Odcinek 139 – streszczenie: Ifakat każe Latifowi zawieźć Sultan na należącą do Korhanów farmę, zachowując ostrożność, tak by nikt inny się o tym nie dowiedział. Ferit nabiera podejrzeń wobec swojej cioci. Żąda od niej odpowiedzi, czy ma coś wspólnego ze sprawą podawanych środków antykoncepcyjnych. „Nie mam z tym nic wspólnego” – zaprzecza Ifakat. – „Ale gdybym miała, wiesz, co bym powiedziała? Dobrze, że to zrobiła. Powiedziałeś, że ją kochasz, że dasz jej wszystko, czego chce. Robiliśmy wszystko, co chciałeś. Teraz jest czas na myślenie. Naprawdę chcesz mieć kontakt z tymi ludźmi?”.
„O czym ty mówisz?” – pyta Ferit. – „Czy już tego nie przerabialiśmy?”. „Nie zrobiliśmy tego. Spójrzmy na tę sytuację z boku. Studiowałeś w Nowym Jorku, podróżowałeś po świecie. Seyran widziała dwa lub trzy miasta. Ona nawet nie potrafi pływać”. „Uważaj, co mówisz! Nie możesz tak mówić o mojej żonie!”. „Mówię tylko prawdę. Jestem jedyną osobą w tym domu, która potrafi to zrobić, inni się boją. Dobrze mnie posłuchaj. Jeśli będziesz miał dziecko, nie będziesz mógł się stąd ruszyć. Jeśli masz zamiar się rozstać, zrób to teraz, póki nic się nie stało. Naprawdę chcesz mieć dziecko z taką dziewczyną?”.
„Co to znaczy? Ciociu, naprawdę zaczęłaś przesadzać!” – Głos Ferita nabiera ostrego tonu. – „To nie skończy się dobrze”. „Posłuchaj, nie przeszkadza mi Seyran, tylko jej rodzina. Jeśli będziecie mieć dziecko, jego dziadkiem będzie Kazim, a babcią Esme. Czy to jasne?”. „Oni przynajmniej nie mają cały czas jakichś szaleństw w głowie”. „Dobrze, to twoje życie, ale zaczynam tęsknić za starym Feritem”. „Będziesz tęsknić za nim jeszcze bardziej”. „Zamiast się ze mną spierać, podziękuj Sultan. Nawet nie wiesz przed czym cię ochroniła. W swoim czasie zrozumiesz to”.
„Ty to zrobiłaś.” – Ferit napiera na ciotkę, zmuszając ją do cofnięcia się pod ścianę. – „To ty wymyśliłaś, prawda? Dlatego natychmiast odesłałaś stąd Sultan”. „Nie mów bzdur. Ta kobieta jest szalona. Stało się, zrobiła to. Czy powinniśmy ją za to zabić?”. „Powiedziałem coś takiego? Czy to temat, który można zamknąć tylko w ten sposób?”. „Fericie, myślę, że nie powinieneś przesadnie przejmować się Sultan. Powiedz Seyran to samo i zamknijcie ten temat. Jeśli będziesz zbytnio drążył, sam zostaniesz zraniony. Co zrobisz, jeśli Sultan powie przy wszystkich, że byliście razem?”.
„Oszalałaś. Naprawdę nie jesteś przy zmysłach” – odpowiada Ferit, lecz cofa się, tracąc pewność siebie. „Dlaczego jestem szalona? Czy nie byliście razem?”. „O czym ty mówisz?”. „O tym. Czy nie przeżyłeś z Sultan swojego pierwszego razu? Naprawdę myślałeś, że cokolwiek może dziać się pod tym dachem bez mojej wiedzy?”. „Ciociu, ty to zrobiłaś. Wysłałaś Sultan do mojego pokoju.” – Ferit jest wstrząśnięty, gdy to sobie uświadamia. Na jego czole pojawiają się kropelki potu.
„Jesteś najcenniejszym mężczyzną w tym domu. Jesteś Korhanem” – mówi Ifakat. – „Twój pierwszy raz z kobietą musiał odbyć się pod moją kontrolą”. „Nie, to nie może być prawda…”. „Co w tym złego? Zrobiłam to, bo czuwam nad tobą”. „Ty, moja rodzina… Nie, nie możesz być aż taką wariatką”. „Nikt tutaj nie jest szalony. Kochamy cię i nie chcemy, żeby choć jeden włos spadł ci z głowy”.
„Ciociu, jak mogłaś?” – Oczy Ferita wypełniają się łzami. – „Dlaczego nie powiedziałaś mi przez te wszystkie lata? Jak mogłaś mi to zrobić?”. „Zrobiłam to dla twojego dobra, nie przesadzaj. Na zawsze usuniemy Sultan z naszego życia. Teraz idź i uspokój Seyran. Włącz mózg i rób, co musisz, a ja zajmę się tym, co należy do mnie”.
Ferit opuszcza pokój, nie protestując. Spotyka na korytarzu Abidina, który mówi mu, że musi go gdzieś zabrać. Przywozi go do parku, gdzie przy jednej z ławek stoi Pelin. Dziewczyna trzyma dłonie na zaokrąglonym brzuchu. Jest w ciąży! Ferit podchodzi do niej na miękkich nogach. „Ty… Jak to?” – pyta zszokowany. Jego głos, jak i całe jego ciało, drży. – „Jest… moje?”. „To twoje dziecko” – potwierdza z uśmiechem Pelin i zaraz się poprawia: „Nasze dziecko. Ja też byłam w szoku, kiedy się dowiedziałam. Nie mogłam uwierzyć. Usiądźmy”.
Kochankowie siadają na ławce, a Pelin kontynuuje: „Zawsze myślałam, że ludzie eksplodują szczęściem, gdy słyszą taką wiadomość, ale nie do końca tak jest. Też byłam w szoku tak jak ty”. „Kiedy zdałaś sobie z tego sprawę?”. „Przed moim wyjazdem ze Stambułu. Zrobiłam wtedy coś głupiego”. „Co zrobiłaś?”. „Coś głupiego, zapomnij. Wylądowałam w szpitalu, zbadali mnie i tak się dowiedziałam. Życie jest dziwne, prawda? Kiedy myślisz, że sięgnąłeś dna, że wszystko się skończyło, dostajesz taką odpowiedź, która sprawia, że się nie poddajesz”. „Pelo, nadal nie mogę w to uwierzyć. Jak to możliwe?”.
„Stało się.” – Córka Zerrin wzrusza ramionami. „Ale dlaczego? Dlaczego mi nie powiedziałaś?”. „Ja też nie wiedziałam, co zrobię. Mnie też było ciężko. Były chwile, kiedy chciałam urodzić, ale były też momenty, gdy chciałam zrezygnować. Nie mogłam ci powiedzieć, będąc w takiej sytuacji”. „Oczywiście, że mogłaś powiedzieć”. „Może masz rację, ale nie potrafiłam. Było mi bardzo ciężko. Nie wiem, może bałam się, że każesz mi dokonać aborcji. Po tym wszystkim, przez co przeszliśmy…”. „Dlaczego mi to teraz mówisz?”.
„Nie zrozum mnie źle, niczego od ciebie nie oczekuję” – oznajmia Pelin. – „Niczego nie żądam. Urodzę to dziecko. Mama i pozostali są ze mną. Po prostu… Kiedy się dowiedziałam, byłam w siódmym niebie. Myślałam, że ze wszystkim poradzę sobie sama, ale… tak nie jest. W miarę upływu czasu zaczęłam się bać. Mama mnie wspiera, mówi, żebym się nie bała, ale chcę to usłyszeć od ciebie. Będzie dobrze, prawda? Dam sobie radę?”. „Oczywiście, że będzie dobrze. Urodzisz zdrowe dziecko. Jestem z tobą, okej? Bądź spokojna.” – Wydaje się, że Ferit mówi te słowa, gdyż czuje, że tak wypada, a nie dlatego, że jest naprawdę gotowy zostać ojcem.
„Nie oczekuję tego od ciebie” – mówi Pelin. – „Jesteś żonaty, masz własne życie. To niesprawiedliwe, bym tego od ciebie oczekiwała. Chciałam tylko, żebyś wiedział, na wypadek gdyby przydarzyło mi się coś złego”. „Wszystko będzie dobrze. Nie siedź tu dłużej, jest zimno. Pojedź z Abidinem. Zadzwonię od ciebie później, dobrze?”. „Nie oczekuję tego od ciebie” – powtarza dziewczyna, podnosząc się. „Nie ma znaczenia. Przyszłaś, powiedziałaś mi, co powinienem był wiedzieć. Nie ma problemu”.
„Dziękuję ci.” – Pelin przytula Ferita na pożegnanie i chce odejść. „Pelo!” – zatrzymuje ją mąż Seyran. – „Znasz płeć? To chłopiec czy dziewczynka?”. „Chłopak” – pada odpowiedź, a twarz Ferita rozjaśnia nieśmiały uśmiech. Chwilę później z kącika jego oka wypływa łza. Trudno powiedzieć, czy jest to łza wzruszenia, czy spowodowana strachem przed czekającą go odpowiedzialnością i tym, co stanie się z jego małżeństwem.
Kazim dowiaduje się, że Sultan podawała jego córce tabletki antykoncepcyjne. Wpada w szał i stawia na nogi całą rezydencję. Ze stołu w jadalni ściąga obrus, zrzucając na podłogę zastawę i jedzenie. Prawie dochodzi do bójki między nim a Korhanami. Nukhet jest wyraźnie zadowolona z zaistniałego zamieszania. Ferit żąda, by Ifakat sprowadziła jutro Sultan do rezydencji. Czy Pelin rzeczywiście jest w ciąży z Feritem? Może tylko próbuje mu wmówić, że to jego dziecko? A jeśli nie jest jego, to czyje?