Dziedzictwo odc. 719: Ferit mówi Ayse, że pragnie tylko jej!

Ayse patrzy surowo na Ferita.

„Dziedzictwo” – Odcinek 719 – Streszczenie

Ayse siedzi przy stole w domu Ferita, delektując się śniadaniem, które sam dla niej przygotował. Przyjęła zaproszenie — ale nie po to, by dać mu nadzieję. Po to, by dać mu nauczkę.

– Masz rację – zaczyna spokojnie, z pozornym wzruszeniem w głosie. – To wszystko, co się ostatnio wydarzyło… bardzo mnie poruszyło. Jakby ktoś otworzył przede mną nowe drzwi. Zobaczyłam rzeczy, których wcześniej nie chciałam dostrzegać. Życie jest krótkie, a ja… nie chcę już tego dłużej tłumić w sobie.

Ferit prostuje się, z wyraźną nadzieją w oczach.

– Nie tłum. Powiedz to, Ayse. Cokolwiek to jest – zachęca ją łagodnie, z bijącym sercem.

– To chodzi mi po głowie od dawna – kontynuuje dziewczyna. – Walczyłam z tym, zaprzeczałam, ale teraz… nie chcę już uciekać od swoich uczuć.

– Nie uciekaj – szepcze Ferit, uśmiechając się lekko. – Po prostu powiedz.

Ayse spogląda mu prosto w oczy. Przez chwilę milczy, jakby zbierała się w sobie.

– Postanowiłam wrócić do Koraya.

– Co?! – Ferit aż zrywa się z krzesła, zszokowany. – Ty?! Z tym… z tym bezwstydnikiem?!

– Tak – odpowiada spokojnie Ayse, z chłodnym uśmiechem. – To ty mnie do tego popchnąłeś. Obudziłeś we mnie dawne uczucia. Dziękuję ci, Ferit. Koray jest osobą, której naprawdę ufam. Był przy mnie, gdy ty się bawiłeś w swoje gierki. On mnie nie zawiódł. A poza tym… jesteśmy rodziną. To najlepsze, także dla Dogi.

Ferit patrzy na nią, jakby dostał obuchem w głowę. Nie wie, co powiedzieć. Szuka słów, ale w jego oczach pojawia się panika.

– Ty… wiedziałaś? – mówi cicho, niemal szeptem. – Słyszałaś wszystko?

Ayse wstaje, zakłada kurtkę i bierze torebkę.

– Oczywiście, że wiedziałam – odpowiada zimno. – Wolałabym oślepnąć i ogłuchnąć, niż być świadkiem tego, jak próbujesz mnie zmanipulować. Dramat jest lepszy od komedii, tak? Taki z ciebie artysta? Myślałeś, że dasz mi kilka tekstów o śmierci i wszystko ci wybaczę?

Robi krok w jego stronę.

– Myślałeś, że jesteś sprytniejszy ode mnie. Ale to ja rozegrałam ciebie. Smacznego śniadania, Fericie.

Bez słowa więcej wychodzi, zostawiając go osłupiałego, z dłońmi zaciśniętymi w pięści, bezradnego. Po jego twarzy przemyka cień – złość, wstyd, może i ból. A może… początek czegoś, czego sam się po sobie nie spodziewał.

***

Nana traci przytomność z wyczerpania. Yaman bez chwili wahania zabiera ją do szpitala. Przez całą drogę nie spuszcza z niej wzroku – blada twarz, spierzchnięte usta, zaciśnięte palce dłoni. Kiedy otwiera oczy, pierwsze, co mówi, to:

– Muszę wracać. Obiad… jeszcze nie wszystko gotowe.

– Naprawdę myślisz o obiedzie, gdy sama ledwo stoisz na nogach? – pyta Yaman z niedowierzaniem, ale w jego głosie brzmi więcej troski niż złości.

***

Scena przenosi się na komisariat. Ferit, próbując przeprosić Ayse za swoją manipulację, wysyła jej bukiet kwiatów z krótkim liścikiem: „Jestem osłem. Przepraszam.”

Ayse, nie odrywając wzroku od dokumentów, podnosi bukiet i w jego obecności wrzuca go do kosza.

Minutę później pojawia się kolejny posłaniec z nowymi kwiatami i bilecikiem: „Wiem, że jesteś na mnie zła i wyrzuciłaś kwiaty do kosza. Przyjmij moje przeprosiny.”

Drugi bukiet ląduje tam, gdzie pierwszy.

– Kwiaty tego nie naprawią – rzuca zimno Ayse.

Chwilę później… kolejny bukiet. Liścik: „Wiedziałem, że powiesz, że kwiaty tego nie naprawią i że je wyrzucisz. Ale co innego miałem zrobić? Przepraszam.”

Kosz nie mieści już więcej. Ayse otwiera okno i bez słowa wyrzuca kwiaty na zewnątrz.

Ale Ferit się nie poddaje. Ostatni bukiet pojawia się z liścikiem: „Czego chcesz od kwiatów, pani komisarz?”

Tym razem Ayse niesie kwiaty prosto na biurko Ferita i rzuca je przed nim.

– Nie chcę twoich kwiatów. Nie chcę twoich przeprosin.

– Ayse, proszę… posłuchaj mnie…

– Nie ma Ayse! Zapomnij moje imię! – rzuca i wychodzi, zostawiając go z miną człowieka, który zbyt późno zrozumiał, jak bardzo zawiódł.

***

W rezydencji wszystko jest gotowe. Gdy Yaman i Nana wracają, w domu unosi się zapach przypraw, pieczonych warzyw i świeżego chleba. Adalet i Aynur dokończyły przygotowania, a rodzina zasiada do stołu, jakby wszystko znów było na swoim miejscu.

W tym czasie kurier dostarcza nowy telefon Yamana wraz z duplikatem karty SIM – zamówionym po zniszczeniu starego telefonu w wypadku.

Nana w jednej chwili blednie. W jej oczach pojawia się panika. Przypomina sobie wiadomość głosową, którą nagrała tuż po tym, gdy usłyszała o jego śmierci.

Cicho, niemal na palcach, próbuje zabrać telefon i usunąć wiadomość, ale Yaman zauważa jej nerwowe ruchy. Patrzy na nią uważnie i jednym ruchem uruchamia pocztę głosową.

Z głośnika rozlega się jej drżący głos:

– Nie możesz odejść… Nie możesz mnie zostawić… Chciałabym, żebyś teraz był tu przede mną. Mam ci tyle do powiedzenia…

Zapada cisza. Yaman odwraca się do niej powoli, a w jego oczach czai się coś pomiędzy zdziwieniem a nadzieją.

– Co chciałaś mi powiedzieć? – pyta cicho.

– Ja… – Nana wyraźnie się waha, szuka słów. – Chciałam przypomnieć ci o obietnicy. O tym, co obiecałeś mojemu bratu. Że będziesz żył… dla Yusufa. Dlatego powiedziałam, że nie możesz umrzeć.

– Jeśli o to chodziło, to czemu próbowałaś usunąć wiadomość?

Nana milknie na chwilę. Potem wzdycha, spuszczając wzrok.

– Bo nie chciałam, żebyś słyszał mnie w takim stanie. Bezsilną. Roztrzęsioną. To nie ja… To nie jestem ja. Nie chciałam, żebyś mnie taką zapamiętał.

Yaman długo patrzy jej w oczy. W jego spojrzeniu nie ma już chłodu – jest coś znacznie głębszego. Ale nie mówi nic. Jeszcze nie.

***

Ferit nie daje za wygraną. Po serii nieudanych prób z kwiatami i liścikami, zjawia się osobiście, by spojrzeć Ayse w oczy i spróbować naprawić to, co zepsuł.

– Naprawdę mi przykro – mówi cicho, ale stanowczo. – Żałuję wszystkiego. Nie chciałem cię zranić, nie chciałem igrać z twoimi uczuciami. Pozwól mi to wyjaśnić, proszę.

– Fericie, nie mamy już o czym rozmawiać – odpowiada chłodno Ayse, ale jej głos drży. – Okłamałeś mnie. Zrobiłeś ze mnie narzędzie w jakiejś chorej grze. To było podłe.

– Myślisz, że cię okłamałem?

– A nie? Patrzyłeś mi w oczy i mówiłeś rzeczy, które sam uznałeś za fałszywe. Tak, okłamałeś mnie – rzuca z wyrzutem.

Ferit bierze głęboki oddech, jakby próbował pohamować emocje.

– Mylisz się, Ayse. Bardzo się mylisz. Tak, użyłem tej sytuacji jako pretekstu, bo nie miałem innego wyjścia. Ale nie kłamałem, kiedy mówiłem o uczuciach. W czym ci skłamałem? W tym, że życie jest krótkie? Że powinniśmy mówić bliskim, co do nich czujemy, zanim będzie za późno?

Zbliża się do niej o krok, patrząc jej prosto w oczy.

– Może sposób był niewłaściwy. Może przesadziłem. Ale każde słowo, które ci wtedy powiedziałem, było prawdą. Życie jest krótkie, Ayse. I nie ruszę się stąd, dopóki tego nie powiem jasno. Jesteś jedyną rzeczą, której pragnę w tym świecie. Ty. Tylko ty.

Na chwilę zapada cisza. Ayse odwraca wzrok, nie chcąc, by zobaczył błysk w jej oczach. Jej serce bije jak oszalałe, ale twarz pozostaje nieugięta.

– Może i mówisz prawdę – mówi w końcu, cicho. – Ale prawdziwe uczucia zasługują na szacunek. A ty potraktowałeś moje jak kartę przetargową. I właśnie tego nie mogę ci wybaczyć.

Odwraca się i odchodzi, zostawiając Ferita z ciężarem własnych słów i pytaniem, które nie daje mu spokoju:

Czy jeszcze kiedyś spojrzy na niego tak, jak dawniej?

Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Emanet. Inspiracją do jego stworzenia był film Emanet 526. Bölüm dostępny na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tego odcinka, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.

Podobne wpisy