553: W środku nocy Selim kończy pracę. Zeynep cały czas wygląda przez okno, czekając na jego powrót. Gdy w końcu dostrzega męża, wybiega do niego i obejmuje. „Myślałem, że już śpisz, kochanie” – mówi mężczyzna. „Selim, nie mogłam spać” – oświadcza dziewczyna. – „Byłam bardzo zmartwiona. Bardzo!”. „Spokojnie, kochanie, jestem tutaj”. „Gdzie jest twoja taksówka?”. „Musiałem przekazać ją innemu kierowcy. Odpocznę teraz przez kilka godzin i z powrotem wracam do pracy”. Selim i Zeynep wchodzą do środka domu. „I jak poszło dzisiaj?” – docieka siostra Murata. „Dobrze, kochanie” – odpowiada Selim, zdejmując kurtkę. „Będziesz w stanie wytrzymać taką codzienną harówkę? Nie możesz znieść jazdy w dzień i w nocy, śpiąc tylko przez kilka godzin”.
„Jakoś przywyknę do tego” – zapewnia mężczyzna. „Przynajmniej pracuj tylko w ciągu dnia” – prosi dziewczyna. – „Nie będę musiała martwić się o ciebie po nocach”. „Zeynep, muszę pracować. Nie mam innego wyjścia”. „Wiem, ale to bardzo niebezpieczne. Gdy będziesz w pracy, cały czas będziemy się bać o ciebie. Proszę, nie przyjeżdżaj tak późno”. Akcja przenosi się na farmę. Umit czeka na powrót żony. Arzu w końcu wchodzi do pokoju. „Myślałam, że już śpisz” – mówi kobieta. „Spójrz, która jest godzina. Gdzie byłaś?” – pyta Koroglu. „Dziewczyny do mnie zadzwoniły. Nie widzieliśmy się od bardzo dawna i nie mogłam im odmówić”.
„I jak zawsze nie powiedziałaś mi prawdy” – stwierdza Umit. – „Najwyraźniej w ogóle cię nie obchodzę”. „Cóż, pracowałeś i nie chciałam cię rozpraszać” – tłumaczy Arzu. „Arzu, przestań gadać te głupoty!”. „Ale to prawda. Po prostu nie chciałam ci przeszkadzać”. „Myślałem, że pójdziemy razem na kolację”. „Gdybyś przypomniał mi o tym, wróciłabym do domu wcześniej. Dziewczyny zadzwoniły do mnie popołudniu i naprawdę nie mogłam odmówić”. „Nie kwestionuję tego. Chodzi mi tylko o to, że nie zachowujesz się tak, jakbyś mieszkała ze mną”. „W porządku, wybacz mi. Obiecuję, że następnym razem, gdy będę wychodzić, poinformuję ciebie o tym fakcie”.
Arzu przytula męża. Akcja przeskakuje do następnego dnia. Małżeństwo Koroglu je śniadanie w jadalni. Nagle Arzu odbiera sms-a od Feraye: „Już zaczęłam, nie martw się”. „Do kogo piszesz?” – pyta Umit. „Z jedną z dziewczyn rozmawiam o zeszłym wieczorze” – odpowiada Arzu. „Więc musiała być to wspaniała noc”. „To prawda. Wszystkie bawiłyśmy się doskonale”. Akcja przenosi się do szwalni. W gabinecie Cevahira Feraye przegląda dokumenty firmowe. „Mieli dobrą sprzedaż w 2016 roku” – stwierdza dziewczyna. – „Z takim zyskiem Cevahir mógłby otworzyć kolejny warsztat, gdyby tylko chciał. Oczywiście tylko wtedy, jeśli ja na to pozwolę”.
Feraye kieruje wzrok na ekran laptopa i mówi: „W lipcu stracili pięć tysięcy, nie może być. A w sierpniu nie było prawie żadnej dostawy”. Dziewczyna zaczyna wklepywać jakieś dane do Excela, manipulując osiąganym przez firmę wynikiem finansowym. Akcja wraca do jadalni w rezydencji Koroglu. „Kochanie, myślę, że wpadłem na świetny pomysł” – oznajmia Umit. „Jaki, kochanie?” – pyta Arzu. „Rozmawialiśmy o modzie, prawda? Tak sobie myślę, że moglibyśmy kupić lokal w Nisantasi i otworzyć tam luksusowy dom mody”. „Dom mody?”. „Tak. Wiem, że zajęłoby to trochę czasu, ale mogłabyś stworzyć swoją markę, a co za tym idzie własną koncepcję mody”.
„Skąd wziął ci się taki pomysł?” – pyta kobieta. „Ponieważ chcesz otworzyć nowy biznes, pomyślałem o tym” – odpowiada mężczyzna. – „Wydaje mi się, że to świetny pomysł. Wyobraź sobie tylko, że posiadasz sklep w najbogatszej dzielnicy miasta. Możesz sprzedawać najlepsze ubrania. Zostałabyś projektantką z własną marką odzieży. Tylko to sobie wyobraź. Zakupy robiliby u ciebie najbogatsi klienci”. „Dziękuję, ale nie uważam, by to było dla mnie przydatne”. „Dlaczego tak mówisz? Pomyśl tylko, gdybyś miała własną markę…”.
„Kochanie” – przerywa mężowi Arzu – „naprawdę to doceniam, ale wiem już, co chcę robić. Nie martw się”. Tymczasem Cevahir wchodzi do swojego gabinetu. „Dzień dobry” – mówi mężczyzna. „Dzień dobry, proszę pana” – odpowiada Feraye. „Analizowałaś rachunki?”. „Aha…”. „Bardzo dobrze. Mam szczęście, że mam taką księgową jak ty. Ale dzisiaj wydajesz się być jakaś dziwna”. „Proszę mi wybaczyć, ale jestem bardzo zmartwiona”. „Wszystko z tobą w porządku?”. „Nie, proszę pana. Przez cały czas sprawdzałam rachunki i niestety w ostatnim czasie miał pan dużo strat”. „Nie rozumiem. Co się dzieje?”.
„Mi także wydawało się, że wszystko jest dobrze, ale okazało się, że w ostatnich miesiącach miał pan same straty” – oznajmia Feraye. – „Przez cały 2016 rok mamy same straty…”. „To niemożliwe. To musi być jakiś błąd” – nie może uwierzyć mężczyzna. – „Dokonaliśmy przecież wielu sprzedaży”. „Tak, to prawda, ale te zamówienia wcale nie były duże. Przychody niestety nie pokryły kosztów”. „Jak do tego doszło?”. „Wkrótce dostarczę panu dokumenty z dokładnymi zestawieniami”. „Okej, dostarcz mi je jak najszybciej” – załamany Cevahir opuszcza gabinet.
„Nie ma pojęcia, co się dzieje” – mówi uśmiechnięta Feraye. – „Wkrótce zobaczy, jak doprowadzę jego firmę na skraj bankructwa…”. Tymczasem Murat próbuje dodzwonić się do Ayli. Gdy dziewczyna wciąż nie odbiera, postanawia zadzwonić do niej z telefonu Tulay. Córka lichwiarza po raz kolejny nie odpowiada, ale po chwili oddzwania. „Ayla, słyszysz mnie?!” – krzyczy zaaferowany chłopak do słuchawki. „Słyszę cię bardzo dobrze” – oznajmia dziewczyna. – „Dlaczego używasz telefonu Tulay? Gdybym chciała rozmawiać z tobą, odpowiedziałabym na twoje telefony”. „Wiem, wybacz mi. To moja wina, miałaś rację… Dzwoniłem do ciebie wiele razy, bo jestem bardzo zmartwiony. Dlaczego mi nie odpowiadasz?”.
„Tak, wiem, wiem. Dzwoniłeś tyle razy, że prawie wyczerpała się bateria w moim telefonie” – oznajmia Ayla. – „Ale teraz już wystarczy. Nie chcę słyszeć ponownie twojego głosu!”. „Nie, nie rozłączaj się” – prosi Murat. – „Po prostu mnie wysłuchaj”. „Powiedz mi szybko, co masz do powiedzenia?”. „Co myślisz, byśmy zobaczyli się jutro?”. „Nie, to niemożliwe”. „Proszę, daj mi możliwość wytłumaczenia się. Możemy spotkać się w pobliskim parku”. „Już ci powiedziałam, że nie”. „Ayla, proszę, nie traktuj mnie tak. Jestem bardzo zmartwiony o ciebie”. „Pomyślę o tym, ale bardzo mnie skrzywdziłeś, Murat”. „Czasem zachowuję się jak zwykłe zwierzę i w ogóle nie myślę. Wiem już, że popełniłem błąd. Proszę, zgódź się”.
„Cóż, w porządku” – mówi dziewczyna. – „Możemy się zobaczyć, ale nie mam wiele czasu. Powiesz mi szybko, co masz do powiedzenia i od razu rozejdziemy się”. „W porządku, wyślę ci wiadomość przed spotkaniem” – Murat rozłącza się i bardzo dziękuje Tulay za użyczenie telefonu. „Czy ty… Jesteś zakochany?” – pyta żona Veysela. „Nie, nie… Oczywiście, że nie…” – odpowiada zmieszany chłopak. „Myślę, że to nieprawda. Na pewno jesteś zakochany”. „Eee… To nie jest miłość. Mam tylko trochę wyrzutów sumienia, że ją skrzywdziłem i chciałem… Mniejsza o to, zjedzmy już śniadanie”.
Melek przechodzi obok antykwariatu w momencie, gdy Yusuf właśnie zamiata przed wejściem. „Cześć, Melek. Wszystko w porządku?” – pyta mężczyzna. – „Mam nadzieję, że nie stało się nic złego?”. „Nie, nie. Jestem w drodze na rozmowę o pracę” – oznajmia mama Elif. „W jakim miejscu?”. „Nie znam wszystkich szczegółów, ale jest to warsztat włókienniczy”. „Chcesz robić to samo, co robiłaś dotychczas?”. „Cóż, nie do końca. Teraz będę na innej pozycji”. „Cieszę się. Wiem, że sobie poradzisz”. „Dziękuję. Miłego dnia” – mówi Melek i odchodzi.
Akcja przenosi się do szwalni. Cevahir rozmawia przez telefon. „Co powiedziałeś? To jakiś żart?! Jak to nie masz zamiaru mi zapłacić?!” – pyta oburzony mężczyzna. – „Posłuchaj, wyprodukowaliśmy to, co chciałeś? Zrobiliśmy to! Więc co się stało? Nie okłamuj mnie! Będziesz musiał zapłacić, a ja nigdy więcej nie podejmę się z tobą żadnej współpracy!” – Cevahir rozłącza się i rzuca swoją komórkę na biurko. – „Co za imbecyl!”. „Panie Cevahirze, co się stało?” – pyta Feraye. „W ostatni czwartek dostarczyliśmy zamówienie do jednej firmy. Najpierw odmówili zapłaty, a teraz mówią, że może zapłacą nam za kilka miesięcy!”.
„Dlaczego nie chcą zapłacić?” – pyta Feraye. „Powiedzieli, że ubrania nie są dobrej jakości” – odpowiada mężczyzna. – „Wszystkie podobno mają skazy na szwach. Jestem pewny, że ci imbecyle kłamią!”. „Och, nie mogę uwierzyć. Naprawdę jesteśmy w kiepskiej sytuacji”. „I co się stało? Sprawdziłaś konta?”. „Właśnie sprawdzam. Nie jesteśmy w najlepszej sytuacji. W zasadzie, to grozi nam widmo zamknięcia warsztatu…”. „Co powiedziałaś?!”. „To nie ja tak mówię. Wynika to jasno z raportów finansowych. Proszę tylko spojrzeć” – dziewczyna przekręca laptop w stronę Cevahira. – „Od maja generujemy same straty”.
„To nie może być prawda!” – mówi zdumiony właściciel szwalni. – „Przecież do tej pory wszystko szło dobrze”. „Sam pan wie, że w ostatnim czasie było wiele problemów w warsztacie” – oznajmia Feraye. – „Myśleliśmy, że dostaniemy płatność w tym tygodniu, ale tak się nie stało. Nie będziemy więc w stanie spłacić zaciągniętych pożyczek. Teraz jeszcze pan Numan przestał z nami współpracować”. „Niech to szlag!” – przeklina Cevahir.
W restauracji Arzu spotyka się z księgowym. „Udało się panu zbadać, kim jest ten człowiek i co robi?” – pyta żona Umita. „Tak, mam szczegółowe informacje o nim” – oznajmia mężczyzna i ze swojej aktówki wyciąga dokumenty. – „Nazywa się Cevahir Ozguclu. Jest właścicielem szwalni Ozguclu. Działa w tej branży już od dwudziestu lat. Zaczynał od małych zleceń, aż w końcu udało mu się pozyskać kilku znaczących klientów”. „Jaką ma pozycję na runku, panie Ali?”. „Jest znany, ale nie słyszałem o nim dobrych rzeczy”. „Czyli jego praca jest zła?”. „W rzeczywistości jego produkty są całkiem niezłe, ale chodzi o coś innego. Jest dość szorstkim człowiekiem. Chce wszystko osiągnąć w prosty sposób. To ktoś, kto rozwiązuje każdy problem za pomocą pieniędzy”.
„Nie znam powodów pani zainteresowania tą osobą, ale myślę, że jest coś bardzo ważnego, co musi pani wiedzieć” – kontynuuje księgowy. – „Pan Cevahir ma poważne problemy z policją”. „Dlaczego?” – docieka zaintrygowana Arzu. „Jego warsztat nie posiada licencji handlowej”. Na twarzy kobiety pojawia się uśmiech. Taka informacja jest dla niej bardzo korzystna. Akcja wraca do warsztatu. „Jeśli znasz jakieś rozwiązanie, to mi je powiedz” – prosi Cevahir. „Myślę, że możemy rozwiązać ten problem, nie tracąc większej ilości pieniędzy” – oświadcza Feraye. „Jak to mamy zrobić?”. „Moglibyśmy pozwolić dołączyć do nas silniejszemu partnerowi”. „Nie pozwolę się tu nikomu mieszać. Zbudowałem ten biznes własnymi rękoma. Wyobrażasz sobie, jak wiele mnie to wszystko kosztowało?!”.
„Próbuję po prostu znaleźć rozwiązanie” – tłumaczy dziewczyna. – „To naprawdę jedyne…”. „Nie chcę żadnego partnera!” – wydziera się Cevahir. – „Nie mów takich nonsensów! Do tej pory zarządzałem wszystkim sam i będę to kontynuował! Posłuchaj mnie uważnie, mój warsztat jest najlepszy, bo tylko ja nim zarządzam. Rozumiesz to?”.
Akcja przeskakuje do wieczora. Melek i Zeynep przegotowują kolację. „Jest większy od poprzedniego warsztatu, ale w tym miejscu nie znają właściwej kolejności” – oznajmia mama Elif. – „Tkaniny i nici rzucane są wszędzie. Nie mają odpowiedniego systemu pracy”. „Rozmawiałaś z właścicielem?” – pyta żona Selima. „Nie, tylko z kierownikiem. Tak czy inaczej praca w tym miejscu jest nieakceptowalna. Jakby tego było mało, chcieli także, bym w niepełnym wymiarze pracowała w niedziele oraz w pełnym od poniedziałku do soboty. Wynagrodzenie, które oferują, jest bardzo małe i z góry zaznaczyli, że nie przewidują żadnych premii”.
„To niewiarygodne, poważnie” – mówi Zeynep. „No właśnie. Poza tym wcale nie miałabym wolnego czasu, by spędzać go z Elif” – stwierdza Melek. „Dobrze zrobiłaś, że nie zaakceptowałaś tej pracy. Znajdziesz coś lepszego, zobaczysz”. Akcja przenosi się do warsztatu. Feraye siedzi na fotelu i rozmawia przez telefon z Arzu. „Zrobiłam nawet więcej niż było konieczne” – oznajmia dziewczyna. – „Pozmieniałam wyniki za wszystkie miesiące z tego roku. Pan Cevahir nie będzie w stanie tego naprawić”. „Bardzo dobrze. Nie podejrzewa niczego, prawda?” – pyta Arzu. „Nie, nie martw się. Prawda jest taka, że to, co zrobiłam, było bardzo proste”.
„I co powiedział o nowym partnerze?” – pyta właścicielka farmy. „Tu właśnie powstał problem” – przyznaje Feraye. – „Jasno dał mi do zrozumienia, że zbudował tę firmę sam i nie zamierza dzielić jej z nikim innym”. „Nie martw się, przekonam go. Mam pewien pomysł… Musisz mi tylko wysłać maila z kserokopiami potwierdzenia rejestracji firmy oraz dowodu osobistego Cevahira. Bądź tylko bardzo ostrożna. Nikt nie może cię zobaczyć”. „W porządku, nie martw się”. „Tak w ogóle, co takiego powiedziałaś, żeby go przekonać?”. „Powiedziałam, że były opóźnienia w dostawach oraz płatnościach i stąd powstały tak duże deficyty na kontach. Poza tym wystąpił przejściowy kryzys z powodu zmiany menadżera. To wszystko doprowadziło do dużych problemów”.
„Jaka zmiana menadżera?” – pyta zdziwiona Arzu. „Melek zwolniła się z pracy i to doprowadziło do…” – odpowiada Feraye. „Co?! Melek już tam nie pracuje?!”. „Miała jakieś nieporozumienia z Cevahirem i postanowiła odejść. Czy to jakiś problem?”. „Nie, oczywiście, że nie… Dobrze, nie zapomnij wysłać mi maila” – Arzu rozłącza się, a następnie mówi do siebie wściekła: „Jeśli Melek tam nie ma, nic, co robię, nie ma sensu! Chociaż… Chyba mam pewien pomysł”. Co tym razem wymyśliła Arzu?
Akcja przeskakuje do następnego dnia. Murat w parku spotyka się z Aylą. „Dzień dobry” – mówi chłopak. „Nie ma niczego dobrego” – odpowiada córka lichwiarza. „Co słychać? Masz się dobrze?”. „Obchodzi cię to?”. „Byłem bardzo zmartwiony, Ayla. Dlaczego mi nie odpowiadałaś? Dzwoniłem do ciebie tysiące razy!”. „A co, miałam może zachowywać się tak, jakby nic się nie wydarzyło?!”. „Ayla, w porządku. Wiem, że to, co zrobiłem, nie było poprawne, ale nigdy moją intencją nie było to, by cię skrzywdzić. Naprawdę cię przepraszam”. „Och, doprawdy? Przepraszasz mnie? Wybacz, ale jakoś ci nie wierzę!” – Ayla odwraca głowę w drugą stronę, udając wielce obrażoną. Czy dopnie swego i poślubi Murata, wrabiając go w dziecko?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.