„Akacjowa 38” Odc. 590 – streszczenie
Elvira i Simón wracają z podróży. Na progu domu czeka na nich pułkownik Valverde, który, z kamiennym wyrazem twarzy, przypomina córce o rocznicy śmierci jej matki. Wydaje majordomusowi surowe instrukcje dotyczące przygotowań do tego dnia.
Kiedy odchodzi, Elvira zaciska dłonie w pięści i rzuca Simónowi pełne oburzenia spojrzenie.
— Jest okropny — syczy przez zaciśnięte zęby. — Teraz chce świętować rocznicę śmierci mojej matki, jakby to był jakiś uroczysty dzień!
Simón spogląda na nią uważnie, starając się złagodzić jej gniew.
— Nie mów tak. To normalne, że wspomnienia budzą w nas różne emocje…
— Wspomnienia?! — prycha gorzko. — Mój ojciec nie wspomina matki. On po prostu chce, żeby w tym domu nigdy nie było śmiechu.
Simón nie wie, co odpowiedzieć, więc zmienia temat:
— A co do doni Susany… Być może to prawda, że chce cię zatrudnić jako hafciarkę, ale coś mi w tym nie pasuje. Widzę zbyt wiele przeszkód.
Elvira przewraca oczami.
— Zapomnij o tej kobiecie. Jest tylko wścibską plotkarą. To, co mówi, nie ma znaczenia.
***
Felipe przychodzi do domu don Ramóna. Drzwi otwiera Trini, która uśmiecha się ciepło.
— Ramón wyszedł, ale wkrótce wróci — informuje go.
Felipe wchodzi do środka i patrzy na nią z determinacją.
— Nie przyszedłem do niego. Chcę porozmawiać z tobą.
Trini unosi brwi, zaskoczona.
— Ze mną? A w jakiej sprawie?
— Chcę, żebyś wstawiła się za mną u Celii.
Jej postawa momentalnie się zmienia. Ciepło znika, zastępuje je rezerwa.
— Nie, don Felipe. Nie możesz mnie o to prosić. Nie zamierzam się w to mieszać.
— Trini, to nie tylko twoja przyjaciółka. To także moja żona.
— I właśnie dlatego powinniście rozmawiać ze sobą, a nie poprzez osoby trzecie — odpowiada stanowczo.
Felipe pochyla się w jej stronę.
— Nie udawaj, że nie widzisz, co się dzieje. Czy naprawdę sądzisz, że Celia jest szczęśliwsza beze mnie?
— Widzę, że jest bardziej entuzjastyczna niż kiedykolwiek. Biznes farbiarski ją pochłonął.
Felipe kręci głową.
— To nie farby są problemem. Jest jeszcze coś. Ktoś inny.
Trini patrzy na niego ze zdumieniem.
— Kto? O kim mówisz?
Felipe przygląda się jej uważnie, badając jej reakcję.
— Nie udawaj, że nie wiesz, o kogo chodzi. Celia mi o nim powiedziała. Nie będę owijał w bawełnę – czy nadal się widują?
Trini milczy przez dłuższą chwilę, po czym wzdycha ciężko.
— Don Felipe, są rzeczy, o których powinieneś rozmawiać tylko z żoną. Ale powiem ci jedno: ten mężczyzna nigdy nie był powodem waszego rozstania.
Felipe świdruje ją wzrokiem.
— Czy gdyby nie on, Celia podjęłaby taką decyzję?
Trini zaciska usta, jakby ważyła słowa.
— Darzę cię sympatią, don Felipe. Jesteś przyjacielem mojego męża i człowiekiem, który wiele razy pomógł innym. Ale musisz się pogodzić z tym, że Celia nie wróci. Przynajmniej nie w najbliższym czasie.
Felipe wstaje gwałtownie.
— Czy oczekujesz, że po prostu zapomnę o swoim życiu?
Trini spogląda na niego ze smutkiem.
— Nie oczekuję niczego. Ale czasami lepiej pozwolić losowi działać. Celia albo wróci, albo odejdzie na zawsze. Moje słowa niczego tu nie zmienią.
W pokoju zapada cisza, napięta i ciężka.
***
Teresa pogrążona w depresji nie wychodzi z łóżka. Jej oczy są puste, a ciało wydaje się bezwładne. Fernando siada przy niej i delikatnie chwyta jej dłoń, starając się dodać jej otuchy.
— Wyobraź sobie naszą szkołę, Tereso — mówi cicho, próbując ją rozbudzić z odrętwienia. — Z pięknym ogrodem, przestronnymi salami i basenem, w którym dzieci będą się uczyć pływać…
Ale jego słowa odbijają się od niej jak od ściany. Teresa nawet na niego nie patrzy, tylko powoli odwraca się do niego plecami.
Fernando westchnął i wstał.
— W porządku. Nie będę cię już niepokoił.
Zanim odejdzie, Teresa odzywa się ledwo słyszalnym głosem:
— Wybacz mi. Nie taką żonę sobie wymarzyłeś. Powinieneś być szczęśliwy, a ja… ja tylko wciągam cię w otchłań smutku.
Fernando nie waha się ani chwili. Siada z powrotem na krawędzi łóżka i nachyla się nad nią.
— Tereso, spójrz na mnie — mówi stanowczo, ale ciepło. — Nie pozwolę, by ta otchłań cię pochłonęła. Wyciągnę cię z niej, jeśli tylko mi pozwolisz. Czy mogę ci pomóc?
Cisza.
— Proszę… zostaw mnie samą.
Fernando patrzy na nią jeszcze chwilę, ale nie nalega.
— Jak chcesz.
Wychodząc, zamyka drzwi głośniej, niż zamierzał.
***
Wieczorem Pablo odwiedza Felipe.
— Wzywałeś mnie? — pyta, wchodząc do jego biura.
Felipe gestem wskazuje mu fotel. Sam powoli zaciąga się cygarem, po czym strzepuje popiół do kryształowej popielnicy.
— Usiądź, proszę. Mam dla ciebie wieści.
Pablo wstrzymuje oddech.
— Czy chodzi o Leonor?
Felipe odkłada cygaro.
— Nie. Chodzi o twoją matkę.
Pablo zamiera.
— Co z nią?
Felipe robi krótką pauzę, jakby ważył słowa.
— Policja znalazła jej zabójcę.
Pablo gwałtownie podnosi głowę.
— Kim on jest?!
— Nazywa się Virgilio López. To siedemdziesięcioletni złodziej. Twierdzi, że poszedł ją okraść w pobliżu szkoły jeździeckiej. Twoja matka się broniła i zginęła.
— Twierdzi, że to był wypadek?
— Tak.
Pablo zaciska dłonie w pięści.
— To absurd! Teraz, gdy wróciłem do domu i zostałem uniewinniony… Nie uważasz, że to zbyt duży zbieg okoliczności?!
Felipe wzrusza ramionami.
— Życie bywa absurdalne.
Pablo przechodzi się nerwowo po pokoju.
— A co z kelnerem, który mnie oskarżył? Odwołał swoje zeznania?
Felipe z powagą kiwa głową.
— López przyznał, że zapłacił mu, by odsunąć od siebie podejrzenia. Teraz twierdzi, że nie może spać z powodu wyrzutów sumienia, więc postanowił się przyznać.
Pablo prycha z niedowierzaniem.
— Starszy złodziej, który rzekomo miał pieniądze, żeby przekupić kelnera? A teraz nagle dostał ataku sumienia? Wybacz, ale to nie trzyma się kupy.
— To jego zeznanie — odpowiada chłodno Felipe. — Policja uważa, że sprawa jest zamknięta. To biedny człowiek, nie ma sensu ciągnąć tego dalej. Osądzanie go nie zwróci ci matki. Masz inne sprawy na głowie.
Pablo zaciska szczękę.
— Dlaczego wszystko musi być takie trudne?! Ludzie pytają mnie o Leonor, a ja nie wiem, co im powiedzieć. Teraz nagle znajdują zabójcę mojej matki i… coś mi tu nie pasuje! Nie wiem już, co robić. Nie wiem, dokąd iść. Czuję się jak nieudacznik.
W tym momencie drzwi się otwierają i wchodzi Liberto.
— Pablo, to nieprawda, że nie ma postępów w sprawie Leonor.
Pablo natychmiast na niego patrzy.
Felipe powoli kiwa głową.
— Policja prowadzi dochodzenie. Są pewne ustalenia, ale nic ci nie mówiliśmy, bo chcieliśmy mieć pewność.
Pablo wstaje i uderza pięścią w biurko.
— Co to za ustalenia?! Mam prawo wiedzieć!
Liberto patrzy na Felipe, a potem zwraca się do Pabla:
— Zgadzam się z tobą. Gdyby to Rosina zaginęła, chciałbym wiedzieć wszystko. Don Felipe, myślę, że nadszedł czas, by powiedzieć mu o tropie z Kordoby.
***
Zdruzgotana Teresa chwyta ciężką karafkę i z całej siły ciska nią w lustro. Szkło rozpryskuje się na dziesiątki odłamków, które rozsypują się po podłodze. Drżącymi dłońmi sięga po jeden z nich i przystawia go do nadgarstka.
Nie słyszy kroków na korytarzu, nie zwraca uwagi na hałas dobiegający zza drzwi. Jest tylko ona i jej ból.
W ostatniej chwili drzwi otwierają się gwałtownie. Cayetana wbiega do pokoju i jednym ruchem wytrąca jej szkło z ręki. Odłamek upada na podłogę, a Teresa z przerażeniem wpatruje się w swoją dłoń, jakby dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, co zamierzała zrobić.
— Co ty wyprawiasz?! — głos Cayetany jest ostry, pełen gniewu.
Chwyta Teresę za ramiona i potrząsa nią.
— Jesteś zdziwiona, że cię powstrzymałam? Że się o ciebie troszczę? Myślisz, że powinnam być dla ciebie delikatna, bo cierpisz? Dlaczego miałabym to robić?!
Teresa patrzy na nią oszołomiona.
— Nie zasługujesz na żaden szacunek! — kontynuuje Cayetana z coraz większą złością. — Jesteś tchórzem! Myślisz, że tylko ty straciłaś kogoś bliskiego?
Jej oczy błyszczą gniewem, ale i bólem.
— Moje pierwsze wspomnienie to strata. Całej mojej rodziny! Odkąd pamiętam, moje życie to opowieść o tym, jak odchodzili ludzie, których kochałam. Straciłam wszystkich. Moją pierwszą miłość, Ponce’a. Mojego męża. Moją córkę.
Robi krok w tył i rozkłada ręce.
— A mimo to nadal tu stoję. Widzisz nade mną nagrobek?!
Teresa nie odpowiada.
Cayetana chwyta ją za podbródek i zmusza, by spojrzała jej w oczy.
— Nie widzisz, bo ja walczę. Wiesz, dlaczego? Bo są jeszcze ludzie, na których mi zależy.
Jej głos nagle łagodnieje.
— Na przykład ty.
Teresa otwiera usta, a po chwili zaczyna:
— Doceniam to, ale naprawdę nie miałam na myśli…
— Wiem, co miałaś na myśli. — Cayetana przerywa jej twardym tonem. — Chciałaś uciec. Chciałaś poddać się jak tchórz, którym się stałaś.
Teresa odwraca wzrok, ale jej rozmówczyni nie odpuszcza.
— A co z Tirso? Nie chcesz być dla niego przykładem? Co z Fernando? Chcesz, żeby do końca życia nosił w sobie ten ból?
Teresa zaciska powieki.
— Przełknij swój ból. Ukryj go. — Głos Cayetany staje się niemal hipnotyczny. — Gdy wyjdziesz z tego pokoju, to, co się tu stało, przestanie istnieć. Obiecaj mi.
Cisza trwa długą chwilę.
W końcu Teresa przytakuje.
Cayetana przyciąga ją do siebie i obejmuje mocno, jakby chciała przekazać jej całą swoją siłę. Teresa wtula się w nią, czując, jak jej ciało powoli przestaje drżeć.
Kiedy i gdzie zostanie wyemitowany odcinek 590. serialu „Akacjowa 38”?
Odcinek 590. zadebiutuje na antenie TVP1 we wtorek, 1 kwietnia, o godz. 18:45. Tuż po premierze telewizyjnej epizod będzie dostępny w Internecie na stronie vod.tvp.pl.








