Dziedzictwo odc. 724: Doga znika z parku!

Zrozpaczony Ferit przytula Ayse.

„Dziedzictwo” – Odcinek 724 – Streszczenie

Ferit dochodzi do wniosku, że jedynym sposobem na rozwiązanie sytuacji jest osobista rozmowa z ojcem Ayşe. Zdeterminowany, udaje się do jej mieszkania.

Ayşe otwiera drzwi i zastyga w miejscu.

– Co ty tutaj robisz? – pyta zaskoczona, a w jej głosie pobrzmiewa napięcie. – Wyjdź, zanim zrobi się naprawdę nieprzyjemnie.

– Chcę porozmawiać z twoim ojcem – odpowiada spokojnie Ferit i przekracza próg.

W tym samym momencie w przedpokoju pojawia się Selçuk. Jego wzrok jest ostry, jakby spodziewał się tego spotkania.

– Córko, zostaw nas samych – mówi stanowczo.

Obaj mężczyźni wchodzą do salonu. Panuje między nimi gęste milczenie. Wreszcie Selçuk odzywa się chłodno:

– Nie jestem zaskoczony, że przyszedłeś. Nie masz wstydu. Powiedziałem ci już wszystko, co myślę – a ty nadal masz czelność stawać przede mną. Nie zmieniłeś się ani trochę. Człowiek taki jak ty nie zmienia się nigdy. Bez względu na wiek.

Ferit bierze głęboki oddech, po czym mówi spokojnie, z narastającym napięciem:

– My, policjanci, łapiemy przestępców. Sąd ich osądza, a oni trafiają do więzienia. Po odbyciu kary wychodzą na wolność. I od tej chwili nie możemy już nazywać ich przestępcami. Wiesz dlaczego? Bo odpokutowali. Ja… nie wiem, jak to się stało, jak mogłem tak skrzywdzić Ayşe. Ale zapłaciłem za to. Siedem lat bez niej – to była moja kara. Każdy dzień bez niej, bez Ayse… był jak wyrok. Tato Selçuku, proszę cię, nie patrz na mnie jak na kogoś, kto wciąż zasługuje na potępienie. Ayşe jest dla mnie wszystkim. Tak samo jak Doga i Neşe. Dopóki jestem przy nich, nikt nie skrzywdzi ich nawet słowem. Ale jeśli będziesz zmuszał Ayşe do wyboru… możesz stracić ją na zawsze.

Selçuk unosi głowę, a jego twarz twardnieje jeszcze bardziej.

– Myślisz, że odbyłeś karę i wyszedłeś na wolność? – syczy przez zaciśnięte zęby. – Niektórych przestępców skazuje się na dożywocie. A ty, Fericie, zasługujesz właśnie na to. Wszedłeś do życia mojej córki z pięknymi słowami, a zostawiłeś ją z pustką i bólem. Ja byłem przy niej, kiedy gasła w oczach. Każdego dnia widziałem, jak znikała. I nie pozwolę, żebyś to powtórzył. Nie wróci do tamtych dni, dopóki ja żyję!

Nagle Selçuk chwyta się za pierś, krzywiąc się z bólu. Jego oddech staje się coraz cięższy, a twarz blednie

Ayşe natychmiast wpada do pokoju, widząc, co się dzieje.

– Tato! – krzyczy, podbiegając do niego. – Ferit, wyjdź! Natychmiast!

Ferit nie protestuje. Zrozumiał, że tym razem przekroczył granicę. W milczeniu opuszcza mieszkanie, zostawiając Ayşe z ojcem, którego serce – nie tylko to emocjonalne – ledwie wytrzymuje ciężar tej konfrontacji.

***

Sprawdzając tłumaczenie przygotowane przez Nanę, Yaman nagle zatrzymuje wzrok na fragmencie, który wyraźnie nie pochodzi z oryginalnego dokumentu. Marszczy brwi, a jego spojrzenie staje się coraz bardziej nieufne. Bez słowa rusza w stronę pokoju opiekunki i wchodzi bez pukania. W dłoni trzyma kartkę, z której czyta na głos, z narastającą irytacją:

– „Dokąd mogłabyś uciec? Do najodleglejszego kraju na świecie? W głębiny oceanu, na szczyty gór, w leśne zakamarki? I tak cię znajdę – po zapachu twoich włosów i biciu twojego serca…” – jego głos łamie się w ostatnim zdaniu. – To jest mój dokument przetargowy?!

Nana blednie. Jej oczy rozszerzają się ze strachu, ale próbuje zachować spokój.

– To… nie miało tam trafić. To było dla Pınar. Pracuje nad magisterką i potrzebowała eseju po rosyjsku. Pisałam dla niej szkic, oba pliki były otwarte i… wszystko mi się pomieszało.

– Tysiąc razy ci powtarzałem, żebyś skupiła się na pracy! – grzmi Yaman, unosząc głos. – Ja żyję w przekonaniu, że tłumaczysz ważny dokument, a ty wypisujesz… poetyckie bzdury! Nie obchodzi mnie, co dzieje się w twoim życiu, Nana. Masz pracować. Masz być profesjonalna. Rozumiesz?

Nana opuszcza wzrok, przygryza wargę, niepewna, czy powinna coś powiedzieć. W myślach przeklina własną nieuwagę. Przypadkowo przepisała słowa, które Yaman wypowiedział do niej… we śnie.

– To się więcej nie powtórzy – mówi cicho.

Yaman jeszcze przez chwilę patrzy na nią twardo, jakby próbował odczytać coś z jej twarzy. W końcu odwraca się i wychodzi, rzucając przez ramię:

– Doprowadź się do porządku. I wracaj do pracy.

Zamykają się za nim drzwi. Nana zostaje sama – z palącym rumieńcem na twarzy, drżącymi dłońmi i pytaniem, które nie daje jej spokoju:
Skąd jej podświadomość tak dobrze znała te słowa?

***

Nese wchodzi do kuchni, gdzie przy stole siedzi pogrążona w zamyśleniu Ayşe.

– Tata się położył. Odpoczywa – oznajmia łagodnie. – Wszystko w porządku, nie martw się.

Ayşe unosi wzrok. W jej oczach tli się smutek.

– Podjęłam decyzję – mówi bez wahania. – Poproszę o przeniesienie. Wyjedziemy stąd.

– Naprawdę? Jesteś tego pewna?

– Tak. Jeśli tego nie zrobię… tata będzie umierał powoli – w bólu i rozczarowaniu.

– Ale Ferit na to nie zasługuje. Ty też nie.

– Nie mam wyboru.

Zapada chwila ciszy.

– Zżyłam się z tym miejscem – przyznaje cicho Nese. – Z ludźmi, z tą ulicą…

– Wiem, siostrzyczko. I zostawisz za sobą coś niedokończonego.

– Kurs – odpowiada szybko, aż za szybko.

Ayşe marszczy brwi.

– Tylko kurs?

Nese unika jej wzroku.

– Tak. A co jeszcze miałoby być?

Ayşe uśmiecha się lekko, z domieszką troski.

– Nie musisz z nami wyjeżdżać. Znajdę ci dobrego współlokatora, będę cię wspierać z Eskişehir.

Nese zbliża się i ujmuje siostrę za rękę.

– Moja kochana siostro… Nie umiem żyć bez ciebie i Doği.

Ayşe obejmuje ją delikatnie.

– W takim razie… wyjedźmy razem. Zaczniemy od nowa.

Nagle przerywa im dzwonek do drzwi. Obie siostry udają się otworzyć. W progu stoi sąsiadka – pani Şenay – z uśmiechem i torbą zakupów.

– Byłam na bazarze i pomyślałam o Dodze. Kupiłam jej czekoladę – mówi, wręczając słodycze Ayşe.

– Dziękuję, siostro Şenay. Naprawdę nie trzeba było – odpowiada policjantka, wyraźnie przygaszonym tonem.

– Co się dzieje? Wyglądacie, jakbyście obie zaraz miały się rozpłakać.

– Miałyśmy poważną siostrzaną rozmowę – rzuca Nese wymijająco. – Trochę emocji…

– Mam nadzieję, że to nic złego. Słuchajcie, w przyszłą niedzielę w kinie będzie świetny film. Zabierzemy Doğę, co wy na to?

Ayşe spuszcza wzrok.

– Siostro Şenay… prawdopodobnie już nas wtedy nie będzie. Składam wniosek o przeniesienie.

Sąsiadka milknie. Jej uśmiech znika. Z oczu znika ciepło.

– Wyprowadzacie się…? Ale… przyzwyczaiłam się do was. Do Doği…

Jej głos łamie się. Wraca do siebie, ale w jej oczach widać coś więcej niż tylko smutek.

***

W swoim mieszkaniu pani Şenay odkłada torbę i opiera się o drzwi, jakby ugodzono ją w serce.

– Moja mała dziewczynka… chce mi ją zabrać! – szepcze z rozpaczą, która szybko przeradza się w gniew. – Nie pozwolę na to! Nie możesz nas rozdzielić!

Podchodzi do półki i zdejmuje stary, zakurzony album. Otwiera go powoli – w środku znajdują się dziesiątki zdjęć małej Doği… oraz nieznanej dziewczynki. Jej uśmiechnięte oczy mają ten sam wyraz, co twarz Şenay teraz – obsesyjny, niepokojący.

***

Ayşe odwiedza Ferita.

– Podjęłam decyzję – oznajmia twardo. – Wracam do Eskişehir. Złożę wniosek o przeniesienie.

Ferit nie odpowiada od razu. W jego oczach pojawia się cień bólu.

– Rozumiem… – mówi w końcu, ledwie słyszalnie.

W tym samym czasie Selçuk zabiera Doğę na spacer do parku. Słońce świeci łagodnie, a dzieci biegają po trawie. Dziadek na chwilę siada na ławce… i wtedy to się dzieje. Doğa znika.

– Doğa?! Gdzie jesteś? – woła coraz głośniej, z trudem podnosząc się. – Doğa!

Ale odpowiedzi nie ma.

***

Scena przenosi się na komisariat. Trwa alarm. Policjanci analizują każdy szczegół.

– Przesłuchaliście ludzi w parku? – pyta Ferit.

– Niestety, nikt nic nie widział – odpowiada Volkan.

– Sprawdziłem nagrania z kamer – dodaje Ibrahim. – Widać tylko, jak Doğa odchodzi w stronę krzaków… Potem obraz się urywa.

– Dlaczego miałaby tam pójść?! – pyta zdesperowana Ayşe. – Może zobaczyła koleżankę, psa… piłkę… to może być wszystko!

– Ayşe, musisz zachować spokój. Znajdziemy ją – mówi Ferit, próbując ją uspokoić.

– Ferit, błagam cię… Znajdź moją córkę!

Do biura wchodzi Selçuk, blady i zrozpaczony.

– Tato, mówiłam, żebyś został w domu! – krzyczy Ayşe.

– Nie mogłem siedzieć bezczynnie. Są jakieś wieści?

– Jeszcze nie, ale znajdziemy ją. Obiecuję.

– To moja wina. Nie potrafiłem jej upilnować… – mówi łamiącym się głosem. – Straciłem ją…

– Tato, nie mów tak. To nie twoja wina.

***

Selçuk wychodzi na korytarz. Tam siada na ławce, opierając twarz na dłoniach. Ferit dołącza do niego.

– Nie patrz na mnie – mówi gorzko starszy mężczyzna. – Nie mam siły z tobą walczyć. Mam dość bólu.

– Wiem, że mnie nienawidzisz. Ale to nie czas na wzajemne urazy. Znajdę Doğę, zrobię wszystko. Nie zostawię tej sprawy, dopóki jej nie sprowadzę do domu. Własnymi rękami ci ją przekażę.

– Nie składaj mi obietnic, Ferit – mówi Selçuk z pustką w oczach. – Już raz obiecałeś coś mojej córce. I złamałeś wszystko.

Co się stało z Doğą?

Czy naprawdę została porwana przez chorą z obsesji sąsiadkę?

Powyższy tekst stanowi autorskie streszczenie i interpretację wydarzeń z serialu Emanet. Inspiracją do jego stworzenia były filmy Emanet 529. Bölüm i Emanet 530. Bölüm dostępne na oficjalnym kanale serialu w serwisie YouTube. W artykule zamieszczono również zrzuty ekranu pochodzące z tych odcinków, które zostały użyte wyłącznie w celach informacyjnych i ilustracyjnych. Wszystkie prawa do postaci, fabuły i materiału źródłowego należą do ich prawowitych właścicieli.

Podobne wpisy