Odcinek 8 – streszczenie: Jana zostaje wypuszczona z pokoju. Uważa polecenie sierżanta za nadużycie władzy i bez ogródek wyraża swoje oburzenie. Policjanci nie znaleźli ukrytej w jej pokoju obrączki Tomasa. Petra i Cruz rozmawiają, przechadzając się na zewnątrz. „Powiedziałam ci, żebyś położyła ten nóż w widocznym miejscu” – mówi nagannym tonem markiza. – „Gdzie były twoje myśli?”. „Zrobiłam to, proszę pani. Wystawał spod materaca. Policjanci powinni go znaleźć”. „To nie miało tak być. Pokojówka miała trafić za kratki!”. „Była szybsza. Weszła do pokoju przed sierżantem, zobaczyła nóż i zabrała go”.
„Skąd wiedziała? Kto ją ostrzegł?” – pyta Cruz. „Myślę, że nikt”. „Więc to zwykły zbieg okoliczności?”. „Miała szczęście, proszę pani. Nie mam innego wytłumaczenia. Nikomu nie powiedziałam. I podejrzewam, że pani również”. „Oczywiście, że nie! Ale wcale nie podoba mi się ta sytuacja, Petro. Sprawy się skomplikowały. Straciłyśmy narzędzie zbrodni. Jak teraz zrzucimy winę na tę dziewuchę?”. „Kto powiedział, że straciłyśmy? Kiedy sierżant powiedział, że w pokoju Jany nic nie znaleźli, użyłam wyobraźni. Zastanowiłam się, gdzie mogła ukryć nóż. Przyszły mi na myśl tylko dwa miejsca. Był w koszu, proszę pani”.
„Dobrze cię nauczyłam, Petro Arcos” – chwali zadowolona Cruz. W następnej scenie Petra wchodzi do pralni, gdzie Jana pracuje w pocie czoła, mimo bolesnej kontuzji ręki. „Dlaczego się obijasz?” – pyta osobista pokojówka Cruz. „Moja rana płonie. Zatrzymałam się, żeby odpocząć”. „Nie płacą ci za odpoczynek!”. „Ty też nie powinnaś pouczać tych, których nie jesteś przełożoną. A może stałaś się nagle główną pokojówką?”. „Nie bądź bezczelna, dziewczyno!”. „A ty zajmij się swoimi sprawami”.
„Nie wyjdziesz stąd, dopóki ta koszula nie będzie biała” – oświadcza Petra. – „Kiedy skończysz, zajmij się prześcieradłami. Umyj je, wysusz i wyprasuj”. „Od kilku dni mam na rękach pęcherze. Odpuść mi trochę”. „Nie narzekaj tak bardzo. Cnotami pokojówki są posłuszeństwo i pracowitość. Gdybyś nie była taka bezczelna wobec sierżanta, nie nagromadziłoby ci się tyle pracy. Sama jesteś sobie winna”. „A ty i markiza nie macie z tym nic wspólnego?”. „Co powiedziałaś? Słuchaj, głupcze, jeśli coś ci się nie podoba, wiesz, gdzie są drzwi!”.
„Tego byś chciała, prawda? Nic z tego” – odpowiada Jana, nie dając się zastraszyć. – „Odejdę, ale dopiero wtedy, kiedy sama będę tego chciała”. „Cóż, jeszcze się o tym przekonamy. Nie zawsze będziesz miała przy sobie pana Manuela, który stanie w twojej obronie”. „Co insynuujesz?”. „Mówię wprost, co myślę. Wykorzystujesz swoje uroki i uwodzisz pana Manuela, żeby ci pomógł”. „Uważaj, pani Petro. Nie wiesz, kogo masz przed sobą. Mam dzisiaj dobry humor, ale następnym razem nie będę taka miła”. Petra zrzuca na podłogę czyste, wyprasowane koszule, żeby Jana miała więcej pracy. Dopiero wtedy wychodzi z pokoju.
Pia skarży się markizie, że Petra wchodzi w jej kompetencje jako gospodyni La Promesy, ale Cruz ignoruje jej skargę. Baron Juan przysyła Pii kosztowny łańcuszek. Kobieta okłamuje zaciekawione służące, że to spadek po zmarłej ciotce. Simona otrzymuje list od Antonia, swojego syna mieszkającego i pracującego w Barcelonie. Kucharz Lope czyta na głos jego treść wszystkim służącym: Dzień dobry, mamo. Wybacz mi, że długo do ciebie nie pisałem. Jesteśmy bardzo zajęci w fabryce. Mamy za sobą trudne tygodnie. Ja i inni pracownicy zamknęliśmy się w fabryce, aby wywrzeć presję na szefostwie. Nie tylko mężczyźni, ale także kobiety i dzieci.
Szefowie znaleźli pracowników zastępczych, aby produkcja nie ustała. Pracownicy, bez względu na wiek i płeć, budowali barykady, żeby zapobiec wejściu nowych robotników. Powinnaś nas zobaczyć, mamo. Walczyliśmy kijami, kamieniami, ale także pieśniami i hasłami. Nasza siła i determinacja zaskoczyła szefów. Radość nie trwała jednak długo. Przyjechała policja i zaczęli strzelać. Wielu kolegów poległo w bitwie, ale ze mną wszystko w porządku, mamo. To był cud, ale nic mi nie jest. Pomimo tego, co się stało, wiem, że postąpiliśmy słusznie. I odnieśliśmy sukces. Wywalczyliśmy 90 godzinny tydzień pracy!
Lope w tym miejscu kończy czytać list, gdyż przerwa dobiega końca i wszyscy muszą wrócić do pracy. Na początku XX wieku, kiedy toczy się akcja serialu, tydzień pracy w Hiszpanii, podobnie jak w wielu innych krajach, był znacznie dłuższy niż dzisiaj. Tygodniowy czas pracy wynoszący około 90 godzin nie był wyjątkowy. Pracownicy w tamtym okresie często pracowali od 12 do 16 godzin dziennie, przez sześć dni w tygodniu.
Petra dowiaduje się o prezencie, jaki dostała Pia Adarre. Natychmiast udaje się do niej. „Powiedzieli mi, że otrzymałaś przesyłkę” – oznajmia pokojówka Arcos. – „Z pięknym łańcuszkiem w środku”. „Wieści szybko się roznoszą, jak widzę”. „Podobno to spadek po ciotce”. „Tak, przysłała mi go kuzynka. Taka była wola mojej cioci”. „Aż dziwne, że kuzynka nie podała danych nadawcy”. „Na wsi tego nie robią”. „Nie oszukasz mnie, Pio. Wiem, że masz romans z mężczyzną. To ten sam, który sprawił, że straciłaś godność”. „Widzę, że kontynuujesz tę samą śpiewkę”. „To nie śpiewka, a rzeczywistość. Nosisz w swoim łonie dziecko, nie mam zamiaru o tym milczeć”.
„Uważaj, Petro” – ostrzega Pia. – „Nie mów tego, czego nie wiesz. Jesteś bardzo bezczelna”. „Nie boję się ciebie. Wiesz dlaczego? Ponieważ wiem, że mam rację. Wkrótce wszyscy się o tym dowiedzą. Owoc twojego grzechu powoli rośnie w twoim łonie. Tik-tak, tik-tak…”. „Dość tych bzdur! Przywołuję cię do porządku!”. „Ty mnie przywołujesz do porządku?” – pyta Petra, uśmiechając się kpiąco. „Tak. Jestem naczelną pokojówką i zasługuję na szacunek. Nie pozwalam ci tak do mnie mówić!”.
„Co zamierzasz zrobić? Ukarzesz mnie? Powiesz pani Markizie?” – Petra drwi sobie z ostrzeżeń gospodyni. „Do mojego biura! Nie będę się powtarzać!”. Mauro ulega wdziękom Leonor i daje się zaciągnąć do jej pokoju. Gdy całują się namiętnie na łóżku, rozlega się pukanie do drzwi. Lokaj szybko chowa się pod łóżko, a Leonor wpuszcza do środka swoją siostrę, Catalinę. Markiza Cruz namawia swojego syna Manuela, aby zbliżył się do Jimeny i pomógł jej przezwyciężyć smutek.