Więzień miłości odcinek 234 i 235: Salim poznaje prawdę o małżeństwie Zehry! Trafia do szpitala! [Streszczenie + Zdjęcia]

234 i 235: Zehra dostaje sms-a od Cemila – adoratora, który odwiedził ją rano z kwiatami. Omer bierze od żony telefon i czyta wiadomość: „Pani Zehro, jeśli to możliwe, chciałbym raz jeszcze się z panią spotkać. Bardzo bym chciał, żeby dała mi pani szansę. Czekam na pani odpowiedź, spokojnej nocy”. „Zablokowałam jego numer. Nie będzie mógł więcej dzwonić ani wysłać wiadomości” – zapewnia córka Salima. „W porządku, nie myśl o tym” – mówi mężczyzna, choć w środku aż się gotuje. Tymczasem Sabah postanawia spędzić noc w jednym z domów wystawionych na sprzedaż przez biuro nieruchomości. Nieoczekiwanie w środku zjawia się syn właściciela!

Mężczyzna widzi Sabah od tyłu. Jest przekonany, że to jego dziewczyna. „Kochanie” – mówi i chce objąć Sabah. Koleżanka Mehtap momentalnie odwraca się i uderza go w głowę. Mężczyzna upada nieprzytomny na podłogę! Okazuje się, że to ten sam człowiek, który wcześniej ochlapał Sabah błotem i omal nie potrącił, gdy jechała na rowerze. Akcja przeskakuje do następnego dnia. Zehra budzi się. Na łóżku obok nie ma już jednak jej męża. Znajduje za to karteczkę z wiadomością: „Mam sprawę, którą muszę załatwić. Za kilka godzin będziemy razem. Czekaj na mnie”.

W następnej scenie widzimy Omera, który wchodzi do… warsztatu Salima! „Słucham pana?” – mówi ojciec Zehry. „Jestem Omer” – przedstawia się Kervancioglu i niepewnie wyciąga rękę do swojego teścia. „A ja Salim Kaya”. „Ja pana znam”. „Naprawdę? Proszę mi wybaczyć, ale ja sobie pana nie przypominam. Skąd się znamy?”. „Przez Zehrę…”. „Zna pan moją córkę? Pracujecie razem?”. „Panie Salimie, opowiem panu wszystko ze szczegółami, ale musi mi pan dać trochę czasu. My… To znaczy ja i pańska córka Zehra… Od ponad roku…”.

Akcja przenosi się do rezydencji. Zehra dzwoni do męża, ale ten nie odpowiada. Dziewczyna raz jeszcze przygląda się pozostawionemu na szafce liścikowi. „Ciekawe, co planuje?” – zastanawia się. – „Może ma dla mnie jakąś niespodziankę? Może gdzieś mnie zabierze? Nieważne, będę gotowa, kiedy przyjedzie”. Akcja wraca do warsztatu. Salim jest wyraźnie wstrząśnięty. „Na początku to była tylko gra, zaaranżowana po to, by przedłużyć życie mojej siostry” – tłumaczy Omer. – „Ale potem…”. „Potem?” – dopytuje oszołomiony Salim. „Żeby było jasne, między mną a Zehrą do niczego nie doszło. Może być pan tego całkowicie pewien. My się…”.

„My? Co znaczy my?!” – pyta oburzony Kaya. – „Proszę w tej chwili wyjść z mojego warsztatu!”. „Dobrze się pan czuje?” – pyta Omer, słysząc, jak jego teść ciężko oddycha. „Proszę wyjść!”. „Musiałem to panu powiedzieć. Powinien pan znać prawdę. Tak jak powiedziałem na początku, Zehra w tej sytuacji jest całkowicie niewinna. Gdy będzie pan z nią rozmawiał, proszę nie zapominać, że przystąpiła do tej gry, tylko po to, by ratować pana i moją siostrę”. Omer opuszcza warsztat.

„Córko… Jak mogłaś to zrobić?” – pyta załamany Salim. W oczach ma łzy. Akcja przenosi się do domu, w którym Sabah postanowiła spędzić noc. Mężczyzna, którego uderzyła w głowę, wciąż jest nieprzytomny. „Boże, a jeśli on umarł?” – przeraża się dziewczyna. – „Niech on żyje, proszę! Już długi czas tak leży. Już rano, a on nadal jest nieprzytomny. Ciekawe, kto to? Wygląda na przyzwoitego, ale… W takich sytuacjach mama zawsze dawała do wąchania cebulę. Cebulę albo wodę kolońską”.

Akcja przenosi się do rezydencji. Zehra jest już gotowa do wyjścia. Nagle jej komórka zaczyna dzwonić. „Słucham, tatusiu?” – odbiera siostra Yasemin. „Czy to prawda?” – pyta Salim. „Co ma być prawdą, tato?”. „To, że wyszłaś za mąż…”. Zehra robi wielkie oczy. Zaniemawia. „Rok. Przez rok, patrząc mi w oczy, okłamywałaś mnie” – stwierdza mężczyzna. – „Wyszłaś za mąż. Jak mogłaś to zrobić?”. „Tato… Proszę, wysłuchaj mnie” – do oczu dziewczyny napływają łzy. – „To wszystko nie tak…”. „Wstydź się!” – Salim rozłącza się. Następnie wychodzi na zewnątrz. Wygląda bardzo źle. Chwyta się za klatkę piersiową i upada na ziemię!

Sabah z kieszeni nieprzytomnego mężczyzny wyciąga portfel. Sprawdza jego dowód osobisty i dowiaduje się, że nazywa się Kerem Alkan. „Jak to możliwe, by jeden człowiek miał aż osiem kart kredytowych?” – nie może uwierzyć dziewczyna. – „O proszę, a na dodatek studiuje. Ale zaraz, ta legitymacja została wydana siedem lat temu. Jak można studiować przez siedem lat?”. Nagle odzywa się komórka mężczyzny. Sabah bez chwili zawahania sięga do kolejnej kieszeni mężczyzny i wyciąga jego telefon. „Dziesięć nieodebranych połączeń od Suny Can” – czyta powiadomienie. – „Do tego wiadomość: Kerem, mój drogi, gdzie jesteś? Stęskniłam się za tobą. To musi być jego dziewczyna. Choć jest jeszcze sms od Cale Can: Kochany, może się spotkamy?„.

„Chwila, napisała jeszcze jakaś Buse: Co dziś porabiasz, ukochany?” – „Sabah czyta wiadomość od kolejnej kobiety. – „Przyjacielu, ile ty masz dziewczyn? Brak słów. On flirtuje ze wszystkimi na raz! Jest zwykłym kobieciarzem! Kto wie, jaką dziewczynę teraz by omamiał, gdybym nie rozbiła mu głowy?”. Akcja wraca do rezydencji. Omer siedzi przy zapłakanej żonie i trzyma ją za rękę. „Wszystko minie. Nie płacz” – prosi brat Ayse. „Nic nie minie” – stwierdza załamana Zehra. – „Tata nigdy mi tego nie wybaczy. Wiem to. Dobrze znam mojego tatę. Ale kto mógł mu to powiedzieć? Od kogo on to wszystko usłyszał?”.

„To ja powiedziałem twojemu tacie, że jesteśmy małżeństwem” – wyznaje Omer. Na twarzy Zehry momentalnie pojawia się zdumienie. – „Poszedłem tam z nadzieją, że wszystko mu wytłumaczę”. „Dlaczego to zrobiłeś?” – pyta dziewczyna, z wyraźnym wyrzutem. „Gdybym nie poszedł i nie porozmawiał, to nadal tkwilibyśmy w kłamstwie. Wiesz, jak źle to na ciebie wpływała”. „Nie wiem. Nic już nie wiem… Nie wiem, co jest właściwe, a co jest błędem. W głowie mam istny mętlik. Tata… Bardzo się zdenerwował, prawda?”. „W rzeczywistości, jeśli spojrzeć na to z jego strony, ma pełne prawo być złym”. „Poznałam to po jego głosie. Jego słowa… Tata jest na pewno bardzo mną rozczarowany”.

„To wszystko minie. Wszystko się ułoży, uwierz mi” – przekonuje Omer. – „Będzie krzyczał, złościł się, rugał, to jasne. Gdyby w żaden sposób nie zareagował, wtedy dopiero byłby problem. Posłuchaj, my możemy zrobić tylko jedno. Razem przetrwać ten czas”. „Możemy to przetrwać? Czy tata mi wybaczy?” – pyta Zehra. „Oczywiście, że ci wybaczy. Musi minąć tylko trochę czasu. To prawda, bardzo się zdenerwował, ale kiedy nieco ochłonie i pomyśli trzeźwą głową…”. „Nie, ja nie mogę zostawić go w takiej sytuacji”. „Nie, teraz nie jest najlepszy moment na to”. „Jeśli nawet będzie się złościł, krzyczał, nie mogę zostawić go samego!” – Zehra zrywa się z miejsca, zabiera torebkę oraz telefon i chce wyjść.

„Posłuchaj, według mnie jest za wcześnie, byś go odwiedzała” – uważa Omer. – „Niech minie trochę czasu. Daj mu dojść do siebie. Ta rana jest zbyt świeża”. „Nie mogę tu zostać, zrozum mnie”. „Dobrze, odwiozę cię”. Tymczasem Sabah przykłada głowę do klatki piersiowej leżącego na kanapie Kerema. Chce sprawdzić czy jego serce bije, gdy nagle mężczyzna… wybudza się! „Jak się znalazłem w takim stanie?” – pyta panicz, masując się po obolałym karku. „Proszę posłuchać, mogę wszystko wyjaśnić” – zapewnia Sabah. „Po to zapytałem, żebyś wyjaśniła”.

„Więc… Cóż… To było tak, że…” – znajoma Mehtap nie wie, co odpowiedzieć. „Tak słabo mówisz po turecku czy masz jakąś wadę wymowy?” – pyta mężczyzna. – „Mówże, dziewczyno!”. „Nie, skąd, ja tylko…” – nagle telefon Sabah zaczyna dzwonić. – „Przepraszam, pójdę odebrać…”. „Stój! Myślałaś, że możesz tak po prostu uciec? Chodź tu! Co robisz w moim domu? Kim jesteś?”. „Eee, jakby to powiedzieć…? Przyszłam do tego domu, żeby…”. „To ty uderzyłaś mnie w głowę?”. „Cóż, ja…”. „Potrafisz skończyć choć jedno zdanie? Co robisz tutaj? Ty mnie doprowadziłaś do takiego stanu?”.

Ponownie rozlega się dzwonek telefonu Sabah. Dziewczyna udaje się do kuchni, by odebrać. „Boże, skąd wzięła się ta dziewczyna?” – zachodzi w głowę Kerem. „Twój samochód w ciągu kilku dni zostanie naprawiony” – mówi do słuchawki Sabah. – „Aha, powiedziałam mechanikowi. On ci go przywiezie. Nawet nie pytaj. Na szczęście mi nic się nie stało. Zaczęłam pracę w biurze nieruchomości. Właściciel jednego z domów okazał się zwykłym łotrem. To beznadziejny przypadek, zapomnij o tym. Źle zrozumiałam sytuację i uderzyłam go w głowę w ciemnościach. Teraz muszę się z nim zmierzyć”.

Po skończonej rozmowie Sabah wraca do Kerema. „Mam teraz bardzo pilną pracę” – oznajmia. – „Ponieważ jesteś zdrowy i wszystko jest w porządku, pójdę już”. „Ała, moja głowa… Tak bardzo mnie boli…” – udaje mężczyzna, by zatrzymać Sabah. – „Jakby tam w środku było coś złamane. Boli tak strasznie… Pociemniało mi w oczach! Nic nie widzę!”. „Jak to nie widzisz?! Spójrz, ile palców pokazuję?”. „Trzy” – odpowiada Kerem, choć dziewczyna pokazuje dwa palce. – „Jak w ogóle znalazłem się w tej sytuacji? Ostatnie, co pamiętam, to jak otwieram drzwi, a potem… Och, jakbym miał dziurę w głowie. Niczego nie pamiętam. Kawa… Tak, zrób mi kawę, to mi pomoże. Chcę kawy, nie słyszałaś?”.

„A co ja jestem, twoja służąca?!” – oburza się Sabah. „A nie jesteś nią?” – pyta mężczyzna. Tymczasem Omer przywozi Zehrę do warsztatu jej ojca. Dziewczyna w środku zastaje tylko Koraya. „Gdzie mój tata?” – pyta. „Cóż, także nie wiem” – odpowiada chłopak. – „Rano wyszedłem kupić najpotrzebniejsze materiały, a po moim powrocie nie było go już w warsztacie”. Zehra wraca do Omera. „Co się stało? Co z twoim tatą?” – pyta brat Ayse. „Nie mogliśmy porozmawiać. Nie było go w warsztacie”. „W takim razie, gdzie może być?”. „Nie wiem. Koray też nie wie. Rano wyszedł na zakupy, a gdy wrócił, taty już nie było. To bardzo do niego niepodobne. Dokąd by się nie udał, na pewno powiedziałby o tym Korayowi. Czuję w środku wielki niepokój…”.

„W porządku, zachowaj spokój” – prosi Omer. – „Może poszedł do domu? Zajrzyjmy tam”. „Tak, masz rację” – potwierdza Zehra. – „Gdy jest zdenerwowany, lubi pobyć sam. Tak, on na pewno jest w domu”. Małżonkowie wsiadają do samochodu i odjeżdżają. Okazuje się jednak, że w domu Salima także nie ma. Zehra dzwoni do Sukran, ale ona też nic nie wie. Wkrótce Omer odbiera telefon i dowiaduje się, że jego teść trafił do szpitala!

Sabah usługuje Keremowi, grając rolę jego służącej. Przygotowuje mu kawę, robi zupę, a także sprząta dom. „Zawsze tak się ubierasz?” – pyta mężczyzna. „Tak, zawsze” – odpowiada dziewczyna. „Kiedy tak na ciebie patrzę, zaczynam się niepokoić… Na pewno wymyłaś warzywa przed wrzuceniem ich do zupy? Och, jak ja mogłem tyle czasu z tobą wytrzymać? Nie mogę pojąć…”. „Zbytnio się pan rozpędził. Radziłabym zwolnić”. „Nieważne, nie będę zwracał uwagi na twoje słowa. Zabierz to i więcej nie przygotowuj żadnego jedzenia”. Sabah podnosi tacę z zupą. Robi to na tyle nieuważnie, że zalewa nią mężczyznę!

„Jesteś niezdarna i niechlujna!” – grzmi Kerem. – „Ta koszula była prezentem! Prezentem! Teraz zapach wszystkich warzyw jest na mnie”. „Niech mi pan to da, zaraz wyczyszczę” – zapewnia dziewczyna. – „Posprzątam i pójdę”. Akcja przenosi się do szpitala. Zehra i Omer wbiegają do sali, na której ma znajdować się Salim. Zastają tam jednak… puste łóżka! „Gdzie mój tata?” – pyta przerażona dziewczyna i zwraca się do salowego: „Mój tata powinien tu być. Nazywa się Salim Kaya. Wie pan coś o jego stanie?”. „Pacjent, który tu był…” – odzywa się salowy i robi pauzę, jakby szukając właściwych słów. – „Przykro mi, niedawno zmarł…”.

Zehra momentalnie cała blednie. Omer przytrzymuje ją, by nie upadła. „Nie, to niemożliwe…” – mówi wstrząśnięta dziewczyna i omal nie mdleje. Mąż sadza ją na jednym z łóżek i mówi do salowego: „Proszę pana, jest pan pewien? Na pewno mówi pan o Salimie Kayi, który tu leżał?”. „Z tego, co mi wiadomo, to on. Moje kondolencje. Co mogę jeszcze powiedzieć?”. Akcja przenosi się do domu Kerema. W łazience Sabah czyści koszulę mężczyzny i mówi do siebie: „Niech tylko wyjdę z tego domu, nigdy więcej nawet nie przejdę obok niego. Z pieniędzy tego drania i tak nie byłoby niczego dobrego. Przez niego jeszcze musiałam wysłuchać tylu obelg”.

„Zaraz, chwileczkę… Czy on przypadkiem nie stracił pamięci?” – kontynuuje Sabah. – „Jeśli tak, to skąd by wiedział, że to prezent? No jasne, on się bawi moim kosztem! Niedoczekanie! Zniszczę cię, fałszywy bogaczu!”. Dziewczyna wychodzi z łazienki. Słyszy, jak w pokoju dziennym Kerem rozmawia przez telefon. „Bracie, do mojego domu włamała się kompletna wariatka” – mówi mężczyzna do słuchawki. – „Pokazałem, gdzie jest jej miejsce, ale pożałowałem tego. Nawet sobie nie wyobrażasz, jaka ona jest. Nie, skąd, nie jest piękna! Ona nawet na służącą się nie nadaje! Nieważne, pogadamy później, bracie”.

Dziewczyna udaje się do kuchni. „Jesteś głupia, Sabah!” – mówi zła na siebie. – „Dałaś się zwieść człowiekowi, który nie jest wart nawet trzech groszy. Nie poniżaj się więcej!”. Z głębi domu dobiega wołanie Kerema: „Przynieś mi szklankę wody, a potem możesz sobie pójść”. „Popsuję twoją zabawę, zobaczysz!” – szepcze Sabah. Następnie bierze kubek i nalewa do niego… wrzątku! – „Zapłacisz za wszystko, ty fałszywy bogaczu!”.

Sabah po cichu wchodzi do salonu. Podchodzi do leżącego na kanapie Kerema, który właśnie sms-uje z kilkoma dziewczynami jednocześnie. „Chciałam zapytać, co pan sobie życzy na kolację?” – pyta. „Nie będzie mnie w domu na kolacji” – oznajmia mężczyzna. – „Możesz już iść”. „Nie mogę!”. „Jak to nie możesz?”. „Ponieważ jeszcze nie skończyłam swojej pracy. Poza tym panu się jeszcze nie polepszyło. Zaraz przyniosę panu wody”. Sabah wraca do kuchni i mówi w myślach: „Kubek gorącej wody to dla ciebie za mało, łajdaku”.

Akcja przenosi się do szpitala. Okazuje się, że salowy się pomylił, a Salim wcale nie umarł! Zehra wbiega na salę, na której leży jej ojciec. Jest nieprzytomny. „Nie martw się, nic mu nie jest” – mówi pielęgniarka. – „Daliśmy mu środek uspokajający, a teraz śpi”. „Tatusiu, dzięki Bogu, ty żyjesz!” – raduje się Zehra, trzymając ojca za rękę. – „Myślałam, że cię straciłam. Cały mój świat runął”. Czy Salim wybaczy córce?

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *