526: Akcja odcinka rozpoczyna się w więzieniu. Talaz wchodzi do pokoju widzeń, gdzie przy stoliku czeka na niego… „Hikmet Tarhun!” – zakrzykuje zaskoczony bandzior. – „Skłamałbym, gdybym powiedział, że się nie zdziwiłem. Tak, słucham cię. Czego chcesz ode mnie?”. „Jaki jest związek między tobą a Songul?” – Hikmet kładzie na stoliku czek na sumę jednego miliona. – „Jeśli mi wszystko powiesz, kwota na czeku jest twoja”. Akcja przenosi się do lasu. Kumru jest na miejscu zbrodni. „Głupi Ilyas! Na pewno kazał komuś mnie śledzić” – złości się dziewczyna. – „Inaczej, kto by nas tutaj zobaczył? Z pewnością to taki próżniak, jakim był on sam”.
„Pieniądze! Na pewno będzie chciał pieniędzy!” – kontynuuje Kumru. – „Och, skąd to wszystko się wzięło?”. Nagle przed Kumru staje Narin! Wbija w nią mordercze spojrzenie. „Ty?!” – pyta zaskoczona morderczyni. – „Ty wysłałaś te wiadomości? Brawo, naprawdę brawo! Jak mogłaś pomyśleć, że twoja siostra jest mordercą?”. „A nie jest?” – pyta żona Kemala. „Oczywiście, że nie jestem!”. „Co w takim razie robisz na miejscu morderstwa?! Dlaczego tu przyszłaś?! I dlaczego się boisz?”. „To nie dowodzi, że jestem mordercą. Znowu robisz to samo, prawda? Nie możesz znieść tego, że wyszłam ze szpitala i że jestem wolna. Zrobiłaś to wszystko, żeby zrujnować mi życie!”.
„Ja zrujnowałam twoje życie?” – pyta Narin. „Tak, ty!” – grzmi Kumru. – „Najpierw rzuciłaś oko na Kemala i za niego wyszłaś! Ale to ci nie wystarczyło! Umieściłaś mnie więc w domu wariatów! Teraz jeszcze oskarżasz mnie o morderstwo. Myślisz, że pójdę do więzienia, a Kemal wyjdzie?”. „Tak! Dokładnie tak będzie! Ponieważ on jest we mnie zakochany. Nie widzi nikogo poza mną! Ale ty nie możesz tego zaakceptować. Na próżno walczyłaś, by cię pokochał. Zobacz, to się nie udało. Cokolwiek zrobiłaś, nie mogłaś nas rozdzielić. Dzięki tobie związaliśmy się jeszcze mocniej. Teraz będzie tak samo. Udowodnię niewinność Kemala i będziemy kontynuować życie w spokoju”.
„Jak chcesz to zrobić?” – pyta Kumru. – „Jak chcesz udowodnić, że Kemal jest niewinny i że to ja zabiłam Ilyasa?”. „Znajdę drogę. Bez względu na cenę” – zapewnia Narin. „Będzie to bardzo trudne. Kemal nigdy nie wyjdzie z tej dziury. Ja nie jestem tak głupia jak ty! Nie zostawiłam za sobą żadnego śladu! Pielęgniarka, która powiedziała mi, że Masal nie jest córką Kemala, nie żyje. To ja wysłałam Ilyasa, żeby sprawił wam kłopoty. W końcu pociągnęłam i za ten sznurek. Tak więc, fałszywa siostro, będzie bardzo trudno być wam razem. Nie ma nikogo, kto powie, że ja to zaplanowałam, poza mną samą”.
„Wiem. I dlatego ci dziękuję.” – Narin uśmiecha się szeroko. „Jakie podziękowania? O czym ty mówisz?” – Kumru marszczy czoło. „Dziękuję, że przyznałaś się do wszystkiego. W przeciwnym razie, jak powiedziałaś, nie udowodniłabym, że jesteś zabójcą”. Z zarośli wychodzą policjanci oraz Taci. „Bierzcie ją!” – wydaje rozkaz dowodzący. „Zostawcie mnie!” – krzyczy Kumru, którą funkcjonariusze zakuwają w kajdanki. – „Zastawiła na mnie pułapkę! Powiedziałam to w złości! To wszystko kłamstwo, przysięgam! Puśćcie mnie! To nie była prawda! Słyszycie mnie?!” – Kieruje wzrok na siostrę. – „To tak się nie skończy! Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo!”.
„Mylisz się. Tym razem naprawdę się mylisz” – przekonuje Narin. „Do końca swojego życia będę nawiedzać cię jak śmierć!” – zarzeka się Kumru. – „Nigdy się nie poddam! Zapłacisz za wszystko, co przez ciebie straciłam! Zapłacisz za wszystko jedno po drugim!”. W następnej scenie Narin i Taci są przed aresztem. „Nie powinno być żadnych problemów, prawda?” – Kobieta zwraca się do towarzysza. – „Żeby tylko szczęśliwie wyszedł przez te drzwi. Nie pragnę niczego więcej”. „Po tym, co dzisiaj się stało, nikt już nie może zatrzymać brata Kemala w tym miejscu” – zapewnia chłopak.
Po chwili furtka w więziennej bramie otwiera się i wychodzi przez nią Kemal z walizką w ręku. On i Narin wpadają sobie w objęcia. Akcja przenosi się do domu Umita, gdzie na zaproszenie psychiatry przyjechał Emir. Małżonkowie i ich gość siedzą w salonie. „Podoba ci się nasz dom?” – zagaduje Umit. „Tak, jest ładny” – odpowiada syn Cavidan. „W okolicy mieszkają prawie sami lekarze. Ponieważ spieszyliśmy się z małżeństwem, nie było czasu rozmyślać nad innym domem. Ja sam przywykłem do tej dzielnicy. Oczywiście wybierzemy inne miejsce, jeśli Feride nie będzie mogła przywyknąć. Będziemy mieszkać tam, gdzie moja żona będzie szczęśliwa”.
„Mnie podoba się zarówno dom jak i okolica” – zapewnia Feride. „Oczywiście. Kiedy jest się z ukochaną osobą, miejsce nie ma znaczenia” – stwierdza brat Ozlem. – „Jestem wdzięczny za dzień, kiedy poznałem Feride. Każdego dnia odkrywam jej osobowość i kocham ją jeszcze mocniej. Bardzo przyjemnie jest mieć obok siebie taką osobę”. „Dobrze, zrobię kawę.” – Feride podnosi się. „Co ci się stało z ręką?” – Emir dostrzega ślady oparzeń na dłoni opiekunki Yigita. „To stało się, kiedy przygotowywałam jedzenie. Wszystko przez moją niezdarność”.
Dziewczyna udaje się do kuchni. Po chwili obok niej pojawia się Emir. „Potrzebujesz czegoś?” – pyta Feride. „Chciałem napić się wody”. Dziewczyna podaje niedoszłemu mężowi szklankę i nalewa mu wody. Zakłopotana patrzy mu w oczy, jakby wzrokiem chciała mu coś przekazać. Do pomieszczenia wchodzi Umit. „Chciałem pomóc mojej żonie” – oznajmia psychiatra. Wkrótce wszyscy ponownie są w salonie. Umit rozkłada na ławie talerzyki z ciastem. – „Feride i ja robimy wszystko razem. Oczywiście ona chce robić wszystko sama, ale nie uważam, by tak było uczciwie. A ponieważ przed długi czas mieszkałem sam, potrafię radzić sobie z różnymi rzeczami”.
„Razem gotujemy i nakrywamy do stołu, dobrze się przy tym bawiąc. Czyż nie, żoneczko?” – pyta mężczyzna, a jego żona potakuje na potwierdzenie. – „Ale jest coś, czemu nie mogę zaprzeczyć. Kiedy ręka Feride czegoś dotknie, od razu staje się lepsze”. „Wiem to” – oświadcza Emir, a małżonkowie kierują na niego spojrzenia. Następuje kilka sekund niezręcznej ciszy. – „Tak było, kiedy przyszła do rezydencji. Udało jej się uspokoić Yigita, jak tylko wzięła go na ręce. Zmieniła go w zupełnie inne dziecko. Teraz bardzo tęskni za tobą. Na szczęście jutro będziesz już z nim”.
„W rzeczywistości jest coś, o czym chcemy z tobą porozmawiać” – oznajmia Umit. – „Feride i ja podjęliśmy jedną decyzję.” – Kieruje wzrok na żonę. Ta wydaje się nie rozumieć, o co chodzi. – „Feride trochę się waha, więc ja powiem. Feride więcej nie będzie pracować. Nie ma problemu z opieką nad Yigitem. Wszyscy wiemy, ile dla niej znaczy, ale moja żona chce zostać w domu. Jeśli się zgodzisz, Yigit będzie mógł ją tutaj odwiedzać. Czyż nie, moje życie?”. „Tak, Yigit dużo dla mnie znaczy, ale myślę, że jestem zmęczona” – odpowiada dziewczyna, cały czas mając w pamięci słowa Gizem. – „Chcę zostać w domu i poświęcić czas dla siebie. Więcej nie będę mogła opiekować się Yigitem”.
„Oczywiście Feride chce teraz urodzić swoje dziecko” – mówi psychiatra. – „I ma rację. Czas mija, starzejemy się. Bardzo ważne jest, aby zostać rodzicem w młodym wieku”. Telefon Umita zaczyna dzwonić. „Przepraszam” – mówi mężczyzna i odchodzi. „Czy to prawda?” – pyta Emir, nie mogąc uwierzyć. – „Naprawdę nie chcesz opiekować się Yigitem?”. Feride nie może odpowiedzieć, gdyż właśnie do salonu wraca jej mąż. Z poważną miną siada obok żony i mówi: „Otrzymałem informację o śmierci jednej z moich byłych pacjentek”. „Kogo?” – pyta zaintrygowana Feride. „Gizem. Znasz ją. Tak bardzo starałem się jej pomóc. Zrobiłem nawet więcej niż mogłem”.
„I ty ją poznałeś.” – Umit kieruje wzrok na gościa. – „Przyszedłeś do jej domu”. „Jak to się stało?” – docieka Emir. „Cóż, biedaczka nie mogła znieść cierpienia. Popełniła samobójstwo”. „To bardzo szokujące. Moje kondolencje”. „Dziękuję. Przepraszam.” – Psychiatra ponownie odchodzi. Po chwili woła do siebie Feride. Gdy ta przychodzi, zamyka drzwi pokoju i mówi: „Nie jestem w stanie tego kontynuować. Możesz odesłać Emira w delikatny sposób?”. „Jak to? Mam kazać mu odejść?” – pyta dziewczyna. „Nie czuję się dobrze. Bardzo szkoda mi Gizem. Żadna kobieta nie powinna przeżyć tego, co stało się z nią”.
„Ale ona mnie nie słuchała” – mówi dalej Umit i zbliża twarz do żony, by dobrze zrozumiała to, co chce powiedzieć. – „Gdyby mnie posłuchała, nie byłoby tego. Nie umarłaby. Biedna sierotka Gizem”. „Ja… Pójdę mu powiedzieć” – oznajmia wstrząśnięta Feride. Po chwili jest z powrotem w salonie. „Wszystko w porządku?” – pyta Emir. „Byłoby dobrze, gdybyś już poszedł”. „Mam iść? W ogóle nie wyglądasz dobrze, spójrz na siebie. Nie powiesz mi, co się dzieje?”. „Nie ma nic do powiedzenia. Widziałeś, co się stało”. „Tak, widziałem. To oczywiste, że coś jest nie tak. O co chodzi?”.
„Wydaje ci się, nie ma żadnego problemu” – zapewnia Feride. – „Wszystko jest w porządku. Proszę cię, idź już”. „Wszystko jest w porządku? Wcale tak nie uważam. Nigdzie się nie ruszę, dopóki nie powiesz mi, co się dzieje”. „Mówię ci, że nic się nie dzieje. Śmierć Gizem po prostu nami wstrząsnęła. Nie jesteśmy w stanie kontynuować spotkania. Dlatego proszę, żebyś już poszedł”. Emir wyciąga telefon i pokazuje dziewczynie wiadomość, którą ta wysłała do niego z telefonu Umita. „Proszę o kontakt” – odczytuje. – „Co ta wiadomość ma znaczyć? Dlaczego Umit miałby mi wysłać coś takiego? Ty ją wysłałaś, prawda?”.
Feride przełyka ślinę. Niepewnie porusza ustami, jakby chciała potwierdzić, ale ponownie przypomina sobie ostrzeżenie od nieżyjącej już Gizem. „Dlaczego milczysz? Powiedz coś!” – zachęca syn Cavidan. „Nie rozumiem, co chcesz usłyszeć.” – Dziewczyna podnosi ton głosu. – „Powiedziałam, że wszystko dobrze. Dlaczego wciąż nalegasz? Umit nie czuje się najlepiej. Jest bardzo poruszony. I teraz, jeśli mi pozwolisz, chcę go pocieszyć”. Umit, który z ukrycia obserwuje rozmowę, potakuje głową z zadowoleniem. Właśnie takiego zachowania oczekuje po swojej żonie. Emir opuszcza dom.
Akcja przeskakuje do wieczora. Umit siada na kanapie obok żony. „Dalej myślisz, żeby mnie zostawić?” – pyta. – „Wiesz, że cię kocham. I poznałaś mnie już trochę. Jeśli dasz nam kolejną szansę, wiesz, że wszystko będzie o wiele lepsze.” – Ujmuje dłonie żony. – „Będzie mi bardzo przykro, jeśli mnie opuścisz. A kiedy się denerwuję, robię złe rzeczy. Kiedy coś nie idzie po mojej myśli, nie jestem sobą. Nie chcę, żeby tak było. Nie rozwiedziemy się, prawda?” – Silnie ściska ręce Feride. Na jej twarzy pojawia się grymas bólu. „Nie.” – Dziewczyna potrząsa przecząco głową.
„Czyli między nami jest dobrze, tak?” – dopytuje Umit. „Tak, dobrze…” – odpowiada Feride, cała dygocąc ze strachu. „Wiedziałem, że mnie kochasz. Nie zwątpiłem w to nawet przez chwilę.” – Psychiatra obejmuje żonę. Teraz to ona zaciska pięści, z trudem znosząc obrzydzenie, jakie czuje do męża. „Jest późno. Pójdę się położyć” – oznajmia dziewczyna. „Dobrej nocy, moje życie. Mam nadzieję, że ci się przyśnię”. Feride odchodzi szybkim krokiem do swojej sypialni. Kładzie się na łóżku, przytula głowę do poduszki i wybucha płaczem.
„Boże, jak znalazłam się w tym koszmarze” – pyta siebie i powraca pamięcią do rozmowy z Gizem w piwnicy. – „Może to przeze mnie…” – Przywołuje w pamięci dzisiejsze spotkanie z Emirem. – „Och, gdybym mogła ci powiedzieć, że stałam się więźniem tego okrutnego człowieka. Ale nie mogę… Ty, Yigit, wszyscy, których kocham… Gdybym mogła wrócić do Yigita, do rezydencji… Gdybyście wiedzieli, jak bardzo żałuję… Gdybym mogła cofnąć czas…”. Czy Feride uda uwolnić się od Umita? Czy Emir uwierzy, że wszystko jest w porządku, a oparzenie Feride, jej dziwne zachowanie i śmierć Gizem to tylko przypadek? Czy Kumru nie będzie już mieszać w życiu Kemala i Narin?