55: Melis odbiera telefon od Tekina. „Słyszałem, że doszło do jakiejś kradzieży” – oznajmia gangster. – „Pomyślałem od razu, że nikt nie może wiedzieć lepiej od ciebie. Opowiedz mi, co się dzieje”. „Nie ma nic, poza tym, co usłyszałeś” – odpowiada Melis. – „Droga służąca ukradła broszkę mojej siostry”. „Meryem nie zrobiłaby czegoś takiego. Wyczuwam w tym jakiś podstęp, pani Melis”. „Co próbujesz powiedzieć?”. „Powiem ci wprost. Jesteś w to zamieszana, prawda? Dobrze znam Meryem i wiem, że nie jest zdolna do takich rzeczy. Powiedz mi, dlaczego to zrobiłaś”.

„W porządku, to moja gra” – przyznaje kobieta. – „Ale podziękujesz mi, kiedy dowiesz się, dlaczego to zrobiłam. Co zrobi Levent, kiedy dowie się, że Meryem jest złodziejem?”. „Nie wiem. Co takiego?” – docieka Tekin. „Wyrzuci Meryem z rezydencji. To nam obojgu odpowiada”. „Przed chwilą usłyszałem rozmowę Leventa. Nigdzie nie wyśle Meryem, dopóki nie będzie miał pewności”. „Co tu jest niejasnego? Pudełko z broszką ostatni raz było widziane w rękach Meryem. Ciocia Ulviye i ja jesteśmy świadkami”. „To nie wystarczy, ale coś wymyślę. Co się stanie, jeśli Levent Metehanoglu znajdzie równowartość broszki u Meryem?”.

„Tekinie, ta broszka jest bardzo droga” – uświadamia mężczyznę Melis. – „Nie znajdę takich pieniędzy w jednej chwili”. „Od czego ja jestem? Ja ci dam te pieniądze”. Tymczasem Meryem wchodzi do pokoju Hulyi, by posprzątać. Żona Bahadira zrywa się z łóżka i wypala: „Co robisz tutaj?!”. „Pukałam, ale prawdopodobnie nie słyszałaś” – tłumaczy Meryem. – „Dawno nie sprzątałam tego pokoju i…”. „Wynoś się w tej chwili! Nie waż się więcej wchodzić do tego pokoju! Zrozumiałaś mnie? Mówię ci, żebyś wyszła!” – Hulya, by podkreślić swoją wściekłość i oburzenie, zrzuca z szafki nocnej lampę i ramkę ze zdjęciem.

Do pokoju przybiegają Ulviye i Melis, a tuż za nimi także Asli. „Córko, co się dzieje?” – pyta pani Metehanoglu. – „Słychać cię aż na zewnątrz”. „Mamo, co ona robi w moim pokoju?” – pyta Hulya. – „Od kogo dostała pozwolenie? Nie chcę jej tutaj! Niech stąd wyjdzie! Wynoś się! Patrzcie na tę bezwstydnicę!”. „Pani Ulviye, przyszłam posprzątać pokój” – mówi córka Durmusa. – „Pani Hulya zaczęła nagle krzyczeć, nie rozumiem dlaczego”.

„Od teraz Asli będzie sprzątać ten pokój” – postanawia mama Leventa. – „Ty wyjdź. Asli, teraz to twoja odpowiedzialność”. „W porządku, pani Ulviye” – potwierdza córka Aysel. „Powiedziano ci, żebyś wyszła” – przypomina Melis. – „Na co jeszcze czekasz?”. Meryem, choć zupełnie nie rozumie, co się dzieje, opuszcza pokój. „Hulyo, uspokój się trochę” – upomina synową Ulviye. – „Postawiłaś na nogi całą rezydencję”. „Mamo, bardzo się przestraszyłam. Obróciłam się na łóżku, a ona była przede mną. Skąd mam wiedzieć, że znowu czegoś nie ukradnie? Jak możemy jej zaufać ponownie”.

„W porządku, powiem jej, żeby nie wchodziła do tego pokoju” – oznajmia Ulviye. „Proszę cię, porozmawiaj z nią” – mówi Hulya. – „Nie mogę nawet na nią patrzeć. Wolałabym, żeby ukradła wszystko inne, zamiast tej broszki”. „Wiem, że jest dla ciebie bardzo cenna. Ekrem podarował ci ją w prezencie ślubnym. Teraz to sobie przypomniałam. W porządku, zajmę się tym. Bądź spokojna, więcej tu nie wejdzie”. Kamera przenosi się do kuchni, gdzie właśnie weszła Meryem. „Czy nie miałaś posprzątać pokoju?” – pyta Aysel. „Poszłam, ale nic nie mogłam zrobić” – odpowiada dziewczyna. – „Zaczęła na mnie krzyczeć i wypędziła mnie. Zaatakowała mnie”.

„W ostatnich dniach nie czuje się najlepiej, nie przejmuj się tym” – mówi Aysel, sugerując Meryem, by to zignorowała. Do pomieszczenia wchodzi Ulviye. – „Potrzebujesz czegoś, moja pani?”. „Mam sprawę do Meryem” – oznajmia pani Metehanoglu. – „Córko, od teraz nie będziesz wchodzić na górę, Asli będzie tam sprzątać”. „Dlaczego, pani Ulviye? Czy zrobiłam coś złego?”. „Uznałam, że tak będzie właściwie. Aysel, od teraz będziesz dawać Meryem pracę tylko w kuchni”. „W porządku, jak uważasz za stosowne” – potwierdza mama Asli.

Akcja przenosi się do myjni. Neriman liczy pieniądze na zewnątrz. Podchodzi do niej Dogan. „Miłej pracy, Neros” – życzy mężczyzna. – „Zapytam cię o coś. Czy twój brat Durmus wrócił ze swojej ojczyzny?”. „Prawdopodobnie nie. Wiedziałabym, gdyby sprzedał ziemię”. „Dziwne, musiało mi się więc przewidzieć…”. „Co widziałeś? Powiedz!”. „Wydawało mi się, że widziałem Durmusa w tym sekretnym kasynie na ulicy z tyłu. Musiało mi się jednak przewidzieć”. „Na pewno sprzedał ziemię, a teraz wydaje pieniądze! Na szczęście moje pieniądze są powierzone szefowi”.

Na teren myjni wchodzi Durmus z torbą podróżną w ręku. „Umieram ze zmęczenia” – oznajmia przybyły. „Kiedy wróciłeś?” – pyta Neriman. – „Czy rozwiązałeś sprawę z ziemią?”. „Nie, nie mogliśmy się dogadać. Jest jeszcze jeden klient, przyjedzie za tydzień. Ja sam przyjechałem na trochę do Stambułu”. „Dobrze zrobiłeś. Nie sprzedawaj, dopóki ktoś nie zaoferuje dużej sumy”. „Oczywiście, nie oddam za darmo. Pójdę trochę odpocząć, zamierzam się dobrze wyspać”.

Durmus odchodzi. Gdy jest już daleko, otwiera jedną z kieszonek torby i wyciąga ze środka plik banknotów. „Wybacz, siostro, wziąłem też twoją część” – mówi do siebie. – „Tym razem zarobię na hazardzie. I to tak zarobię, że wszyscy zobaczą!”. Akcja przenosi się do firmy. Cemil siada naprzeciwko swojej asystentki i mówi: „Twoja przyjaciółka Meryem… Jaką jest osobą?”. „Dlaczego pytasz?” – Ayse robi zdziwioną minę. „Tak po prostu, bez szczególnego powodu”. „Meryem jest najbardziej niezawodną, najbardziej uczciwą osobą, jaką znam. Mogę za nią ręczyć. Jest bardzo ofiarna, zrobiłaby wszystko dla swoich bliskich”.

„Porzuciła szkołę, by mieć oko na Omera” – kontynuuje Ayse. – „I to szkołę, o której zawsze marzyła. Potem dużo pracowała jako kelnerka, ale nigdy się nie poddała. Chce mieć tylko ciepłe jedzenie w domu, nie pragnie niczego innego”. „Mówisz, że jest skromna?”. „Drugiej tak skromnej osoby nie spotkasz”. W tym momencie rozbrzmiewa dzwonek telefonu na biurku. Ayse podnosi słuchawkę i po krótkiej rozmowie oznajmia: „Zostawiłam kilka dokumentów do podpisu u pana Leventa”.

Gdy Ayse odchodzi, Cemil mówi do siebie: „Meryem to naprawdę szczera osoba. Ktoś musi otwarcie powiedzieć to Leventowi”. Tymczasem Camur ponownie zostawia prezent dla swojej siostry pod drzwiami rodzinnego domu. Puka do drzwi i oddala się szybko. Po chwili Oya (siostra Camura) i jej mama pojawiają się przy drzwiach. „Przyszedł mój brat” – stwierdza szczęśliwa dziewczynka, grzebiąc w pozostawionej pod drzwiami reklamówce. – „Przyniósł mi mundurek i długopisy”. „Synu, jeśli tu jesteś, wyjdź, żebym cię zobaczyła” – woła mama, szukając wzrokiem Camura. – „Bardzo za tobą tęsknię. Pozwól mi poczuć twój zapach”.

W tym momencie na drodze pojawia się ojciec Camura. Mama i siostra od razu wracają do środka. Po chwili mężczyzna pojawia się przy drzwiach i uderza w nie pięścią. „Kobieto, nie widzisz, że idę?!” – grzmi na żonę, gdy ta otwiera. – „Dlaczego zamykasz przede mną drzwi?!”. „Nie widziałam, Kamil” – tłumaczy przestraszona kobieta. „Zejdź mi z drogi!” – Mężczyzna chce ściągnąć buty, ale wtedy kątem oka dostrzega Camura. Rzuca się za nim w pogoń i po chwili chłopiec jest już w jego rękach.

„Dlaczego tu przyszedłeś?! Co tutaj robisz?!” – pyta Kamil, ściskając ramiona syna. – „Kto cię uratuje z moich rąk?!”. Tymczasem Melis spotyka się z Tekinem na drodze przed rezydencją. „Przyniosłeś to?” – pyta kobieta. „Dotrzymuję obietnic” – odpowiada gangster. – „Po prostu nie popełnij błędu”. „Myślisz, że jestem szalona? Nie znasz Melis”. „Zobaczymy. Co robi ta moja? Jest w rezydencji?”. „Poszła z bratem do parku, ale wkrótce wróci do domu. Udaj się jak najszybciej do waszej dzielnicy i tam czekaj na swoją Meryem”.

Zadowolony Tekin przekazuje Melis kopertę z pieniędzmi. W następnej scenie widzimy, jak siostra Hulyi wchodzi do pokoju Meryem. „Sama tego chciałaś, wieśniaczko” – mówi i chowa pieniądze pod poduszkę. – „Kim jesteś, żeby biegać za Leventem? Dla ciebie ten rozdział jest już zamknięty. Będziesz musiała zadowolić się Tekinem”. Wkrótce do rezydencji przyjeżdża Levent. Hulya od razu przystępuje do działania. Zbiega z góry i krzyczy na cały dom: „Ile jeszcze będziemy czekać?!”. „Siostro, Levent wszystko rozwiąże” – uspokaja idąca za nią Melis. „To nie Levent poniósł stratę, tylko ja! Tę broszkę podarował mi mój teść, a ta wieśniaczka ją ukradła!”.

„Co się tu dzieje? Dlaczego krzyczysz?” – pyta Ulviye, pojawiając się w hallu. „Bo doprowadzacie mnie do szału!” – odpowiada Hulya. – „Ta wieśniaczka ukradła broszkę, a wy nic nie robicie!”. „Robimy. Levent sobie z tym poradzi.” – Pani Metehanoglu wskazuje na syna, który także wszedł do hallu. „Levent nic nie zrobi. Sama się tym zajmę!” – Żona Bahadira odwraca się w stronę drzwi. „Dokąd idziesz?”. „Idę przeszukać jej pokój!”.

Po chwili Hulya jest już w pokoju Meryem w domku dla służby. Otwiera szafę i wyrzuca z niej rzeczy. „Siostro, nie mamy prawa tego robić” – mówi dla niepoznaki Melis. „A czy ona miała prawo ukraść moją broszkę?! Ta broszka miała dla mnie wartość sentymentalną! To był prezent od mojego teścia!”. „Hulyo, możesz wyjść?” – prosi stanowczo Levent. – „Porozmawiam z nią”. „Jak długo jeszcze będziesz jej bronić? I ty wiesz, że jest złodziejką!”. Hulya zrzuca poduszkę, a w powietrze unoszą się dziesiątki banknotów. Ulviye i Levent są w ciężkim szoku.

„Nadal będziesz jej bronił? Wszystko jest już jasne” – stwierdza Hulya, patrząc na szwagra. – „Mamo, musimy ją jak najszybciej wypędzić, w przeciwnym razie ukradnie wszystko i sprzeda!”. „Siostro, jestem pewna, że Levent znajdzie właściwe rozwiązanie” – mówi Melis. – „Ciociu Ulviye, nie smuć się, nic nie poradzimy. Wracajmy do rezydencji”. Do pokoju Meryem przychodzi Asli i na polecenie Leventa pakuje jej rzeczy do walizki. Czy Levent wyrzuci Meryem z rezydencji? Czy prawda o intrydze Hulyi i Melis wyjdzie na jaw?

Podobne wpisy