37: Arzu wychodzi na zewnątrz rezydencji. Telefonuje do Cengiza. „Jestem niespokojna, Cengiz. Bardzo niespokojna” – mówi kobieta. – „Nie wiem, co robić…”. „Arzu, uspokój się trochę” – prosi Arisoy. – „Posłuchaj, wiemy, że oni nie poszli jeszcze na policję. Kto by nie wysłał tych zdjęć, bądź pewna, że sam nas znajdzie”. „Jak ty możesz być taki spokojny?! Ja zwariuję… Oni mają dowody w rękach. Ty w tym grobie pochowałeś nas oboje, Cengiz…”. „Arzu, ja muszę być spokojny, żeby nas oboje uratować. Przynajmniej jedno z nas musi zachować zimną krew”. „Tak, a także grożąc mi, pogrzebać mojego ojca!”. Arzu rozłącza się. Sema całą jej rozmowę obserwowała z okna swojego powodu. Nabiera coraz więcej podejrzeń wobec synowej…
Orhan wchodzi do pokoju matki. „Mahir nie odpowiada na telefony” – mówi. „Zostaw go, niech pobędzie sam. Pozwól mu się pozbierać” – odpowiada Sema. W drzwiach staje Melisa. „Na dole są goście” – oznajmia i kieruje wzrok na babcię. – „Zajmij się nimi”. Pani Soyer udaje się na dół, a Orhan podchodzi do bratanicy. „Dlaczego się tak zachowujesz?” – pyta. „Ja nic nie robię, wujku. To ty zawiniłeś wobec taty”. „Nie chciałem tego. Tak wydarzenia się potoczyły. Twojego ojca nikt nie pominął”. „Ale z zewnątrz tak to nie wygląda, wiesz o tym dobrze. I zobaczyliśmy twoją prawdziwą twarz. Okazało się, że tworzyliśmy rodzinę tylko dla twoich celów. Być rodziną… To wymysł”.
Ozlem znajduje Mahira w barze. Mężczyzna właśnie nalewa sobie kolejną szklankę whisky. „Co z tobą?” – pyta kobieta. – „Posłuchaj, musisz się pozbierać. Zaczynam się o ciebie niepokoić”. „Zapomnij, nie myśl o mnie” – odpowiada Mahir. – „O mnie nawet rodzina się nie martwi. Nikomu nie jestem potrzebny… A ty? Dlaczego się martwisz?”. Ozlem obejmuje mężczyznę. „O czym ty mówisz? Nie mów takich głupot… Ty musisz być silny, jak nigdy dotąd. Pozbieraj się trochę”.
Akcja przenosi się do firmy. Cengiz wchodzi do gabinetu Selima. „Synu, twoja mama bardzo żałuje tego, co zrobiła” – mówi mężczyzna. – „Jeśli musimy przeprosić, my tysiąc razy cię przeprosimy. Zapomnijmy o tym, zamknijmy ten temat, dobrze?”. „Naprawdę to dla ciebie takie proste, tato? Wszystko tak normalnie? Wy przeprosicie, a my wybaczymy… Wiedząc o wszystkim, milczałeś i nic nie zrobiłeś. Niczego nie zrobiłeś!”. „A co miałem zrobić? Miałem zamknąć mamę w szpitalu? Zrezygnowałem ze swojego życia, żeby być częścią normalnej rodziny. Przez całe lata dźwigam matkę na swoich plecach, rozumiesz? Ona zamknęła się w sobie, oszalała, ale mnie to nie obchodzi. Cały czas niosę ją na plecach!”.
„A ty wiesz, dlaczego?” – kontynuuje Cengiz. – „Z powodu ciebie. Tylko dlatego, żebyś nie miał rozbitej rodziny. Przede wszystkim, żyłem twoim życiem, Selim. Zdajesz sobie z tego sprawę? Rozumiesz moje poświęcenie, synu? A teraz twoja kolej. Nie przeciągaj”. „I to ma być rodzina?” – pyta Selim. – „Rodzina czy coś w jej rodzaju? Kłamać, ukrywać niedostatki, udawać, że wszystko jest normalne. A potem mówić, że jesteśmy rodziną. Bycie rodziną nie wygląda tak, tato. My nigdy nią nie byliśmy”. „Coś takiego. Ty sam mówiłeś, że jesteś najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, mając takiego ojca, jak ja. I co się zmieniło? Co się stało?”. „A co, nie zmieniło się?! Mama uprowadziła Cennet! Co może jeszcze się stać, tato?! I ty wiedziałeś o tym i nic nie powiedziałeś! Człowiek, którego podziwiałem… Ojciec, z którego brałem przykład, nie mógł tego zrobić. On by mi powiedział, nie ukrywałby tego przede mną!”.
„Podoba ci się czy nie, jesteśmy rodzina” – oznajmia Cengiz. – „Jesteśmy twoją rodziną, nie zapominaj o tym”. „Tak, jesteście moją rodziną. I nadal bądź moim ojcem” – mówi Selim. – „Ale ja muszę założyć własną rodzinę. Już czas. Dlatego nie wy jesteście mi potrzebni, tylko Cennet. Zrozumiałeś mnie?”. Do gabinetu w tym momencie wchodzi Arzu. „Co się tu dzieje?” – pyta. – „Słychać was na zewnątrz”. „Nic, pani Arzu” – odpowiada Selim i odchodzi. Cengiz chce iść za nim, ale kobieta go zatrzymuje. „Teraz dla ciebie nie jest najważniejszy syn” – oznajmia.
Cennet zauważa, jak wzburzony Selim szybkim krokiem wychodzi z firmy. Wybiega za nim. „Co ty robisz? Gdzie ty idziesz?” – pyta. „Nie mam już siły zostać razem z ojcem w tym samym miejscu” – odpowiada chłopak. „Znowu czymś cię zdenerwował?”. „Potem porozmawiamy”. „Selim, teraz porozmawiajmy! Nic nie rozwiążesz uciekając”. „Zostając tutaj, nie jestem w stanie niczego zrobić, Cennet. Z rodziną, która mnie okłamała, która zrobiła krzywdę mojej ukochanej, ja nie mogę tak łatwo rozwiązać problemu”. „Nic ich nie zmieni. To ty musisz o tym zapomnieć”. „Ty też, Cennet?! Ty też?!” – oburza się Selim. „Posłuchaj, ja nie chcę cię denerwować i kłócić się. Chcę tylko, żebyś się trochę uspokoił”.
„Wybacz, nie chciałem krzyczeć na ciebie” – przepraszam Selim. – „Jestem zmęczony tym wszystkim, co zaszło. Chorobą mamy, wspomnieniami, które widzę… Ten chłopak o imieniu Ali. Ja też oszaleję, jak mama. Szaleństwo w naszej rodzinie jest na pewno dziedziczne…”. „Posłuchaj, to nie tak” – tłumaczy Cennet. – „Możliwe, że te wspomnienia w rzeczywistości były…”. „Nie rób tego Cennet, proszę cię. Jakie niby one mogły być? Niczego takiego nie przeżyłem. Kto to Ali? Kim on jest?”. „Ali…” – próbuje powiedzieć dziewczyna, ale chłopak jej przerywa: „Nie mówmy o tym. Rozmawiając na ten temat źle się czuję, zrozum mnie. Jedyne, czego w tej chwili potrzebuję, to miłości i spokoju. I ty mi to właśnie dajesz. Dlatego muszę się pospieszyć. Wkrótce zrozumiesz…”. Selim całuje Cennet i wsiada do swojego auta. Co planuje?
Akcja wraca do baru. „Moja mama dokonała wyboru. Posadziła na miejscu ojca Orhana” – mówi wstawiony Mahir. „Co takiego?!” – zadziwia się Ozlem. „Zgadza się, pominęli mnie. Nikt się mną nie przejmuje…”. „Jak tak może być? Przecież to ty jesteś najstarszy w tej rodzinie. Orhan jest twoim młodszym bratem. Dlaczego on?”. „Nie jestem bratem, ojcem, synem… Nic mi się nie udaje!” – krzyczy Mahir i rzuca swoją szklanką z whisky. – „Będzie lepiej, jeśli i ty to przyjmiesz do wiadomości!”.
Sema wchodzi do pokoju gościnnego. Melisa siedzi na kanapie i ogląda zdjęcie dziadka. „Twoja mama jest na zewnątrz?” – pyta Sema. „Nie, przed chwilą wyszła” – odpowiada dziewczyna. Przez nawet moment nie spojrzy w kierunku babci. Jest na nią zła za decyzję, jaką podjęła wobec jej ojca. „Dokąd poszła?”. „Nie wiem. Nie martwię się i nie pytam”. „Melisa, kochanie. Nie złość się na mnie. Nie waż się być dla mnie niegrzeczna. Jeżeli tak postanowiłam, to uwierz mi, że coś wiem. Jeśli ten człowiek jest twoim ojcem, to dla mnie jest synem. Nikt bardziej niż ja nie może się martwić o niego. Ty też nie denerwuj się tym”. Melisa podnosi się z kanapy i odchodzi.
Akcja przenosi się do gabinetu Arzu. Kobieta niespokojnie chodzi od ściany do ściany. „Arzu, usiądź. W ten sposób tylko mnie drażnisz” – mówi Cengiz. „Mnie też drażni twój spokój, Cengiz!”. Nagle ktoś puka do drzwi. „Wejść” – prosi Arzu. Do środka wchodzi sekretarka. „Pani Arzu i panie Cengizie, przynieśli tę kopertę dla was” – mówi, podając mężczyźnie przesyłkę. „Możesz wyjść” – oznajmia Arisoy. Kiedy sekretarka opuszcza pomieszczenie, Arzu natychmiast wyrywa mężczyźnie kopertę i otwiera ją. W środku znajduje całą kolekcję zdjęć, dokumentujących popełnioną przez nich zbrodnię na Rizie!
Arzu i Cengiz wybiegają na zewnątrz. Przed budynkiem stoi kurier (Halil). „To on! To on!” – krzycz Arzu. Mężczyzna wsiada jednak do samochodu i odjeżdża im sprzed nosa. W tym czasie Cennet podchodzi do jednego z pracowników. „Ufuk, na moim biurku były założenia ostatniego projektu. Muszę wnieść tam kilka poprawek, ale nie mogę go znaleźć”. „Zostawiłem go w gabinecie pani Arzu do podpisu” – oznajmia mężczyzna. „O Boże, ja go jeszcze nie skończyłam. Lepiej, gdybyś zapytał wcześniej, zanim go zaniosłeś. Teraz pani Arzu zobaczy, że tam czegoś brakuje i będzie się złościć…”. Cennet chcąc nie chcąc udaje się do gabinetu Arzu, w którym kobieta zostawiła zdjęcia…
Arzu i Cengiz wracają do środka budynku. „Niech to szlag!” – przeklina kobieta. – „On bawi się z nami, jak kotek z myszką! Wie wszystko o naszym życiu. Pozwala sobie przychodzić do mojego domy, pracy… My nic nie wiemy o tym człowieku!”. „Arzu, uspokój się trochę” – prosi Arisoy. – „Zwracasz na siebie uwagę”.
Cennet jest już w gabinecie swojej pracodawczyni. Podnosi z biurka teczkę ze swoim projektem, przy okazji strącając na podłogę kopertę ze zdjęciami. Kiedy chce ją podnieść, do gabinetu wracają Arzu i Cengiz! „Stój! Co ty robisz?! Zostaw to!” – rozkazuje Arzu i sama podnosi kopertę. – „Co ty robisz w moim gabinecie? Wyjdź!”. „Pani Arzu, ja nie miałam złych zamiarów” – tłumaczy dziewczyna. – „Przyszłam, żeby zabrać swój projekt, zahaczyłam o kopertę i ona spadła…”. „Dobrze, wystarczy. Zabieraj swój projekt i wynoś się stąd!”. „Pani Arzu, dlaczego pani się tak do mnie odnosi? Co ja zrobiłam, żeby na to zasłużyć?”.
Arzu wbija w Cennet pełne nienawiści spojrzenie. „Ty nic nie musisz robić” – oznajmia. – „Samo twoje istnienie wystarczy…”. „Dlaczego…? Dlaczego moje istnienie przynosi pani dyskomfort?” – pyta Cennet. „Dlatego, że wszystko, czego się dotkniesz, niszczysz! Od samego początku, kiedy weszłaś w nasze życie, nic nie jest normalne. Wymieniać jeszcze?!”. „Cennet, córko, wyjdź” – prosi Cengiz. – „Pani Arzu jest trochę zdenerwowana z powodu ostatnich przeżyć”. Zasmucona dziewczyna opuszcza gabinet. „Arzu, weź się w garść” – mówi Arisoy. – „Z powodu tego człowieka wydasz nas. Jestem zmęczony ciągłym uspokajaniem cię”. „To nie mów!” – wybucha Arzu. – „Nic więcej mi nie mów! Ja nawet twojego głosu słuchać nie mogę. Nienawidzę cię za to, że postawiłeś mnie w takim położeniu”.
Nagle Arzu i Cengiz jednocześnie otrzymują tę samą wiadomość na swoje komórki: „Jeśli nie chcecie, żeby fotografie trafiły w ręce policji, zrobicie wszystko to, co wam powiem. Czekajcie na moje instrukcje”. Cengiz oddzwania na numer, z którego nadany został sms. „Psiakrew, wyłączony!” – mówi mężczyzna. „A czego się spodziewałeś?! Myślałeś, że on odbierze i zacznie z tobą rozmawiać?! Oto wynik twojego wspaniałego planu. Z twojego powodu nas zamkną!”. Wściekła Arzu opuszcza swój gabinet. Cengiz przegląda spokojnie wszystkie ze zdjęć. Na jednym z nich widać, jak odrywa on guzik z płaszcza Arzu! Mężczyzna rozrywa to zdjęcie na strzępy.
Akcja przenosi się do domu Mukaddes. Cennet za swoją pierwszą pensję kupuje wszystkim prezenty. Następnie rozmawia szczerze z Mukaddes. „Babciu, sama nie wiem, czy robię dobrze. Wiem, że Selim to Ali i nie mówię mu tego. Czym ja się różnię od ludzi, na których się złoszczę i nazywam złymi?” – pyta Cennet. – „Ja… Tak, jak jego rodzina, ukrywam największy sekret…”. „Jeśli milczysz, to tylko dlatego, że martwisz się o Selima” – stwierdza Mukaddes. – „Milczysz, żeby było dobrze, nie chcąc zrobić mu krzywdy. Ty niczego złego nie robisz, córko. Wszystko ma swój czas. Musisz po prostu poczekać na ten odpowiedni moment”.
Selim dzwoni do Omera. „Co jest z pierścionkami?” – pyta. „Bracie, kupiliśmy kilka sztuk” – odpowiada Omer. – „Beste dzisiaj będzie przymierzać i które będą pasowały, przyniosę tobie”. „Dobrze, świetnie bracie. Ty nie musisz przyjeżdżać. Daj znać, a ja przyjadę”. „Dobrze, bracie. Do zobaczenia”. Selim kończy rozmowę. Kiedy chce już wsiadać do swojego auta, nagle za jego placami pojawia się… Nilgun! „Selim, synku… Ja bardzo tęsknię za tobą. Nie wytrzymałam” – mówi kobieta. – „Wiem, powiedziałeś, żeby dać ci czas. Ale kiedy ciebie nie widzę, czas nie mija, synu. Proszę cię, wróć do domu. Obiecuję ci. Sprawię, że zapomnisz o wszystkim, co się stało. Proszę cię…”.
„Nie mogę zapomnieć, co się stało” – odpowiada Selim. – „I wrócić do tego domu nie mogę. Nie mogę”. „Ale jak długo będziesz mieszkał w hotelu, synu?” – pyta Nilgun. – „Posłuchaj, dobrze, obiecuję ci. Pójdę do szpitala. Porozmawiam z ojcem i jutro pójdę do najlepszej kliniki. Jaką mamą chcesz mnie widzieć, taką się stanę. Proszę cię, nie odwracaj się do nas plecami. Bez twojego głosu, bez twojego zapachu… Dom nie będzie domem. Gdzie nie spojrzysz, cztery ściany. I dla mnie i ojca stanie się tylko więzieniem…”. „Mamo, ja nie mogę o was zapomnieć. Ile nie byłoby złych rzeczy. Nawet jeśli nie mogę zapomnieć o tym, co ty zrobiłaś, nie mogę też zapomnieć o was. Jesteście moją rodziną”.
„Jesteście moją przeszłością, teraźniejszością i przyszłością” – kontynuuje Selim. – „Ja po prostu chcę zbudować swoje życie. To wszystko”. „Co to znaczy, synu?” – pyta przerażona Nilgun. Z jej oczu płyną łzy. „Bądź pewna, że dla nas wszystkich to będzie najlepsze wyjście. Szybko zrozumiesz, co miałem na myśli. Kto wie, może to pomoże naszym ranom? Być tam, gdzie się urodziłem. Być w miejscu, do którego należę. To wyleczy moje rany”. Chłopak przytula matkę.
Arzu po swoim pokoju chodzi z komórką w ręku. W niepokoju czeka na wiadomość od szantażysty. Do pomieszczenia wchodzi Sema. „W końcu się spotkaliśmy” – mówi pani Soyer. „Chciałam trochę odpocząć” – oświadcza Arzu. „Zauważyłam. Oczywiście, że jesteś zmęczona… Gdzie zniknęłaś?”. „Cały dzień byłam w biurze. Gdzie indziej mogłabym być?”. „Kobiety w takie dni są w domu. Przyjmują wyrazy współczucia. Kilka kropel łez wylać, nawet jak nie są prawdziwe. Ale to nie jest w twoim stylu…”. „Dobrze wiesz, jak bardzo kochałam ojca. Możesz mnie oskarżać o wszystko, ale nie zmuszaj mnie do tego, proszę”. „Jasne. Bóg to wie, że z powodu żalu po Rizie poszłaś do biura… Orhan i Mahir jeszcze nie doszli do siebie. Ale ty, jak zauważyłam, oddałaś się pracy. Pierwszy raz w życiu widzę, jak ktoś z powodu żalu oddaje się pracy…”.
„Nie chciałam przemęczać Orhana i Mahira w tych trudnych chwilach” – tłumaczy Arzu. – „Nie pojechałabym, gdyby to nie była trudna sprawa”. „Zrozumiałam. A Cengiz też był w biurze?” – pyta Sema. „Tak, był… Dlaczego pytasz?”. Tymczasem Ozlem przyprowadza pijanego Mahira do domu. Na dole oprócz rodziny, są jeszcze goście. „Och, witajcie… Witajcie…” – woła Mahir. Ozlem sadza go na krześle. Orhan podchodzi do brata i wbija w niego pełne pogardy spojrzenie. „Spójrz tylko na siebie” – mówi. – „Jak ci nie wstyd? Dorosły mężczyzna…”. „Tatusiu, chodź, idziemy” – mówi Melisa. – „Zaprowadzę ciebie na górę”. „Nie, nie trzeba… Zostanę tutaj… Będę siedzieć tam, gdzie zechcę. Przecież to mój dom!”.
Z góry schodzą Arzu i Sema. „Orhan, co się dzieje?” – pyta pani Soyer. „Mamo, nic takiego” – odpowiada Orhan. – „Zajmuję się tylko swoim bratem. Wybrał najlepszy dzień, żeby się napić…”. „Mahir, chodź, pójdziemy na górę” – mówi Sema. „Nie, tutaj zostanę. No co, mam zakaz siedzenia tutaj?”. „Co ty wygadujesz? Od tego cierpienia, nie wiesz, co mówisz. Chodź, idziemy”. „Gdyby ojciec żył” – wzdycha Orhan. – „Kto wie, jak zdenerwowałby się twoim zachowaniem? Jak ci nie wstyd?!”. „Meliso, odprowadź naszych gości” – mówi Sema. „Pani Semo, już idziemy. Jeszcze raz wyrazy współczucia” – odzywa się jedna z kobiet. „Zaczekajcie!” – woła Mahir. – „Jeszcze nie porozmawialiśmy, a wy już chcecie iść. Mama opowie wam, kogo chce widzieć na miejscu ojca…”.
„Dosyć!” – wybucha Sema. Mahir podnosi się z krzesła. „Nie zrozumiałem. Mówisz, że wystarczy?” – pyta, zataczając się. – „Co za różnica, mamo? I tak się niedługo dowiedzą… Niech wiedzą, komu się mają podlizywać… Nie mam racji, drogi Orhanie?”. Sema na oczach wszystkich policzkuje Mahira! „Babciu, co ty robisz?!” – krzyczy Melisa. Wszyscy są bardzo poruszeni… „Zmusiłeś mnie do tego” – oznajmia Sema. Orhan wyprowadza gości. „Mamo, przecież nie ujawniłem żadnej tajemnicy” – mówi Mahir. – „Jakby nie było, w tej rodzinie ja jedyny jestem nieudacznikiem. Zawsze byłem problematycznym dzieckiem”.
„Tatusiu, chodź, idziemy do pokoju” – Melisa bierze ojca pod ramię. „A ty wiesz, córko, że nikt nie stoi w mojej obronie?” – pyta Mahir. – „Nie, nie będę kłamał. Mama była cierpliwa. Tylko trochę cierpliwa… Dlatego, że na tyle zasługuję, prawda mamo?”. Mahir zaczyna płakać rzewnymi łzami. Arzu chce wziąć męża pod drugie ramię, ale ten ją odtrąca. „Nie dotykaj mnie!” – krzyczy. – „Niczym się nie różnisz od nich! Nikt z was mi nie zaufał… Nikt z was nie wierzy we mnie!”. Melisa odprowadza ojca do pokoju.
Akcja przenosi się do domu Mukaddes. „Beste, gdzie znalazłaś te pierścionki?” – pyta Cennet. „Jedna z dziewczyn w internacie sprzedawała je bardzo tanio, dlatego kupiłam kilka” – odpowiada Beste. – „Weź, przymierz”. „Nie chcę, nie lubię pierścionków”. „Wiem, ale tylko przymierz. Zobaczę, jak wygląda na palcu”. „Zapomnij o tym, nie mam ochoty przymierzać”. „Zrób to dla mnie. Proszę, przymierz”. „Dobra, zakładaj”. Cennet niechętnie wystawia dłoń, a Beste wsuwa na jej palec obrączkę. „Widzisz, nie pasuje. Za duży” – mówi Cennet i od razu zrzuca pierścionek.
„I tak mi się nie podobał” – mówi Beste. – „Zobacz, ten jest ładniejszy. Przymierz jeszcze ten”. Cennet niechętnie, ale zamierza kolejny pierścionek. „Nie, ten jest za mały. Daj już spokój z tym” – mówi Cennet. „Nie, nie mogę!” – aż krzyczy Beste. – „Proszę, jeszcze ten. Ostatni raz”. Cennet przymierza kolejną obrączkę. Ta pasuje idealnie. Beste zabiera właściwy pierścionek i wychodzi na zewnątrz. Tam przekazuje go Omerowi. „Tylko nie zgub” – mówi dziewczyna. – „I zadzwoń jak najszybciej do brata Selima”.
Arzu popija kawę. Nagle otrzymuje kolejną wiadomość od szantażysty: „Uwierz mi, wszystko dobrze się skończy”. „Niech cię diabli!” – przeklina kobieta. Do pokoju wchodzi Melisa. „Tata zasnął” – oznajmia. „To dobrze…”. „Co dobrze? Nie obchodzi cię ojciec?!”. „Melisa, dziecko. Proszę, nie teraz”. „A właśnie, że teraz. Co się z tobą dzieje? Co się z wami dzieje? Z babcią, wujkiem, z tobą… Co wy macie do taty?! Czekaliście wszyscy, kiedy umrze dziadek, żeby zrzucić winę na tatę, tak?!”. „Melisa, wystarczy. Zamknij się!”. „Nie, nie będę siedzieć cicho! Czego wy chcecie od ojca?!”.
Sema i Orhan zjawiają się zaalarmowani krzykami. „Melisa, co się dzieje?” – pyta Sema. „To ja się pytam? Babciu, co się dziej? Czekacie na śmierć ojca?!”. „Uważaj, co mówisz. Nie wtrącaj się do rzeczy, o których nie masz zielonego pojęcia”. „Jeśli to, co mówisz jest takie ważne… Tak, nie rozumiem tego!”. „Natychmiast, idź do swojego pokoju!” – rozkazuje Sema. „Dlaczego? Co zrobisz, jak nie pójdę? Mnie też uderzysz?!”. „Ciebie się mam pytać, jak postępować ze swoimi dziećmi? Twój ojciec zasłużył sobie na to!”. „Melisa, to było niewłaściwe zachowanie ze strony twojego ojca, że przyszedł w takim stanie” – zabiera głos Orhan. – „Nie okazał ojcu szacunku tym zachowaniem”.
„Naprawdę? Wy… Wy zamiast osądzać ojca popatrzcie na siebie!” – oburza się Melisa. – „Rozprawiliście się z nim, powaliliście na kolana, uraziliście jego dumę! Tylko dziadka szanowaliście? Gdybyście szanowali dziadka, to nie pozwolilibyście na to, by rodzina się rozpadła…”. „Melisa, uspokój się. Nikt z nas źle ojcu nie życzy” – zapewnia Arzu. „Nie jestem tego taka pewna. Uprzedzam was. Jeśli jeszcze raz postąpicie tak z ojcem, przysięgam, że każdy z was po kolei mi za to odpowie. Wszyscy mi za to odpowiecie!”. Wzburzona dziewczyna szybkim krokiem odchodzi do swojego pokoju. „Co się z nami stało? Nie mogę uwierzyć…” – mówi Orhan i także odchodzi.
„W końcu stało się to, czego tak bardzo chciałaś” – mówi Arzu do teściowej. – „Teraz masz pole do popisu. Wszystko to było trudniejsze, kiedy ojciec żył. Już go nie ma. Teraz możesz zniszczyć wszystko i wszystkich!”. „Myślisz, że Riza był dla mnie przeszkodą w pokonaniu ciebie?” – pyta Sema. – „Ja swoim dzieciom nigdy źle nie życzyłam. Radzę tobie, martw się o siebie”.
Orhan spotyka się z Selimem. Przekazuje mu pierścionek, który najlepiej pasował na palec Cennet. „Super. Cennet niczego się nie domyśla?” – pyta Selim. „Nie, Beste zrobiła to, jak należy” – zapewnia Omer. „Wspaniale. Nie wiem, jak wam dziękować. Nie mógłbym sam tego zrobić, gdyby nie wasza pomoc”. „To my dziękujemy, że dzięki tobie Cennet się uśmiecha. Beste i ja chcemy tylko tego, żeby była szczęśliwa. Jutro rano przygotuję łódź. Z Beste ją udekorujemy. I ta sprawa będzie też gotowa”. „Ja to załatwię. I tak dużo mi już pomogliście”.
Selim odwozi Omera. Pod domem Mukaddes w jego samochodzie przebija się opona. „I co teraz będzie?” – pyta Beste. „A co ma być? Zadzwonię do serwisu. Przyjadą i zmienią”. Chłopak sięga po swoją komórkę. „Na tak. Oczywiście bateria siadła…” – mówi. „W takim razie zostaniesz u nas na noc” – postanawia Omer. „Nie, pojadę taksówką do hotelu”. „No co ty. Tyle czasu już śpisz w hotelu, że na pewno masz bóle pleców” – stwierdza Suna. – „Chodź, zostaniesz u nas na noc”. „Siostro Suno, nie chcę robić kłopotu”. „Ale jaki kłopot, dziecko? Ja tylko pościelę tobie łóżko. Chodź, idziemy”. „Dobrze, zostanę” – zgadza się w końcu Selim. Następnie zwraca się do Cennet: „Dobranoc, sąsiadko”. „Dobranoc, sąsiedzie” – odpowiada dziewczyna.
Beste podchodzi do Cennet. „To bardzo ekscytujące” – mówi rozmarzona. – „Teraz będziecie spać w domach naprzeciw. Prawie, jak w filmach. Z okien możecie na siebie patrzeć…”. „Jak dużo ty wiesz. Idziemy do domu” – odpowiada Cennet. Kiedy dziewczyna jest już w swoim pokoju, staje w oknie i czeka, kiedy w oknie domu po drugiej stronie ulicy pojawi się Selim… Nagle do pokoju wchodzi Beste. „Co ty tam robisz?” – pyta. Cennet natychmiast odchodzi od okna. „Nic, poprawiałam tylko firankę…” – odpowiada. „Aha, jasne… Miłego podpatrywania…”. „Kochana, lepiej bez ważnego powodu nie przychodź tutaj. No już, dobranoc”.
Akcja przenosi się do domu Suny. Selim kładzie się na materacu. „Posłuchaj, jak nie będzie ci tu wygodnie, to ja mogę się tutaj położyć” – oznajmia Omer. „Nie, jest wygodnie. Bardzo wygodnie” – odpowiada Selim. „Tylko potem nie mów, że źle spałeś i masz ból pleców”. „Lepiej tutaj, niż samotnie spać w hotelu. Wolę spać w takim ciepłym domu, bracie”. „Jesteś zupełnie inny” – stwierdza Omer. „Co to znaczy?”. „Zwykle tacy, jak ty nie chcą zostawać w domach, gdzie są tacy, jak my… Nawet nie chcą przechodzić obok domu biednych ludzi. Ale ty, bracie… Jesteś wspaniałym człowiekiem. Nieważne, już późno. Dobranoc”.
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.