie chcąc spóźnić się na spotkanie?”. „Nie. Ponieważ nie ma między wami namiętności. Nie dał ci nawet buziaka na pożegnanie. Jesteście młodym małżeństwem, Leonor. Między wami powinien być ogień”. „Cóż…” – Leonor wyraźnie posmutniała. – „Dobrze wiesz, że nasze małżeństwo zostało zaaranżowane między rodzinami. Dotyk, bliskość… Takie rzeczy przychodzą z czasem”.

„Miłość. To jest to, co przychodzi z czasem” – poprawia dziewczynę Consuelo. – „Reszta rzeczy dzieje się natychmiast. To impuls, jedna sekunda. Przepraszam za szczerość, ale robię to dla twojego dobra. Jeśli Claudio nie ma tego z tobą, musi mieć to gdzie indziej. Życie jest za krótkie, aby marnować je na kogoś, kto cię nie kocha i nigdy nie pokocha. Lepiej zawsze kierować się tym, co mówi serce”. Akcja przenosi się do mieszkania Germana. Victor siedzi przy łóżku matki.

„Wszyscy starają mi się pomóc” – mówi mężczyzna do nieprzytomnej matki. – „Nawet panie. Dona Trini potknęła się i upadła na ziemię. Leonor ubrudziła sobie ręce. Wszyscy robią to dla ciebie, mamo. Wszyscy cię bardzo kochają, ponieważ jesteś dobra. Nie możesz się poddać. Jesteś silną wojowniczką. Wychowałaś mnie sama. W tym tygodniu otrzymałem pieniądze na remont kawiarni. Będzie piękna. Nawet piękniejsza niż wcześniej. Ale nic z tego nie będzie miało sensu, jeśli ty tego nie zobaczysz, mamo. Proszę, mamo, nie zostawiaj mnie samego. Potrzebuję cię”.

Victor zaczyna szlochać. Nagle czuje, jak palce jego mamy poruszają się. Kobieta otwiera oczy i słabym głosem wypowiada imię syna. Szczęśliwy mężczyzna wzywa Germana. „Czy to znaczy, że będzie dobrze?” – pyta. – „Niebezpieczeństwo minęło?”. „Wkrótce się o tym dowiemy” – odpowiada lekarz. – „Wydaje się, że najgorsze za nami. Musisz uzbroić się w cierpliwość, Victorze. Poczekaj na zewnątrz, chcę zbadać pacjentkę”.

Po dokonanym badaniu German rozmawia z Julianą. Udziela jej przyjacielskiej rady: „Ty i Leandro musicie zrobić krok. Podjąć decyzję. To jasne, że darzycie siebie szczególną sympatią”. „Nie wiem, czy nie jest już na to za późno” – odpowiada kobieta. „Nigdy nie jest za późno, jeśli uczucia są wciąż żywe. Tylko to się liczy”. Tymczasem Consuelo namawia córkę na wspólną przejażdżkę rowerową. Nie ujeżdżają jednak daleko. Już po kilku metrach obie zaliczają wywrotkę…

Podobne wpisy