Zranione ptaki odcinek 171: Melis inscenizuje próbę samobójczą! Levent potwierdza, że ją poślubi! [Streszczenie + Zdjęcia]

171: Hulya podaje siostrze buteleczkę z lekami. „Meryem musi myśleć, że chciałaś się przez nią zabić” – oznajmia. „Myślisz, że to wypali?” – pyta Melis. „Oczywiście, że tak. Po prostu mnie posłuchaj i na końcu będziesz mi wdzięczna. Idę teraz, póki Meryem nie przyszła. Nie zapomnij tego, co ci powiedziałam”. Hulya odchodzi. Wkrótce do pokoju wchodzi Meryem z kubkiem herbaty ziołowej. Robi przerażoną minę, gdy widzi, jak Melis wysypuję na rękę garść tabletek i chce je połknąć. „Melis, co ty robisz?!” – krzyczy córka Durmusa, podbiega do rywalki i uniemożliwia jej połknięcie lekarstw.

„Puść mnie! Choć raz pozwól mi odejść!” – wrzeszczy Melis pełnym desperacji głosem. – „Dlaczego próbujesz mnie powstrzymać? Ja nie chcę żyć! Chcę umrzeć!”. Do pokoju wbiega Hulya. „Co się tu dzieje? Co to za krzyki?” – pyta. Na widok rozsypanych na łóżku tabletek otwiera szeroko usta i wybałusza oczy. „Połknęłaby wszystkie, gdybym nie przyszła” – oznajmia Meryem. „Melis, kochana.” – Hulya siada obok siostry i obejmuje ją.

Levent wchodzi do salonu. Chce ogłosić domownikom swoją decyzję o rezygnacji ze ślubu z Melis, ale nagle do pomieszczenia wpada Meryem i przerywa mu. Prosi go o rozmowę. Razem wychodzą na werandę. „Meryem, co się stało?” – pyta mężczyzna. „Zrezygnuj ze mnie, Levencie. Popełniamy błąd, to źle się skończy. Musisz ożenić się z Melis”. „Dlaczego mnie nie rozumiesz? Nie myślę tylko o sobie i o nas, ale także o Melis. Jak długo zdoła żyć z mężczyzną, który nigdy jej nie kochał i nigdy nie pokocha? Uwierz mi, tak będzie najlepiej dla wszystkich”.

„Nie, to nie jest właściwe” – upiera się Meryem. – „Właściwym jest to, żebyś poślubił Melis”. Levent ujmuje dłonie ukochanej i mówi: „Ty jesteś jedyną odpowiednią dla mnie kobietą”. „Posłuchaj, nie możemy tego zrobić Melis”. „Nadal mnie nie rozumiesz. To nie byłoby też dobre dla Melis. Ona też bardzo by wtedy cierpiała. Ile razy ci to już powiedziałem?”. „Levencie!” – Meryem zrzuca ręce mężczyzny. – „Melis przed chwilą próbowała się zabić! Musisz wybrać Melis nie po to, żeby ją uszczęśliwić, ale po to, żeby mogła kontynuować swoje życie. Musisz ożenić się z Melis!”.

Cemil nie poddaje się i ponownie przychodzi do restauracji. Nieruchomieje, gdy widzi Ayse wtuloną w pierś Dogana. Nie odchodzi jednak, tylko krzyczy imię żony, po czym staje oko w oko z rywalem. „Co ty robisz?!” – pyta prawnik, obrzucając Dogana morderczym spojrzeniem. „Co ty tutaj robisz?” – pyta Ayse. – „Tutaj nie ma miejsca dla ciebie! Odejdź stąd, Cemilu!”. „Ayse, możesz mnie posłuchać?”. „Nie mogę! Nie chcę cię słuchać! Nie chcę żadnych wyjaśnień! Wynoś się stąd, Cemilu!”.

„Czy nie zrozumiałeś?” – Dogan chwyta przybyłego za rękaw marynarki. – „Dziewczyna cię nie wysłucha. Zostaw ją w spokoju!”. „A co jeśli jej nie zostawię? Co wtedy?” – pyta wyzywająco Cemil. „Spróbuj, a zobaczysz!”. „Sam się o to prosiłeś!” – Cemil chce uderzyć rywala, ale Ayse mu to uniemożliwia. „Dość! Odejdź stąd!” – mówi dziewczyna stanowczo. Następnie sama odchodzi, gdy jej mąż stoi twardo w miejscu. „Nie rozumiesz tureckiego? Dalej, zjeżdżaj stąd!” – rozkazuje Dogan.

Akcja wraca do rezydencji. Levent wchodzi do pokoju narzeczonej. Staje przed nią i mówi: „To, przez co przechodzimy, jest bardzo trudne dla wszystkich i dlatego nie będę przedłużał. Podjąłem decyzję, Melis. Nie wiem, jakie będą jej konsekwencje, ale zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby wprowadzić ją w życie. Może nie jest w porządku, że ci to mówię, ale chcę, żebyś wiedziała”. Melis przełyka ślinę, czując narastające napięcie. Boi się, że intryga siostry na nic się zdała i Levent mimo wszystko wybierze Meryem.

„Kocham Meryem i zawsze będę ją kochał” – oświadcza syn Ulviye. Kieruje wzrok na pustą buteleczkę z lekarstwami i siada obok narzeczonej. – „Ale to nie znaczy, że nie dotrzymam obietnicy, którą ci złożyłem. Nie daj się zmylić temu wszystkiemu, co teraz się dzieje. Nie zmieniłem swojej decyzji. Weźmiemy ślub. Byłem wstrząśnięty, kiedy poznałem prawdę. Wiesz sama, że Meryem jest niewinna i że doświadczyła tego wszystkiego przeze mnie. Ale kiedy spojrzeć na to z twojej strony, ty też jesteś niewinna. Wszystko, co się wydarzyło, nie ma związku z tobą. Zawsze byłaś pełna zrozumienia dla mnie i dlatego nie wycofuję się ze swojej decyzji. Chcę, żebyś zatrzymała pierścionek na swoim ręku. Proszę cię tylko o trochę czasu”.

Gdy Levent wychodzi, Melis siada w fotelu i zamyśla się głęboko. „Dopóki jest przy nim, będzie miała na niego wpływ” – mówi do siebie. – „Muszę to rozwiązać.” – Podchodzi do szafki nocnej i z szuflady wyciąga telefon Tekina. – „Nie byłeś dla mnie przydatny za życia, ale twój telefon przyniesie mi wiele korzyści. Wyślę z niego dwie lub trzy wiadomości z groźbami, po których Meryem ucieknie, nie oglądając się za siebie”.

Do pokoju wchodzi Hulya. Melis chowa szybko telefon gangstera do kieszeni. „Muszę ci coś powiedzieć” – oznajmia żona Bahadira. „Ja też muszę ci coś powiedzieć, moja droga siostro. Levent powiedział, że nie zrezygnował ze ślubu ze mną”. „Naprawdę? Cudowna wiadomość. Ale i tak muszę cię ostrzec”. „W związku z czym?”. „Levent wypłacił fortunę z firmy, aby uratować Meryem przed lichwiarzami”. „I co z tego? Meryem to dla niego bohaterka, która uratowała mu życie, więc chciał się jej odwdzięczyć. To wszystko”. „Nie tak do końca, droga Melis”. „Siostro, powiedz otwarcie!”.

„Levent wypłacił pieniądze, zanim jeszcze poznał prawdę o Meryem” – oznajmia Hulya. „Co takiego?!” – Melis robi wielkie oczy. „Pomyśl, dał jej pieniądze wtedy, gdyby w jego oczach była winna. Tym razem udało ci się go przekonać, ale bomba w każdej chwili może eksplodować”. „Gdybyś nie spowodowała ujawnienia prawdy o Meryem, nic by się nie stało! To wszystko twoja wina, siostro!”. „Nie słyszałaś mnie? Levent wpłacił ogromną sumę pieniędzy, zanim się zorientował. Oddałby za nią własną duszę. Kocha ją bez względu na wszystko. Przyszłam ci powiedzieć, jak tylko się dowiedziałam”.

„Dlaczego przyszłaś? Bo mnie kochasz?” – pyta Melis. – „Jeszcze dwa dni temu kopałaś dół, do którego miałam wpaść!”. „Przez ciebie miesiącami leżałam przykuta do łóżka i słuchałam upokorzeń. Nie sądziłaś chyba, że nie zemszczę się na tobie, prawda? A skoro jesteśmy teraz kwita, będę cię chronić, moja siostrzyczko. Cokolwiek zrobisz, pamiętaj moje słowa. Meryem jest bardzo ważna dla Leventa, bardzo wyjątkowa. I ty o tym wiesz. Wiesz, że Levent będzie zawsze kochał Meryem”. Hulya odchodzi.

„Levent nigdy nie będzie twój” – mówi do siebie zdeterminowana Melis. – „Pozbędę się ciebie na zawsze. Nikt już tego nie powstrzyma.” – Sięga po swój telefon i nawiązuje połączenie. – „Halo? Chcę, żebyś coś zrobił. Tak, właśnie dzisiaj. Nie mogę czekać do jutra. Pieniądze nie grają roli. Ważne jest tylko to, aby w końcu zniknęła”. Do czego tym razem posunie się Melis, by pozbyć się rywalki?